18 lutego 2004 08:01

Climbing in Poland: Mark Synnott

Mark Synnott

Mark Synnott

Na przełomie stycznia i lutego odwiedził nasze Tatry znamienity wspinacz amerykański Mark Synnott. Mark, członek North Face Team, partnet m.in. Jareda Ogdena i Alexa Lowe’a, jest autorem pierszych przejść dwóch największych pioniowych urwisk świata – pn ściany Polar Sun Spire i pn-wsch Great Trango. Jest też autorem pierwszego powtórzenia Reticent Wall A5 na El Capie, drogi na Shipton Spire, trudnych przejść na Alasce i wielu innych, wybitnych wspinaczek. Zdecydowanie należy do ścisłej światowej czołówki (więcej o Marku na www.marksynnott.com).

Mark zabawił w Tatrach tydzień i nie trafił niestety na najlepszą pogodę. Celem jego wizyty były wspinaczki trawkowe, bo tym właśnie zainteresowała się redakcja „Climbinga”, dla której Mark przygotowuje obszerny artykuł. Pomimo fatalnych warunków odbyliśmy krókie wspinaczki na Buli pod Bańdziochem, Ostrodze i Olejarni w Małej Łące. Po pierwszej drodze na Buli wrażenia Marka były nieco ambiwaletne: „trudne, zła asekuracja, ale wspinanie ciekawe”.

Nastepnego dnia na Ostrodze podobało mu sie znacznie bardziej, poprowadził drugi wyciąg asekurujac się nawet z jedynek i śrubek. Śniegu było wbród, toteż wspinanie szło wolno, a na dodatek robilismy mnóstwo zdjęć. Zmierzchało już, gdy stanęliśmy pod Ciemnym Żeberkiem. Mark spojrzał w górę i zapytał:

– No co, normalnie to tam, w te okapy?

– Ano – odpowiedziałem.

Mark pokiwał głową:

– Chłopie, to jest poważne wspinanie. Nie chciałbym sie tu znaleźć bez mojego śpiwora.

Sadzę, że taka opinia wystawiona Kazalnicy przez takiego fachmena nie wymaga komentarza. Dwa dni później Jan Muskat wspólnie z młodymi zakopiańczykami zorganizowali sesję zdjęciową na Olejarni, a jeden z młodych kolegów był nawet łaskaw walnąć 10 m na Małe jest piękne. Mark był pod wrażeniem („Crazy Polish, flying left and right!”).

Przy okazji powstała w stylu OS nowa, krótka droga DT autorstwa Wieśka Madejczyka i mojego Wycieczka do Polski, którą przechodząc na drugiego Mark wycenił na M7-/M7. Obejrzał sobie jeszcze Wielka Turnię i na tym w zasadzie wyjazd sie zakończył. No, może jeszcze dzień narciarski na Kasprowym, któremu – o dziwo! – Mark wystawił najwyższe noty.

Tydzień szybko minął – a szkoda. Mark okazał sie bardzo fajnym gościem, a wydaje się, że Tatry zrobiły na nim wrażenie. Zapowiedział, że spróbuje wrócić latem na Grań Tatr, o który to projekt będzie walczył w TNF. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy będziemy mogli przeczytać o jego impresjach w magazynie „Climbing”.

Artur Paszczak




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum