11 września 2009 15:48

Belgowie na Ziemi Baffina

Owocnie zakończyła się ekspedycja belgijskiego zespołu Nicolas Favresse, Sean Villanueva, Stéphane Hanssens i Olivier Favresse na Ziemi Baffina. Pod koniec czerwca Belgowie udali się na Ziemię Baffina z zamiarem wytyczenia nowych dróg na granitowym monolicie Mt. Asgard.

Samo dotarcie zespołu pod planowany cel to temat na odrębną relację. Wystarczy wspomnieć, że z 45 dni wyprawy łącznie aż 30 dni zajął zespołowi transport ładunków z brzegu fiordu pod ścianę i z powrotem po zakończeniu wspinania (3 tygodnie do góry i jeden w dół), a wszystko to dla dwóch tygodni wspinania. Komuś mogłoby to wydać się śmieszne, jednak zważywszy na unikalny charakter tego miejsca wszyscy członkowie zespołu stwierdzili, że było warto.


Mt. Asgard. Ziemia Baffina (fot. arch. Favresse)

Pewnym pocieszeniem podczas mozolnej wędrówki był fakt, że wiodła ona przez piękną tundrę, a miejsca biwakowe otoczone były niezliczonymi bulderami, co pozwalało chłopakom utrzymać formę aż do czasu właściwej wspinaczki. Już od momentu wejścia do szerokiej doliny Weasel, Belgowie mogli podziwiać kolejne, w większości dziewicze ściany. Monotonny transport worów dał im się na tyle we znaki, a ciśnienie na wspinanie było tak wielkie, że postanowili wspiąć się na cokolwiek zanim dotrą pod Mt. Asgard. Podzielili się więc na dwa zespoły, wybrali cele i uderzyli.

Sean i Stéphane zrobili prawdopodobnie pierwsze wejście północno-zachodnim ramieniem szczytu Tirokwa. Wspinaczka zajęła im 24 godziny z obozu do obozu, a jej efektem było wytyczenie klasycznej Chocolate boomerang (700m, 5.11). Droga biegnie w linii wcześniejszej próby Australijczyków i na całej długości oferuje znakomitą skałę.


"Chocolate boomerang" (5.11, 700m). Tirokwa
(fot. arch. Nicolas Favresse)

W tym samym czasie bracia Favresse obrali za cel dziewiczą wieżę w pobliżu Mt. Odin. Linia ich wspinaczki wiodła wybitną płetwą, a wytyczona droga nazwana została Le bic rouge de Odin (5.10, 800 m). Było to prawdopodobnie pierwsze wejście na tą wieżę.


"Le bic rouge d’Odin" (5.10, 800m). Dziewicza wieża w masywie Mt. Odin (fot. arch. Nicolas Favresse)

Po zaliczeniu pierwszych wspinaczek zespół poczuł się zdecydowanie lepiej i łatwiej im przyszło wahadłowo przenosić ekwipunek pod leżący 60 km dalej główny cel – Mt. Asgard. Po dotarciu na miejsce i wstępnym rozpoznaniu dwóch hakowych dróg Inukshuk na północnej wieży i Bavarian Direct (08/1996, Christian Schlesener, Mani Reichelt, Toni Grad, Luck Guscelli i Markus Bruckbauer) na południowej wieży, wybór padł na tą drugą z zamiarem jej klasycznego przejścia. Wspinaczka była niesamowita, trzymała trudności z wieloma wyciągami z przedziału 5.12/5.13. Po 11 dniach w ścianie, kiedy każdy z zespołu miał na koncie prowadzenie trudnych wyciągów, droga prawie padła klasycznie.

Ale „prawie” czyni wielką różnicę. Ponieważ od czasu pierwszej wspinaczki na ścianie w 1996 roku czoło lodowca spod ściany cofnęło się o jakieś 15 metrów, do pierwszego widocznego w ścianie przelotu było do pokonania 15 metrów wygładzonej przez lodowiec skały. Po kilku próbach przejścia tego odcinka Belgowie odpuścili i wysłali do boju znaną hiszpańską specjalistkę od solowych big wall’ów, Silvię Vidal razem z jej zabawkami (cooperheady, hooki itp.), która rozwiązała problem określony przez nią jako „naprawdę miłe A4+”. Silvia dołączyła do Belgów na miejscu po rezygnacji ze swoich solowych planów. Dla chłopaków oznaczało to nie tylko posiadanie w zespole specjalistki od haczenia, ale i dodatkowego portaledga, dzięki czemu tylko jeden z nich musiał spać w hamaku – o tym który decydowały codzienne losowania ;-)


Tym razem hamak wylosował Oliver (fot. arch. Nicolas Favresse)

Dla Belgów potencjalny lot do ziemi na cooperhadzie to było zbyt wiele. Pokonali ten wyciąg w stylu headpoint i odczucia co do wyceny miejsca krążyły wokół 5.12X lub E8. Większość z najtrudniejszych wyciągów na drodze pokonanych zostało w stylu RP, a kilka headpoint, aby uniknąć wiercenia spitów. Wspinaczka prowadziła głównie rysami i płytami.

By przejść drogę klasycznie (a takie było założenie) musieli wytyczać szereg wariantów do oryginalnej linii i w ten sposób pokonano prawie połowę drogi dziewiczym terenem. Drogi nie udało się niestety przejść całkowicie klasycznie – zabrakło klasycznego przejścia odcinka długości 1 m!!, właściwie połączenia sekwencji ruchów. Pomimo robienia wszystkich ruchów, w ciągu ten jeden odcinek okazał się zbyt trudny – ocenia się, że jego wycena może oscylować wokół stopnia 5.13+.

Ich wariant nazwany został Belgarian (5.13 A1) dla podkreślenia wspólnego wysiłku Belgów i Bawarczyków. Przy okazji zwrócili uwagę na to, że pierwsze przejście nie odbyło w najczystszym stylu – pozostały po nim liczne dziury pod bat hooki, a także drabiny nitów i spity podobijane wzdłuż idealnych rys.


Północna ściana północnej wieży Mt. Asgard. Po lewej "Porter Route" (Charlie Porter, 1975, VII, 5.10+ A4). Z prawej strony wariant Belgów – "Belgarian" (fot. arch. Nicolas Favresse)


Stéphane Hanssens podczas próby przejścia RP piątego wyciągu Belgarian (fot. arch. Nicolas Favresse)

Po kilku dniach restu Belgowie podzieleni ponownie na dwa zespoły (już bez Silvi) uderzyli na północną wieżę Mt. Asgard. Sean i Stéphane powtórzyli Porter Route (5.12 /A4) w 24 godzinnej wspinaczce non-stop. Wszystkie wyciągi z wyjątkiem trzech (których nie udało się przejść klasycznie) zostały pokonane onsightem.

Natomiast Olivier i Nico wspięli się północno-wschodnią ścianą drogą, która jak uważają, jest nową linią – Whiskey Gonzales (5.11, 1200m). Prawdopodobnie w górnej części droga ta może pokrywać się częściowo z linią kanadyjskiego zespołu Walsh-Brazeau z tego roku. Cała droga o trudnościach 5.10/5.11 została pokonana w stylu onsight w 24 godziny.


"Whiskey Gonzales" (5.11, 1200m)
Północna wieża Mt. Asgard (fot. arch. Nicolas Favresse)

Wilan

Źródła: planetmountain




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Malenka Belgia. [4]
    Malenka Belgia, kraj pozbawiony Gor... doczekal sie grupy klasowych wspinaczy.Tych…

    12-09-2009
    Kilof