6 września 2007 08:01

Golden Lunacy polska droga na Grenlandii!

14 sierpnia Eliza Kubarska i David Kaszlikowski po przejściu nowej drogi stanęli nas szczycie góry zwanej przez Innuitów Maujit Qaqarssuasia (znanej też jako Thumbnail). Ściana wyrastająca prosto z wody ma wysokość ok. 1500m i jest uznawana za największy morski klif na świecie. Ekspedycja działała w rejonie fiordu Torssukatak na samym skraju południowej Grenlandii. Nowa droga, Golden Lunacy, ma 2 km długości, z czego ok. 1500 metrów pionowego wspinania. Maksymalne trudności VIII+ UIAA.


Maujit Qaqarssuasia największy klif na świecie, wrysowana „Golden Lunacy” ma 2 km dlugości
(fot. David Kaszlikowski/verticalvision.pl)

Ekspedycja miała dość wyjątkowy charakter, gdyż ściana będąca celem zespołu jest dostępna tylko z łodzi. Mimo zdecydowanie nikłej, i niezapewniającej bezpieczeństwa liczby uczestników, zespół postanowił przemieszczać się w obrębie fjordów na wywrotnych morskich kajakach. To umożliwiło im eksplorację klifów, ale też nie oszczędziło ciężkich przeżyć podczas walki z falami (wywrotka do wody w tym rejonie może oznaczać hipotermię i śmierć w ciągu kilku minut).


Ryzykowny pasaż pod górą lodową, codzienie słyszymy huk pękajacych ścian,
lód obrywa się tworząc duże fale (fot. Eliza Kubarska/verticalvision.pl)


Dwa kilometry do przepłynięcia pod ścianę, klif jest ogromny
(fot. David Kaszlikowski/verticalvision.pl)

Po dotarciu w głąb fjordów zespół założył bazę na górzystej wyspie Pamialluk. Od klifu leżącego vis a vis dzieliły ich dwa kilometry lodowatej morskiej wody. Podpłyniecie kajakami było jedyną możliwością rozpoczęcia wspinaczki. Ponieważ ekipa działała w samotności bez wsparcia z lądu (w odróżnieniu od poprzednich zdobywców ściany), pierwszym problemem było znalezienie półki gdzie można by zostawić kajaki i do której będzie można wrócić po skończeniu drogi. Po znalezieniu takiego miejsca w lewej części ściany, (co w konsekwencji zmusiło ekipę do wtrawersowywania w kierunku upatrzonej linii) team rozpoczął wspinaczkę z noclegami na przypadkowo napotkanych półkach.


David wchodzi w ściane prosto z kajaków. Pierwsze trawersy wspinalismy się w piankach, w razie upadku do wody mielibyśmy kilka minut więcej na ewakuację (fot. verticalvision.pl)

Po przejściu pierwszych 600 metrów okazało się ze pierwotny projekt, aby przejść linie widowiskowych okapów wymagałby wspinaczki hakowej.

David: Naszym celem była droga klasyczna, nie hakówa, dlatego zjechaliśmy dwa wyciągi w dół, porzucając doskonały wyciąg 7a, na którego w oesie się nieźle umordowałem ;-)) Zjechaliśmy do półki poszukując innej możliwości przejścia, aż w końcu pokonaliśmy okapy z ich lewej krawędzi. Mieliśmy sporo szczęścia z biwakami na ścianie, każdego wieczora niezwykłym fartem natrafialiśmy w końcu na jakąś półkę”.


David po drugim biwaku na ścianie klifu. David jest członkiem miedzynarodowego teamu alpinistów Hannah i Tendon (fot. Eliza Kubarska/verticalvision.pl)


Sześćdziesiąt metrów wytężającego laybacku (7a+) trzeciego dnia wspinaczki, w pierwszej polowie sciany (fot. Eliza Kubarska/verticalvision.pl)


Ściany południowej Grenalndii to jedne z największych, ale i najlepszych jakościowo granitowych ścian na świeice, eliza podczas zajazdów (fot. David Kaszlikowski/verticalvision.pl)

Po 3 dniach zespół doszedł do wielkiej półki/tarasu, który przecina górę w połowie. Tego samego dnia pogoda załamała się, więc po nawałnicy i noclegu na tarasie w kolebie zespół zdecydował na odwrót do bazy. Po trawersie przez system półek w kierunku łatwiejszego terenu i zejściu po pionowych trawach ekipa znalazła się w śnieżnym kuluarze. Dalsze zejście przybrało niemal dramatyczny charakter.

David: Ciągły deszcz, stromy śnieg, szczeliny brzeżne po 10 metrów głębokości z każdej strony, w końcu grzmiąca pod śniegiem rzeka.Przejście po wąskich pasażach śniegu w lekkich butach podejściowych, z hakiem lub młotkiem w ręku zamiast czekana wycieńczyło nas psychicznie Wiedzieliśmy, że jeżeli ktoś z nas poleci lina nie przyda się na wiele, najbardziej baliśmy wpaść w szczelinę w śniegu. Pod spodem szalała woda.


Ucieczka przed wodą i śniegiem podczas wycofu z połowy ściany, prawie się utopiliśmy
(fot. David Kaszlikowski/verticalvision.pl)

Nie wzięliśmy raków ani czekana z bazy żeby nie dźwigać go na litej ścianie, a kuluar przy dobrej pogodzie wyglądał na łatwy. Teraz zmienił się zupełnie.

W końcu dotarliśmy do 20m progu skalnego. Po dwóch stronach pionowe mokre ściany, spod śniegu nad nami biją rzeki (wcześniej podczas pogody to były strumyki), zalewają wszystko oprócz zaklinowanego w żlebie ogromnego głazu, na którym stoimy. My zmarznięci z odmoczonymi rękami i zamrożonymi stopami.

Rzucamy zjazd, ale już widzę, że czeka nas następny, od razu niżej jest podobna platforma znów wysoki głaz a pas śniegu kontynuuje się dopiero kilkanaście metrów niżej. Jeżeli tam nie znajdę czegoś żeby rzucić kolejny zjazd to będziemy w pułapce. Z wodą walącą od góry nie mamy żadnej szansy żeby się wspiąć z powrotem i być może brak możliwości zjazdu w dół.


Zejście zamienia się w ucieczkę przed wodą, skora już więcej nie namoknie…
(fot. David Kaszlikowski/verticalvision.pl)

Przez chwile próbujemy się rozgrzać, potem zjeżdżam drżąc żeby lina nie zsunęła się po obłej krawędzi głazu na bok – wtedy utopiłbym się pod wodospadem. Nie zsuwa się, ale i tak ląduję w strumieniach wody.

Wór obraca mnie głową w dół, łapię pierwszy z wystających nad wodą kamieni i ściągam się w kierunku powietrza. Na szczęście nie zamontowałem prusa ,mokry pewnie by się zablokował, a wtedy…

Po 6 godzinach zejścia dochodzimy do kajaków. Niestety nie możemy przepłynąć na druga stronę. Zaczął się sztorm i fale pewnie by nas przewróciły. Kolejna noc deszczu spędzamy z linami pod tyłkiem i nrceta nad głową. Ranek jest na szczęście nieco spokojniejszy wiec po 20 minutach wiosłowania jesteśmy w namiocie.


Podczas deszczu wiele dni spędzamy w prowizorycznej kuchni,
do czasu aż huragan jej zupełnie nie zniszczy (verticalvision.pl)

Pogoda jest zła przez następny tydzień, ale podczas 2 dni spokojniejszej wody zespół ponownie dostaje się na ścianę. Szybka wspinaczka przez ciągle niebezpieczny kuluar (zostawili wiszące liny), z użyciem czekanów i raków, w 6 godz doprowadza ekipę na wysokość poprzednio osiągniętej półki.

Mimo niepomyślnych prognoz, które nie dawały specjalnych szans na skończenie drogi, następnego dnia wyszło słońce. Po 10,5 godzinach akcji (17h koleba-szczyt-koleba) zespół stanął na szczycie Maujit Qaqarssuasia, delektując się niezwykłym widokiem wielkich ścian po horyzont.

David: „To była piękna wspinaczka po solidnym granicie, z kilkoma wyciągami za 6c
Z najciekawszych kawałków: Eliza pokonała system mokrych offwidthów – koszmarnie trudnych, a ostatni wyciąg na sam pik to 60 metrów trudnego 6c+ z niesamowitym widokiem.

Niestety zaraz po tym jak stanęliśmy na szczycie chmury zaczęły się wznosić i w krótkim czasie nie widzieliśmy dalej niż na 100m. Później w nocy kontynuowaliśmy zjazdy i wygląda, że mieliśmy sporo szczęścia; lina się nie blokowała, niemal po omacku udało mi się znaleźć zaklinowane kamienie do zjazdów, więc w górnej partii nie użyliśmy żadnego haka ani spita.

Górna części Golden Lunacy ma prawdopodobnie (choć niekoniecznie) wspólne odcinki z drogą Cecilii Buil (hiszp.) i Roberty Nunez (braz., Hidrofilia), które jako pierwsze stanęły na szczycie w 2003 roku. David i Eliza to dopiero drugi zespół, który stanął na głównym szczycie M.Qaqarssuasia, Na całej (ponad 1,5 km szerokości ) ścianie włącznie z Golden Lunacy istnieją w tej chwili zaledwie 4 drogi. Dwie inne prowadzą do końca pionowego klifu Thumbnail, nie wyprowadzając na szczyt.


Team Hannah Greenland Expedition w wersji romantic, w tle Maujit Qaqarssuasia
(fot. verticalvision.pl)

Styl przejścia

Droga pokonana z niewielką ilością lin poręczowych (dół – aby wtrawersować w linie drogi od kajaków). Potem cała droga bez poręczowania, ani portaledge’a. Asekuracja naturalna z minimalnym użyciem spitów (5 spitów na całej drodze: 3 na stanowiska-do holowania wora, 2 na wyciągach -1 dla asekuracji do ominięcia ruchomego glazu,1 na trudnej do asekuracji gładkiej płycie).

Trudności

Trudności 7a+ max, na najtrudniejszym wyciągu AF (bity spit dla asekuracji obejścia głazu wiszącego nad stanem), wszystkie inne wyciągi (kilka 6c) OS, część wyciągów przebytych bez asekuracji. Droga prowadzi doskonałej jakości granitem.

David: To co znaleźliśmy w głębi fjordów to niewątpliwie jeden z najlepszych granitowych rejonów na świecie. Niestety po skończeniu drogi nie mieliśmy już dobrej pogody do wspinu, ale kajakowy rekonesans objawił nam kilka zupełnie dziewiczych rejonów ze ścianami po 700 -900m wysokości. To jedna z moich najpiękniejszych ekspedycji codziennie mijaliśmy góry lodowe, spotkaliśmy współczesnych Innuitów, obserwowaliśmy aurorę borealis, zrywaliśmy jagody pełnymi garściami, Eliza nauczyła się wiosłować;-) , a na te kilka ścian będzie trzeba wrócić”


Grupa niezdobytych turni po 800 metrów wysokości
(fot. David Kaszlikowski/verticalvision.pl)

Golden Lunacy to już kolejna duża klasyczna droga Elizy i Davida w tym roku. W marcu przeszli oni RP Subiendo El Arcoiris (8a,300m) i otworzyli nowa drogę Arte de Malaria (7b+ 300m) w górach Meksyku.

Wielkie dzięki za wsparcie!

Uczestnicy pragną podziękować także Jarkowi Mazurowi, Piotrowi Golańskiemu oraz Joannie Krośkiewicz i Markowi Bednarkiewiczowi za pomoc w ostatnich miesiącach.

Patroni wyprawy

Ambasada Danii, National Geographic Traveler, Góry, Extermium, Onet.pl, Wspinanie.pl, VerticalVision.pl

Strony wyprawy

Eliza Kubarska i David Kaszlikowski

Źródła: VerticalVision.pl




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Golden Lunacy polska droga na Grenlandii [12]
    Imponujace! Gratulacje!!!!!!!!!!!!!!! mischa

    6-09-2007
    mischa