4 maja 2009 08:01

Pogoda znów górą – Marcin Tomaszewski na Alasce

15 kwietnia Marcin „Yeti” Tomaszewski rozpoczął drugą część projektu „4żywioły” – Alaska. Celem było wejście na położony po zach. stronie lodowca Ruth Gorge, szczyt Mt. Dickey (Denali National Park) jego zachodnią, 1500-metrową ścianą. Partnerem Marcina był Bogusław Magrel (prezes PKA).

Podobnie, jak podczas pobytu w Patagonii (zob. Patagonia – Wiatr), i tu Marcin musiał lawirować między oknami pogodowymi. Te, jak się później okazało, pozwoliły na pokonanie jedynie dwóch dróg. Właściwy cel – ściana Mt. Dickey – pozostał niezrealizowany.  


Baza pod Mt. Dickey (fot. Marcin Tomaszewski)

Ostatecznie Marcin zdążył przejść Kuluar Japoński (1300m, III 75 stopni) na Mt. Barill (Kuluar pokonał także Bogusław Magrel), a następnie drogą Escalator (1200m) osiągnął wierzchołek Mt. Johnson. To ostatnie wejście Tomaszewski wspomina:

Z powodu wytopionego ze skały śniegu wejście w drogę było możliwe jedynie przez 50m ścianę lodu WI4. Po jej przejściu terenem o nachyleniu 75st. doszedłem pod wąski mikstowy kuluar z miejscami WI4+, M4. Skąpa w tym sezonie ilość lodu oraz niezwiązany śnieg spowodowały pojawianie się kilku ciekawych miejsc. Pod jednym z nich skapitulował wspinający w tym okresie zespół Amerykanów. Mt. Johnson słynie ze słabej jakości skały, co muszę niestety potwierdzić.

Po przejściu ok. 1000m drogi i wyjściu na grań byłem przekonany, że wspinanie mam już za sobą. Byłem w błędzie. Na 200m odcinku ostrej, wypchanej serakami grani napotkałem dwa skalne, kruche progi (V). Nieco wyżej z pozoru bezpieczny trawers ostrzem grani okazał się bardzo ryzykowny. W pełnym słońcu drastycznie wzrosło zagrożenie lawinowe. W takim miejscu dwójkowy zespół z lotną asekuracją nie doświadczyłby większych emocji, jednak dla mnie każdy błąd mógł skończyć się u podstawy ściany. Po 6,5h od rozpoczęcia wspinaczki stanąłem na szczycie, było pięknie!


„Escalator”, Mt Johnson. Orientacyjny przebieg drogi,
dolna jej część jest na tym zdjęciu niewidoczna
(fot. Marcin Tomaszewski) 

Późniejsze prognozy, zapowiadające załamanie pogody, zadecydowały o szybkiej decyzji wycofania się z lodowca:

Zarówno na lodowcu, jak i po powrocie zadawałem sobie pytanie, a co z Dickey? Oczywiście mogłem wejść turystyczną drogą dookoła masywu i po prostu zaliczyć górę. Teoretycznie zrealizować założony plan. Stwierdziłem jednak, że nie warto iść na łatwiznę, liczyła się ściana…


Warunki na Mt. Dickey były dla mnie prawdziwym ciosem!
  (fot. Bogusław Magrel/wyprawy.net)

Więcej o wyprawie na stronie: www.czteryzywioly.net.

Brunka

Źródła: czteryzywioly.net

Podziękowania dla sponsorów:

Tagi:



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    r u joking? [5]
    "Oczywiście mogłem wejść turystyczną drogą dookoła masywu i po prostu…

    5-05-2009
    jerrygwizdek