Rzecz idzie o klasyczne wspinanie w zimie
Silna, zakopiańska ekipa, już od dawna śmiało sobie poczyna i promuje właśnie ten klasyczny!!! rodzaj wspinania (dla nie zorientowanych, to tak samo jak w skałach z tym, że w innych butach i z dziabkami).
My (chyba chodzi o niezakopiańczyków, przyp. redakcji) w swoje, oni w swoje dolinki Tatr (głównie Zachodnich), więc jak grzyby po deszczu (lub lepiej po mrozie) powstają nowe drogi klasyczne T6+, T7 (normalnie powinno być VI+, VII, ale że to wspinanie głównie w trawach to dodajemy T – przyp. redakcji). A pewnie na trudniejsze przyjdzie nam już nie długo czekać.
Ruchy tu jakby mniej krzywe niż w „Wysokich” (Tatrach przyp. redakcji), a krzyżyki, balans, czy kolanko do środka, to techniki z powodzeniem wykorzystywane i bynajmniej nie zarezerwowane tylko dla panelu.
Kępy bujne, trawka klasa, dziabka, przykrzesać i bufać – może z nóg zwali, może sił odbierze, ale nie gdzieś w knajpianym zaciszu, a w realnym świecie to będzie, w przepaścistej dolinie, z dala od tłoku, dopalaczy czy ograniczników – chyba RADOŚNIEJ.
Rejon Tatr Zachodnich oferuje duże ściany – Giewont, Wielka Turnia, czy Kazalnicę Miętusią, jak i mniejsze formy – Mnichy Małołąckie, Siodłowa Kopa czy Raptawica. Od ekstremalnych hakówek Krzyż Pański, Nauka haczenia (T6 A3+), do trudnej klasyki Depresja mroza VI, Lista obecności T6, Potęga miłości (droga mikstowa T6+ A2+), czy Nasza droga T7-. Wielce przydatne, poza standardowym wyposażeniem zimowym, mogą być dłuższe haki, jak i tricamy.
Miłego wspinania
Piotr Sztaba