13 marca 2008 08:01

Obóz Polskiego Związku Alpinizmu w Słowenii

Dzięki staraniom Polskiego Związku Alpinizmu udało się zapoczątkować polsko-słoweńską wymianę polegającą na przyjęciu i wspólnym pobycie Polaków w Alpach Julijskich, a w przyszłym roku Słoweńców w Morskim Oku.

W dniach 9-17 lutego odbył się sportowy obóz wspinaczkowy w miejscowości Kranjska Gora, położonej w północno-zachodniej części Słowenii. Celem wyjazdu było przede wszystkim wspinanie oraz integracja polskiego i słoweńskiego środowiska wspinaczkowego. Z naszej strony kierownikiem obozu był Stanisław Piecuch, zaś ze strony Słoweńców Marko Prezelj.

Oto kilka słów od Staszka Piecucha na temat obozu:

Artur Paszczak zaproponował mi pobyt z kadrą na wyjeździe do Słowenii. Chętnie się zgodziłem, bo mieszkając daleko od gór trudno znaleźć motywację do zimowych wyjazdów. Chciałem też bliżej poznać nowe pokolenie łojantów z tego powodu, że nie zawsze jest się z kim umówić na wspin. Pogodę mieliśmy jak drut, tydzień lampy. Niestety przed naszym przyjazdem spadło sporo śniegu i drogi skalne w większości były zaprane, a na drogach, gdzie potrzebne są warunki lodowe, lodu brakowało. Dzięki pomocy Słoweńców w wyborze celów, wszystkim udało się zrobić co najmniej jedną drogę ścianową, do tego wspinanie na lodospadach, czy drytooling na drogach do 20 m. Wyjazd  bardzo się udał nie tylko ze względu na przebyte drogi, ale także jako miejsce spotkań i nawiązania kontaktów, które być może w przyszłości zaowocują wspólnymi projektami.


Polacy i Słoweńcy (fot. arch. Paweł Kopta)

Podczas wyjazdu wszyscy uczestnicy zgrupowania mieli okazję wspinać się w różnych rejonach słoweńskich Alp Julijskich oraz na terenach pogranicza słoweńsko – włoskiego. Zazwyczaj dobieraliśmy się w mieszane zespoły lub po dwa zespoły; polski i słoweński na jednej drodze. Dzięki stabilnej, słonecznej i mroźnej pogodzie każdy dzień został w pełni wykorzystany.

Poniżej przedstawiam szerszą relację wraz z fotografiami i komentarzami uczestników zgrupowania;

9 luty

  • Centralni slap, rejon Prisojnik (Okoli Vrsica) WI5, 150 m
    Adam Ryś, Dejan Miškovic

10 luty

  • Centralni slap, rejon Tamar (Planica) WI4+, 120 m
    Łukasz Depta, Rok Blagus
    Wojciech Kozub, Blaz Ortar
  • Slap nad votlino, rejon Tamar (Planica) WI3-4, 120 m
    Łukasz Depta – solo
    Rok Blagus – solo
  • Centralni slap, rejon Prisojnik (Okoli Vrsica) WI5, 150 m
    Paweł Kopta, Thomaz Jereb


"Centralni slap", rejon Prisojnik (fot. Stanisław Piecuch)

  • Spodnji Ledinski slap, Jezersko (Kamnisko – Savinjske Alpe) WI5, 140 m
    Adam Ryś, Andrzej Sokołowski, Luka Lindic
    Paweł Kaczmarczyk, Aljaž Tratnik
  • Zgornji Ledinski slap, Jezersko (Kamnisko – Savinjske Alpe) WI4+, 60 m
    Adam Ryś, Andrzej Sokołowski, Luka Lindic
    Paweł Kaczmarczyk,  Aljaž Tratnik


Andrzej na "Zgornji Ledinski slap" (fot. Adam Ryś)


Kaczmar ostrzy dziaby (fot. Wojtek Kozub)

11 luty

  • Medvoska Smer, Teme (Triglavske Doline), ściana pd., 600 m kuluar + 450 ściany do VI+Jan Kuczera, Stanisław Piecuch

Oto kilka zdań od Staszka:

Na pierwszą drogę „Medvoska”  poszedłem z Jaśkiem Kuczerą. Cel wybrali nam Słoweńcy; wspinaliśmy się za nimi drugą dwójką, gdyż Oni znali drogę z letniego przejścia, co nie uchroniło nas od szamotaniny podczas szukania startu w drogę. Pierwsze wyciągi prowadził Jasiek, a że mieliśmy jeden komplet dziab, musiałem sobie pomóc liną i usłyszałem – nie wieszaj się, bo wypadła połowa punktów na stanowisku. Po rozmowie na temat budowania stanu z najmniejszych kości, posuwaliśmy się dalej. Droga charakterem przypominała trochę wspinanie w dolomitach, a wyciągi w skale miały wyceny do 6+. W połączeniu z mikstowym dołem i górą dawało to ciekawą kombinację.


Jasiek na "Medvoska Smer" (fot. Stanisław Piecuch)

  • Damoklojev mec, Vevnica (Nad Belopeskimi Jezeri) WI5, 290 m
    Paweł Karczmarczyk, Paweł Kopta, Dejan Miškovic
  • Centralni slap, rejon Tamar (Planica) WI4+, 120 m
    Adam Ryś, Andrzej Sokołowski

12 luty

  • Bavbav, Vevnica (Nad Belopeskimi Jezeri) WI6, 550 m
    Luka Lindic, Łukasz Depta, Wojciech Kozub

Droga ta składała się z dziewięciu długich sześćdziesięciometrowych wyciągów, z których pierwsze cztery o charakterze mikstowym, a następnie lodowym. Całość prowadził Luka, od którego mieliśmy szansę tego dnia nauczyć się bardzo wiele w zakresie techniki wspinania w trudnym lodzie – Bavbav to jeden z najtrudniejszych i najdłuższych lodospadów w Słowenii.


Luka Lindic prowadzi trudny i ryzykowny mikst na "Bavbav" (fot. Wojtek Kozub)

Drytooling w rejonie Ander-Prem

  • Poć  M9
    Paweł Kopta (2. próba)
    Andrzej Sokołowski (2. próba)
  • Osmica M8-
    Paweł Kopta OS
    Andrzej Sokołowski (2. próba)
    Stanisław Piecuch (3. próba)
    Jan Kuczera (4. próba)


W przewieszeniu walczą Paweł Kopta i Jasiek Kuczera (fot. Stanisław Piecuch)

13 luty

  • Riofredo, Valle di Riofreddo WI5+, 300 m
    Paweł Karczmarczyk, Adam Ryś, Tine Cuder

Kilka słów o przejściu – Adam Ryś:

Droga "Riofredo" to bardzo ładny lód, wg przewodnika ma on 300 m. My zrobiliśmy do końca trudności lodowe, potem można jeszcze iść na przełęcz, łatwo około 200 m. Stanowiska są ze spitów, więc nie ma problemu ze zjazdami. Jest to chyba bardzo popularny lód, jeden z klasyków Alp Julijskich.


Tine na "Riofredo" (fot. Adam Ryś)

  • Centralni slap, rejon Prisonik (Okoli Vrsica) WI5, 150 m
    Łukasz Depta, Wojciech Kozub, Jan Kuczera

14 luty

  • Spomin, Rjavina (Triglavske Doline), ściana wsch. M4 A0, 1500 m
    Łukasz Depta, Wojciech Kozub

„Spomin” to nietrudna, ale bardzo długa droga prowadząca komino – żlebami wschodniej ściany Rjaviny (2532 m). Generalnie był to beton i lód o nastromieniu ok. 60 stopni. Zdarzały się także krótkie odcinki lodu i mikstu do 90 stopni.


Wyjście ze wschodniej ściany Rjaviny (2532 m)
(fot. arch. Wojtek Kozub)

14-15 Luty

  • Svicarska Smer, Rakova Spica (Dolina Krnice), ściana pn.- zach. VII-, 600 m
    Paweł Kopta, Andrzej Sokołowski

Oto relacja Andrzeja:

Wycieczkę zaczęliśmy 13 lutego rano, po około siedmiu godzinach torowania pod ścianę doszliśmy do śnieżnej grańki w dolnej części ściany, na której biwakowaliśmy. Po dość mroźnej nocy z samego rana rozpoczęliśmy wspinaczkę. Jako pierwsi szli Luka i Dawid. Już od samego początku droga "trzymała", a asekuracja była znacznie słabsza niż w granicie. W związku z tym, że wybrana droga jest letnią linią i trudności kluczowe znajdują się na płycie, zabraliśmy ze sobą letnie buty wspinaczkowe. Każdy wyciąg wymagał zwiększonej uwagi oraz zmiany sprzętu. Raz wspinaliśmy się w butach letnich z jedną dziabką, raz w butach z rakami i bez dziab. W zależności od rodzaju wyciągu wykorzystywaliśmy różne kombinacje, by skuteczniej, szybciej, i co najważniejsze klasycznie przejść drogę. Biwak mieliśmy w norze – wyglądała jakby specjalnie ktoś ją wykuł w środku ściany. Miejsce to było chyba jedyną możliwością komfortowego spania w ścianie. Następnego dnia po sześciu wyciągach byliśmy na szczycie. Nawet ostatni wyciąg trzymał do końca, niby już łatwy, ale trzeba było przebić się przez nawis. Drogę udało nam się przejść w pełni klasycznie. Wspinanie było trudne, niemalże każdy chwyt i stopień musieliśmy sprawdzać, by z nim nie polecieć, a o lotach w tej skale nie mam mowy!!!! Nic dziwnego, Słoweńcy mówią, że jak jadą w góry granitowe, to mają tam łatwiej i wspinają się znacznie szybciej.


Wspinanie na "Svicarska Smer" (fot. arch. Paweł Kopta)


Biwak na "Svicarska Smer" – Andrzej, Luka i Dawid (fot. Paweł Kopta)

  • Piussi-Sorvitao z wariantami, Mali Koritniski Mangart (Mangartska Dolina), ściana pn. M5/M6 A0 600 m
    Jan Kuczera, Stanisław Piecuch

Niestety chłopaki nie mieli ze sobą aparatu fotograficznego, więc tylko kilka słów od Staszka:

Następnym celem miała być droga na ścianie Małego Mangarta. Podczas podejścia okazało się, że ściana jest zaprana śniegiem i wspinanie w skale może być problemem. Wobec tego wybraliśmy drogę w lewej części, gdzie wydawało nam się, że w połogim terenie szybko wespniemy się do grani i tu niespodzianka; śnieg w ścianie wcale nie leżał na połogim, tylko był przyklejony do stromych płyt, a nawet pod przewieszkami. Wspinanie tam przypominało Kocioł Kazalnicy przy marnych warunkach i czujnej asekuracji. Noc spędziliśmy w super grotce, utworzonej ze śniegu pod wielkim przewieszeniem. Po biwaku teren był już łatwiejszy i około 13 zameldowaliśmy się na grani. Potem jeszcze tylko cztery godziny zejścia zakończyło naszą przygodę.

16 luty

  • Bele Sanje, Vrh Polic – Rombon (Moznica), ściana pn. M4+, 750 m
    Paweł Karczmarczyk, Wojciech Kozub, Adam Ryś
    Łukasz Depta, Matej Knavo

W ostatni dzień pobytu wybraliśmy się w dwóch zespołach na śnieżno – lodową, a w środkowej części zatrawioną „Bele Sanje”. Po przejściu drogi postanowiliśmy za namową Łukasza wejść na pobliski najwyższy wierzchołek Rombonu (2208 m), z którego mieliśmy możliwość podziwiania niesamowitych widoków otaczających nas szczytów Alp Julijskich.  


Śnieżno – lodowy charakter "Bele Sanje" (fot. Adam Ryś)


"Bele Sanje" – Kaczmar i Adam na stanowisku (fot. Wojtek Kozub)


Grań szczytowa Rombonu (2208 m)
(fot. Wojtek Kozub)

Serdeczne podziękowania dla Polskiego Związku Alpinizmu.

Wojciech Kozub

Tagi:



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum