17 kwietnia 2011 22:27

Droga robi zdecydowanie duże wrażenie… – o Chilam Balam rozmawiamy z Adamem Ondrą

Adam Ondra poprowadził ostatnio Chilam Balam, głośną 80-metrową drogę Bernabé Fernándeza, która przez lata pozostawała zagadką dla całego wspinaczkowego świata. W 2003 roku Fernández dał sygnał, że drogę poprowadził, wyceniając ją na abstrakcyjnie wówczas brzmiące 9b+. Potem były kontrowersje, wątpliwości, czy aby na pewno Hiszpan dał radę. Wszak nie było żadnych dowodów na to, że Chilam rzeczywiście została poprowadzona. A i sam autor nie spieszył się z dostarczenie środowisku dowodów, że wpiął się do łańcucha.

I oto po siedmiu latach w Villanueva del Rosario pojawia się młody Czech. Znów okazuje się, że dla 18-latka nie ma rzeczy niemożliwych. Adam lubi i potrafi – jak nikt inny – rozwiązywać takie sportowe zagadki. Pokazał to już wielokrotnie, robiąc między innymi pierwsze po latach powtórzenia słynnych linii (chociażby dróg Alexa Hubera).

Gdzie jest granica możliwości niesamowitego Czecha? Będziemy się o tym przekonywać pewnie przez następnych dobrych kilka lat. I to właśnie w tej nieprzewidywalności gwiazd współczesnego wspinania tkwi cały urok naszego sportu. Kiedyś rządził niepodzielnie Chris Sharma, teraz mamy nowego lidera. Całkiem prawdopodobne, że ta dekada będzie należała właśnie do Ondry…

Tymczasem zapytaliśmy Adama o szczegóły przejścia Chilam Balam.


Adam na „Chilam Balam” (fot. David Munilla/desnivel.com)

***

Dorota Dubicka (wspinanie.pl): Przyznam, że o ile spodziewałam się (podobnie pewnie wszyscy), że z Chilam Balam sobie poradzisz, to tempo, w jakim to zrobiłeś jest już małą niespodzianką. Powiedz, Chilam Balam zrobiła na tobie szczególne wrażenie?

Adam Ondra: Przyznam, że ja również się tego nie spodziewałem. Chilam Balam robi zdecydowanie duże wrażenie. To naprawdę długa, masywna droga. Kiedy ją zobaczyłem po raz pierwszy nie za bardzo wiedziałem, co o niej myśleć. Sprawiała wrażenie jeszcze większego trawersu, niż się spodziewałem. Jednak im dłużej się jej przyglądałem, tym bardziej dochodziłem do wniosku, że to logiczna linia biegnąca oczywistą formacją kaloryferów. Jej jakość jest niesamowita, jest na niej wiele różnych partii z trikowymi przechwytami.

Wokół nie tyle samej drogi, ile jej przejścia przez Bernabé Fernándeza pojawiały się przez lata kontrowersje, oficjalnie kwestionuje się fakt, że w ogóle drogę poprowadził. Masz na ten temat jakieś zdanie? Spotkałeś się kiedyś osobiście z Fernándezem?

Tak, spotkałem Bernabe. Wydaje się być raczej nieśmiałym facetem, a nie zadufanym, przechwalającym się kolesiem. Nie chcę komentować faktu, czy zrobił tę drogę czy nie. Istnieje szereg znaków zapytania, dlatego waham się, czy mu wierzyć. Jednak możliwe, że ją zrobił, tego nie wiem. Nigdy nie poznamy prawdy. Natomiast wiemy na pewno, że droga jest, że da się ją zrobić, i że jest piękna.

Przejdźmy więc do samej drogi. W ciągu ostatnich miesięcy zrobiłeś wiele ekstremalnie trudnych prowadzeń. Sprawiasz wrażenie, że wszystko przychodzi ci ostatnio wyjątkowo łatwo. Przynajmniej tak to wygląda z boku. W jakim stopniu zaangażowała cię Chilam Balam? W końcu 80 metrów i kilkaset przechwytów to kawał wspinania.

Pierwszego dnia przystawiałem się jedynie do dolnej połowy, a ponieważ brakowało tam spita i był duży runout, a do tego skała była brudna, nie byłem w stanie przejść w całości tej części. W drugiej wstawce spróbowałem połączyć ruchy w całość i dojść najwyżej jak się da, w efekcie spadłem prawie w połowie. Następnego dnia zjechałem z góry, dobrze zapatentowałem górną połowę drogi i po południu wstawiłem się już od dołu, zaliczając w sumie cztery odpadnięcia, z czego trzy na samej górze. Następnie zrobiłem sobie dzień odpoczynku. Wróciłem świeży, spróbowałem górnego miejsca ze zjazdu i zaraz potem zrobiłem drogę w całości, mimo tego, że nie wierzyłem, że mi się uda. Dawałem sobie jedynie 1% szansy, że uda mi się ją zrobić właśnie w tej próbie.

Twoja ocena trudności?

Moim zdaniem Chilam Balam ma 9b. Możliwe nawet, że mieści się w dolnym przedziale tego stopnia, jednak zdecydowanie nie jest to 9a+.

Jak wyglądają trudności na drodze. Są jakieś szczególnie trudne miejsca, czy to raczej długi, siłowo-wytrzymałosciowy ciąg ?

Kluczem do Chilam jest umiejętność dobrego klinowania kolan. Na tej drodze jest prawdopodobnie dziesięć no hand restów. W niektórych miejscach odpoczywasz kilka sekund, w innych pół minuty. W miejscach restowych możesz się nieźle zregenerować, ale musisz pamiętać też o tym, ile metrów masz już za sobą. Tak więc po takim reście i tak cię pompuje już po kilku ruchach.

Pomimo możliwości klinowania kolan trudności są rozłożone równomiernie. Można opisać drogę jako 8c+ przechodzące w 8c, które następnie przechodzi w kolejny odcinek 8c. Jednak cruxem jest ostatnie 14 przechwytów. Jeżeli by ich nie było, droga miałaby nie więcej niż 9a/a+.

Gdzie twoim zdaniem leży klucz do pokonania Chilam? Pytam, bo zrobiłeś to, czego przez lata bez powodzenia próbowali najlepsi.

Umiejętność wyrestowania się na zaklinowanych kolanach, a oprócz tego wszelkie inne umiejętności, od zapinania na małych gniotach do dynamicznych przechwytów po wielkich kaloryferach.

Pojechałeś na Chilam wspólnie z Chrisem Sharmą? Możemy spodziewać się wkrótce kolejnego przejścia?

Niestety Chris nie dał rady dotrzeć na miejsce, ponieważ miał jakieś obowiązki względem sponsorów. Nie wiem, czy szybko możemy się spodziewać powtórzenia Chilam. Podejrzewam, że łatwiej będzie powtórzyć jakieś 9b w Katalonii, gdyż jest tam większy wybór, można obejrzeć patenty na filmach, a do tego każda przystawka do drogi, na której spada się na samej górze, po 75 metrach wspinania, musi stanowi nie lada wyzwanie dla psychy.

A propos Chrisa Sharmy. Podobnie długą jak Chilam w trudnościach 9b znajdziemy w Clark Mountain – czyli Jumbo Love. Droga pozostaje wciąż bez powtórzenia. Nie kusi cię, żeby skonfrontować pokonane w tym roku „dziewiątki b” właśnie z Jumbo Love?

Jumbo Love jest zbyt daleko, a Europa jest pełna projektów, które czekają na zrobienie. Chciałbym tam pojechać, ale nie sądzę, że stanie się to w tym roku. Takie porównanie byłoby jednak bezcenne.

Która z czterech 9b, które zrobiłeś, wydaje ci się najtrudniejsza?

Sądzę, że Chaxi Raxi jest najtrudniejszą drogą, jaką zrobiłem. Na początku, podczas pierwszych prób, wydawała mi się praktycznie nie do zrobienia. Jednak z czasem, który poświęciłem temu projektowi, zacząłem odczuwać postępy. I kiedy już ją prowadziłem, nie miałem wrażenia, że jestem na limesie. Natomiast nie da się porównać pozostałych trzech 9b, ponieważ są w zupełnie innym stylu, a odstęp jednego roku pomiędzy przejściem Golpe de Estado i Chilam Balam to zbyt długi okres czasu.

Czy tak imponujący początek rok w skałach oznacza, że postawiłeś w tym roku właśnie na ekstremalne skalne wspinanie?

Postanowiłem skoncentrować się na wspinaniu w skałach. To nie znaczy jednak, że nie będę się przygotowywał do głównego celu zawodniczego tego roku – Mistrzostw Świata w Arco.

Dzięki za rozmowę.

***

Dorota Dubicka




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum