30 września 2009 09:27

Historia polskiego wspinania – Hindukusz Cz. I


Kohe Bandaka (6843 m) – najwyższy szczyt Hindukuszu Centralnego (fot. Marian Bała)

***

Hindukusz został odkryty przez alpinistów stosunkowo niedawno, jako ostatnie z wysokich górskich pasm świata. Pierwsze próby zdobycia najwyższego szczytu – Tirich Mir (7706 m), leżącego w całości na terytorium brytyjskich Indii, a od 1947 roku – Pakistanu, miały miejsce na przełomie lat 20. i 30. XX wieku. Zdobyła go dopiero w 1950 roku norweska wyprawa kierowana przez Arne Naessa. W kilka lat później Amerykanie zdobyli Istor-o-Nal (7398 m, 1955), zaś Włosi – Saragrar (7349 m, 1959 r), szczyty leżące również po stronie pakistańskiej. Granice Afganistanu od czasu wojen afgańsko-brytyjskich (1878-80) były przez wiele lat zamknięte dla Europejczyków i ledwie uchylone w latach 20. ubiegłego wieku. Niewielu podróżnikom udało się przeniknąć w afgańskie doliny Hindukuszu i przywieść fragmentaryczne wiadomości o tych górach. Hindukusz Afgański do lat 60. pozostał nieznany i niezbadany.

Pierwsi Polacy pokazali się w Hindukuszu latem 1917 roku. Byli to: zoolog Stanisław Bilkiewicz, badacz fauny południowej części Rosji azjatyckiej i sąsiednich krajów, dyrektor muzeum w Aszchabadzie (Turkmenia) oraz Włodzimierz Korsak, myśliwy i podróżnik. Towarzyszył im rosyjski pomocnik Bilkiewicza oraz wojskowa eskorta składająca się z 12 kozaków. Wyprawa przez kilka miesięcy penetrowała doliny północnej części gór Badachszanu, położonej między dolinami Kokczy i Wardudżu na południu i Piandżu na północy. Podróżnicy przebyli kilka przełęczy o wysokości ponad 4000 m i poczynili ciekawe spostrzeżenia zoologiczne.

Przed II wojną światową w Afganistanie przebywał Bolesław Chwaściński. Jako inżynier budowlany nadzorował budowę dróg, w tym niezmiernie ważnej arterii łączącej Kabul z pograniczem afgańsko-indyjskim. Tak wspominał ten pobyt („W skałach i lodach świata” – T.3, „Od Andów po Hindukusz”s. 77. Wyd. „Wiedza Powszechna” Warszawa 1971):

Pierwszy raz ujrzałem Hindukusz na wiosnę 1939 roku. Widok był urzekający. Przede mną ciągnęło się morze bezimiennych szczytów. Było ich tysiące. Ani jeden z tych szczytów nie był zdobyty, a tylko kilka z nich naniesiono na mapy. Na tle brązowoszarych pustynnych ugorów lśniła się na dole soczystą zielonością oaza Kabulu. Horyzont ze wszystkich stron był zamknięty górami. W Kabulu kwitły sady.

W oślepiającym słońcu wznosiły się pokryte śniegiem i lodem szczyty Hindukuszu, wyniosłe, górujące nad innymi łańcuchami. Szczyty dochodziły tu do 5000 m. Ale w dalekim krańcu tych gór, w położonym na północo-wschodzie Wachanie znajdowały się olbrzymy siedmiotysięczne. Myślałem o nich, usiłując je wypatrzyć w zamglonym chaosie zamykającym horyzont.

Praca zawodowa nie pozwalała jednak na dalsze wypady. Nawet urlopy były za krótkie, aby dotrzeć do tych najwyższych szczytów. Trzeba było odłożyć plany do zakończenia kontraktu. Przyszedł wrzesień, pożar wojny ogarnął cały świat. Góry musiały ustąpić innym celom. Wyjechałem z Afganistanu. Zjeżdżając z Przełęczy Chajberskiej do Peszawaru patrzyłem ku północy. Tam wznosił się Hindukusz. Wiedziałem, że nieprędko tu wrócę. I czy w ogóle tu wrócę?

***

  • Okres klasyczny

Chwaściński wrócił w Hindukusz jako kierownik pierwszej powojennej polskiej wyprawy w wysokie góry. Za wyborem rejonu działania zdecydowała nie tylko jego znajomość afgańskich realiów, ale także fakt braku jakiejkolwiek alpinistycznej działalności w najwyższej części Hindukuszu Afgańskiego, a również – względy finansowe i polityczne.

Wyprawa odbyła się w 1960 roku. Celem było zdobycie drugiego pod względem wysokości szczytu tych gór – Noszaka (in. Noshaq, 7492 m). W składzie znalazło się 10 członków Klubu Wysokogórskiego: Bolesław Chwaściński (kierownik), Krzysztof Berbeka, Stanisław Biel, Jerzy Krajski, Zbigniew Krysa, Stanisław Kuliński, Bronisław Kunicki, Jan Mostowski, Zbigniew Rubinowski i Stanisław Zierhoffer, a ponadto dwóch operatorów filmowych z Wytworni Filmów Dokumentalnych: Witold Leśniewicz i Sergiusz Sprudin.

Polacy udali się do Afganistanu drogą lądową przez Związek Radziecki i przekroczyli granicę na Amu Darii w Termezie. W górach zastali wyprawę japońską, która również miała pozwolenie na Noszak. Japończycy zgodzili się na wspólne z Polakami zaatakowanie szczytu, jednak nie chcieli czekać na aklimatyzację później przybyłych Polaków. Do tego momentu byli już mocno zaawansowani – mieli przeprowadzony rekonesans do wysokości 6000 m. Im więc przypadło pierwsze wejście na Noszak. 17 sierpnia 1960, po pokonaniu południowo-zachodniej grani, na wierzchołku stanęła dwójka Toshiaki Sakai i Goro Iwatsubo.


Noszak od północnego zachodu z drogą I wejścia (1960, kolor czerwony) oraz obecnie
używaną drogą normalną zachodnim żebrem (1963, kolor zielony)
(fot. Marian Bała, topo Janusz Kurczab)


Noszak od południowego zachodu z górną partią drogi pierwszych zdobywców
(fot. www.nikolas.kroupi.gr, topo Janusz Kurczab)

Polacy prowadzili akcję na tej samej drodze, co Japończycy. Założyli cztery obozy i 27 sierpnia Berbeka, Biel, Krajski, Kuliński, Mostowski, Rubinowski i Zierhoffer dokonali drugiego wejścia na Noszak (7492 m), poprawiając przy tym polski rekord wysokości z Nanda Devi East (7434 m). Ponadto zdobyto jeszcze kilka niższych dziewiczych szczytów:

  • Aspe Safed (6607 m): Stanisław Kuliński, Jan Mostowski, Zbigniew Rubinowski i Sergiusz Sprudin, 4.09.1960;
  • Rakhe Daros (5685 m): Krzysztof Berbeka i Stanisław Zierhoffer, 5.09.1960;
  • Kharposhte Yakhi (5698 m): Stanisław Biel, Jerzy Krajski i Witold Leśniewicz, 6.09.1960.

Hindukusz stał się celem polskich wypraw na długie lata. Był polem dla atrakcyjnej działalności eksploratorskiej, zdobywczej, jednocześnie będąc terenem dość łatwo dostępnym, zarówno od strony ZSRR, jak i od Iranu (w czasach przed nastaniem reżimu ajatollahów). Popularnym stał się zwłaszcza transport lądowy przez południowo-wschodnią Europę, Turcję i Iran. Polskie fabryki produkujące samochody ciężarowe, jak starachowicka FSC czy wytwórnia w Jelczu, chętnie użyczały je wyprawom alpinistycznym. Była to dla nich zarówno reklama na rynkach dalekowschodnich, jak i wymagający test w trudnych warunkach terenowych.

Przewożenie całego wyposażenia wyprawy drogą lądową było znacznie tańsze od transportu lotniczego. Inną możliwość względnie niedrogiego dostania się do Afganistanu stanowiła kombinacja: samolotem do stolicy Tadżyckiej SRR – Duszanbe, pociągiem do Termezu i statkiem przez Amu Darię do jednego z afgańskich portów.

***

Druga  polska wyprawa w Hindukusz, która odbyła się w 1962 roku, wybrała również drogę przez ZSRR. Bagaż został wysłany przesyłką ekspresową do afgańskiego portu Kizył Kala (in. Sher Khan Bandar) nad Amu Darią za pośrednictwem firmy Hartwig, natomiast większość uczestników miała przekroczyć granicę w Termezie. Tu pojawiły się trudności i Polacy musieli w końcu przelecieć samolotem z Taszkientu do Kabulu.

Wyprawa składała się z dwóch niezależnie działających grup: poznańskiej oraz krakowskiej. Grupą krakowską kierował Stanisław Biel, a poznańską Stanisław Zierhoffer. Ten ostatni został przez Zarząd Główny Klubu Wysokogórskiego mianowany kierownikiem całości wyprawy, która uzyskała status centralnej. W składzie grupy poznańskiej znalazło się również czterech alpinistów francuskich, którzy pokryli dewizowe koszty wyprawy.

Grupa poznańska miała za cel eksplorację doliny Mandaras, uchodzącej od wschodu do doliny Kazi Deh. Według map Survey of India wznosiło się tam kilka szczytów siedmiotysięcznych, m.in. dobrze znany miejscowej ludności Kohe Keshni Khan.


Kohe Nadir Shah z obozu I (fot. Antoni Gąsiorowski)

Po założeniu bazy na wysokości 4100 m poznaniacy zaczęli intensywną eksplorację okolicznych przełęczy i szczytów. Plonem wyprawy było wejście na 6 przełęczy wznoszących się na wysokość prawie 6000 m oraz zdobycie szczytów (z wyjątkiem Kohe Mandaras nazwy i oznaczenia nadane przez Polaków):

  • M5 (ok. 6000 m): Jan Stryczyński i Stanisław Zierhoffer, 9.08.1962,
  • M3 (ok. 6100 m): Henryk Dembiński, Bernard Langevin, Jan Stryczyński i Stanisław Zierhoffer, 14.08,
  • M4a (6274 m): Michel Ginat, Jerzy Mitkiewicz i François Moreau, 16.08.1962,
  • Kohe Nadir Shah (M4, 6815 m, wg Survey of India 7125 m): Jan Dobrogowski, Antoni Gąsiorowski i Jerzy Mitkiewicz, 27.08.1962, oraz Michel Ginat, Bernard Langevin, François Moreau, Ryszard W.Schramm, Jan Stryczyński i Stanisław Zierhoffer, 29.08.1962,
  • Kohe Mandaras (6631 m): Jan Stryczyński i Stanisław Zierhoffer, 04.09.1962.


Kohe Mandaras  z drogą poznańską (fot. Ryszard W. Schramm)

Grupa krakowska zapuściła się głębiej w Worek Wachański (wąski pas ziemi afgańskiej, wciśnięty między Tadżykistan i Pakistan, a na wschodzie sięgający do granicy Chin) i początkowo spenetrowała dolinę Szachaur, szukając możliwości wejścia na potężny, zamykający ją szczyt ją – Kohe Szachaur (7084 m). Stwierdziwszy, że szansa zdobycia go jest bardzo problematyczna, krakowianie zdecydowali się przenieść wyprawę jeszcze o 20 km dalej na wschód, do doliny Urgent-e Bala.

28 sierpnia 1962 roku Jerzy Krajski, Kazimierz Olech i Adam Pąchalski dokonali I wejścia na piękną wysmukłą piramidę Kohe Tez (7015 m). Jeszcze tego samego dnia na szczycie stanął samotnie Marian Bała. Wejście na Kohe Tez zostało jeszcze dwukrotnie powtórzone przez zespoły: Marian Bała (po raz drugi na wierzchołku!), Stanisław Biel i Roman Łazarski (29.08) oraz Maciej Baranowski, Henryk Cionćka i Karol Jakubowski (30.08).


Akher Cagh (z lewej) i KoheTez (fot. Marian Bała)

Niestety, przyszłość pokazała, że żaden ze szczytów zdobytych (w znaczeniu pierwszego wejścia) przez Polaków, nie pozostał w klasie siedmiotysięczników po dokładniejszych pomiarach. Na granicy 7000 m pozostał tylko Kohe Tez, któremu teraz przypisuje się wysokość 6995 m. Stracili także poznaniacy, którzy zdobywając Kohe Nadir Shah byli przekonani, że szczyt ten znacznie przekracza 7000 m, jak i Łodzianie, których zdobycze z 1963 roku – Languta-e Barfi (6827 m) i Kohe Keshni Khan (6743 m) – również zostały zdegradowane.

Innym osiągnięciem obu grup wyprawy z 1962 roku było wykonanie pomiarów, szkiców raz setek zdjęć panoramicznych i szczegółowych. Na ich podstawie oraz obserwacji wyprawy z 1960 roku, Jerzy Wala przy współpracy Mariana Bały i Stanisława Biela, opracował szczegółową orograficzną mapę szkicową najwyższych rejonów Hindukuszu. Mapa ta, ciągle udoskonalana przez J. Walę, rozeszła się w dziesiątkach egzemplarzy i trafiała do rak wszystkich, którzy się o nią zwracali, również w pewnym sensie „konkurentów” Polaków z Austrii i Szwajcarii. W dużym stopniu przyczyniło się to do intensywnego rozwoju eksploracji Hindukuszu w kolejnych latach. Hindukusz stał się modny, a jego wachańskie doliny przestały być białą plamą.

***

Łódzką wyprawą w 1963 roku kierował Andrzej Wilczkowski. Liczyła ona 10 osób, w tym zaproszeni spoza Koła Łódzkiego KW Antoni Tokarski (Kraków) i Jerzy Warteresiewicz (Warszawa). Rejonem działania było otoczenie doliny Szachaur. Ze względu na kłopoty organizacyjne, działalność rozpoczęto z dużym opóźnieniem – dopiero 29 sierpnia stanęła baza główna wyprawy (3800 m). Opóźnienie kosztowało utratę głównego celu wyprawy: 27 lipca Austriacy zdobyli Kohe Keshni Khan. Teraz zwrócono się ku drugiemu celowi, a był nim Kohe Szachaur (7084 m) – szczyt bez wątpienia trudniejszy i zupełnie nie rozpoznany. Nie powiodły się zarówno próby wejścia na sąsiednią przełęcz Kotgaz An, jak i późniejszy atak zespołu: Tadeusz Bartczak, Maciej Gryczyński, Jerzy Michalski i Jerzy Warteresiewicz na północny filar Szachaura (1-3.10.1963).

Wcześniej, 22 września, Bogdan Mac, Maciej Gryczyński, Antoni Tokarski i Jerzy Warteresiewicz dokonali II wejścia na Kohe Keshni Khan (6743 m, wówczas uważany jeszcze za siedmiotysięcznik). Wejście zostało zrobione nową drogą z innej doliny niż pierwsi zdobywcy – prawą grzędą wschodniej ściany. 25 września na szczycie Keshni Khana stanęli jeszcze Tomasz Gozdecki i Andrzej Miller.

W dorobku łódzkiej wyprawy znalazły się jeszcze pierwsze wejścia na trzy szczyty:

  • Kohe Naser Khosraw Tsuka (6350 m): Tadeusz Bartczak i Jerzy Michalski, 25.09.1963,
  • Languta-e Barfi (6827 m): Maciej Gryczyński i Jerzy Warteresiewicz, 27.09.1963,
  • Kohe Hawar (6200 m): Tomasz Gozdecki, Bogdan Mac, Andrzej Miller i Antoni Tokarski, 2.10.1963.


Languta-e Barfi od południa, z lodowca Rosh-Gol

***

Czwarta polska wyprawa w Hindukusz, która odbyła się w 1966 roku, była pierwszą, która korzystała z samochodu ciężarowego do przewiezienia bagażu i uczestników. Wyprawę zorganizowało Koło Krakowskie KW, a kierował nią Roman Śledziewski. W zasadniczym składzie znalazło się 15 alpinistów z Polski, dwoje Francuzów – małżeństwo Isabelle i Henri Agresti oraz Belg Jean Bourgeois.

Po „normalnych” już perypetiach organizacyjnych (w tym paszportowych), wyprawa dotarła do Afganistanu z dużym opóźnieniem. Ciężarówka dotarła do Kabulu dopiero 3 sierpnia, zaś do Kazi Deh w 8 dni później. Przybyli wcześniej do Kabulu uczestnicy podróżujący drogą lotniczą, prowadzili wstępną aklimatyzację w nieodległych górach Paghman oraz w okolicy przełęczy Salang (do 5000 m).

Wyprawa działała w otoczeniu doliny Kazi Deh oraz w położonym na zachód rejonie Zebaku. Dokonano IV wejścia na główny wierzchołek Noszaka i II wejścia na pozostałe wierzchołki. Pozostałe osiągnięcia to m.in.:

  • Kohe Sesare (5417 m): I wejście: Marian Bała, Zygmunt Andrzej Heinrich i Lucjan Saduś, 13.08.1966,
  • M10 (5580 m): I wejście: Andrzej Mróz, Jacek Poręba i Ryszard Zawadzki, 15.08.1966,
  • Sad Ishtragh (5859 m) – I wejście: Jean Bourgeois, Maciej Kozłowski i Jerzy Potocki, 17.08.1966,
  • Gumbaze Safed (6797 m): II wejście, nową drogą północno-zachodnią ścianą: Zygmunt Andrzej Heinrich i Lucjan Saduś, 23.08.1966.


Od lewej: Maciej Kozłowski, Zygmunt A. Heinrich, Jerzy Potocki, Jacek Poręba i Jean Bourgeois
na Noszaku (fot. Andrzej Mróz)

Wyprawa próbowała również wejść na dwa siedmiotysięczne szczyty w sąsiedztwie Noszaka – Darban Zom (7110 m) i Shingeik Zom (7291 m). Darban Zom był już zdobyty w 1965 r. przez Austriaków. O tym, że również Shingeik Zom nie jest już dziewiczy, Polacy nie wiedzieli. I wejście przez parę alpinistów niemieckich zostało dokonane 13 sierpnia 1966 roku, a więc kilkanaście dni przed akcją, która podjęli Bourgeois, Heinrich i Potocki.

Polsko-belgijska trójka wyruszyła 1 września z obozu III (6900 m) i dotarła do przełęczy między ww. szczytami, jednak na skutek gwałtownego załamania pogody zdecydowano się na wycofanie, nie osiągnąwszy celu. Odwrót rozpoczęli 4 września w zamieci śnieżnej. Po kilku godzinach marszu zostali porwani przez dwie kolejne lawiny: najpierw Bourgeois i Potocki, a następnie Heinrich. Potocki zginął, zaś Bourgeois i Heinrich zostali ranni. Po dwugodzinnym bezskutecznym przeszukiwaniu lawiniska dotarli oni do przełęczy między Noszakiem a Gumbaze Safed. Tu rozbili ocalały namiot, by przeczekać niepogodę. 6 września Bourgeois zdecydował się na samotne zejście stromą lodową ścianą opadającą z przełęczy. Następnego dnia przyniósł do bazy wiadomość o wypadku. 8 września Heinrich podszedł do obozu III, do którego w dwa dni później dotarła pomoc. Jerzy Potocki, prezes Koła Krakowskiego i członek Zarządu Głównego KW, był pierwszą polską śmiertelną ofiarą w Hindukuszu.

W następnych latach polska działalność w Hindukuszu znacznie osłabła. Zabrakło już niezdobytych szczytów siedmiotysięcznych, a do sportowego himalaizmu – prowadzenia trudnych nowych dróg czy wspinaczki w stylu alpejskim – Polacy jeszcze nie byli gotowi. W latach 1967-71 brakowało więc osiągnięć najwyższej marki. Tylko kilka z nich zasługuje na wyróżnienie:

  • Kohe Maghreb (6450 m): I wejście: Benon Czechowski, Zbigniew Pawłowski, Leszek Radło, Wiesław Skubisz i Stanisław Wojnarski, 20.08.1968,
  • Kohe Urgent (7038 m): II wejście: Kazimierz Olech i Zbigniew Pawłowski, 13.09.1968,
  • Aspe Syah (6350 m): I wejście: Kazimierz Głazek i Kazimierz Piotrowski, 17.09.1971.


Keshni Khan i Kohe Naser Khosraw Tsuka od południa (fot. Andrzej Mróz)

Następna część historii polskiego wspinania w Hindukuszu już wkrótce…

Janusz Kurczab




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum