6 października 2004 08:01

Polacy na Filarze Szkockim Bhagirathi III

We wrześniu wspólnie z Arkiem Grządzielem, Tomkiem Szumskim (obaj KW Jastrzębie) oraz Krzyśkiem Skoczylasem (KW Bielsko-Biała) byłem na wyprawie na Bhagirathi III (6454 m n.m.p.). Naszym celem był południowo-zachodni Filar Szkocki (5.8/A2, lód 45°/60°) poprowadzony w 1982 roku przez Allena Fyffe’a (znanego u nas jako współautora „Podręcznika Wspinaczki”) i Boba Bartona. Dotychczas tę 1300-metrową drogę pokonało pięć zespołów.


Bhagirathi III (fot. risk.ru)

Pierwszy etap wyprawy odbyliśmy wspólnie z „Chłopcami z Okładek” ;) Krzyśkiem Belczyńskim i Marcinem Tomaszewskim. Rozdzieliliśmy się w cztery dni od wyjazdu z Dehli, po dojściu do bazy – nasza była na 4500 m n.p.m.

Przy dobrej pogodzie przetransportowaliśmy cały majdan do bazy wysuniętej na około 5000 m n.p.m. Po tym donieśliśmy sprzęt pod ścianę kolejne trzysta metrów wyżej – trawersy w bardzo nieprzyjemnej kruchej i mokrej skale. I gdy wszystko już było gotowe załamała się pogoda. W drugim dniu oczekiwania dotarli do nas „Chłopcy z Okładek”. Ich wymarzonego Shark Fine’a zajęli Japończycy… Marcin z Krzyśkiem postanowili obejrzeć możliwości na słynnej nie poprowadzonej „Sieklucówce” ;) na Bhagirathi IV. Następnego dnia wyszło słońce i z nadzieją obserwowaliśmy jak na naszym filarze topnieją śniegi i wysycha skała. W tym czasie nasi mistrzowie wykonywali skomplikowane obliczenia – ich sprzęt był pod Meru – transport, wspinanie, kopuła szczytowa, powrót, karawana i cały czas brakowało im czasu. W końcu zrezygnowali ze wspinania na tej wyprawie.

19 września wbiliśmy się w ścianę to znaczy Tomek z Krzyśkiem mieli pociągnąć pierwsze kilkaset metrów. Moje uwagi co do źle wybranego początku drogi zostały zlekceważone :) i przez to udało nam się pokonać dolne partie drogi Waltera Holzlera. Drugiego dnia mieliśmy dostać się pod monolit, gdy przejąłem prowadzenie okazało się, że warunki są ciężkie. Szczeliny były zalodzone i mimo słońca panowała dość niska temperatura. Trzeciego dnia doszliśmy do Flake’a (przewodnik Babicza), który Tomek pokonał mimo bardzo niskiej temperatury i opadu śniegu. Tu po dyskusji zdecydowaliśmy się na odwrót, który okazał się ciężką walką. W końcu dotarliśmy do miejsca drugiego biwaku. Ta noc była szczególnie ciężka w opadzie śniegu w płachtach biwakowych.

Cały kolejny dzień zajęły nam zjazdy i późnym wieczorem dotarliśmy do kompletnie zasypanych namiotów. Następnego ranka zlikwidowaliśmy Bazę Wysuniętą i przez cały dzień mordowaliśmy się z ciężkimi worami w kopnym śniegu. Wcześniej „na sucho” ten odcinek zajmował nam 2 do 3 godzin.

25 września wspólnie z Krzyśkiem zeszliśmy do Gangotri, a nazajutrz Arek z Tomkiem po zlikwidowaniu bazy dołączyli do nas. Do końca trudności mieliśmy około 100 metrów, a do osiągnięcia szczytu zabrakło nam półtora może dwa i pół dnia dobrej pogody.

Wsparli nas za co dziękujemy:

  • Polski Związek Alpinizmu
  • BERGSON
  • LOTHSE
  • Montano
  • Spon Top Sport Zakopane
  • Małachowski
  • AMC
  • KWK Chwałowice
  • UM Bielsko-Biała
  • Klub Wysokogórski w Toruniu
  • Urząd Miasta w Rybniku.

Bogusław Kowalski

Źródła: KW Toruń




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum