18 listopada 2011 11:49

Dani Andrada będzie gościem 9. Krakowskiego Festiwalu Górskiego

Na 9. Krakowskim Festiwalu Górskim będziemy mieli okazję spotkać się z wielkimi naszego wspinaczkowego świata. Ja osobiście na tegoroczną edycję festiwalu pojadę tym chętniej, iż swój udział w nim zapowiedział chyba najwybitniejszy hiszpański wspinacz skalny i twórca setek nowych dróg, Dani Andrada.

Zdaję sobie sprawę, że nazwanie kogoś najwybitniejszym hiszpańskim wspinaczem jest nie tylko ryzykowne, ale też trochę krzywdzące dla rzeszy rewelacyjnych wspinaczy, w których ten kraj obfituje. Pozwólcie jednak, iż zostanę przy tej opinii, a o argumentację postaram się poniżej.


Dani Andrada (fot. Darío Rodriguez/Desnivel)

***

Dani urodził się w Madrycie w 1975 roku. Swoją karierę wspinaczkową rozpoczynał w wieku 14 lat na murkach i wiaduktach stolicy Hiszpanii, szczególną atencją darząc mury cytadeli Cuesta de la Vega. Tu ubiegnę pytania młodzieży. Wspinał się na murach miejskich budowli, gdyż w tamtych czasach sztucznych ścian po prostu nie było, a 15-letni wspinacz był raczej rzadkością w środowisku zdominowanym przez 20 i 30-latków.

Dani szybko zaczął przeganiać swoich starszych kolegów, a jego pierwsze wyjazdy do podmadryckiej Pedrizy, do Patones oraz trochę bardziej odległej Cuenca, przyniosły szybkie efekty w postaci niebanalnej – jak na początek lat 90. – cyfry 8a. Oczywiście na 8a nie poprzestał, robiąc już w kilka lat po rozpoczęciu przygody ze wspinaniem drogę o trudności 8c, ale to właśnie ta pierwsza cyfra po latach stała się niejako jego drugim imieniem.

Wraz z rozwojem w ostatniej dekadzie Internetu i wspinaczkowych mediów internetowych, wzrastało zapotrzebowanie na „niusy” i barwne postacie z naszego wspinaczkowego świata. Dani, sam mając mocno sceptyczny stosunek do Internetu i zjawisk z nim związanych, chcąc nie chcąc stał się jednym z głównych bohaterów doniesień stron takich jak: desnivel.es czy 8a.nu. To właśnie redaktor tego ostatniego, Bjorn Pohl, określił Andradę mianem „Pan 8a” (Mr 8a).

Przydomek podchwyciły media na całym świecie, publikując przy okazji wykaz przejść Daniego. Już w 1998 na ów wykaz składało się ponad 600 dróg o wycenie 8a i więcej! To oznacza, iż Dani od momentu pokonania pierwszej drogi o stopniu 8a pokonywał więcej niż jedną taką drogę (lub trudniejszą) co tydzień. W 2004 na wykaz składało się juz ponad 1650 dróg o wycenie 8a i trudniejszych. W 2007 ponad 2 tysiące dróg, zaś w 2011 licznik dochodzi do 3 tysięcy. Jeśli więc pobawimy się w małego statystyka, to łatwo zauważyć ze „Android”, jak nazywają Daniego przyjaciele, ciągle przyśpiesza, robiąc w ostatnich latach jedną drogę o tych trudnościach mniej co więcej dwa dni.


Na „Migranya Profunda” 8b+, Siurana (fot. Michał Wiśniewski)

Możecie wierzyć lub nie, ale Dani cały czas zapisuje wszystkie swoje drogi w kolejnych tomach zeszycików, przekładając tradycyjne metody kronikarskie nad nowoczesność. Zresztą nie tylko ilość pokonanych dróg ma pod kontrolą. Na pytanie: „ile najwięcej dni pod rząd nie wspinałeś się w ciągu ostatnich 20 lat", odpowiada bez wahania – „28 dni i kilka razy po 15 dni”.

Można przypuszczać, iż Andrada jest wspinaczem z największą ilością zaliczonych dróg powyżej stopnia 8a. Jest również zapalonym eksploratorem, mającym na swoim koncie kilkaset nowych dróg. Jak możecie się domyślać, raczej trudno wśród tych dróg szukać łatwych kursowych standardów. To właśnie jemu zawdzięczamy powstanie wielu trudnych, obecnie wręcz kultowych dróg, w Siuranie, Rodellar, czy Margalef. W niektórych rejonach, np. w Terradets, otwierał niemal całe sektory liczące po kilkadziesiąt dróg, a czasem sam lub z grupką znajomych „tworzył” zupełnie nowy rejon (Oliana, St. Linia)

Ciekawe jest również podejście Daniego do kwestii rezerwacji projektów i pierwszych przejść. „Nie ma problemu, jeśli ktoś zrobi przede mną drogę, którą właśnie obiłem(…) Oczywiście, zawsze wypada zapytać się ekipera, czy można wstawić się do jego drogi. Ja tak zawsze robię. Jednak wszystkie moje drogi są projektami otwartymi. Blokować rezerwacją swoją drogę, to tak jakby startować w zawodach biegowych samemu, bez innych biegaczy.”

Pytany o swoje mocne strony odpowiada – „Motywacja!”. Myślę, że ktokolwiek, kto miał przyjemność powspinać się z tym hiszpańskim fanatykiem wspinania, może tą diagnozę potwierdzić. Dani w skałach jest istną bombą energetyczną. Doskonale pamiętam sesje boulderowe i z liną, w których uczestniczyło kilku naprawdę mocnych zawodników. Nieważne, jaki jest poziom ekipy, zawsze najbardziej zmotywowany, najbardziej widoczny i najgłośniejszy jest właśnie Dani. Co więcej, nie jest on tylko skoncentrowany na swoich przejściach, ale również na motywowaniu i zachęcaniu innych wspinaczy.

Dobrym przykładem jego motywacji była walka o pierwsze przejście La Rambli extension 9a+ w Siuranie. Poświęcił jej ponad 300 prób, dwukrotnie spadając już spod samego łańcucha. Przypominam, iż nie mówimy tu o kilkumetrowej dróżce, do której można przystawiać się wiele razy dziennie, tylko o 120-ruchowym molochu biegnącym 40-metrowym przewieszeniem sektora El Pati.

Napisałem, iż Dani walczył o zrobienie pierwszego przejścia La Rambli. Faktycznie, włożył w tą drogę niewyobrażalną ilość pracy i emocji. Jednak, kiedy pod drogą pojawił się groźny rywal w postaci Ramoneta, to nie kto inny ale właśnie Dani asekurował go w czasie prób, podpowiadając wszystkie znane sobie patenty na najtrudniejsze sekwencje. Zresztą nie tylko asekurował, ale i w chwilę po pierwszym przejściu, podrzucił zwycięskiego Ramoneta na kemping w Siuranie, gdzie czekała schłodzona butelka szampana. Dobry przykład, iż do rywalizacji potrzebne jest nie tylko serce, ale i klasa.

Całe lata 90. i początek pierwszej dekady XXI wieku Dani działa pod znakiem „8c+ i ani kroku w przód”. Obija wiele (kilkadziesiąt) dróg, które wycenia na trudne 8c+ (widzę tu nawiązanie do naszego „czystego VI.5”). Pytany w prywatnych rozmowach, dlaczego nie przełamie bariery i nie wyceni w końcu którejś z dróg na 9a, odpowiada – „wszystko w swoim czasie”.

Ten czas nadchodzi w 2005 roku, kiedy to dziewiątki zaczynają sypać się jak z rękawa. Jako pierwszą w tym stopniu pokonuje Definicion de resistencia demokrata w Terradets. Wkrótce potem padają kolejne realizacje w Rodellar, St. Linia i Olianie. Do dnia dzisiejszego „lista strąceń” obejmuje 35 dróg o wycenie 9a i 4 drogi o wycenie 9a+.


Na „Borrachos del Mascún” 9a, Rodellar (fot. Darío Rodriguez/Desnivel)

W 2007 po całym sezonie spędzonym w Rodellar, Dani obdarza wspinaczkowy świat futurystyczną i w pewien sposób kontrowersyjną drogą Ali-Hulk extension SD. Droga rozpoczyna się niczym klasyczny boulder z siedzenia, pokonuje kilkadziesiąt boulderowych sekwencji w sporym dachu jaskini Ali Baby, aby w końcu opuścić boulderowe wysokości i ukończyć kombinację na łańcuchu Hulk extension. Razem ponad 80 ruchów w dachu i w mocnym przewisie. Wycena brzmi 9b. Ali Hulk extension SD doczekuje się powtórzenia w 2010 roku przez Norweg Magnusa Midtboe. Magnus potwierdza wycenę.


Podczas pracy nad „Ali Hulk extension SD”  9b, Ali Baba, Rodellar
(fot. Pete O’Donovan)

Plotkarska i rozdyskutowana społeczność hiszpańskich wspinaczy (zwłaszcza jej mocny stolikowo – barowy odłam) zarzuca Andradzie naciąganie wyników, w celu podkręcenia swoich statystyk w rankingu 8a.nu. Przypomnijmy, iż plasował się on wtedy na 2. miejscu, ostro rywalizując z Ramonetem o palmę pierwszeństwa.

Rok później w tej samej jaskini powstaje inna bouldero-droga Delicuente Natural. Dani pytany o wycenę stwierdza ostrożnie, iż jest to bez wątpienia droga trudniejsza od Ali Hulka SD, ale ciągle mieszcząca się w wycenie 9b. Droga i wycena wzbudza ponownie kontrowersje, na co Dani odpowiada wycofaniem się z rankingu 8a.nu.

Podobnie, jak wielu mocnych wspinaczy skalnych, Andrada również zwraca swoje zainteresowanie w kierunku dróg troszkę dłuższych niż jeden wyciąg liny. Wydaje się jednak, iż drogi wielowyciągowe traktuje raczej jako rodzaj dłuższych dróg sportowych, zaś „prawdziwy Big Wall” to nie jego działka. Najwybitniejsze przejścia Daniego na drogach wielowyciągowych to bez wątpienia Le passague a Gui (8c, 250 m) w Verdon oraz Viaje de los Locos (8b+, 250 m) na Sardynii.

Przy okazji tegorocznej wizyty w Chinach, na organizowanej przez firmę Petzl  imprezie Roc Trip Dani dodał do tej kolekcji kolejną imponującą drogę Corazón de Ensueno (8c, 210 m) w jaskini Chuanshang.


Na „Corazón de Ensueno” 8c, Getu Valley, Chiny (fot. Sam Bie/Petzl)

Dziś Andrada kojarzony jest z intensywną eksploracją w skałach i z oszałamiającą listą pokonanych trudnych dróg. Popularności przysporzyły mu liczne filmy wspinaczkowe, na których prezentuje swoje nieprzeciętne umiejętności wspinaczkowe lub jest swojego rodzaju przewodnikiem czy też gospodarzem terenu i tłem dla młodszych wspinaczy, takich jak Krzychu Sharma czy Adam Ondra.

Przypomnijmy jednak, iż Dani dał się poznać szerszej publiczności wspinaczkowej już w połowie lat 90., odnosząc ciąg spektakularnych sukcesów w Pucharach Hiszpanii, a następnie na arenie międzynarodowej. Początkowo był więc bardziej kojarzony głównie jako zawodnik.

Po raz pierwszy mistrzostwo Hiszpanii udało mu się wywalczyć w 1993, rok później oddał palmę pierwszeństwa na chwilę Pedro Ponsowi. W 1995 zdobywa tytuł ponownie i broni go przez następne lata, aż do 2000. Wraz z początkiem tego wieku na arenie krajowej Dani ustępuje pola młodszym zawodnikom, takim jak Ramonet czy Usobiaga.

Część z nas może nie pamiętać, ale 15 lat temu wspinaczka na czas była kojarzona nie tylko z rywalizacją „maszyn ze wschodu”. W czasówkach brali udział również Włosi, Hiszpanie czy Francuzi. Wśród nich również Dani, który odniósł chyba najbardziej spektakularny sukces wspinacza z poza wschodniego bloku, wygrywając na zawodach rangi MŚ w Paryżu w 1997 roku. Dwa lata później w 1999 w czasie PŚ w Lipsku nadzieję na pierwsze miejsce odebrał Daniemu Tomek Oleksy. Od tamtego roku Andrada przerzucił się na mniejsze formy i odniósł prestiżowe zwycięstwo wygrywając zawody Rock Master w Arco w konkurencji bouldering.
Na następne większe sukcesy czekał 2 lata, kiedy to udało mu się wygrać zawody bulderowego PŚ w Monachium i chwilę potem w Chamonix.

Po roku 2005 zaczyna tracić zainteresowanie rywalizacją sportową. Startuje jeszcze od czasu do czasu na różnych zawodach, ale jak sam mówi, traktuje te starty raczej w kategoriach wydarzeń towarzyskich.

Dani pozostaje wierny stylowi i pewnej filozofii wspinania, która dominowała w Hiszpanii na początku lat 90. Wspinano się wtedy intuicyjnie i raczej spontanicznie, nikt nie słyszał o treningach, planowaniu czy periodyzacji mezo i makro cykli. Obecnie standardem wśród młodych wspinaczy hiszpańskich jest posiadanie własnego trenera (często opłacanego przez federację wspinaczkową) i skrupulatnie wyliczonej rozpiski treningowej.

Andrada przyznaje, iż nowoczesne podejście do wspinania bardzo mu imponuje i z pewnością prowadzi do wspaniałych wyników. Trudno jednak było wyobrazić sobie tego żywiołowego i spontanicznego wspinacza z kalkulatorem, treningową rozpiską i naukowym podejściem do takich spraw jak, odpowiednia intensywność wysiłku w okresie przygotowawczym. Nie bez przyczyny na stronach firmy Petzl Dani został określony najbardziej szalonym i zaangażowanym wspinaczem swojego pokolenia. Jego zawołania „Bloka o muere!” (w wolnym tłumaczeniu „Przyblok albo śmierć”) lub „A muerte!” (coś w rodzaju „do śmierci”) zagrzewają do walki kolejne już pokolenia wspinaczkowej braci.   

Warto wpaść w grudniowy weekend do Krakowa i spotkać osobiście jedną z ikon współczesnej wspinaczki skalnej.

***

Michał Wiśniewski




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    "Wielki" Dani [22]
    I co, niby tak gardzi internetem, a na 8a.nu skrupulatnie…

    18-11-2011
    Samuel