Buttermilk koło Zawiercia?
Chłopaki, nie bez przesady w krakowskim MAX-ie pojawiły się pełnej krwi materacyki do bulderingu. Przecież spiesząc pod Lechwora, każdorazowo przechodząc pod Wysoką, ocierasz się o klasowy bulder. Nikt za wyjątkiem niedocenionego Kiełka nie zainteresował się jego podciętymi ścianami. Nikt nawet nie rzucił okiem na ergonomiczne dziurki. Gdyby nie spalone resztki opon na szczycie, potłuczone szkło w klamkach mógłbym pomyśleć, że ziszcza się marzenie o cudownej krainie, gdzie ludzie rodzą się, aby brykać po kamieniach.
Kamień pod Wysoką (fot. Piotr Kordek)
W ciągu kilku wyjazdów staraliśmy się uporządkować stan logicznych problemów do pokonania i mamy świadomość, że eksploracja nie jest jeszcze zakończona. Autorów, jak zwykle w przypadku sukcesu, jest wielu. Może po naszej reakcji zgłoszą się prawdziwi ojcowie i chętni do zweryfikowania trudności? Może czasami warto się napocić?
Tomek Berniak Rotten na jednej z przystawek (fot. Piotr Kordek)
Jedno jest pewne – Brytany nie muszą już rezygnować ze sztucznej karmy, aby za oszczędzone pieniądze polecieć za ocean. Lasy wokół głównego muru Rzędkowic pełne są cierpliwych kamieni.
PS. Schematy bulderów w Topo.
Grzegorz Kaczmarczyk