3 października 2008 11:02

The Walk of Life (E12 7a) Jamesa Pearsona – tradycyjne wyzwanie

Projekt poprowadzony przez Jamesa Pearsona na połogiej ścianie w Dyer’s Lookout na wybrzeżu North Devon w Anglii może być najtrudniejszą drogą z własną protekcją na świecie. 22-letni Pearson, którego prowadzenia wstrząsnęły brytyjskim światem wspinaczkowym w tym roku (m.in. pierwsze przejście The Groove E10 7b), wycenił „The Walk of Life” na bezprecedensowe E12 7a.

Chociaż wyceny tradycyjnych dróg są trudne do przełożenia na wyceny sportowe (brytyjski specjalista Neil Dickson stwierdził, że nawet wyceny E8/E9 są „spekulatywne”), to wycena E12 7a sugeruje trudności przynajmniej 8c, co tłumaczy się jako najtrudniejsze wspinaczki z bardzo poważnymi, jeśli nie śmiertelnymi konsekwencjami odpadnięcia. Magazyn Climb pisze, że to przejście „nie ma równych sobie pod względem zaangażowania, trudności i niebezpieczeństwa”.


James Pearson podczas pracy nad „The Walk of Life”
(fot. Hotaches.blogspot.com)

Pearson sam pisze:

Wyobraźcie sobie najdłuższą, sportową drogę, jaką kiedykolwiek robiliście. Teraz wyobraźcie sobie, że jest bardzo trudna, nie na absolutnym limicie waszej wytrzymałości, ale blisko niego, więc szansa, że odpadniecie jest całkiem duża. Teraz oddalcie przeloty tak, żeby lot był spory. A teraz usuńcie kilka spitów z najtrudniejszej części drogi, żeby w razie odpadnięcia lot był naprawdę DUŻY.

Następnie zamieńcie te spity na wszelkiego rodzaju maleńki szpej i módlcie się do Boga, że umieściliście go w idealnym miejscu, bo w przeciwnym razie będzie bezużyteczny. Później pozostaje tylko umieścić pierwszy przelot (mini-kosteczkę) na 12 metrze i zrobić najtrudniejszą część drogi przed dojściem do niego, nad bardzo nieprzyjemnym głazowiskiem.    

Pierwsze 15 metrów połogu pozostaje praktycznie bez protekcji i według Pearsona jest najtrudniejszym i najpoważniejszym odcinkiem drogi. Powyżej droga łączy się z Dyer Straits (E8 6b). Brak godnej asekuracji na wcześniejszym odcinku oznacza, że ewentualne odpadnięcie skończy się prawdopodobnie upadkiem na wielkie głazy spoczywające pod drogą.

Druga część drogi, zrobiona po raz pierwszy przez Iana Vickersa, jest sama w sobie poważnym wyzwaniem. Dla Pearsona jednak powaga całości była ciągle niewystarczalna i postanowił zakończyć wspinaczkę bez użycia protekcji, która pozostawała w skale na Dyer Straits. Usunął trzynaście haków i podczas prowadzenia zamieścił w ich miejsce „mały i nietypowy” szpej, mając na uwadze charakter skały (która jest krucha) i potencjalne konsekwencje upadku.


Na drugim odcinku „The Walk of Life”
(fot. Hotaches.blogspot.com)

Nigdy bym nie przypuszczał, ile czasu poświęcę dla tej drogi i jak dużą częścią mojego życia się stanie – napisał Pearson na swoim blogu – Była w centrum moich myśli przez ostatnie kilka miesięcy, od kiedy tylko zdecydowałem (prawdopodobnie trochę niedojrzale), że jestem gotowy, żeby spróbować. Od tego czasu wszystkie moje plany zostały podporządkowane wyjazdom na „The Walk of Life”. To była jego czwarta wizyta na projekcie.

Magazyn Climb zamieścił taką oto wypowiedź Pearsona:

„The Walk of Life” posunęła mnie dalej i głębiej od wszystkich dróg, które do tej pory próbowałem. Porównując do innych wspinaczek, których doświadczyłem i mojego pierwszego przejścia „The Groove”, wydaje mi się, że wycena jest jednak za niska. „The Walk of Life” jest na innym poziomie. 


W połowie drogi (fot. Hotaches.blogspot.com)

Konrad Ociepka

Źródła: Climbing, climbmagazine.com




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Połóg [4]
    Chciałem tylko zaznaczyć, że użyty w tekście termin "połogu" ma…

    3-10-2008
    mischa

    protekcja... [6]
    Ktoś wie, jak słowo "protekcja" w żargonie wspinaczkowym stało się…

    3-10-2008
    Keczup