29 sierpnia 1999 08:01

Piekielna dolina

W drugiej połowie sierpnia odbył się obóz wspinaczkowy dla dzieciaków z KS Korona. Brało w nim udział sześcioro „maluchów” i dwóch opiekunów (zresztą z tymi opiekunami to różnie bywało ponieważ przez deszczową dolinę Höllental przewinęła się całkiem niezła grupa zaprzyjaźnionych wspinaczy). Za miejsce zgrupowania wybrano sportowy rejon Austrii – Adlitzgräben.

Krycha na Ora et praeserva, VI.4 flash (fot. Michałek)

Krycha na Ora et praeserva, VI.4 flash
(fot. Michałek)

Leje deszcz, a wszystko dookoła tonie w białym mleku, ni to chmur, ni to mżawki – typowy klimat Höllentalu. Szybko rozbijamy obóz, w którym mamy spędzić następne dwa tygodnie. Spręż rozpływa się powoli we mgle i wilgoci, a wizja spędzenia tu 14 dni niezbyt pozytywnie wpływa na psyche. No cóż początki zwykle bywają trudne. Na szczęście rejon wspinaczkowy oferuje przewieszenia które zamakają dopiero po tygodniowej zlewie. Co zresztą stwierdziliśmy naocznie. Pierwsze dni wspinamy się w sektorze Monster – jest to mocno wydupiony kawałek skały oferujący raczej trudne drogi, co oczywiście nie przeszkadza naszym podopiecznym. Już w pierwszy dzień Krysia Hawlena (zwana później Szprychą w związku z jej chudością) i jej brat Bartek vel Fobik pokonują Ora et praeserva (VI.3+/4) flashem.

Konrad Ociepka na Ora et praeserva, VI.4 flash (fot. Michałek)

Konrad Ociepka na „Ora et praeserva”, VI.4 flash (fot. Michałek)

Dzień drugi. Znowu zlewa. Znowu Monster i znowu podnosimy poprzeczkę Szprycha przechodzi flashem Streetfightera (VI.4+/5), plus jakąś tam VI.3+/4 także flashem. Jest dobra nie da się ukryć.

Przestaje lać. Dzięki temu przenosimy się na drugą stronę drogi na wolno stojącą skałę Capf. Drogi są tutaj długie, ale mniej wywieszone, oferujące raczej ciąg trudności niż boulderowe miejsca. To pasi dzieciakom, a w szczególności Krysi. Sieka ze spokojem VI.5 flashem No Name (droga nr 10 w przewodniku). Mnie „staremu” też się udaje przejść ją w dygotach flashem.

Krycha droga nr 10, VI.5 flash (fot. Michałek)

Krycha droga nr 10, VI.5 flash (fot. Michałek)

Sektor Tschak-bumm. I tu wspinanie to raczej 30 metrów „równego”, mało przewieszonego ciągu trudności. Reszta ekipy zaczyna się budzić i odzyskiwać spręża. Tschak-bumm (VI.3+) otrzymuje przejścia OS’em Kingi Ociepki i jej brata Konrada oraz Szprychy. Auch ein ernahr heterotroph (VI.4) wsiekują OS Konrad i Krysia.

Deszcz i w związku z tym Monster again. Dziuka (tak, tak Szymon Dziukiewicz) przechodzi RP Shuffle Town (VI.5+) (według przewodnika, lecz Szymon twierdzi iż droga jest trudniejsza od Schocka na Pochylcu). Dzieci jak to dzieci robią RP VI.5/5+ Suhgurim (Krysia i Konrad). Drogę z przestawkowym startem, na prawdę trudnym. (Hi hi hi nie dygamy w „ciągu” z Dziuką – no ale mamy grubsze palce i pijemy więcej piwa i…). Konrad i Bartek dokładają do kolekcji Streetfightera (VI.4+/5 RP).

Znowu przestaje padać (ach ta pogoda). Powracamy na Capfa gdzie Bebik (Marcin Mach) pokonuje RP już wyżej wspomnianą drogę nr 10. Marcinek ma 11 lat i bardzo wesołą naturę. Jak na jego wiek przystało robi dużo psikusów np. VI.5 RP. Ciekawe co wsieka za rok czy dwa jak troszeczkę podrośnie i przypakuje…

Robimy z Krysią także jedną VI.4 OS’em na której wyłażą mi gały (ładne mi VI.4). Nawet Szprycha twierdzi że coś tu trudno jak na tą wycenę.

Ostatni dzień wspinu. Tschak-bumm. Krysia „wlecze” OS’em coś tam Fledermaus (ach te niemieckie nazwy) VI.4, zjeżdża, rozwiązuje, a właściwie przewiązuje bo robi drogę obok VI.3 także OS’em. W czasie wspinania na 30 metrowej drodze mówi by uważać bo jest mokro (o tym wiemy bo reszta ekipy posypała się już wcześniej) lecz nie widać by się nawet zatrzęsła. Na dole uśmiecha się bez zadyszki, spokojnie.

Zdjęcie strażackie - od lewej: Szprycha, Kasia, Kinga, Ducze, Michaś, Bebik, Fobik, Kondo (fot. Samowyzwalacz)

Zdjęcie strażackie – od lewej: Szprycha, Kasia, Kinga, Ducze, Michaś, Bebik, Fobik, Kondo (fot. Samowyzwalacz)

A tak w ogóle to nie przyjechaliśmy się tam wspinać tylko bawić w „wampira”. Specjalnie na tą okazję zciągneli z Polski tacy reprezentanci jak Ania, Monisia, Boguś, Gienek, Żwirek, Koza, wspomniany wyżej Dziuka, my – czyli Ducze i ja, no i oczywiście Dzieci. Zasad gry nie mogę do końca zdradzić (nie mam niestety praw autorskich), ale mogę powiedzieć że gra polega głównie na bieganiu i łapaniu innych na określonym terenie. Można też się zakamuflować (schować) w krzakach lub trawie lub gdzie się tylko chce. Mistrzem tej techniki jest Boguś, którego sfora wampirów nie mogła znaleźć przez dobre pół godziny. Ja preferuję technikę ucieczkowo-wyślizgową. Już wkrótce będą rozgrywane dwuboje wspinaczkowo-wampirowe na rodzimym Zakrzówku. Tyle sprawozdania.

Kaotik




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum