8 czerwca 2007 08:01

Dwa tygodnie w Dolinie Yosemite – ponowna lekcja pokory

Ostatnie dwa tygodnie wraz z Jackiem Zaczkowskim, oraz częsciowo z Ryśkiem Benduskim, spędziliśmy w słonecznej Dolinie Yosemite. Początkowo planowaliśmy przejście Free Ridera na El Capitanie, ale niestety szybko okazało się, że krótki czas, którym dysponujemy, nie pozwoli nam na zrealizowanie tej wspinaczki.


El Capitan widziany z trzeciego stanowiska na "DNB"
(fot. Andrzej Marcisz)

Po dwóch biwakach zdecydowaliśmy się na wycof spod El Cap Spire (19. stanowisko). W ścianie dogonił nas francuski zespół Arnoud Petit i Stefani Bodet, którzy od jakiegoś czasu pracują nad przejściem Free Ridera. Dodatkowo okazało się, że 23. wyciąg, tzw. Jungle Pitch, jest całkowicie mokry i praktycznie niemożliwy do przejścia klasycznego. Mimo, że mieliśmy ze sobą jedzenia i picia na tydzień, to złamało nasze morale :). Poza tym, byliśmy na tyle zniszczeni po przejściach dwóch przerys – ja Hollow Flake’a, a Jaca Monster Cracka, że czuliśmy iż nie mamy szansy na dojście do siebie w warunkach ścianowych.


Czterdzieści cztery mechaniki na "Free Ridera" (fot. Andrzej Marcisz)

Po rozmowach z parą francuską okazało się, że ściana jest zaporęczowana w linii Bermuda Dunes aż ponad Hollow Flake (14. stanowisko), I wszyscy, którzy próbują drogę wymałpowują rankiem na lekko z rzeczami tylko do wspinania i wieczorem zjeżdżają na dół. Potem restują dwa dni i dalej do góry. W ścianie kilka zespołów miało pozostawiane różne składy sprzętu, wody i jedzenia. To, co się da podejść od dołu patentują od dołu, resztę zjeżdżają z góry…


Jacek Zaczkowski na "Free Riderze" (fot. Rysiek Benduski)


Andrzej Marcisz na Hollow Flake na "Free Riderze"
(fot. Jacek Zaczkowski)

Dlatego informacje o przejściach finalnych, trwających kilka dni lub krócej, są nie pełne, ponieważ nie mówi się w nich ile faktycznie czasu zespół poświęcił na zapatentowanie całej drogi. Z rozmów wynikało jasno, że wiele przejść to często miesiące pracy, rozłożone nawet na lata. W takim świetle, przejście braci Pustelników (patrz Pustelnik Brothers in Yosemite), nawet nie w pełni klasyczne (poza dwiema przerysami) ma bardzo dużą wartość.


Drugi biwak pod Elcap Spire (fot. Andrzej Marcisz)

Od Francuzów podpatrzyliśmy też sprytne patenty na nadrobienie braków w umiejętnościach wspinaczki w szerokich rysach. Na kolanach i kostkach mieli pozakładane dętki samochodowe, które chroniły ich przed otarciami, a dodatkowo polepszały tarcie podczas klinowania. Arnould mówił nam, że bez tego nie mógł sobie poradzić.


Rysiek Benduski na drugim biwaku (fot. Andrzej Marcisz)

Może brzmi to banalnie, ale na żartobliwe pytanie: ile 5.8 w przerysie miało by w skali francuskiej? Arnould odpowiedział, że boi się przeliczać, bo jeszcze okaże się, że nie więcej niż 5c. Powiedział, że jak robił Hollow Flake na drugiego to przeszedł go dilferkiem i wydawał mu się łatwy, natomiast jak później prowadził, to nawet nie myślał o tym by wyjść z rysy na zewnątrz.


Jacek Zaczkowski na Outer Limits (fot. Ryszard Benduski)


Cały zespół po wycofie z "Free Ridera",
od lewej Andrzej Marcisz, Jacek Zaczkowski i Ryszard Benduski
(fot. arch. Andrzej Marcisz)

Po kilkudniowej przerwie i wspinaczkach w na Cookie Cliff, gdzie Jaca kilkakrotnie poprowadził Separate Reality,  Rysiek pojechał do domu. Ja z Jackiem przeszliśmy jeszcze dwie sławne drogi: Astromana na Washington Column (5.11c R, 12 wyciągów, 9 godzin) oraz Direct North Buttress na Middle Cathedral Rock (5.11a R, 20 wyciągów, niespełna 9 godzin.


Andrzej Marcisz na "Seperate Reality"
(fot. Jacek Zaczkowski)

Ponieważ obie te drogi odegrały ważną rolę w historii wspinania w Yosemite, która jest u nas wciąż mało znana, dlatego poniżej garstka informacji.

ASTROMAN

Astromanto jedna z najlepszych długich dróg klasycznych w USA. W czasach, kiedy została przebyta klasycznie była celem dla najostrzej wspinających się wspinaczy na świecie. Dzisiaj droga ta wciąż pozostaje yosemickim testem umiejętności wspinania w rysach, choć ze względu na wiele nowopowstałych dróg, o podobnej lub większej trudności, z pewnością wiele straciła ze swojej mistyki.


"Astroman" (fot. Chris McNamara/Supertopo)

Nazwa Astroman została nadana drodze w 1975 roku, zaraz po przejściu klasycznym, dokonanym przez trio yosemickich młokosów w osobach Johna Bachara, Rona Kauka i Johna Longa. Bachar i Kouk mieli wówczas po 18 lat.

Zapewne chodziło tutaj o określenie astronomicznie dużych trudności technicznych, jakie zespół napotkał podczas przejscia "free". Zmiana nazwy drogi z oryginalnej – East Face Route, autorstwa Warrena Hardinga i Chucka Pratta z 1958 roku – wzbudziła duże poruszenie wśród starszych wspinaczy Doliny. Jednak Astroman, szybko okrzyknięty najtrudniejszą drogą wspinaczkową świata, łatwo obronił swoją nazwę.

Historyk wspinania Jim Vermeulen przejście z 1975 roku podsumował następująco: Harding i Pratt podczas swego pierwszego przejścia użyli czynnie 225 haków, ściana była zaporęczowana niemal od dołu do góry, a cala przygoda trwała blisko rok. W ciągu dwóch krótkich dni trojka młodych wspinaczy na zawsze zmieniła reguły wspinaczki wielowyciągowej, a wspinaczka hakowa zaczęła odchodzić do lamusa.

Wycena poszczególnych wyciągów drogi, nie zmieniła się od 1975 roku. Najtrudniejszy wyciąg, 35 metrowy Enduro Corner, wyceniony jest na 5.11c i jest w stanie złamać nie jednego krzepkiego bularza, szczególnie jeśli chce się go przejść dulferem. Słynny Harding Slot, w którego zapalenie jest oceniane na 5.11b, a sam zacisk na 5.10b wielu robiących Astromana wspomina jako klaustrofobiczny koszmar. Ostatni wyciag wyceniony na 5.10d, wciąż posiada literkę "R" przy wycenie, mimo że jest na nim dziś sporo stałych punktów – hak, kostka i kilka copperhedów.

Cała droga to niekończący się ciąg rys, zacięć, kominków i squeezów. To wspinaczka wymagająca wszystkich możliwych do wyobrażenia sobie technik wspinaczkowych – od balansowania na małych krawądkach i problemach boulderowych, poprzez wytrzymałościowe klinowania w rysach, na squeezowych kominkach kończąc.

Astroman to wciąż yosemicka legenda. W 1987 roku Peter Croft przeszedł drogę solo bez asekuracji, powtarzając ten wyczyn później kilkakrotnie. W 2001 roku jako drugi Astromana solo przeszedł Dean Potter. A mieszkający w Dolinie Werner Braun, w ciągu trzydziestu lat przeszedł ja z asekuracją ponad 50 razy.

Dlatego polskie przejścia wydają się być wciąż bardzo skromne. Pierwszymi Polakami, którzy dopiero na początku lat 90. przedarli się przez Astromana byli Jacek Krawczyk i Boguś Fic. Jednak nie było to przejście czysto klasyczne. Jacek Krawczyk próbował poprawić styl jeszcze dwukrotnie: raz z Jackiem Czyżem, kolejny w 2005 roku wraz Marcinem Tomaszewskim. Jednak i te dwie próby nie zakończyły się czystymi przejściami, zarówno Enduro Kornera, jak i Harding Slota.

Dopiero w 2001 roku w drugiej próbie drogę w całości klasycznie przeszli Jacek Zaczkowski i Grzesiek Skorek. W 2004 roku drogę przeszli z Pawel i Adam Pustelnikowie. Nasze tegoroczne przejście jest więc zaledwie trzecim w pełni klasycznym.

DIRECT NORTH BUTTRESS

Direct North Buttress na Middle Cathedral Rock, znana z skrócie jako DNB, kiedy w 1965 roku została przebyta czysto klasycznie, była jedną z najtrudniejszych dróg wspinaczkowych na świecie, lecz do dzisiaj pozostaje tęgim testem.


"Direct North Buttress" (fot. Chris McNamara/Supertopo)

Droga została poprowadzona przez Yvona Chouinarda i Steva Ropera w 1962 roku. Aby pokonać ścianę  użyli czynnie ponad setki haków,. Ich droga kluczyła przez dziesięć wyciągów gładkimi płytami filara, by osiągnąć system rys i kominów. Tym systemem kolejne dziesięć wyciągów prowadzą do wierzchołka Thirsty Tower, nazwanej tak jeszcze przed ich przejściem, choć nazwa bardzo pasuje do specyfiki tej drogi. Ściana ma wystawę północną, ale jest jednak położona i słońce pada prosto w oczy wspinacza, przed  czym nie ma ucieczki. To zaś powoduje duże odwodnienie organizmu.

W 1965 roku dwójka wspinaczy Eric Beck i Frank Sacherer przeszli ją w 12 godzin nie posiłkując się czynnie żadnym punktem asekuracyjnym. Był to ówczesny absolutny top klasycznych wspinaczkowych możliwości. Drogę ocenili tylko na 5.9, z miejscem 5.10b.
Taki opis DNB wciąż można znaleźć w bardzo popularnym przewodniku Jonha Reida – "Yosemite Free Climbs". Oj, można się nieźle zdziwić, sam tego doświadczyłem.

Dlatego nikomu nie polecam tego przewodnika na DNB, jest on zupełnie nieaktualny. Nawiasem mówiąc opis Astromana jest w nim również kiepski. Polecam natomiast gorąco schematy z "Supertopo – Yosemite Valley free climbs".


Jacek Zaczkowski w trudnościach 5.11a – 3 wyciąg "DNB"
(fot. Andrzej Marcisz)

DNB została definitywnie przeceniona, a raczej doceniona. W chwili obecnej miejsce na trzecim wyciągu ma wycenę 5.11a, natomiast kolejne sześć wyciągów ma trudności nawet do 5.10d. Na tym się nie kończy. Trzy z tych wyciągów maja ponadto literkę "R". Z taka wyceną jesteśmy się z stanie zgodzić w pełni, choć dysponując obecnymi wynalazkami na dwóch wyciągach R można się całkiem przyzwoicie asekurować. Jedynie wyciągi  7 i  8, robione w jednym mają bardzo duże runouty, lecz nie są one aż tak trudne techniczne.

Po przejściu tej drogi możemy być tylko pełni uznania dla osiągnięcia sprzed przeszło czterdziestu laty. Nawet biorąc pod uwagą, że droga w chwili obecnej jest niemal pozbawiona stałych haków (tylko kilka stanowisk ma własne nity lub haki) i wbijając haki miałoby się lepszą asekurację, to przejście tak trudnej i wymagającej psychicznie drogi w 1965 roku było wielkim wyczynem. Zarowno ja, jak i Jacek jesteśmy przekonani, że pierwsze dziesięć wyciągów DNB jest trudniejsze niż Symfonia Klasyczna na Kazalnicy, a Malczykowka jest przy niej po prostu łatwa.
W przewodniku Supertopo jest kilka ciekawych zaleceń do przejścia DNB:

  • zastaruj wcześnie,
  • wspinaj się szybko,
  • bądź przygotowany na biwak,
  • weż ze sobą dużo wody i zapałki, które mogą ci się przydać do rozpalenia małego ogniska, jeśli złapałbyś biwak,
  • nie lekceważ kumulujących się efektów gorąca i związanej  z tym utraty siły koniecznej do prowadzenia niekończących się kominów,
  • jeśli zmęczony  osiągniesz Kat Walk o zmroku, nie ryzykuj zejścia czwórkowym zachodem, który pochłonął już wiele ofiar.

Pierwszego polskiego przejścia DNB dokonali Jacek Krawczyk z Stefanem Wiśniewskim (KW Warszawa) w 1994 roku, spędzając noc na zachodzie zejściowym Kat Walk. Kolejne przejście również należy do Jacka Krawczyka, który tym razem wspiął się drogą z Jackiem Czyżem.

Andrzej Marcisz (Montano Team)

PS Za sprzętowe wsparcie chcieliśmy bardzo podziękować firmom:

  • AMC – dystrybutorowi firm Petzl i Beal,
  • KWAPI – przedstawicielowi Trango Poland,
  • Krzyśkowi BorkiewiczowiMammut Polska,
  • and special thanks for Russ Clune from Black Diamond.

Andrzej Marcisz (Montano Team)




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    no wyglada na to..... [5]
    ze albo nie jestem polakiem, albo astromana nie robilem....

    9-06-2007
    jerrygwizdek