10 października 2007 08:01

Wyścigu końca nie widać – Huberowie ponownie

A jednak stało się. Wczoraj informowaliśmy, ze podczas wspinaczki 4 października Alex i Thomas poprawili o 20 sekund, ustanowiony 5 lat temu czasowy rekord przejścia drogi The Nose. Zapowiadaliśmy też, że Bawarczycy na pewno wrócą na drogę z myślą o jeszcze szybszym przejściu tej linii.

Nie kazali nam długo czekać. 8 października, w swój ostatni dzień pobytu w Dolinie, bracia spróbowali ponownie.

Szczegółowy przebieg tej wspinaczki znamy dzięki emerytowanemu nauczycielowi, byłemu wspinaczowi Tomowi Evansowi, który jako fotograf amator, od kilku już lat, uzbrojony w potężny teleobiektyw, dokumentuje z El Cap Meadow poczynania zespołów w ścianie (można później za parę dolarów kupić od niego interesujące zdjęcia)

Tego dnia, wraz z grupką innych wspinaczy i przyjaciół Huberów (zwanych tu potocznie Stone Monkeys), oglądał tą wspinaczkę i jak wszyscy tutaj zebrani kibicował Niemcom.

Jego zdaniem Huberowie byli podczas swojej wspinaczki bardziej spokojni i wspinali się mniej ryzykownie. Zdaniem Evansa wynikało to z faktu, iż teoretycznie nowy rekord wykręcili już za ostatnim razem i to tej próby podchodzili na większym luzie.

Huberowie zmienili znacząco swoją taktykę. Wg Evansa dużą cześć drogi pokonali, wspinając się symultanicznie – coś, czego nie trenowali, ani nie robili podczas żadnej ze swoich wcześniejszych prób bicia rekordu. Dotychczas drugi cały czas poruszał się na „małpach”, a zespół stosował cały czas metodę „short fixingu”. Co ciekawe, podczas ustalania dwóch wcześniejszych rekordów czasowych na tej drodze, obydwa zespoły, zarówno Hans Florine i Yuji Hirayama, jak i Dean Potter i Timmy O’Neil większość drogi pokonywali właśnie wspinając się jednocześnie.

Pomimo, iż zdaniem Evansa bracia poruszali się wolniej niż podczas ostatniej wspinaczki, to na szczycie Dolt Tower (11 stanowisko) zameldowali się o 10 minut wcześniej, niż podczas przejścia z 4 października.

Podczas jednodniowych przejść Nosa największym problemem jest wyprzedzanie znajdujących się w ścianie zespołów. Huberowe na pierwszy zespół natknęli się w okolicy Great Roof’u. Jednak jak donosi Tom, wyprzedzenie trzyosobowego zespołu francuskiego poszło bardzo sprawnie, w czym znacząco pomogli ci ostatni (nie robili żadnych problemów i zaprzestali na moment własnej wspinaczki).

Na następnym odcinku, śmieje się Evans, Huberom „nie udało” się zgubić, jak to miało miejsce ostatnim razem „ławeczki”(choć tym razem wzięli jedną zapasową) i bez problemu dotarli do Camp 5 (24 stanowisko). Tam nastąpiła kolejna „mijanka”. Tym razem trochę bardziej skomplikowana, ale podobno także szybka;-)

Dalej wszystko szło zgodnie z planem aż do momentu, kiedy Alexowi, będącemu na ostatnim wyciągu (ten wyciąg to „drabina boltową”, biegnąca przez małe przewieszenie, a którą Huber pokonywał stosując „short fixing”), nie omsknęła się noga ze stopnia „ławeczki” i nie zawisnął na jednej ręce (Huberowie nie przypinali ławek do siebie), mając pod sobą prawie 25 metrów nie przepiętej przez żaden przelot, luźnej liny biegnącej od niego do stanowiska….

Tom twierdzi, iż widząc to wszystko w swoim obiektywnie o mało nie dostał zawału.

Alex zawału nie dostał i dość szybko skończył wyciąg, osiągając upragnione, wieńczące drogę drzewo. Zaraz potem dołączył do niego Thomas, zmagający się z poplątaną liną i dopingowany głośnymi okrzykami, stojących na dole Monkeys. Po paru minutach bracia unieśli ręce w geście zwycięstwa. Po raz kolejny udało im się pobić rekord!

Chwilę później w Dolinie rozeszła się wiadomość, że jeśli teraz chce się mieć najszybsze przejście drogi The Nose na swoim koncie, to trzeba ten kilometr pionowej ściany przebiec w czasie nie większym niż 2 godziny 45 minut i 45 sekund!

Maciek Ciesielski (Warmpeace, Montano )

Źródła: Climbing, supertopo.com

Tagi:



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum