14 maja 2010 21:25

Trudności na Malanphulan-Górze Siekiera wg Wojtka Kurtyki

Dzisiaj opublikowaliśmy odpowiedź zespołu dotyczącą ostatniego wyciągu. Jest to jeden z aspektów wspinaczki na Malanphulan, kolejnym są zastrzeżenia Wojtka Kurtyki co do rzeczywistych trudności, jakie można napotkać na Górze Siekierze. Poniżej publikujemy dodatkowe wyjaśnienia Wojtka, którym towarzyszy szczegółowy schemat jego wspinaczki z Erhardem Loretanem w 2000 roku.

Redakcja

———————

Wyjaśnienie dotyczące trudności na Górze Siekiera

Warunki lodowe w ścianie Malanphulan w sezonie pomonsunowym są praktycznie zawsze bardzo dobre. Podłoże na zdecydowanej większości ściany stanowi sfirnowany lód bardzo przyjazny w kontakcie z dziabkami i rakami. Dlatego na ok. 80% terenu, gdzie nachylenie waha się w granicach 50-60 stopni, wspinaczka sprowadza się do mechanicznych ruchów, które raczej usypiają niż pobudzają.

Nie wypada tego wycenić na więcej niż stopień III. Na krótkich odcinkach zaznaczonych na fotografii, gdzie stromizna przekracza 65 stopni trudności mozna odczuć jako IV. Lecz z uwagi na fakt, że dziabki i raki siadają z całkowitą pewnością, jest to czwórka bardzo przyjemna. Zaledwie na trzech krótkich fragmentach podczas próby z Erhardem Loretanem pojawiło się odczucie trudności w stopniu V lub -V.

Podtrzymuję opinię, że drogi wspinaczkowej o trudnościach przedstawionych na fotograficznym topo nie wypada wycenić na ED+ (czy też ED2/3). Prezentując opis mam pełną świadomość, że w nieodległej przyszłości podane przeze mnie cyfry opisujące nachylenie i stopnie trudności zostaną zweryfikowane.

Doprawdy, byłoby głupotą z mojej strony manipulowanie tymi cyframi. Proszę zwrócić uwagę, że w wywiadzie zacytowałem słowa Krzyśka Starka, który się wyraził, że żadne z miejsc nie było trudniejsze niż IV. Słowa te oczywiście potwierdzają moją wersję, chyba, że w tej "doniosłej sprawie" wykonałem kuriozalny mega przekręt i wymyśliłem sobie słowa Krzysia.

Dla uwiarygodnienia przedstawionych trudności przypominam, że w roku 2000 przeszedłem z Loretanem w 15 godzin ok. 1100 m ściany, w tym "na żywca" ok. 1000 m. W "żywcowaniu", owszem obecny był dreszcz emocji, lecz z technicznego punktu widzenia nie było żadnego wyczynu.

Również w roku 1998 przeszedłem z Marcinem Michałkiem ok. 800 m ściany w porównywalnym czasie kilkunastu godzin. W tym przypadku wspinaliśmy się wprawdzie ze stanowiskami lecz praktycznie w całości bez przelotów. Jedynie na ok. 200 m tzw. Pralki pojawiło się w sumie kilka przelotów. Po prostu na firnowo-lodowym stoku o nachyleniu 55-60 stopni naprawdę trudno jest zmusić się do zakładania przelotów.

Zapytam raz jeszcze: czy za przejście drogi o takich trudnościach w czasie 4,5-dnia wypada przyjąć Jedynkę?

Wojtek Kurtyka




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    do WK [15]
    Przestań płakać i pogódź się z tym że nie stanąłeś…

    14-05-2010
    kmal