8 września 2009 08:01

Eliza i David – nowe drogi, film i książka prosto z Grenlandii

Sukcesem zakończyła sie kolejna wyprawa Elizy Kubarskiej i Davida Kaszlikowskiego na Grenlandię. Zespół wyruszył w połowie lipca w 5 osobowym składzie (także Joanna Krośkiewicz, Zbyszek Krośkiewicz i operator Łukasz Gutt) z ambitnym projektem: eksploracji, realizacji filmu dokumentalnego i zdjęć do książki.


Dziewiczy masyw w fjordzie Torssukattak wypatrzony przez ekipa w 2007. Szczyt n a pierwszym planie po prawej, od sierpnia nazywa się Eqqamangilara (fot. David Kaszlikowski/verticalvision.pl)

Zadanie trudne, zważywszy na malutki zespół, ale jak się okazuje możliwe.

Przez pierwsze 2 tygodnie ekipa realizowała zdjęcia uzupełniające do filmu Elizy o roboczym tytule „Co się wydarzyło na wyspie Pam?”. Film ma opowiadać o życiu wspinaczy, wyprawach i nietypowym związku uczuciowym na kanwie wspinaczki Elizy i Davida na najwyższy klif świata (dla przypomnienia wyczyn, za który m.in. dostali Jedynkę w 2007).

Realizacja filmu okazała się wybitnym wysiłkiem produkcyjnym. Każdy dzień zdjęć był bardzo drogi, a zdjęcia górskie nawet ze świetnie przeszkolonym operatorem, wymagały ciągłych powtórzeń i innowacji.


Pani reżyser Kubarska i pan operator Gutt negocjują z muchami…
(fot. David Kaszlikowski/verticalvision.pl)

David: To jednak Grenlandia , a nie studio filmowe, wiec byliśmy cały czas narażeni na zmaganie z przyrodą. Mieliśmy za duże fale lub za małe fale, przydałby się deszcz, a tu świeci słońce, przydałaby się lampa, a tu wieje ;-) Czyli klasyczna sytuacja w przyrodzie, w jakiej fotograf outdoorowy czy filmowiec musi sobie poradzić.


50 metrów pływającej ściany (fot. David Kaszlikowski/verticalvision.pl)

Team w drodze pod ścianę – ujęcie z filmu (fot. verticalvision.pl)

Eliza i jej kajakowa udręka – wiatr spycha w stronę otwartego morza
(fot. David Kaszlikowski/verticalvision.pl)

Ekipa realizowała zdjęcia na linach na okolicznych górach oraz bezpośrednio na klifie Thumbnail, 700 m ponad morzem (bardzo onieśmielające), przy górach lodowych (bardzo ryzykowne), pod wodą (bardzo lodowate) i na kajakach morskich (bardzo wywrotne).


Filmowy biwak 600 m nad fiordem, na podobnych półeczkach ekipa spała podczas wspinaczki w 2007(fot. David Kaszlikowski/verticalvision.pl)

Po 2 tygodniach – po skończeniu głównych zdjęć Eliza i David rozpoczęli realizację wspinaczkowego planu wyprawy. Pierwsza nowa droga została wytyczona bezpośrednio nad wioską Innuitów – Aappilattoq – tegoroczną bazą wyprawy.

Efekt: prowadząca dziewiczą ścianą 2 hobbits from the moon (800 m, 6c max, 20 wyciągów, wszystkie wyciągi OS) – sam szczyt był już zdobywany z sąsiedniej dolinki. Wspinaczka trwała 2,5 dnia – pierwsze 3 wyciągi zostały pokonane wcześniej jeszcze dla potrzeb filmu, a 6-7.08 wspinali się już bez przerwy, z biwakiem, jak się okazało obserwowanym (światła czołówek) przez całą wioskę. Wspinaczka zakończyła się bardzo miłym akcentem.

Ludzie powitali nas u wejścia do wsi, nie dało się przejść, wszyscy gratulowali i wręczyli prezenty. Później okazało się, że o pierwszej wspinaczce nad Aappilattoq pisały nawet regionalne gazety :-) Uśmiech tych ludzi i autentyczny podziw, wręcz wdzięczność bardzo podniosła nas na duchu.


Team razem z Themo (fot. verticalvision.pl)

Chór kościelny daje specjalny koncert pożegnalny dla Elizy i Davida, Innuici są wdzięczni za wspinaczkę… (fot. David Kaszlikowski/verticalvision.pl)

Kolejne 10 dni to niestety zupełna zmiana pogody i niemal ciągły deszcz. W przerwach między opadami ekipa wytycza krótkie drogi skałkowe i realizuje nietypową scenę do filmu. David wspina się i boulderuje po górach lodowych. Czasem spod wody ;-) W warunkach, gdy góry lodowe walą się znienacka, a woda ma ok. 0°C jest to przedsięwzięcie zdecydowanie ryzykowne.


Ten lodzik się wali, cóż począć… (fot. Eliza Kubarska/verticalvision.pl)

…nic tylko wiać… (fot. Eliza Kubarska/verticalvision.pl)


Woda tego dnia ma tylko 2°C… (fot. Eliza Kubarska/verticalvision.pl)

…ale czego się nie robi z aklimatyzacją ;-) (fot. Eliza Kubarska/verticalvision.pl)

Pomiędzy 16 a 18 sierpnia nadchodzi czas na dziewiczą górę w fiordzie Torssukattak – upatrzoną przez zespół już dwa lata temu. Znów jest to wspinaczka prosto z łodzi. Ściany są jeszcze mokre, gdy zespół wchodzi na pierwszą część nienazwanej góry. Jej szacowana wysokość to ok. 1200 m (nie mieli GPS-a). Wspinaczka początkowo prowadzi terenem nieciekawym (progi, trawa, tylko 200-300 m wspinania do 6c max) i dopiero na wysokości ok. 700 m góra zmienia się w litą 500-metrową ścianę.

Po biwaku zespół wchodzi w system kominów i rys. Czasami z trudną asekuracją lub bez. Na szczyt docierają ok. godz 21, na tyle wcześnie, by chwilę pokontemplować krajobrazy i wybudować kopczyk. Następnie rozpoczyna się wielogodzinny nocny zjazd do „poziomu śpiwora i liofa”.

Jesteśmy przyzwyczajeni do nocnych zjazdów – wielokrotnie zdarzały się nam na poprzednich wyprawach – komentuje Eliza– ale zjeżdżanie 500 m ścianą bez stanowisk było mocno niebezpieczne.

O 3 w nocy zespół dociera do półki, a potem wycof/zjazdy dolną częścią ściany, do 16-tej dnia następnego.


Wielki komin z iluzją asekuracji David wysoko na Eqqamangilara (fot. Eliza Kubarska/verticalvision.pl)

Szczyt został ochrzczony innuicką nazwą Qqaqaq Eqqamanngilara (Zapomniany Szczyt) (1200 m, 6c max. OS), bo stoi w otoczeniu wielkich dziewiczych gór, które mijało wiele wypraw…


Grenlandzka plaża – ekipa czeka na nieumówioną łódź (fot. verticalvision.pl)

Zespół pokonał obydwie drogi na naturalnej protekcji i generalnie bez użycia spitów (jedynie 2 spity podczas zjazdów na Eqqqmnqgilqra i 2 „filmowe” na starcie do 2 hobbits).

PODSUMOWANIE:

A więc 2 nowe drogi, jeden dziewiczy szczyt, kilka pierwszych przejść na znikającym, szarpiącym nerwy lodzie, 1 niedźwiedź polarny, 2 wieloryby, kilkadziesiąt fok (w tym kilka upolowanych przez Themo), kilkanaście ryb (bardzo smacznych) oraz stado czegoś jak orki czy delfiny (obserwowane wysoko ze ściany) – ok. 40 osobników czegoś, co miało jakieś 6 m długości – i co sprawiło, że następnego dnia cała wioska rzuciła się na poszukiwania.

Tegoroczna wyprawa została wypełniona do granic możliwości i choć pewnie można by chcieć więcej (bo dziewiczych szczytów/ścian wokół co niemiara) przy tak malej ekipie i słabej pogodzie w sierpniu, (także braku sprzętu do wycofów), musielibyśmy zostać tam na kolejny sezon. Potencjał Grenlandii południowo-wschodniej jest tak ogromny, że niewykluczone, że znów tam wrócimy.


Spotkanie w cztery oczy – misie też lubią wspin na lodzie (fot. David Kaszlikowski/verticalvision.pl)

FILM:

Film Elizy – jest zapowiadany w ramówce TVP1 na koniec roku.


David na klifach (fot. Eliza Kubarska/verticalvision.pl)

KSIĄŻKA:

Książka „Grenlandia. Zderzenie żywiołów” to w zamiarze autora bogata fotograficzna opowieść o dwóch ekspedycjach, zdobyciu najwyższego klifu świata, Innuitach i bliskich spotkaniach z naturą. David ma nadzieję, że książka ukaże się w przyszłym roku.


Świt – Eliza 800 m ponad wodą, na szerokiej półce na Thumbnailu (fot. David Kaszlikowski/verticalvision.pl)

SPONSORING:

Wyprawa wyruszyła dzięki wsparciu:

VerticalVision Film Studio – producent filmu, Polskiego Związku Alpinizmu oraz Geosystems – Laboratorium Geoinformatyczne.

Sponsorzy sprzętowi: Columbia Sportswear, Warmpeace, Meindl, Uvex, Tendon, Lhotse, Marabut, Se-Mar.

Więcej o wyprawie i projekcie na www.VerticalVision.pl . Szersze opisy na foto-blogu. Artykuł o wyprawie w jednym z kolejnych numerów Gór.

VerticalVision.pl




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    he he to już przeginka :D [66]
    zdjęcia Boskiego zawsze były debilnie pozowane, ale te zdjęcia "podwodne"…

    8-09-2009
    Franek Dolas