5 kwietnia 2011 13:52

Wspinaczkowy weekend w Lublinie – Boulderfest 2011

Wiosną najpopularniejszą wspinaczkową imprezą od kilku lat jest Boulderfest. Nie inaczej było i w tym roku. W pierwszy kwietniowy weekend Lublin zamienił się w stolicę polskiego wspinania.

Najpierw piątek i Puchar Polski na ścianie UP, potem sobotnio-niedzielne zmagania w Boulderfeście, który tradycyjnie odbywa się na przełomie marca i kwietnia na lubelskiej Kotłowni. A tradycja jest zacna, bo niewiele jest u nas imprez wspinaczkowych, które mogą poszczycić się tak długą historią – w tym roku Boulderfest odbył się już po raz dziewiąty.


Małgosia Rudzińska (fot. Marcin "Śruba" Ciepielewski)

Przyzwyczailiśmy się, że z roku na rok liczba startujących bije kolejne rekordy, a lubelskie zawody są drugą pod względem ilości uczestników (po BoulderSzpil) towarzyską imprezą wspinaczkową w Polsce. W tym roku pobić rekordu co prawda się nie udało, ale i tak sklasyfikowanych zostało ponad 250 osób, którzy przez całą sobotę kotłowali się w długich i wyczerpujących eliminacjach.

Formuła znana i nieskomplikowana – 20 przystawek i dwie godziny czasu na ich pokonanie. Tradycyjnie bouldery w Lublinie były tak przygotowane, żeby nakarmić demona frekwencji i zapewnić dobrą zabawę także niezbyt zaawansowanym wspinaczom. Jak to na towarzysko-amatorskich zawodach bywa, nie było mowy o strefie i było całkiem luźno. Zadania przygotowania areny zmagań w tym roku pod nieobecność Łukasza Müllera podjęli się warszawiacy – Wawa Zakrzewski i Olo Romanowski. Zadanie zostało wykonane uczciwie – zróżnicowane bouldery eliminacyjne (w tym jeden po drewnianych chwytach Woodpeckera) rozdzieliły startujących, a finałowe zdaniem wielu okazały się bardziej atrakcyjne niż przed rokiem.


Piotrek Bunsch (fot. Marcin "Śruba" Ciepielewski)

Trzeba przyznać, że na Kotłowni jest się po czym wspinać – obiekt w Lublinie nadaje się do hucznych wspinaczkowych spędów, jak mało który w naszym pięknym kraju. W tym roku przybył jeszcze jeden bardzo ciekawy panel, kolejne są ponoć w planach. A w kwestiach formalnych – sama Kotłownia przestała być już „niekomercyjną boulderownią”- c`est la vie…

Wróćmy do samej rywalizacji. Do finałów dostało się 11 najlepszych panów i 12 pań. U mężczyzn, żeby dostać się do finałów, trzeba było zrobić 19 z 20 boulderów (plus bonus), a dodajmy, że sporo całkiem mocnych zawodników znalazło się tuż pod kreską. Dla pań na niektórych przystawkach przewidziano dodatkowe chwyty. W finałach, w przeciwieństwie do zeszłego roku, czekało na zawodników aż 5 trudnych problemów, na których obowiązywała standardowa już formuła BF – punkt za osiągnięty chwyt, plus dodatkowe 3 punkty za Top.

Najpierw wystartowały dziewczyny, razem z kategorią +45, w której wspinało się trzech panów z odpowiednią metryką chrztu. U pań bez niespodzianek, o kolejności na podium zadecydowały wyniki z eliminacji. Żeby stanąć na pudle trzeba było pokonać aż 4 z 5 problemów. Z pięciu finałowych propozycji Ola i Wawy tylko jedna oparła się dziewczynom, które poległy na tym samym przechwycie. Strasznie siłowe ściągnięcie się z małej krawądki do oblaka okazało się niewykonalne również dla 45-latków. Wygrała Agata Modrzejewska, druga była Gosia Kusztelak, a trzecia Ukrainka Olga Miedwiediewa.


Agata Modrzejewska (fot. Marcin "Śruba" Ciepielewski)

Poza bardziej doświadczonymi zawodniczkami z Warszawy, Torunia i Lublina w finale zadebiutowały dwie Panie z Rzeszowa, które na pewno mogą zaliczyć występ do udanych (Monika Wierzejska mimo krótkiego wspinaczkowego stażu otarła się o podium zajmując 4. miejsce). Co ciekawe, jedynym krakowskim akcentem w finale damskim był występ Kasi Ceran trenującej w Reni Sporcie. A najlepszym „45 plus” został Tomek Burdzanowski.

Gwiazdą męskich finału był Kamil Ferenc z KS Korony Kraków, który okazał się skuteczniejszy niż reszta stawki. Dodam tylko, że od sobotniego przedpołudnia w kuluarach krążył mit „strasznego Ukraińca”, czyli Staszka Klesznowa, który w eliminacjach „rozwalił wszystkie baldy jak leci w 40 minut”. Polscy finaliści mieli się kogo obawiać – wspomnijmy zwycięstwo Ukraińca trzy lata temu, kiedy nie było na niego mocnych. Klesznow miał kiedyś formę na podium PŚ i nieprawdopodobną odporność na rozgięcie, jednak podczas lubelskich zawodów w finale ewidentnie nie żarło mu jak dawniej. W kuluarach dało się słyszeć: „Stracił atrybuty boskości”.


Kamil Ferenc (fot. Marcin "Śruba" Ciepielewski)

Poza dwoma łatwiejszymi boulderami i jednym nie do zrobienia, zawodnicy łamali sobie zęby na baldzie przykręconym na „okręcie”, na którym trzeba było zademonstrować wypracowaną hydraulikę i szpon na skośnych krawądkach oraz abstrakcyjnym dachowym problemie, który w pigułce obrazuje istotę boulderingu i potrzebę rozpracowania najdrobniejszych detali. „Haczysz piętę i palce, na odlocie sięgasz, dokładasz na chwilę, żeby poprawić rękę na krawądce, teraz wracasz ręką, zmieniasz nogę, tak się maksymalnie usztywniasz, z pięty na palce i na odlocie łapiesz klamki, która strasznie wywozi” – a to wszystko na niecałych dwóch metrach terenu. TOPĘ, czyli kotłownianą odmianę TOPU zaliczyło tylko trzech najlepszych panów, a o kolejności na podium zadecydował wynik z ostatniego, okrętowego balda, na którym to właśnie Kamil postanowił urządzić sobie trening, kilka razy spadając z dołożenia ręki do topu. Ostatecznie był jedynym zawodnikiem, który dotarł tak daleko i zdecydowanie wygrał zawody.

Jak co roku było bardzo energetycznie, zawody stały na wysokim sportowym poziomie, a przystawki w eliminacjach mogły zadowolić najwybredniejszych. Boulderfest, jako sprawdzona marka, broni się świetnie i nie musi się obawiać braku zainteresowania w przyszłości.

Imprezę finansowo wsparła m. in. PZA, co też jest pewnego rodzaju nowością. A z plakatu przy wejściu pobrzmiewało przesłanie niejakiego Ł.D. „Kotłujcie się”. Tak więc za rok kotłujemy się po raz dziesiąty!

Więcej informacji znajdziecie na www.kotlownia.org.

Tomasz Poznański

Wyniki:

Panie:

  1. Agata Modrzejewska
  2. Małgorzata Kusztelak
  3. Olga Medvediewa
  4. Monika Wierzejska
  5. Aleksandra Rudzińska
  6. Marta Czajkowska
  7. Janina Gmiter
  8. Paulina Kalandyk
  9. Gosia Rudzińska
  10. Karina Mirosław
  11. Katarzyna Ceran
  12. Monika Młodecka

Panowie:

  1. Kamil Ferenc
  2. Piotr Bunsch
  3. Tomasz Oleksy
  4. Romek Główka
  5. Marcin Wszołek
  6. Kuba Jodłowski
  7. Stanislav Kleshnov
  8. Wojtek Makowski
  9. Mateusz Prokop
  10. Jakub Ziółkowski
  11. Szymon Łodziński

Panowie 45+:

  1. Tomek Burdzanowski
  2. Yevhen Hrafov
  3. Andrzej Chrapowicki



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum