14 maja 2010 12:37

Zespół z Malanphulan – osiągnęliśmy grań!

Oto druga odpowiedź zespołu, tym razem skupiająca się na kontrowersji dotyczącej możliwości osiągnięcia grani szczytowej. Fakt ten poddał bowiem w wątpliwość Wojtek Kurtyka w wywiadzie "Ściema Siekierą". Wczoraj opublikowaliśmy również analizę geometrii ściany, wg której długość ostatniego wyciągu "graniowego" może przekraczać długość liny używanej przez zespół.

W związku z tym, że zarzut stawia pod znakiem zapytania zdobycie ściany Malunphulan, zespół postanowił zabrać głos w tej sprawie i przedstawić dokładny schemat oraz szczegółową relację dotyczącą wspinaczki na ostatnich wyciągach. Wciąż trwają prace nad kompleksową odpowiedzią na wszystkie zarzuty. [„Ściema Siekierą” – pierwsza odpowiedź zespołu]

Redakcja

——————–

Odpowiedź zespołu

Ponieważ główny zarzut, jaki jest nam teraz stawiany, mówi o tym, że podczas przejścia nie osiągnęliśmy grani, przedstawiamy opis przebiegu naszej drogi przez kopułę szczytową z wrysowanym przebiegiem drogi.

W tak ogromnej ścianie, gdzie niewiele jest punktów orientacyjnych, ustalenie dokładnego położenia wszystkich stanowisk jest niemożliwością. Ostatnie stanowisko, którego położenie jesteśmy w stanie określić z całkowitą pewnością, to stanowisko w nyży, czyli dwa pełne plus jeden krótki wyciąg do miejsca, w którym skończyliśmy wspinaczkę.


Kopuła szczytowa Malanphulan z wrysowanym przebiegiem drogi. Na zdjęciu widoczni Wojtek Kozub i Marcin Michałek w drodze do stanowiska w nyży, gdzie jest już Krzysiek Starek

Wyciąg z nyży (najkrótszy) stanowił kluczowe miejsce na drodze, było to przewinięcie w lewo przez pionowy sopel, po czym kilka metrów po skosie do góry w lewo na początek pola lodowego.

Tu założyliśmy kolejne stanowisko, skąd szliśmy do góry i trawersem w lewo przez śnieżne żeberko do przewężenia w skałach i nim do góry kilkanaście-dwadzieścia metrów. Tam założyliśmy kolejne stanowisko na dużym polu lodowym.

Tym polem stromo i lekko w lewo do przewinięcia przez żeberko do depresji śnieżnej; nią do góry na grańkę w żebrze. Grańką do góry kilkanaście-dwadzieścia metrów na grań wyprowadzającą na wierzchołek.

Z przedostatniego stanowiska Marcin wyszedł na całą długość liny. Doszedł do miejsca, w którym ściana ewidentnie się przełamywała i teren się wypłaszczał. Było to dosyć strome pole śnieżne – nie ma tam grani typu tatrzańskiego, ostrej jak brzytwa.

Marcin czuł, że stoi na nawisie – śnieg pod nim był bardzo podziurawiony i skrzypiący. Grań w kierunku szczytu wyglądała równie niebezpiecznie. Brak było możliwości założenia asekuracji, w związku z czym Marcin podjął decyzję o zejściu w dół do ostatniego punktu przelotowego kilkanaście-dwadzieścia metrów poniżej, aby tam założyć stanowisko, ściągnąć resztę zespołu i ponownie spróbować wejść na grań, aby dotrzeć do szczytu.

Po analizie sytuacji i ocenie ryzyka, czując, że pokonaliśmy ścianę, zdecydowaliśmy się nie iść do szczytu i rozpocząć zjazdy.

Wojtek Kozub, Marcin Michałek, Krzysztof Starek




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Kilka pytań [6]
    Szacuneczek za przejście, ale mam kilka pytań. W sprawozdaniu wysłanym…

    14-05-2010
    mutee

    A nie macie zdjęcia z Michałkiem na grani? [13]
    Skoro jest takie zdjęcie pokazujące zespół trzy wyciągi od grani,…

    15-05-2010
    RCz

    Co znaczy przejście sciany? [13]
    Szanowni Koledzy. Kiedy w 1982 pokonalismy zachodnią ścianę Makalu drogą…

    17-05-2010
    Janusz Skorek