Simond - główny partner serwisu wspinanie.pl
29 października 2008 08:01

Brid Klina – perła Adriatyku na Anica Kuk

W piątek 24 października wraz z Marcinem Młodym Chrzanowskim (Cerrotorre.pl, Hannah) przeszliśmy legendarny kant o nazwie Brid Klina na Anici Kuk w Paklenicy. Do pełnego szczęścia zabrakło kilku metrów na końcu drogi, gdzie musiałem sięgnąć i złapać się dwóch haków, aby skończyć drogę, którą do tego miejsca prowadziłem onsightem.

Anica Kuk, Paklenica
„Anica Kuk” z charakterystyczną formacją Klin (hak)
(fot. Andrzej Marcisz)

Brid Klina (Kant Haka, przy czym Klin (Hak) jest nazwą całej trójkątnej formacji skalnej pomiędzy drogami El condor passa i Mosoraški) to w tym rejonie wspinaczkowa ikona, którą można byłoby porównać z naszym Filarem Kazalnicy czy Nosem na El Capitanie. Jej przejście trwające osiem dni w roku 1973 w wykonaniu Chorwatów Borislava Aleraja i Marijana Čepelaka było spektakularnym wydarzeniem, o którym można przeczytać niemal na każdej stronie internetowej reklamującej wspinanie na Chorwacji.

Droga została odhaczona w 1986 roku przez Słoweńców, Srečo Rehbergera (jeden z prekursorów free climbingu w Paklenicy) i Tadeja Slabe (wielokrotny mistrz Słowenii we wspinaniu na trudność). W kolejnym roku drogę powtórzyli też Czesi, P. Cermak i Z. Konecny.

Wydaje się dziwne, że o drodze, o której słyszał każdy wspinający się w Paklenicy, można znaleźć tylko kilka zdań – zarówno w necie, jak i w przewodniku wspinaczkowym po Paklenicy. Jedyną relacją odszukaną na necie był znany mi wywiad z Martiną Čufar, która przeszła tę drogę w towarzystwie mocnego partnera.


Andrzej na trzecim stanowisku po przejściu wyciągu 7b
(fot. M. Chrzanowski)

Z drogą tą chciałem się zmierzyć od chwili, kiedy stanąłem pod Anicią po raz pierwszy. Nie posiadając dobrych opisów dróg, tylko ustne przekazy, przeszliśmy w 1999 roku wraz z Bogną Jakubowicz kombinację Rajny z Waterworld i być może było to wówczas jedno z pierwszych polskich przejść tej ściany. O Brid Klina opowiadano wówczas wyłącznie jako o drodze z iluzoryczną asekuracją.

Nawet paklenicki kustosz i autor przewodników wspinaczkowych po Chorwacji Borys Čujič odradzał mi wspinaczkę po wspaniałym kancie. Mówił, że drogę lada moment będą reekipować. W 2003 roku, kiedy byłem tam piąty raz z rzędu, droga nie doczekała się nowej asekuracji. W 2005 roku ukazał się w Górach artykuł o przejściu Martiny Čufar, w którym wspominała o nowej asekuracji na Brid Klina. Już wtedy obiecałem sobie, że na Anicię muszę wrócić.


Andrzej na 6. wyciągu 6a
(fot. M. Chrzanowski)

Droga ma dwanaście wyciągów (350 metrów), z czego pierwsze dwa i ostatnie dwa są łatwe (IV-V). Jednak nie znaczy to, że przejdzie się je z rękoma w kieszeni. Te kilka nitów na wyciągu może rozczarować, zwłaszcza, że w opisie jest podane, że droga nie wymaga zabrania kości. Na pozostałych ośmiu wyciągach biegnących właściwym kantem, o trudnościach: 7b, 6c+, 6b, 6a i 5c (połączyłem w jeden wyciąg), 6b i na koniec dwa wyciągi 7b+, asekuracja jest bardzo poprawna. Niestety w linii drogi zalega zapewne setka starych, zardzewiałych haków i nitów.

Brid Klina, Anica Kuk, Paklenica, topo Schemat „Brid Klina” na Anica Kuk, kliknij na zdjęcie, by powiększyć.
(foto i topo Andrzej Marcisz)

Na Anici przeszedłem blisko dziesięć dróg, jednak Brid Klina zaskoczył mnie swoim charakterem. Większość drogi prowadzi rysami, różnej szerokości. Rysy te są wyjątkowo nieprzyjazne do wspinania. Klinowanie rąk wiąże się nieodłącznie z potwornym bólem spowodowanym ogromną porowatością skały wewnątrz rys.

Pierwszy (trzeci chronologicznie) wyciąg 7b wyprowadzający na kant poprzez duże wywieszenie jest bardzo pompujący ze względu na brak rozgrzewki. Drugi 6c+ ma bardzo trudne miejsce. Trzeci, ponad trzydziestometrowy, mimo że to tylko 6b wije się rysą po kancie i jest to chyba jeden z najefektowniejszych wyciągów.

Kolejne dwa doprowadzają pod główne spiętrzenie jakby po lewej stronie kantu. Zacięcie szóstego wyciągu 6b było niestety częściowo mokre i musiałem je przejść, wspinając się po lewej ściance zacięcia i trudności oceniłbym przynajmniej na 7a. Wyciąg kończy się wiszącym stanowiskiem, z którego patrząc prosto w dół widzieliśmy nasz plecak, zostawiony pod ścianą.


Widok z ósmego stanowiska w dół
(fot. Andrzej Marcisz)

Pierwszy trudny wyciąg 7b+ puścił od strzału, ale zostawiłem na nim masę energii (kilka wpinek jest z bardzo niewygodnych pozycji). Drugi wyciąg 7b+ wiedzie początkowo bardzo technicznym zacięciem i jego lewą ścianką. Kiedy wydawało mi się, że teren nade mną powinien być łatwiejszy, wszystko stanęło jakby dęba. Niestety zabrakło mi pary na ostatnią przewieszkę. Zmęczenie spowodowało, że nawet nie pomyślałem, aby jeszcze raz próbować przejść ten wyciąg RP.


Marcin kończy dziewiąty wyciąg 7b+
(fot. A. Marcisz)

Reasumując, Brid Klina to wymagająca linia, o bardzo surowej ocenie trudności. Moim zdaniem droga nic nie straciła na swojej wartości przez reasekurację. Nie liczyłem, ale pewnie na jednego nita na drodze przypadają dwa – trzy stare haki. Jeśli się usunie te haki, asekuracja moim zdaniem będzie znacznie gorsza niż za starych czasów, kiedy haki były nowe.

Szczególnie polecam tą linię wspinaczom, którym imponuje powietrzność dróg. Nawet jedyny minus – masa starego złomu pozostawiona w ścianie, nie jest w stanie zatrzeć wspaniałego wrażenia z przejścia tej perły Adriatyku.

Andrzej Marcisz





  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    calkiem spoko OCOS [19]
    ;-)

    29-10-2008
    żulu