22 czerwca 2007 08:01

Dwa piękne dni w Moku

Upalna końcówka wiosny a ja będę służbowo w okolicach Żywca. Stąd już tylko rzut beretem w Tatry. Ostatnio wspinałem się tam w sierpniu ’85! Takiej okazji nie mogę przegapić.

Na forum tatrzańskim szukam partnera, zadzwonił Marcin Szczotka (Sklep Podróżnika). Ruszamy z Żywca, po drodze otrzymuję lekcję geografii (Marcin opisuje mi mijane góry), kilka prowadzeń w Przełomie Białki i tak w niedzielę wieczorem jesteśmy już w starym schronie.


Mnich, wschodnia ściana (fot. Jarek Liwacz)

Rano lampa, otoczenie Morskiego Oka prezentuje się bardzo okazale. Od początku planowaliśmy wspin na Mnichu, ponieważ jednak zapowiadane są opady decydujemy się na drogę z łatwym wycofem i przed dziewiątą jesteśmy na Półkach pod Superatą Młodości.

Ponieważ Marcin dwa pierwsze wyciągi robił wcześniej więc szpeję się i napieram. Padają od strzału. Bardzo techniczne, piękne wspinanie a drugi wyciąg szczególnie czujny. Powiem szczerze, nie spodziewałem się tak technicznego i estetycznego wspinania.


Blondas na pierwszym wyciągu ” Superaty Młodości”
(fot. Marcin Szczotka)

Przed trzecim wyciągiem zmieniamy się na prowadzeniu. Niestety Niedźwiedź jeszcze nie jest rozbudzony z zimowego letargu i nie daje rady. Sam nie wiem jak by to było, gdybym to ja napierał klasycznie na drugiego z plecakiem. Zamieniamy się i wyciąg puszcza mnie flashem.


Blondas na trzecim wyciągu „Superaty Młodości”
(fot. Marcin Szczotka)

Radość, a podczas sesji zdjęciowej Marcin daje mi korki z topografii okolicznych szczytów, przy okazji wygwizdując melodię z Janosika. Jakby zapuścił włosy mógłby wystąpić w remake’u :).


Szczytowanie (fot. Jarek Liwacz)

Schodzimy na dół i, jak zastanawiamy się na co teraz, zaczyna padać. Na szczęście to tylko przelotny deszczyk. Za chwile idziemy na Wacławy, ja robię Zemstę Wacława, a Marcin Wacław Spituje. Całość puszcza OS.

W drodze powrotnej zlało nas doszczętnie, Marcin chciał reklamować „nieprzemakalność” plecaka i kurtki. Okazało się że w kurtce się spocił i miał niedomkniętą klapę w plecaku :).

We wtorek, ze względu na spodziewane opady wstajemy wcześniej. Idziemy na Drogę Wachowicza. Ja robię pierwszy, Marcin drugi wyciąg, puszczają OS.


Start do „Wachowicza” (fot. Marcin Szczotka)


Marcin przed wejściem w drugi wyciąg „Wachowicza”
(fot. Jarek Liwacz)

Wspinanie poezja! Granit na Wschodniej Mnicha jest zupełnie inny niż w Sokolikach, bliżej mu do tego z Doliny Yosemite. Sam Wachowicz to przepiękna, powietrzna droga o bardzo urozmaiconym wspinaniu. W zacięciach są tak małe stopnie i chwyty, że albo potrafisz się dobrze rozpierać na tarcie, albo uwierzysz, że zadasz z tego co jest. Mnie droga bardzo przypominała Moratorium na Schultz’s Ridge w Yosemite.


Marcin na drugim wyciągu „Wachowicza”
(fot. Jarek Liwacz)

Gdy asekuruję na drugim wyciągu Wachowicza, półkami zmierzają kustosze. Piotrek krzyczy, żebyśmy kontynuowali Maxem Cavalerą.

Najpierw w lewo (przez zaklinowane kostki), później płytą do góry (to przedostatni wyciąg Misterium). Leżąca płyta z mikro krawądkami zwieńczona okapikiem pada od strzału. Syte ruchy na płycie i trudność na okapiku. Z lewej naturalny ogranicznik, autorzy nie wyczyścili rzęchownej odstrzelonej rysy :). Wygląda, że tam jest znacznie łatwiej, sądzę jednak, że warto zmierzyć się z estetyczną wspinaczką na wprost.

Kolej na Janosika. Wówczas jeszcze nie wiedzieliśmy, że to ostatni wyciąg od Metaliki. Za trudne. Mocne ruchy po oblakach i podchwytach. Jeszcze tylko rozpoznanie kolejnych sekwencji i Marcin zjeżdża. Zaczyna padać. Idę, najwyżej pójdę „po palach”. Padać przestało, ale ja spadłem. Jestem zbułowany. Trzeci dzień wspinu (po drodze do Moka zahaczyliśmy o Kramnicę) daje mi się we znaki.

Po kolejnej próbie Marcina, decyduję się zawalczyć i wyciąg puszcza PP. Wg mnie ten wyciąg jest nieco trudniejszy od kluczowego na Superacie. Jesteśmy zadowoleni, że udało się wyłoić klasycznie.

W drodze powrotnej znowu pada, tym razem jednak krople są mniejsze więc nie przemakamy.

Dwa dni szybko minęły, zrobiliśmy śliczne drogi/kombinacje, niestety muszę wracać. Jest tam jeszcze tyle rzeczy do poprowadzenia i, jak zapewnia Szalony, co jedna to piękniejsza. Jaka szkoda, że mam tak daleko w Tatry i ciężko trafić z pogodą. Jestem jednak przekonany, że kolejny raz zawitam w nasze najpiękniejsze góry prędzej niż za 20 lat :).

Jarek Blondas Liwacz (Sudecka Szkoła Wspinaczki)




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum