Tomek Mendoza Ręgwelski o Power Play
Na początku października br. Tomek Mendoza Ręgwelski poprowadził na Pochylcu Power Play VI.7 (Sebastian Zasadzki, 1995 rok). Świetne przejście stało się pretekstem do krótkiej rozmowy z Tomkiem, nie tylko o pochylcowym klasyku.
***
Dorota Dubicka (wspinanie.pl): Ostatnio poprowadziłeś na Pochylcu Power Play VI.7. Duże gratulacje, tym bardziej, że na początku sezonu zmagałeś się z kontuzją. Coś poważnego?
Tomek Mendoza Ręgwelski: Rzeczywiście początek sezonu zapowiadał się fatalnie. W lutym „złapałem golfistę”, czyli innymi słowy przewlekłe zapalenie przyczepów mięśni zginaczy nadgarstka (popularny łokieć golfisty). Z dnia na dzień było coraz gorzej, aż do zupełnej absencji wspinaczkowej. Na szczęście zaprzyjaźniony fizykoterapeuta „sklejający”, na co dzień kadrę AZS AWF Kraków w „lekkiej” pomógł mi w potrzebie. Po 1,5 miesiąca podłączania do prądu i ćwiczeń aktywacyjnych mogłem dotknąć skały, a po kolejnym miesiącu chodzenia po „łatwiakach” czułem, że mogę pomarzyć o czymś trudniejszym.
Słyszałam, że świętujesz w tym roku okrągłą rocznicę "40 lat i 25 lat wspinania". Założyłeś sobie, że z okazji tej rocznicy padnie właśnie droga VI.7, czy to raczej miły „zbieg okoliczności”:-)?
Przyznaję, że działałem z premedytacją. To miał być taki swoisty prezent, którego nie można kupić i nie można go dostać. Wszystko zależy od ciebie. Zainspirował mnie w pewnym sensie Beat Kammerlander, który na swoją 40-tkę „żywcował” drogę Mordillo 8a+ w Voralpsee(mocny film), a na 50-tkę poprowadził w tym roku Prinzip Hoffnung 8b/8b+/E-9 w Vorarlberg. W moim przypadku chciałem sobie coś udowodnić i podsumować tych parę lat:-) wspinania. Generalnie to biorę się poważnie za trening :-) Trzeba łoić, nie ma to tamto!
A skąd pomysł akurat na Power Play? Spytam nieco przewrotnie, lubisz ograniczniki:-)?
Nie! Ale lubię małe chwyty i przewieszenie. Docelowo chciałem dokończyć prace nad pewną drogą w Mamutowej. Niestety po kilku dobrze rokujących próbach jaskinia zamokła w pierwszej połowie lipca, nie zostawiając mi złudzeń na szybką realizację projektu. I tak wylądowałem na Pochylcu.
Power Play jest drogą, która istnieje na zasadzie dżentelmeńskiej umowy. Rację bytu takiej drogi zrozumieją w 100% tylko ci, którzy się po niej wspinali. Po przejściu kilkunastu metrów terenu w okolicach VI.6 wchodzimy w sześcio ruchowy balder, który buduje trudności drogi. Sam balder jest logiczny i ze swoimi dynamicznymi ruchami i skokiem do topowej klamy byłby klasykiem Zimnego Dołu. Jednak zrobienie go z ciągu stanowi naprawdę duże wyzwanie. Na około dwudziestu metrach wspinania i prawie czterdziestu ruchach mamy tylko dwa niedoskonałe miejsca:-) Gdyby pn.- wsch. ściana Pochylca miała szerokość 20 metrów, taki Power Play biegłby sobie spokojnie i samodzielnie parę metrów obok i stanowił wizytówkę trudnego polskiego wspinania.
Długo pracowałeś nad drogą?
Już prawie zacząłem kłaniać się okolicznym mieszkańcom:-) Po przypomnieniu sobie Ogranicznika połączyłem ruchy na balderze. Byłem w stanie zrobić go kilka razy z rzędu. Później była praca nad ciągiem i czekanie na warunki, a także wiele lotów z przedostatniego ruchu i chwil zwątpienia. I jak to zwykle bywa, w końcu nadszedł ten dzień. Optymalne warunki: wiatr, około 13 st. sucha skała i wola walki. Niestety spóźniłem się na urodziny, ale prawie wcelowałem w imieniny:-)
Zimę pewnie spędzisz na Koronie, a plany na przyszły sezon? Jakiś dalszy wyjazd, czy raczej nasze polskie skały i jakiś konkretny cel? Choć może za wcześnie pytam o przyszły sezon, bo w tym roku jeszcze pewnie da się powspinać…
Bardzo stęskniłem się za wspinaniem wielowyciągowym w pięknych okolicznościach przyrody. Obiecałem również w pewnych kręgach, że po czterdziestce chwycę za dziaby, tylko coś nie mogę ich znaleźć:-) Na razie odkurzę campus i będę monitorował warun w Mamucie!
Dzięki za rozmowę i powodzenia w Mamutowej!
Dorota Dubicka
Gratuluję Mendoza! [2]
Przyjrzę się tej drodze ale na 50 -te urodziny. U…
Szalony
Tommy Sprężyna bez dwu zdań [1]
Ukłony w pas dla Pana ... c(_)
rezerwa