3 grudnia 2007 08:01

Patagoński trawers marzeń

Patagonia to jeden z najmniej przyjaznych człowiekowi rejonów na świecie – oczywiście chodzi o panujące tu warunki atmosferyczne. Nic więc dziwnego, że znajdujący się w tym miejscu szczyt Cerro Torre (ok. 3102 m) wielu wspinaczy uważa za najtrudniejszą do zdobycia górę na świecie.

Cerro Torre jest najwyższym szczytem w masywie Cerro. W skład masywu oprócz niego wchodzą Cerro Standhardt (ok. 2650 m), Punta Herron (ok. 2780 m) i Torre Egger (ok. 2673 m).


Od lewej: Cerro Torre, Torre Egger, Punta Herron i Torre Standhardt (fot. arch. E. Salvaterra, A. Beltrami)

Jak nietrudno się domyślić, trawers tych czterech szczytów dość szybko stał się celem dla najlepszych alpinistów lat 80. i 90. Jednak najlepsze próby z tamtego okresu kończyły się już na drugim szczycie grani, czyli Punta Herron. Temat poszedł jakby w niepamięć.

Kilka lat temu magazyn Alpinist pokusił się o wytypowanie najpoważniejszych celów we współczesnym nam alpinizmie. Oczywiście w artykule tym nie zabrakło wymarzonego trawersu z Patagonii.

W 2005 roku swoje namioty w campie Bridwell rozbija zespół w składzie Thomas Huber i Stefan Siegrist (górskiego dorobku tych Panów nie trzeba chyba nikomu przedstawiać). Ich celem staje się trawers. Podczas swojej pierwszej próby, mającej miejsce w pierwszych dniach lutego, bardzo szybko dochodzą do wierzchołka Punta Herron (dopiero jako trzeci zespół w historii). Niestety silny wiatr zmusza ich do wycofu. Kolejne tygodnie to charakterystyczna dla Patagonii, permanentnie zła pogoda. Stefanowi kończy się czas i musi wracać do domu. Partnerami Thomasa zostają przypadkowo spotkani: Szwajcar Andi Schnarf i młody Słoweniec Rok Zalokar. W ich towarzystwie, w kolejnej próbie prawie udaje się osiągnąć wierzchołek Torre Egger – wysoka temperatura nie pozwala sforsować ostatnich kilkunastu metrów śnieżnego grzyba, znajdującego się na tym szczycie.

W tym samym dniu, z tego samego powodu szczytu Torre Egger nie zdobyła jeszcze piątka innych wspinaczy – Dean Potter i Steph Davis (wspinający się na drodze Titanic ED+: VI 5.10b A2 90 stopni, 1000 m, Giarolli-Orlandi, 1987 r., topo) oraz Bean Bowers, Johnny Copp i Josh Wharton (próbujący pokonać kombinację z 2002 roku, autorstwa zespołu Martin/O’Neill, na którą składają się drogi De Dona-Giongo ED VI 5.10a A2, 1100 m, 1980 r. oraz Titanic). Próba tego drugiego zespołu zakończyła się, mającym miejsce tuż pod wierzchołkiem śnieżnego grzyba, prawie 30-metrowym lotem w wykonaniu Beana.

Goście tegorocznego KFG, Steph i Dean wrócili na Titanic ponownie (news), dzięki czemu Amerykanka stała się pierwszą kobietą, która stanęła na szczycie Torre Egger. Następnego dnia, po wcześniejszym zdobyciu Cerro Standhardt i Punta Herron, szczyt ten osiągnął także Huber i Schnarf. Jako drogę odwrotu zespół obrał linię Titanica, a całość ich akcji trwała 38 godzin. Trzy czwarte wymarzonego trawersu zostało pokonane, pozostała jeszcze jego najtrudniejsza część, czyli zdobycie Cerro Torre północną ścianą.

Ścianą tą miała biec domniemana droga pierwszych zdobywców góry. Liczne, nieudane próby powtórzenia tej linii, a także brak jakichkolwiek śladów powyżej 300 m nad lodowcem sprawiły, że w przejście z 1959 roku autorstwa zespołu Cesare Maestri, Toni Eggera i Cesarino Fava zaczęto głośno wątpić.

Dziś już oficjalnie za pierwszych zdobywców Cerro Torre uważa się członków włoskiej wypraw w składzie: Daniele Chiappa, Mario Conti, Casimiro Ferrari i Pino Negri, która w 1974 roku zdobyła wierzchołek lodową drogą, biegnącą zachodnią ścianą.

W istnienie drogi Maestri – Egger przez lata gorąco wierzył znawca tego rejonu, Włoch Ermanno Salvaterra (zakochany w Patagonii, mający na swoim koncie m. in. pierwsze zimowe wejście na Cerro Torre, a także dwie nowe drogi wytyczone na tym szczycie oraz trzydzieści! innych dróg, często nowych, pokonanych w tym rejonie).

W 2005 roku wraz z innym ekspertem tego rejonu Argentyńczykiem Rolando Garibottim i Włochem Alessandro Beltrami postanowił po raz kolejny spróbować powtórzyć kontrowersyjną drogę z 1959 roku (news). Podczas swojej drugiej próby zespół zdobył szczyt Cerro Torre, jednak zupełny brak śladów w górnej części ściany (podczas ostatnich 30 lat wielokrotnie próbowano powtórzyć drogę pierwszych zdobywców. Podczas tych wszystkich prób, w czasie których dochodzono niekiedy 200 m poniżej szczytu, „przewspinano wzdłuż i wszerz” całą pn. ścianę, nikt nigdy nie znalazł żadnych śladów, potwierdzających słowa Maestriego), sprawił, że Salvaterra po raz pierwszy ogłosił, że nie wierzy Maestriemu, a wytyczoną podczas tej wspinaczki drogę zespół nazwał El Arca de los Vientos (ABO: VI 5.11 A1 90 stopni, 1200 m, news). 

El Arca de los Vientos na Cerro Torre

W ten sposób ostatni element wymarzonego trawersu przestał być niewiadomą. Kolejna próba przejścia grani była tylko kwestią czasu.

Czas przyszedł w tym roku. Doskonałą pogodę, jaka zapanowała 21-23 listopada postanowiły wykorzystać aż dwa różne zespoły! W skład pierwszego weszli Rolo Garibotti i Amerykanin Hans Johnstone. Drugi zespół tworzyli Włosi Ermanno Salvaterra, Alessandro Beltrami, Mirko Mase i Fabio Salvadei.

Mniejszy zespół rozpoczął swoją łańcuchówkę drogą Festerville (ED-: VI 5.11 WI5, 550 m, Martin-O’Neill, 2000 r.). Natomiast Włosi szczyt Cerro Standhardt osiągnęli drogą Otra Vez (5.10 A1 80 stopni, 1200 m, Giarolli-Orlandi-Salvaterra, 1989 r., dla Salvaterry była to pierwsza próba przejścia trawersu, topo). Było to dopiero pierwsze powtórzenie tej biegnącej zachodnią ścianą drogi. Ciekawostką świadczącą o patagońskim doświadczeniu Włochów jest fakt, że dla Salvaterry był to piąty, a dla Beltrami’ego trzeci raz, kiedy osiągnęli szczyt.


Wspinaczka na Cerro Standhardt
(fot. arch. E. Salvaterra, A. Beltrami)

Obydwa zespoły szczyt Punta Herron osiągnęły drogą Spigolo di Bimbi (5.10 90 st., Calvallaro-Salvaterra-Vidi, 1991 r., druga próba przejścia trawersu przez Salvaterra).


Wspinaczka na Punta Herron
(fot. arch. E. Salvaterra, A. Beltrami)

Torre Egger obydwie ekipy osiągnęły północno – zachodnią granią o trudnościach mikstowo – skalnych sięgających stopnia 5.10. Na znajdującą się między Torre Egger, a Cerro Torre Col of Conquest zjechano drogą pierwszych zdobywców Torre Egger (topo).


Coraz bliżej szczytu Torre Egger (fot. arch. E. Salvaterra, A. Beltrami)

Garibotti i Johnstone poruszali się szybciej i w momencie osiągnięcia przez zespół włoski przełęczy, byli już w 1/3 El Arca de los Vientos (licząc od Col of Conquest).

Włosi poprowadzili jeden wyciąg, ale ze względu na pogarszające się warunki śnieżne, a co za tym idzie coraz większe zagrożenie lawinowe postanowili rozpocząć odwrót.

Amerykańsko – argentyński zespół kontynuował wspinaczkę aż do momentu, kiedy wieczorem 23 listopada omal nie został zdmuchnięty z ściany przez gigantyczny obryw ze znajdującego się na szczycie śnieżnego grzyba. Zjazdy rozpoczęto w miejscu, znajdującym się mniej więcej w połowie odległości od przełęczy do szczytu.

Obie opisane wyżej wspinaczki są najbardziej zaawansowanymi próbami przejścia trawersu turni Cerro, jakie miały dotychczas miejsce.

Na razie nie wiadomo, czy ich autorzy będą próbować ponownie. Jedno jest pewne, sezon w Patagonii dopiero się zaczyna, a powyższe wspinaczki udowodniły, że wymarzony trawers jest możliwy do przejścia. Rękawica została rzucona. Pytanie nie brzmi, czy ją jakiś zespół podniesie, ale jak wiele ekip spróbuje to zrobić – sięgnąć po to patagońskie marzenie.

W lutym w Patagonii ma się pojawić zespół w składzie Alex i Thomas Huber oraz Stefan Siegrist. Cel jest oczywisty… 

Maciek Ciesielski (Warmpeace, Montano, 4th League )

Źródła: intotherocks, kairn.com

Tagi:



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum