7 listopada 2011 18:18

Parcie na tarcie, czyli recenzja przewodnika wspinaczkowego "Rudawy Janowickie" autorstwa Michała Kajcy

Można by zaryzykować podział przewodników wspinaczkowych na 4 grupy: estetyczne, praktyczne, łączące w sobie obie cechy oraz niestety będące tych cech zaprzeczeniem. Przykładem pierwszych jest seria dopieszczonych edytorsko i opartych na zdjęciach przewodników po okolicach francuskiego Millau. Praktyczne i precyzyjne niczym instrumenty optyczne firmy Carl Zeiss Jena są dwa tomy wydawnictwa Panico opisujące Frankenjurę. Przykłady zaprzeczenia pominiemy litościwie, natomiast nie trzeba podkreślać, że dążenie do połączenia tych cech powinno być nadrzędnym celem każdego z autorów.

Entuzjaści wyjazdów w nowe, czyli niepoznane lub nieopisane dostatecznie rejony, już od wiosny przestępowali z nogi na nogę w oczekiwaniu na opis Rudaw. Przecież wieść niosła o setkach nowych dróg, a wpisy na stronach 8a.nu w kolejnych secret- spotach wzbudzały coraz większą ciekawość. Autor, popularny w dolnośląskim środowisku Micaj, kazał nam czekać dłuższą chwilę, jednak było warto. Jego wysokie aspiracje widać od chwili wzięcia przewodnika do ręki.

Tom robi bardzo dobre wrażenie. Wspinaczkowe zdjęcie w intrygującej formacji wypełniające całą okładkę oraz pomarańczowe dodatki dobrze się komponują. Patrząc na ten obrazek od razu widać, że mamy do czynienia z poważną literaturą specjalistyczną, a nie z jakimś poradnikiem działkowca. Szyty i klejony grzbiet umożliwia bezstresowe wertowanie treści, a migoczące kolory wyróżniające grupy skalne cieszą oko w czasie naszego ulubionego preludium wspinaczkowego.

Na początku znajdziemy rozbudowany wstęp pełen informacji, konkret przewodnikowy oraz dodatki w postaci środowiskowych opowieści, wspomnień i cały dział indeksów skał oraz dróg we wszelkich kombinacjach poprawiający odbiór treści. Całostronicowe zdjęcia z akcji wspinaczkowej budują odpowiedni tonus mięśni.

Ze wstępu dowiadujemy się najważniejszego, czyli jak dojechać, gdzie spać oraz zjeść. Podano numery alarmowe i praktyczne informacje dla tych, co nie uważali na zajęciach – czyli historia, biologia i geografia w pigułce. Wstęp spełnił swoją edukacyjną rolę również w moim przypadku, poznałem dwa nowe słówka- aplit i registr. Dla niewychowanych zamieszczono podstawowe zasady savoir- vivre, jednak w tym miejscu przychodzi smutna refleksja, że dożyliśmy czasów, gdzie dorosłym ludziom należy przypominać, żeby nie srać pod skałą lub zachowywać się zbyt głośno w lesie…

Na kolejnych stronach przechodzimy do meritum. Część przewodnikowa to czytelny podział na rejony i grupy. Dla każdej z osobna dołączona jest mapka, statystyki, ikony ułatwiające wybór celu, niezbędne dane GPS i opisy dojść z alternatywnych kierunków. To chyba najlepsza wizytówka tego przewodnika. Przyjezdni wspinacze otrzymają kompletną informacje, gdzie najlepiej pozostawić samochód i jak dotrzeć do każdej z grup skalnych. Nadmienię, że opisywana część Rudaw to zalesiony obszar ok. 16 kilometrów kwadratowych, a opisanych turni, pod które będziemy chcieli podejść jest 120. Przydatny jest również opis przejścia pomiędzy kolejnymi grupami.

Niemniej szukając skał po raz pierwszy trzeba będzie się trochę napocić. Mało praktycznym rozwiązaniem wydaje się wyłącznie powiększenie mapki dla każdej grupy bez uszczegółowienia treści. Cięcie warstwicowe, zbyt rzadkie jak na tak skomplikowaną rzeźbę terenu, pozostawiono takie same, natomiast z pola widzenia zniknęły parkingi i większość drogi podejścia. Kolejną wątpliwość budzi brak skali na małych mapkach (właściwie planach), a przecież umieszczenie małej podziałki liniowej na każdej z nich nie sprawiło by wiele kłopotu.

Szkopuł w tym, że nieznający terenu wspinacze widzą tylko gęsty las bez żadnych znaków szczególnych. Całą sytuację ratuje dobry opis słowny, jednak niestety jest systemowo umieszczony na drugiej stronie kartki, stąd żeby nie zginąć w gęstwinie rudawskich lasów, należy tę kartkę przewracać w te i nazad.

Autor zdecydował się rozrysować topo wspinaczkowe na zdjęciach. W ten sposób niby ułatwił sobie zadanie, z drugiej jednak strony przedstawienie tak bogatej informacji wymagało niemałej bazy zdjęciowej. Należy więc docenić trud, jaki został włożony w dokumentację fotograficzną. Podkreślmy, że zdjęcia są wykonane prawidłowo technicznie, co nie zawsze udaje się przy tego typu toposach, a przy tym często obiekty zostały ujęte w ładnym, ciepłym oświetleniu. Wadą tego sposobu jest spory skrót perspektywy, jednak charakterystyczne granitowe uwarstwienie sprzyjało wykonaniu zadania i nie można chyba żądać od Micaja, żeby latał balonem nad Storościńskimi, skoro to takie połogi.

Orientację w terenie poprawiają rzuty co bardziej rozczłonkowanych grup skał z drogą podejścia, oznaczeniem literowym do zdjęć i dodatkowymi kluczowymi informacjami. Natomiast każda topo- fotka jest oznaczona literą oraz posiada konieczne informacje o wystawie i wysokości ściany. To powinno stać się normą.

Baza wspinaczkowych danych została wzorcowo zebrana i skonsultowana w środowisku, autor dotarł do większości historycznych informacji i często w opisie drogi oprócz przejścia klasycznego zobaczymy próby TR czy hakowe. Znakomita większość dróg została pokonana na ruchomej asekuracji (ok. 800 z 1000 opisanych), stąd bardzo dobrym pomysłem jest zdefiniowanie tzw. zestawu standardowego wraz z podaniem rozmiarówek kości. Drogi ryzykowne lub wymagające specjalnego zestawu zostały wyróżnione i wydaje się, że system ten działa w większości przypadków.

W przewodniku opisano również 300 bulderów, choć sam autor zaznacza, że prawdopodobnie istnieje ich drugie tyle. Ale jest to zapewne temat na osobne opracowanie. Podobnie nie warto w tym miejscu rozważać zawiłości skal wspinaczkowych, może poza uwagą, że zbyt dużo dróg w górnej części skali ma niepotrzebnie łamaną wycenę.

Jedyne zastrzeżenie w części graficznej budzi stosowanie numeracji raz od lewej, raz od prawej strony. Nawet jeżeli w przypadku turni jest to uwarunkowane historycznymi zapożyczeniami z piachów, gdzie drogi oznacza się zgodnie z ruchem wskazówek zegara, wydaje się to być lekkim anachronizmem. Zawsze bardziej przejrzyście będzie wyglądała numeracja od lewej do prawej i jest to uwaga nie tylko do niniejszego przewodnika.

Znaleziono kilka pomyłek: zamienione miejscami warianty lub wbity dodatkowy ring, lecz są one tak czytelne, że nie powoduje to żadnego zagrożenia, a zapewne i sam autor jest ich świadom. Zostaną z pewnością wyeliminowane w kolejnym wydaniu tego naprawdę dobrego przewodnika. Czego i Micajowi i sobie gorąco życzymy!

Grzegorz Rettinger

Przewodnik jest dostępny w księgarni wspinanie.pl.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Wyczerpująca recenzja, zabrakło jednego zdania... [7]
    że jest to od strony edytorskiej najlepszy dotychczas przewodnik po…

    7-11-2011
    biedruń