26 lipca 2011 11:54

Sezon w Karakorum na półmetku. Pierwsze ośmiotysięczniki i pierwsza ofiara

Na początku drugiej dekady lipca przewidywane okno pogodowe w Karakorum rzeczywiście otworzyło się, przynosząc czyste niebo i tymczasowe wytchnienie od silnego wiatru i śniegu. W związku z tym kilka zespołów, które przeniosły się kilka dni wcześniej do wyższych obozów, było w stanie wykorzystać korzystną zmianę pogody.

  • Gasherbrum I

Gerfried Göschl, Alex Txikon i Louis Rousseau, znani jako zespół ABC, także inni członkowie wyprawy Göschla – Austriacy Günther Unterberger i Hans Wenzl oraz Hiszpanie José Carlos Tamayo i Juanra Madariaga, zaatakowali Gasherbrum I (8080 m).


Wyprawa Göschla w bazie pod GI (fot. desnivel.com)

Po opuszczeniu bazy w poniedziałek 11 lipca i ciężkiej 12-godzinnej wspinaczce, we wtorek 12 lipca alpiniści dotarli do obozu III (7100 m). 13 lipca o godz. 2:00 czasu lokalnego opuścili obóz szturmowy. Jako pierwsi na wierzchołku, po niespełna 8 godzinach, zameldowali się Göschl i Wenzl, wkrótce dołączyli też pozostali z wyjątkiem Louisa Rousseau. Ten ostatni przetorował i zaporęczował niemal cały Japanese Couloir, w końcu siły go opuściły i musiał zrezygnować ok. 50 m poniżej wierzchołka.

Wejście na jedenasty szczyt naszej planety było częścią procesu aklimatyzacji, jako że głównym celem zespołu ABC jest wytyczenie nowej drogi na wschodniej ścianie K2. Sukces ekipy Göschla pociągnął za sobą kolejne wejścia na GI.


Gefried Göschl na szczycie GI (fot. explorersweb.com)

  • Gasherbrum II – sukcesy i tragedia

Pierwsze w sezonie wejścia na ten ośmiotysięcznik powiodło się 13 lipca trójce Austriaków w składzie: Otto Harrer, Anton Rumpl, Hubert Leitner, którym towarzyszył Holender Elio Schijlen. Kilka dni później „posypały się” kolejne wejścia. 22 lipca na wierzchołku stanęli m.in. Louis Rousseau i Alex Txikon (w 9 dni po wejściu na GI) oraz Hiszpan Carlos Pauner (to jego dwunasty ośmiotysięcznik). Jak już pisaliśmy, również dla Polski ten dzień okazał się pomyślny: Aleksandra Dzik i Jacek Teler oraz Maria Chitrikowa z Ukrainy o godz. 14 czasu lokalnego zameldowali się na szczycie GII (8034 m).

Jednak nie wszystkim tego dnia dopisało szczęście. Wierzchołek Gasherbruma II osiągnęła również grupa alpinistów irańskich, a wśród nich kierowniczka wyprawy Leila Esfandiari. Była dobrze zaaklimatyzowana: tydzień wcześniej osiągnęła wysokość prawie 7900 m i wtedy bardzo szybko wycofała się do bazy wskutek pogorszenia się pogody. W czasie zejścia z wierzchołka do obozu III Leila odpadła na grani i poniosła śmierć.


W 2008 r. Leila Esfandiari została pierwszą irańską kobietą – kierownikiem wyprawy (fot. Karrar Haidri)

Leila Esfandiari (36) była najwybitniejszą irańska alpinistką. Zaczęła wspinać się przed 10 laty w Damavand Mountaineering Club. Oprócz alpinizmu intensywnie uprawiała również wspinaczkę skalną. W 2008 roku kierowała sześcioosobową wyprawą na Nanga Parbat, podczas której ona i czterech innych uczestników wyprawy weszło na szczyt. W ubiegłym roku próbowała wejść na K2 i dotarła do obozu III. Aby wziąć udział w wyprawie na K2 musiała zrezygnować z pracy – była mikrobiologiem w szpitalu w Teheranie.

  • Broad Peak

W bazie pod Broad Peakiem dziewięć wypraw przez wiele dni oczekiwało na poprawę warunków. Wśród nich polska wyprawa prowadzona przez Ryszarda Pawłowskiego. Pogoda stopniowo się poprawiała, ale ze względu na ciężkie śniegi na wyższych zboczach, większość oczekiwała na następne okno pogodowe.

Wreszcie, po dwuletniej „suszy”, 24 lipca alpiniści stanęli na wierzchołku tej góry. Byli to Katalończycy Xavi Aryas i Xavi Aymar oraz Rosjanin Aleksiej Bołotow i Francuz Christian Trommsdorf. Jeśli pogoda się nie pogorszy, należy spodziewać się kolejnych wejść. W górze są Brytyjczycy, Niemcy i zespół hiszpańsko-argentyński.

  • K2 – lodowiec Godwin Austen

W pierwszej dekadzie lipca Kinga Baranowska i Fabrizio Zangrilli byli w obozie II na drodze Basków. Dojście między obozami zajęło im sporo godzin. Pierwsze kilkaset metrów ponad bazą szło im się świetnie, natomiast poniżej obozu I napotkali takie śniegi, że tempo znacznie spadło. Musieli przenocować w obozie I, gdyż brnięcie dalej w głębokim śniegu nie doprowadziłoby ich tego dnia do obozu II.


K2 – droga Basków (fot. arch. Janusz Kurczab)

Dzień kolejny, czyli dojście z obozu I do obozu II zaowocowało 10-godzinną wspinaczką, co jak pisze Kinga, normalnie w zeszłym roku zajmowało jej 3 godziny. Nie spodziewali się tak grząskiego śniegu, a co za tym idzie niektórych odcinków zagrożonych lawinowo. Starych poręczówek oczywiście przy tej ilości śniegu nie można było odnaleźć, za wyjątkiem kilkudziesięciu metrów na trawersie. Jest nadzieja, że pogoda w końcu ustabilizuje się i śnieg osiądzie.

14 lipca – Kinga pisze:

Było ze dwa dni ciepło, co zaowocowało małym „wyskokiem” do góry, ale tylko po to, by się przekonać, że ptaki zżarły nasze jedzenie w dwójce i porozrzucały resztę ekwipunku po obozie.

Fabrizio stracił botka puchowego, drugiego znalazł pod ścianą. Śnieg ciut się zmienił na lepsze. W miejscach nasłonecznionych zdecydowanie przeobraził się z firn, w zacienionych kuluarach jest go ciągle wiele.

Kinga i Fabrizo czekają na wzmocnienie przy przecieraniu i poręczowaniu szlaku. Już wiadomo, że w tej fazie dołączy do nich Gerfried Göschl i jego tragarze wysokościowi, którzy już przenieśli się spod Gasherbrumów pod K2.

Göschl zamierza podejść drogą Basków do wysokości 7100 m przed szturmem na nową drogę wschodnią ścianą. Göschl niedawno zdradził przebieg planowanej drogi. Okazuje się, że ma ona prowadzić nie tyle właściwą wschodnią ścianą K2, ale jednym z niezbyt wybitnych żeber na prawo od Żebra Abruzzi i połączyć się z drogą pierwszych zdobywców na wysokości 7300 m – a więc na początku Ramienia K2.

  • K2 – północna flanka

22 lipca międzynarodowa wyprawa na północny filar K2 – jak napisał Maxut Żumajew na swoim blogu – po starych śladach dotarła do obozu III (7150 m). Kazachski alpinista miał tu na myśli 700 m lin poręczowych pozostałych po wyprawie w 2007 roku. Następnie osiągnięto wysokość 7400 m. Alpiniści planowali początkowo spędzić noc w obozie III, jednak zmęczenie przecieraniem szlaku i transportem zaopatrzenia skłoniło ich do zejścia. 24 lipca cała ekipa bezpiecznie wróciła do bazy. W planie jest założenie obozu szturmowego na wysokości około 8000 m.


K2 od północy (fot. Dario Rodriguez)

  • Nanga Parbat

Nie wiedzie się alpinistom chcącym pokonać wielką grań Mazeno. Najpierw wielkie opady śniegu zniszczyły obozy na drodze Kinshofera. Później ciężkie warunki zmusiły Hiszpana Alberto Zeraina i Argentyńczyka Leonardo Provervio do wycofania się z rekonesansowego wejścia na Mazeno Peak (7120 m).


Nanga Parbat – Grań Mazeno (fot. Sebastian Alvaro)

Po 8 godzinach wspinaczki w mikstowym terenie i niepewnym lodzie, dwaj alpiniści zawrócili z wysokości 6100 m. Partner Zeraina Juan Carlos Arrieta  próbował wejść na Mazeno Peak inna drogą, ale i ta próba spełzła na niczym. Teraz zespół znajduje się w bazie i zastanawia się nad dalszymi planami.

Janusz Kurczab

Źródła: desnivel, kazpatriot.kz, explorersweb.com

Tagi:



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum