20 listopada 2008 12:42

Sezon wspinaczkowy 2008 – Mateusz Haładaj

Pierwszy wypad w tym roku zaliczyliśmy na przełomie 2007 i 2008 roku. Sylwester spędzony we francuskim Claret był jednym z najgorszych w moim życiu. Po trzech dniach wspinania poważnie się rozchorowałem i musieliśmy się ewakuować. Pechowy początek roku zaciążył na mojej formie i na kolejny wyjazd pojechałem zupełnie bez nierozwspinany.

Naszym celem na luty stała się Sardynia (news). Zachęceni egzotycznym krajobrazem wyspy wykupiliśmy z Elą tanie bilety. Na miejscu podczas trzech tygodni zaliczyliśmy więcej atrakcji turystycznych niż wspinania, na naszą niekorzyść pogoda także nas nie rozpieszczała. Z wyjazdu przywiozłem drogę World music 8a+ RP oraz piękne 7c+ OS – Millenium, w słynnej grocie. Ta pierwsza, biegnąca przewieszeniem sektora Urania, sprawiła mi sporo kłopotu, jej siłowy charakter zupełnie mi nie pasował. Millenium, która jest z kolei 40-metrowym maratonem po kaloryferach, dała mi niezły wycisk. Duży apetyt wspinaczkowy nie został zaspokojony, ale świetny klimat wyspy wynagrodził nam niepowodzenia.


Wspinanie w Cala Ganone – Sardynia (fot. Ela Miśkiewicz)

Kolejna szansa wyjazdu na west pojawiła się niespodziewanie w marcu. Krótki wypad do Arco miał niestety charakter bardziej służbowy niż wspinaczkowy. Udało mi się poprowadzić kilka hardych 7c na pionowych ścianach nowych sektorów Arco.

Zarażeni włoskim klimatem na majówkę udaliśmy się do Ceredo, gdzie „uwolniłem” się od pecha, który nie pozwolił mi spokojnie delektować się wspinaniem. Podczas dwóch ostatnich dni udało mi się poprowadzić dwie drogi 8b w drugiej próbie oraz 8b+. Najtrudniejszą była Anima mundi, biegnąca przewieszeniem głównego sektora, niestety sporo „ulepszona” przez lokalnych Michałów Aniołów (news). Tego samego dnia, na szybko pokonałem Australię 8b z trikowym boulderem w dachu. Następnego dnia, tuż przed odjazdem padła na szybko Dies Irae 8b.


Na "Anima Mundi" 8b+, Ceredo (fot. Ela Miśkiewicz)

Nerwowy okres sesji odsunął wspinanie na dalszy plan, ale potem dzięki temu zupełnie spokojnie mogłem opuścić nasz kraj na kilka miesięcy w poszukiwaniu słońca i kaloryferów. Razem z Elą nasz trip rozpoczęliśmy od frankońskich gniotów. Tutaj niewiele udało mi się wskórać, mimo miesiąca krążenia po okolicznych krzakach. Pomimo prób na trudnych drogach (a właściwe na jednej X+) można powiedzieć, że poszedłem na ilość, przechodząc około 100 dróg. Ela zaś wykazała się determinacją przechodząc swoją najtrudniejszą drogę (Tanz der Vampire 9-) ostatniego dnia.

Tradycyjnie po Franken nadszedł czas na Francję. Tym razem nie powitały nas słoneczne, pomarańczowe przewisy. Złowieszczy Vercors okazał się słabym wyborem, ponadto Frankońska zlewa przyszła tu za nami. W ramach aklimatyzacji na tutejszym wapieniu przeszedłem Suzana 8b oraz jedną drogę 8a OS.


Podczas jednej z wycieczek, Francja

Po 10 dniach ewakuowaliśmy się do St. Leger. Piękny kanion okazał się jednak trochę za ciepły. W strugach potu powlekłem tu kilka linii, które dały mi poczucie lepszej pewności na skale. Najciekawszą z nich była zdecydowanie Le concept – piękny przewis na najpiękniejszym, wschodnim sektorze St. Leger. Siłowy odcinek w dużym przewieszeniu prowadzi do strzału, który zrzucił mnie 3 razy. Plonem 7 upalnych dni wspinaczkowych były:

  • Le Concept 8b+ RP (4.próba)
  • Le fluide glacial 8b/b+ RP (2.próba)
  • Le mur de six clopes 8b/b+ RP (3.próba)
  • La reserve 8b RP (2.próba)


Na "Le concept" 8b+, St Leger (fot. Ela Miśkiewicz)

Pod koniec sierpnia ochoczo ruszyliśmy na podbój Hiszpanii (news), zaliczając po drodze niekończącą się ilość atrakcji architektoniczno-turystycznych. Pierwszy cel – Montgrony, okazał się chybiony. Po jednym fajnym dniu na pomarańczowych turniach zmyła nas fala deszczu niespotykanych rozmiarów.

Lekko zawiedzeni udaliśmy się do Terradets w nadziei na złapanie w końcu dobrej opalenizny. Les Bruixes powitał nas całkiem gościnnie, a wytrzymałościowy charakter dróg pozwolił na rozwinięcie umiejętności onsajtowych. Za najciekawsze uważam drogi: Democracia i L’anarquista. Na pierwszą z nich wybrałem się z przeświadczeniem, że idę na kolejne tego dnia 8a. Po dygotach na górnym odcinku szczęśliwy wpiąłem się do łańcucha. Na L’anarquista natomiast walczyłem do ostatniego przechwytu. Drogę oceniam jako trudniejszą niż pozostałe 8a+ w tym rejonie.

  • Democracia  8b OS
  • Non stop 8b OS
  • Anarquista 8a+ (8a+/b?) OS
  • L’adregator 8a+ OS
  • Milenium 8a+ OS
  • Formula week-end 8a+ OS
  • Effect 2000 8a OS
  • Plampemouse rouse 8a OS
  • Primera linea 8a  OS
  • Maneras de vivir 8a OS
  • El latido del medio 8a OS


"L’anarquista", pamiętny OS na 8a+ w Terradets
(fot. Ela Miśkiewicz)

Jako, że Rodellar leży niedaleko Terradets postanowiliśmy odwiedzić starego przyjaciela (news). Ostatnie dziesięć dni wakacji pragnąłem spędzić bardzo aktywnie, podobnie jak Ela, która zaskakująco szybko uporała się z kilkoma drogami 7b i 7a+ podczas porannych wizyt na Camino.

Dni mijały błyskawicznie, jednak przy wciąż rosnącym poczuciu komfortu na ósemkowych drogach zdecydowałem się pozostać w słonecznej Hiszpanii nieco dłużej. Po szybkim sukcesie na boulderowym Minastirith miałem możliwość sprawdzenia formy na Los Borrachos – kosmicznie wywalonym dachu sektora Las Ventanas. Tutaj już nie poszło tak gładko, znalezienie odpowiednich ustawień zajęło mi 4 dni prób. Strzały, liczne haczenia i dynamiczne sięgnięcia w suficie sprawiają, że drogę tą oceniam jako najciekawszą, jaką dotychczas przeszedłem w Rodellar.

Oprócz wspinania RP starałem się cały czas pokonywać dużo dróg bez znajomości, w efekcie czego udało mi się poprowadzić więcej ósemkowych dróg OS, niż kiedykolwiek wcześniej.


Morze skały – Piscineta w Rodellar, pierwszy wyciąg
"Cosi fan tutte" 8a+ OS
(fot. Ela Miśkiewicz)

W Rodellar padło:

  • Los borrachos del Mascun  8c+ RP (8.próba)
  • Minastirith 8c+ RP (5.próba)
  • Manus 8b RP (3.próba)
  • Les Chacals 8b RP (2.próba)
  • Alter Ego 8a+/b RP (2.próba)
  • Espirit rebelle 8b OS
  • Eclipse Cerberal 8b OS
  • Maskoking 8a+ OS
  • Limit 8a+ OS
  • The kings of Sierra de Guara 8a+ OS
  • Kim 8a+ OS
  • Cosi fan tutte (L1) 8a+ OS
  • Las dos golondrians de la Piscineta 8a/a+ OS
  • Paidea 8a/a+ OS


Na "Minastirith" 8c+ w Rodellar (fot. Ela Miśkiewicz)

Rozochocony i pełen spręża zacząłem piąć się po drabinie stopni trudności, kiedy nagle, ni stąd ni zowąd, wyłonił się wielki mordor. Straszny to potwór – zamoczył wszystkie kaloryfery, a nawet dachy i groty. Schronienie znalazłem w tabliczce czekolady i kartonie don simona. Ostatecznie w letargu graniczącym z frustracją przetrwałem ostatnie trzy tygodnie, zaliczając tym samym swój najdłuższy – czteromiesięczny trip.

Za wsparcie dziękuję sponsorom:

Mateusz Haładaj

Tagi:



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    rispekt ;] [2]
    fajnie ze w tak mlodym wieku mozesz spelniac swe marzenia…

    21-11-2008
    julek