CampuS ExplorerS kończy pobyt pod Tsaranoro

Dziesięć ostatnich dni wyprawy to dla ekipy CampuS ExplorerS pobyt w Dolinie Tsaranoro i mierzenie się nie tylko z trudnościami kilkusetmetrowej ściany lecz również z… kapryśną zimową aurą. Zespół w składzie Jacek Kudłaty i Mateusz Kilarski po pokonaniu 250-metrowej drogi Słoweńców na Lemur Wall-u na próżno wypatruje w okolicy wspinaczy z tzw. „cywilizowanego świata”.


Kameleon wciąż zadziwia…
(fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Dzieciaki próbują zgłębić tajemnicę fotek (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Mada, dzieciaki gotowe do wspinu (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Mada, deszcz nie psuje nam nastrojów (fot. arch. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Mateo i tęcza (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Mateo jak zwykle nie szanuje skóry na palcach… (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Nie jest to absolutnie spowodowane potrzebą spotkania białego człowieka (Waza) lecz prozaicznym faktem, że brak nam trzeciego do wspinaczkowych fotek ze ściany. I choć lokalna ludność oferuje nam gościnę i pomoc w wielu kwestiach, w tej jednej przemili malgasze nie są w stanie nam pomóc…


500-metrowa ściana Karambony (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Big wall o poranku (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Jeden z pięknych, ponurych dni… (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Krajobraz doliny Tsaranoro (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Piękna i groźna ściana Tsaranoro (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

W ciągu pobytu w dolinie oprócz mnóstwa przygód, nowych doświadczeń, obserwacji i… fotek naszym łupem padają dwie drogi Out of Africa i Cucumber Flying Circus


Mateo na bulderze Lynn Hill – 7B+ (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Mateo własnoręcznie zgłębia eko-tajemnice (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Najmilsza chwila poranka… (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Poranne dogrzewanie sie przy palenisku (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Trema… (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Uroki czerwonej wyspy (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Tsaranoro – powrót lampy (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

OUT OF AFRICA 600 metrów granitu podzielonego na 14 wyciągów o trudnościach: L1 5b, L2 6a, L3 6a+, L4 6b+, L5 6b, L6 6b, L7 6c+, L8 6c, L9 6b+, L10 7a , L11 6b+, L12 6c, L13 6b+, L14 7a.

Delikatna i niezwykle techniczna wspinaczka mimo „średnich” trudności dała nam się ostro we znaki. Już w połowie ściany stwierdziliśmy, że postradaliśmy całą skórę na palcach, a nasze sportowe modele butów wspinaczkowych, które tak dobrze spisywały się w wapiennych przewisach na północy wyspy, tutaj wyciskały nam łzy z oczu i nie pozwalały skupić myśli wokół przechwytów. Dodajmy to tego hulający wiatr, który robił wszystko, aby skutecznie zaklinować nam linę i uwięzić w ścianie na noc i mamy obraz żywcem wyjęty z górskich filmów grozy, a nie sportowy wspinik w ciepłej południowej skale…


Mateo na wyciągu 6c w ścianie Tsaranoro (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Okrutnie styrani i z mieszanymi uczuciami dotyczącymi urody drogi, w świetle czołówek Petzla docieramy do namiotów CampuS Campu. Dwa, trzy dni resta to minimum by odzyskać skórę na palcach. W tym czasie zza sąsiedniej grani nadciągają czarne chmury i nic już nie przypomina egzotycznego Madagaskaru sprzed kilku dni.

Nasz czas również ucieka więc mimo mżawki postanawiamy wbić się w krótką jak na tutejsze warunki bo „jedynie” 320-metrowa ścianę Mitsinjoarivo z jej jedyną drogą Le Crabe aux pinces d’or. Wytyczona przez M. Piole i B. Roberta wspinaczka kusi trudnościami – 7b+ i jest ponoć świetnie obita. Mimo dwugodzinnego podejścia wcale nie czujemy się rozgrzani czy tak ma wyglądać Madagaskar???

Po wyjściu z przewisu na czwartym wyciągu 7b wymiękam. Mamy za sobą trzy wyciągi przyzwoitego wspinania(7a, 6c, 7a), ale na widok potężnej „połogizny” ciągnącej się, aż do szczytu zmarznięte palce odmawiają posłuszeństwa. Nigdy wcześniej bym nie uwierzył, że na Madagaskarze przyjdzie mi grzać dłonie od… ciepłej po zjeździe ósemki.


Widok spod Tsaranoro na sąsiednią grań (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Widok spod ściany (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Promienie słońca znów na Czerwonej Wyspie (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Ciemne chmury, które przywlekły z sąsiedniej doliny i zagościły nad naszą powoli wciskały się również w nasze mózgownice, zwłaszcza, że słońce znów zachodzi na czerwono co według mieszkańców wioski nie wróży nam upragnionej lampy. Jeszcze jeden dzień czekamy, ale dłużej naprawdę się nie da i tak pociśniemy na samolot do Tany na styk.

CUCAMBER FLYING CIRCUS – droga Polaków sprzed 5 lat (L1 5+, L2 5+, L3 6b, L4 6a+, L5 6c, L6 7a, L7 7b+, L8 7a+, L9 7a, L10 7a, L11 6c, L12 6b+, L13 6b+) ma zaledwie 2 powtórzenia i żadnego w OS-ie.

O świcie wchodzimy w blisko 600-metrową ścianę mając nadzieję, że ziomale tak jak i my nie są zbytnimi fanami połogiego i udało im się znaleźć kawałek solidnego pionu. Tymczasem prowadzenie 60-metrowego 6c z 8 spitami i mega delikatnymi ruchami po trzeszczących krawądkach wybiera mi psyche na maxa. Od tej pory sprzęt foto, który beztrosko spoczywał w nerce Campusa obok worka na magnezję przekazuję idącemu na drugiego Mateowi.


Mateo na wyciągu 6b na
Cucambrze.. (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Ku naszej radości z wyciągu na wyciąg ściana pionuje się coraz bardziej. Kolejny wyciąg to przepiękne 7a, które nawet się przewiesza tworząc mega lufę pod nogami, a to zaledwie 200 z 600 metrów, które mamy do pokonania. Wisząc w stanowisku żałuję, że nie mam aparatu… Następny wyciąg to kluczowe 7b+ na maxa chciałbym zrobić go bez odpadnięcia choć sadząc po kurczowych ruchach poniżej może być ciężko. Wiszę kilkaset metrów nad ziemią i niby luzik, patrzę w dół i niby mnie nie rusza, ale wchodząc w ścianę czuję jak moja władza nade mną jest jakoś dziwnie ograniczona…

Robiłem ten wyciąg chyba godzinę kilkakrotnie znajdując się w pozycji, z której nie mogłem się ruszyć do góry, nie mogłem się cofnąć ani odpaść. Wolałbym nie patrzeć pod nogi, ale misterne ruchy w tnących palce chwycikach wymagały perfekcyjnego stania i do tego… ta pieprzona druga lina do zjazdu, którą wlokłem za sobą przypiętą z tyłu uprzęży i z którą wiatr robił na trawersie mega cuda, aby tylko nie pozwolić bym dopadł stanowiska. I gdy po totalnej walce straciłem pomysł, siły i wszystkie expresy doznałem olśnienia, że to musi być tuż, tuż… i było za przewinięciem po prawej.

Kolejny niekończący się 7a+ mimo swej urody wyciska już tylko łzy i sprawia, że palce bez skóry trzymają mocniej niż trzeba, aby nie dać… po trudnościach. Potem jeszcze dwa razy 7a, 6c i dwa psychiczne 6b+.

Jedno jest pewne Uśmiech, Boguś i Gienek urobili kawał mega wspinu i chyba jedynie wrodzona krakowska skromność :-) nie pozwoliła im na wyższe wyceny poszczególnych wyciągów i całej drogi, która mimo swojego prawdziwie górskiego charakteru dostała prawdziwie sportową wycenę. Dla mnie i dla Matea Cucamber ma o „+” więcej na każdym wyciągu powyżej 6c, a całość to min. 7c. GRATULACJE CHŁOPAKI.


Rytualny ubój zebu – mega hardcor wyprawy (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Zaproszenie do baru (fot. Jacek Kudłaty/SIGMA Pro-fotografik)

Jacek Kudłaty




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum