12 marca 2010 08:01

Historia polskiego wspinania. Cz. VI – Tatry w latach 1990-2009 (sezony zimowe)

***

  • ZIMA

Jak w jednym akapicie napisać o ostatnich 20 latach zimowego taternictwa? Spróbuję tak – wielkich nowych dróg praktycznie nie ma. Owszem powstają nowe drogi, czasem bardzo trudne, ale naprawdę wielkich nowości (długich, na odległych ścianach) nie ma; pewnie dlatego, że wszystkie wielkie formacje dostępne zimą zostały już wyeksplorowane…

Te dwie dekady można podzielić na dwa okresy.

Pierwszy, to czas pierwszych przejść non-stop, przejść jednodniowych, czas bicia rekordów prędkości na najważniejszych zimowych ścianach – Kotle i Kazalnicy czy Turni Zwornikowej Cubryny. Drugi (powiedzmy od sezonu 2004/5, choć pierwsze jaskółki pojawiły się wcześniej), to czas zimowej klasyki – okres, w którym podobnie jak w latach 80. i 90. w klasyce letniej (po prostu klasyce), okazało się, że nie tylko w Tatrach Zachodnich, lecz również w Tatrach Wysokich praktycznie wszystko można przejść na dziabach (czyt. zimowo-klasycznie:-) Oczywiście, na razie etap ten jest w powijakach, jednakże wiele spośród dróg chodzonych dotąd zimą na tzw. „pięć plus, azero”, zostało zimą odhaczonych (przebytych bez czynnego użycia haków), w tym również dróg dłuższych – np. na Kazalnicy.

Przy okazji – w tym tekście nie zajmuję się Tatrami Zachodnimi (poza dwoma przypadkami), które według mnie zasługują na osobny tekst. To tam zaczęła się zimowa klasyka (J. Muskat, J. Jania, Z. Zając, M. Kacperek, M. Rysula i inni) i to jeszcze w latach 80. Jestem pewien, że artykuł o ewolucji hakówki i zimowej klasyki w Tatrach Zachodnich powinien zostać napisany przez kogoś, komu „Daleki Zachód” jest szczególnie bliski.

* * *

Pierwsza zima lat 90. (1990/91) oprócz wielu ciekawych przejść przynosi też kilka łańcuchówek, o których koniecznie trzeba napisać, gdyż takich przejść dzisiaj praktycznie nie ma. Jeszcze zimą 1989 roku Wojciech Kurtyka i Bogdan Śmigielski w ciągu 4 dni (plus dzień poręczowania) przechodzą Wielkie Zacięcie na Kazalnicy i Drogę Świerza na Mięguszu. Jest to pierwsza tej klasy łańcuchówka. Już w 1990/91 w 4 dni Direttissimę Kazalnicy i Prawego Dziadka na Mięguszu Pośrednim przechodzą Andrzej Dutkiewicz i Paweł Mieszkowski, a Sprężynę na Kotle z Lewym Mączką na wschodniej MSW w czasie zaledwie 22h łączą Arek Gąsienica Józkowy i Jan Tybor. Sam Gąsienica-Józkowy przechodzi w ciągu 17,5h trzy drogi w Morskim Oku – Direttissimę MSW, pn. Filar Wołowego Grzbietu i Prawą depresję Niżnich Rysów (jakiś czas później podobną łańcuchówkę, lecz chyba z Korosadowiczem, przechodzi Wiesław Ignatowski).

Sezon ten przynosi też kilka pierwszych przejść zimowych (m.in. na Kościelcu i Czołówce MSW oraz na Wołowej Turni – drogę Chrobaka; Jacek Czyż, Maciej Karoń), jedną nowość na Kotle Kazalnicy (Alfabet, Andrzej Szczepański i Waldemar Żmurko) oraz kilka znaczących powtórzeń: drugie przejścia Kurtyki-Marcisza na Kotle (Ryszard Pawłowski i Jacek Fluder, 2 dni) oraz Wish You Were Here na Kazalnicy (Barbara Tarnawska i Paweł Mieszkowski, 4 dni), pierwsze non-stop i całości zimą – Schodów do Nieba (Jacek Fluder, Aleksandra Tomkowicz, 22h), pierwsze samotne zimą Długosza (Marcin Kantecki, 3 dni), a także powtórzenie Łapińskiego-Paszuchy na Galerii Gankowej (P. Mieszkowski, Mariusz Zieliński).


Jacek Fluder (fot. arch. J. Fluder)

Kolejne dwa sezony (1991/1992 i 1992/1993) to czas bicia rekordów prędkości. I tak Czoka-Kiełkowskiego w ciągu 39h non-stop (swoisty rekord non-stop) przechodzą Monika Niedbalska i J. Fluder w marcu 1992. Superściek najpierw pada w 20h non-stop (Janusz Gołąb i Bogdan Samborski styczeń 1992), a rok później rekord zostaje pobity przez Stanisława Piecucha i J. Fludera (13h w marcu 1993). Jeszcze w grudniu 1992 pada rekord na Ścieku (J. Fluder i J. Gołąb, 18h przez wierzchołek), a w lutym 1993 na 15.10 do Yumy (ci sami,18h). Ten sam zespół robi kombinację Pająków, Chrobaka i Stanisławskiego i jest to chyba ostatnie jak dotąd zimowe przejście północnej ściany Wołowej Turni. W sezonie 1991/92 rekordowo szybko, bo w 11h, pada Direttissima na Kazalnicy (J. Fluder, W. Ignatowski). Na Kazalnicy kobiecy zespół (A. Tomkowicz, M. Niedbalska) w dobrym stylu przechodzi (jako pierwszy kobiecy zespół) Łapińskiego (12h) i Kant Filara.


Janusz Gołąb (fot. arch. Jacek Fluder)

Z kolei na Słowacji pierwsze zimowe przejście drogi Preyznera na Krywaniu staje się udziałem zespołu A. Dutkiewicz, Jacek Jania, Maciej Rysula, Arek Kubicki (2 dni); pierwsze polskie zimowe Białego wyłomu na Jaworowym Szczycie staje sie faktem dzięki temu samemu zespołowi (bez Kubickiego).

Sezon 1993/4 był tak „słaby” w porównaniu do poprzednich trzech, że doczekał się nawet dwóch tekstów w „Górach” próbujących wyjaśnić przyczyny tak małej frekwencji (200 wpisów do książki) i braku ciekawych wspinaczek. Z drugiej strony należy zwrócić uwagę, iż nie brakowało w nim kilku przejść (non stop) Filara Kazalnicy, a także klasyków takich jak Długosz czy Łapiński Paszucha, co w ostatnich latach wcale nie jest takie powszechne.

W sezonie 1995/96 powstaje pierwsze modernistyczne A4 (A4+) w Polsce – chodzi oczywiście o Naukę Haczenia na Wielkiej Turni (J. Muskat, Zbigniew Zając). W Tatrach Zachodnich powstaje kilka ważnych dróg (m.in. samotne, sześciodniowe wytyczenie Potęgi Miłości na tej samej ścianie przez Marcina Kacperka), a także ma miejsce kilka świetnych powtórzeń – jednak powtarzam tu założenie, iż o Tatrach Zachodnich zimą w ciągu ostatnich trzech dekad, powinien powstać osobny tekst.

W styczniu 1996 Marcin Tomaszewski przechodzi samotnie Kant Filara na Kazalnicy (20h), a Daga w marcu, w 12 h przechodzi J. Gołąb. M. Kacperek i Bogusław Szczerba zaliczają akcję 40h non-stop na Wielkiej Jaworowej Turni, pada też kilka ciekawych, ale klasycznych dróg na Kotle, Kazalnicy, Turni Zwornikowej.

Zimą 1996/97 powstaje nowa droga obok Kantu Wielkiego Zacięcia, Ostatni Mohikanin (V+, A3)autorstwa solisty M. Tomaszewskiego (grudzień 1996). Zaledwie pięć dni później Marcin również samotnie przechodzi jako pierwszy zimą Direttissimę Kazalnicy (w 21h), co kosztuje go poważne odmrożenia.


Linia „Ostatniego Mohikanina” i Marcin Tomaszewski w trudnościach
czarnej płyty A3 – patrz strzałka (fot. Paweł Lipiński)

Samotnie Polaka w kosmosie na Kotle w 14 h przechodzi J. Gołąb, a wariant Stefko-Szmeja uzyskuje pierwsze powtórzenie w ciągu 4 niezależnych dni – również solisty Marcina Makowskiego (do końca wariantu, tak jak autorzy, a nie do końca ściany). Rekord pada też na Wielkim Zacięciu. Pierwsze jednodniowe przejście (15h) staje się udziałem zespołu Piotr Drobot, Marcin Michałek i S. Piecuch. Dwaj pierwsi w różnych zespołach (w większości jednak wspólnie) biją swoisty rekord, robiąc po 10 dróg zimą na Kotle i Kazalnicy w ciągu jednego sezonu. Ciekawą nowością sezonu 96/97 jest Rosyjska ruletka autorstwa Jarosława Woćko i Piotra Drzewieckiego. Jest to drugi obok Superścieku wiszący sopel w Morskim Oku (tzw. Dymiąca Woda na lewo od Kotła – znacznie krótszy, ale równie spektakularny).


Marcin Michałek na drodze „Hobrzański-Sułowski” na Kotle Kazalnicy.
Trzecie zimowe przejście, styczeń 1997 rok (fot. Piotr Drobot)

Następny sezon (1997/98) to kolejne rekordy prędkości na Kazalnicy: Momatiuku (9,5h, S. Piecuch, M. Tomaszewski) i Kiełkowskim (25h non-stop, M. Michałek, Krzysztof Starek), a także trwająca 21,5h łańcuchówka 4x Łapiński-Paszucha (Kazalnica, Mniszek, Niżnia Mnichowa Przełączka i Szpiglasowy Wierch) w wykonaniu Marcinów – Michałka i Tomaszewskiego. Drugie powtórzenie otrzymuje Direttissima Kazalnicy Cubryńskiej (T. Kohler i M. Księżak).


Piotr Drobot na „Uskoku Laborantów” (Kocioł Kazalnicy) – styczeń 1997 rok
(fot. Krzysztof Starek)

Rok później (1998/1999) powstają Człowiek z Ołowiu (V+, A3) na Turni Zwornikowej Cubryny (Łukasz Muller i Marek Kazior), który jeszcze w tym samym sezonie zostaje powtórzony przez J. Czecha i Rafała Porębskiego oraz polska nowość w masywie Małego Kieżmarskiego Szczytu – Złoty Strzał (VI-, Artur Paszczak, Tomasz Kopyś).

Po raz pierwszy w non-stopie przebyty zostaje mityczny Fijał na Czołówce MSW (III przejście, J. Gołąb, J. Fluder, B. Samborski). Ten sam zespół przebiega też w 11 h Trzy Pory Roku na Turni Zwornikowej Cubryny. Na Wielkiej Jaworowej Turni pada droga Kurczaba (A. Dutkiewicz, J. Jania tow).

Sezon milenijny (1999/2000) to głównie osiągnięcia w masywie Małego Kieżmarskiego Szczytu. Robert Sieklucki i Tomasz Polok przechodzą jako pierwsi Polacy Tibecką Cestę (V, A4, 20h non-stop) przeceniając jej trudności na moderne A2+, a pierwsze polskie zimowe na Pośredniej Złotej Kazalnicy Smida-Rybicki (A4 przeceniają na A2) staje się udziałem Tomasza Kohlera i Marcina Księżaka (news). Pierwsze polskie powtórzenie otrzymuje też Ruska ruleta (A3, S. Piecuch, J. Fluder). Po naszej stronie granicy powstaje trudny wariant na Turni Zwornikowej Cubryny autorstwa R. Siekluckiego i T. Poloka (VI-, A4). Na Czołówce MSW A. Paszczak i J. Fluder otwierają Ostatnie Millenium (V, A2+).


Robert Sieklucki (fot. Jakub Radziejowski)

Dobrych przejść w masywie Kieżmarskiego Szczytu nie brakuje i rok później (2000/2001). Nirvanę (VI, A4) powtarzają T. Polok i Tomasz Szumski, a Przez Płyty Złotej Baszty (inaczej Smid-Rybicka VI, A3) T. Kohler i M. Księżak. Na Jastrzębiej Turni J. Czech i Bogusław Kowalski przechodzą drogę Kęsicki-Wielicki (V+, A3).

Po polskiej stronie, na Kazalnicy padają kolejne rekordy czasowe:

  • Kurtyka-Czyżewski (9,5h, J. Gołąb, S. Piecuch)
  • Filar z Ostrogą (8h 50min, J. Gołąb, S. Piecuch)
  • Pająki (15h, M. Tomaszewski, M. Michałek)
  • Heinrich Chrobak (13,5h, M. Tomaszewski, M. Michałek)

Następny sezon (2001/2002) przynosi dwa abstrakcyjne rekordy prędkości na Kazalnicy, oba za sprawą J. Gołębia i Grzegorza Skorka. W marcu 2002, w 6h 15 min. pada Długosz, a zaledwie tydzień później Superparanoja w 17,5h (to drugie jest zaledwie pierwszym powtórzeniem. W tym samym sezonie, w stylu oblężniczym pada też po raz pierwszy zimą Get Whacked (R. Sieklucki, Marcin Wernik), a pierwsze zimowe przejście uzyskuje Heinrich-Uchmański na Jarząbkowej Turni (W. Kurtyka, M. Michałek).

Jednocześnie warto zasygnalizować, iż mniej więcej w tym okresie na Buli pod Bandziochem powstają 3 nowości (Jarka Cabana oraz A. Paszczaka i J. Fludera). Nikt wtedy nie spodziewa się jeszcze, do czego to doprowadzi w następnych latach:-)

Zimą 2002/2003 powstaje kilka nowości – na Jarząbkowej Turni (Poniekąd-donikąd W. Kurtyka, M. Michałek) oraz na Kotle Kazalnicy Innominata (VI, A2+, J. Fluder i A. Paszczak) oraz Siwy Dym (V,A2 Paweł Kopta, Robert Rokowski). Z mniejszych nowości głównie za sprawą A. Paszczaka powstają dwie drogi na lewo od Długosza-Popki, Orzeł z Epiru i Cień wielkiej góry, obie na razie podhaczane (choć Cień ma I zimowo-klasyczne jeszcze w tym samym sezonie) – za moment staną się klasykami morskoocznej zimowej klasyki.

W tym samym sezonie na Kazalnicy pada rekord prędkości na Wish You Were Here (20h, jest to pierwsze przejście zimowe drogi non-stop, M. Tomaszewski, Jakub Radziejowski), szybko choć bez rekordu pada też 15.10 do Yumy (Maciej Ciesielski, P. Kopta, R. Rokowski, 21h). Wyrównany zostaje czas na Dagu (12h), podbity z kolei zostaje czas na Sprężynie (7h 15min, Andrzej Lipka, G. Skorek i Paweł Bździel) oraz na Hobrzańskim (8,5h, A. Paszczak i Grzegorz Sokołowski). Pada również rekord na Nauce haczenia (A4) na Wielkiej Turni (J. Gołab, G. Skorek, 14h).

W kolejnym sezonie (2003/2004) za sprawą Dariusza Kałuży i Renaty Hajnos pada na Raptawickim Świeczniku, krótki, ale treściwy Okap Muskata – jest to jak dotąd jedyne M9 po polskiej stronie Tatr. Na Skoruszowym Mnichu otwarta zostaje nowa droga (W. Kurtyka, M. Michałek i A. Pieprzycki).

W Morskim Oku ma miejsce pierwsze jednodniowe przejście Direttissimy Kazalnicy Cubryńskiej (23h non stop, M. Ciesielski, P. Kopta, Adam Pieprzycki), a drugie zimowe przejście, ale pierwsze do krawędzi ściany otrzymuje Stefko-Szmeja (Paweł Olek, A. Paszczak, 2 dni). Prawego Dziadka na Czołówce MSW uklasyczniają (w rozumieniu zimowej-klasyki) Tomasz Olszewski i Piotr Soczyński (M6+/7).

Na Kaczym Mnichu w Dolinie Białej Wody powstaje niełatwa i odległa Odyseja (V, A2+, Arek Grządziel, T. Polok, T. Szumski).

Rok później (2004/2005) na Kotle Kazalnicy pada rekord prędkości na Polaku w kosmosie (8h 50min, M. Ciesielski, J. Radziejowski) oraz trzy zimowe odhaczenia, m.in. na Paradzie jedynek (M7) i Uskoku laborantów (M8-) za sprawą tego samego zespołu (news).


Jakub Radziejowski na „Uskoku laborantów” – czwarty wyciąg (fot. Maciek Ciesielski)

Odhaczone zostają także niektóre drogi na Buli pod Bandziochem – powstają też nowe. Z większych nowości powstaje Samba z blokami (A2+/3, A. Paszczak, Wiesław Madejczyk) na Kotle Kazalnicy i Zima Leśnych Ludzi (VI, A1) na Nawiesistej Turni (Arkadiusz Kornas i Piotr Michalski), news.

Na odległym Rumanowym Szczycie pada Środkowy Filar (Stanisław Będkowski, M. Michałek)

Sezon 2005/2006 zaczyna się od wizyty słoweńskiej gwiazdy Marko Prezejla, który wytycza Warianty Słoweńskie na Mnichowym Tarasie (M8?). Droga ta dotąd jest niepowtórzona.

Na Kazalnicy powstaje z kolei (M. Ciesielski, J. Radziejowski) kombinacja zimowo-klasyczna Warianty zimowe (M7+, Direttissimą pod okap Motyl dalej Łapińskim-Paszuchą) przebyta praktycznie w całości bez użycia haków – poza wyjściem ze ściany, w terenie już od lat klasycznym (ponad Nyża ze świeczką), news.


Tomek Olszewski na pierwszym wyciąguSprężyny”
(fot. Hubert Morawski)

W roku tym rozpoczyna się też dyskusja na temat sposobu wyceniania dróg zimowo-klasycznych w Tatrach . Nie wiem, czy zakończona, bo trwała także w roku 2009. Ostatnio postuluje się na skalę M, więc takiej (wbrew sobie) tu używam.

Kolejny sezon zimowy (2006/2007) to kolejne odhaczenie zimowe na Kotle – Sprężyna (M7/7+, M. Ciesielski, Jan Kuczera), trzy odhaczenia zimowe na Czołówce MSW: Starek-Uchmański(M7, Mariusz Nowak i Alfred Sosgórnik), Psia krewka (M7/7+, M. Ciesielski, J. Kuczera) i Szare Zacięcie (M7/7+, Paweł Zioło i Marcin Tasiemski), a także jedno na Mnichowym Tarasie – Ostatni dzwonek (M8-/8) Michał Król, Bartosz Trzciński i Jacek Ciaś.

Sezon ten to także pierwsze przejście non-stop Superdirettissimy Kazalnicy (17h, R. Rokowski, M. Szczotka), drugie przejście non-stop Wisha na tejże samej ścianie (bez rekordu 23h, S. Piecuch, Przemysław Wójcik) i pierwsze powtórzenie Siwego dymu na Kotle (15,5h, S. Piecuch, A. Paszczak), news.


Stanisław Piecuch (fot. arch. Jacek Fluder)

Lata 2007/08 przynoszą kilka nowości od razu zimowo-klasycznych: Prawy do lewego (M7/7+ R/X) na Czołówce MSW (M. Ciesielski, J. Radziejowski), Climb Machine (M6+) na Kazalnicy (P. Sztaba, S. Piecuch), a nade wszystko kolejna droga na Kazalnicy samotnie otwarta przez M. TomaszewskiegoNutzha (M8-).

Po raz drugi zimowo-klasycznie pada Uskok laborantów na Kotle, wraz z końcówką Szurek-Zagajewski (M8- A. Paszczak, S. Piecuch, A. Pieprzycki (news), a także Łapiński-Paszucha na Kazalnicy (M7+, 3 przejście zimowo-klasyczne kluczowej ścianki, P. Sztaba, T. Lewandowski). Ciekawą łańcuchówkę (Długi Hel) robią M. Księżak i J. Kuczera łącząc Bulę pod Bandziochem, prawego Długosza i końcówkę Drogi na Hell na Kazalnicy z wejściem na szczyt Mięgusza Czarnego.

Odhaczone (poza Mnichowym Tarasem i Bulą) zostają kolejne drogi – Nabrzmiałe Problemy na Czołówce MSW (M7/7+, M. Księżak samotnie), Droga na Hell na Kazalnicy (M7, M. Ciesielski, J. Radziejowski), aż wreszcie Momatiuk na Kazalnicy Cubryńskiej (M8, P. Sztaba, K. Starek i P. Kopta). Odhaczone na raty zostają także wszystkie kluczowe trudności na Innominacie (trzy wyciągi ok. M8), jednakże nie udaje się drogi pokonać w ciągu i do końca (news).

Wreszcie na odległym Rumanowym Szczycie pierwsze polskie przejście jednodniowe zimą uzyskuje Lewy Filar (Marcin Chmieliński, A. Paszczak, A. Pieprzycki)

Ostatni sezon zimowy (2008/2009) mimo fatalnej pogody przynosi jedno przejście wybitne – pierwsze pełne i zimowo-klasyczne powtórzenie Innominaty, P. Kopta, S. Piecuch), jedną ciekawą nowość (Alicja w krainie czarów, T. Lewandowski, K. Starek i P. Sztaba) i cały szereg nowości i odhaczeń na morskoocznym panelu treningowym – Buli pod Bandziochem (za jej dokumentną eksplorację młode pokolenia wspinaczy otrzymało zbiorowe Złote Jajo).


„Alicja w Krainie Czarów” (WI 5/6, M7)
w Dolinie Białej Wody
(fot. arch. Piotr Sztaba)

Najlepsze przejścia padły podczas obozu polsko-słoweńskiego w Morskim Oku (news) w warunkach równie odległych od pojęcia „znośne”, tak jak ten tekst jest odległy od pojęcia „wyczerpujący”.

O tym sezonie przeczytacie już na bieżąco na łamach wspinanie.pl.

***

Jakub Radziejowski




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    błąd w nazwisku [4]
    "Samotnie Polaka w kosmosie na Kotle w 14 h przechodzi…

    12-03-2010
    makaron