10 sierpnia 2011 10:17

Colin Haley o rzetelności sprawozdań wspinaczkowych

Jednym z wątków rozmowy z Colinem Haley’em, wybitnym amerykańskim alpinistą (Torres Traverse w Patagonii, 2008; Dracula na Foraker, 2010), przeprowadzonej przez magazyn „Climbing” (nr 297 z sierpnia 2011) dotyczy rzetelności składanych sprawozdań z wypraw i wspinaczek.

Better than Lucky Colin Haley's Remarkable Ascent  By Chris Weidner

Przejąłeś rolę watchdoga, sprawdzającego rzetelność sprawozdań wspinaczkowych. Bardzo szybko przychodzi Ci weryfikowanie i nieuznawanie przejść wspinaczkowych. Dlaczego to jest dla Ciebie ważne?

Ważne jest, żeby donosić o przejściach w sposób dokładny, ponieważ ludzie chętnie nagłaśniają, czegokolwiek by nie zrobili.

Czy fałszywe sprawozdania często trafiają do wspinaczkowych mediów?
Najczęstszym przypadkiem braku rzetelności, wobec którego jestem najbardziej zasadniczy, jest nie wchodzenie na wierzchołek góry. Wiele ludzi obecnie donosi o sukcesie, mimo że z różnych powodów wycofali się z wejścia na szczyt. Dla mnie to jest czarne i białe: szczyt góry jest szczytem góry! I nie ma znaczenia, jak wytłumaczy się czemu na szczyt się nie weszło. Jasne jest, że nie było łatwo, jeśli nie dało się tego zrobić (śmiech). Powinieneś mieć odwagę nazwać takie wejście „próbą”.

Tak jak ty zrobiłeś na Drifika w Pakistanie?

Tak, na Drifika (6446 m)przeszedłem solo terenem wcześniej prawdopodobnie nie robionym do miejsca odległego od szczytu dokładnie o 10 metrów. Zawróciłem, ponieważ na ostatnim odcinku grani były nawisy, których przejście bez asekuracji oceniłem za zbyt ryzykowne. Ale gdyby te ostatnie 10 metrów nie były najbardziej niebezpiecznymi 10 metrami, to bym je przeszedł.

oprac. rudaw janowic

Zachęcamy do przeczytania całego, niezwykle interesującego wywiadu z Haley’em. Jest dostępny na stronach Climbinga.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum