24 maja 2011 12:52

Wspinanie na pustyni – czyli jak to było w Bolongke. Wspomina Ola Przybysz

Tym razem nie będzie o cyfrze. Będzie o tym, jak „oryginalnie” podchodzi się do wspinania w dalekich Chinach. A jeśli klimaty azjatyckie to oczywiście Ola Przybysz, która opisała na blogu swój majowy wypad do Bolongke.


Bouldering w Bolongke

Bolongke to pustynia położona na północnych obrzeżach Chin (koło 500 km od Pekinu). Kompletnie odizolowane, opustoszałe miejsce – miejsce zagadka, gdzie skała jest niesamowitej jakości, a piasek służy za crashpad. Ola pisze nie tylko o egzotyce wspinania, ale przede wszystkim o egzotycznych klimatach w ekipie. W końcu – jak mówi – skład i styl ekipy był zdecydowanie chiński.

Od wyjazdu minęło już trochę czasu, a mi ciągle trudno jest zwięźle i jednoznacznie podsumować całą eskapadę. Wynika to z faktu całkiem innego podejścia i klimatu do wspinana w Chinach. Forma często przewyższa tu treść i dochodzi do groteskowych sytuacji , kiedy to wysprzętowiona w GoreTexy i buty do wspinaczki wysokogórskiej ekipa wpada do Tesco i kontaktując się przez CB radia i lokalizując GPSem próbuje kupić zupki chińskie… Samo wspinanie też niestety ma tę samą atmosferę (…)

Dalej będzie już tylko ciekawiej i… śmieszniej.

Zapraszamy na bloga Oli. Naprawdę warto poczytać i pooglądać.    

Brunka




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum