makar Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Micaj Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > Jeśli przejście HP znaczyłoby, że droga
> została rozpoznana przed przejściem w dowolny
> > sposób (co jest oczywiście komfortową dla
> psychy, niebo łatwiejszą sytuacją), to
> > pokonanie drogi GU powinno oznaczać, że droga
> była rozpoznana wyłącznie na prowadzeniu w
> > trakcie klasycznej wspinaczki.
> > Takie stwierdzenie oznaczałoby, że chcąc
> zachować możliwość próbowania drogi w stylu
> > GU po locie/bloku, konieczne będzie opuszczenie
> z tego miejsca do ziemi i wyciągnięcie liny z
> > przelotów. I tak po każdej próbie.
Gdyby tak było. Mielibyśmy całkiem sporo rodzajów GU: z 1 przelotem PP, dwoma lub pięcioma. Nie ma tak dobrze. Prowadzenie GU oznacza, ze w drodze nie było nic i zrobiliśmy ją w ciagu osadzajac protekcje. Protekcja na drodze przed prowadzeniem = HP. Nie ma GU PP. I nie będzie.
Ogromna większość dróg na Wyspach została otwarta od dołu. Wierzycie, ze autorzy napierali ze szczotą i mozolnie czyscili na kolejnych (lub pierwszym) prowadzeniach?
>
> Tak właśnie rozumiem GU. Po locie partner
> opuszcza na ziemię, wyciągam linę i od nowa.
> Każda próba rozpoznania drogi z wiszenia
> redukuje styl do prób patentowania pod przyszłe
> przejście HP.
No to trzeba zmienić opis ładnych paru tysięcy dróg, które autorzy wyczyscili przed pierwszym prowadzeniem. Ze zjazdu czyscili, ma sie rozumieć. Jeżeli przy drodze w przewodniku z Wysp nie ma informacji, ze droga była patentowana TR, tzn ze była otwarta GU, ale to wcale nie znaczy, ze prowadzono ją z przelotami PP.
Wasze rozumienie GU byłoby b. wygodne na ciągowych rysach: urabiam 5 m i zakładam przelot, zjazd do gleby, sciągam lano, napieram znowu z przelotem na 5tym metrze wiec tam szybka wpinka tylko, na 10 m kolejny przelot i zjazd do gleby, sciągam lano, rest i napieram na 15 metrów rysy w chwalebnym stylu GU robiąc tylko szybkie wpinki. Przelotow przeca nie zdejme ze zjazdu bo mam wtedy tylko HP. W ten sposób mam drogę GU która kosztowała mnie mniej wysiłku niż zrobienie jej HP? Zaraz zaraz, to dlaczego wszyscy tak bardzo utrudniają sobie przy przejściach od E8 w górę i robią to HP? Zamiast na drogach z trudną ale dobrze rozlozoną protekcją zrobić to na kilka razy by mieć "GU"?
Bo to nie jest GU. Czysta droga i prowadzenie z osadzaniem to jest GU - jeśli przedtem nie cwiczyles na wędce oczywiście.
Ja nie próbuje dyskredytowac HP. To pelnowartosciowe przejścia. HP na E5 ma dla mnie o niebo wyższą wartość
niż OS na E2. Zmierzenie sie jednak z E5 w stylu GU będzie jednak trudniejsze i nie ma sztuczek, które to zmienią.
W praktyce GU to po prostu spalone OSy. Naparlem, polecialem ale urobilem już drogę do końca i wiem z czym to sie je. Na górze zakładam stan, partner dochodzi na drugiego ściągając asekuracje. Teraz wracamy pod drogę i pytanie: kto napiera? Ja robię podejście do GU czy on do HP, bo obydwaj straciliśmy już szanse na OSa, a on także na GU ale to nie znaczy, ze nasze porachunki z drogą sie skończyły. Wprost przeciwnie - teraz dopiero czas podwinac rękawy i zakończyć sprawę.
Pomóżcie mi zrozumieć co tu jest niespójne i nielogiczne?
W Waszym rozumieniu stojąc teraz pod drogą mamy szanse tylko na RPz. Dla mnie to nielogiczne, bo to z czym każdy z nas zmierzył sie przed finalnym przejściem, ma zupełnie inny charakter. Kolega w ogóle nie brał pod uwagę prowadzenia tej drogi OS. Teraz jednak po przejściu na drugiego czuje sie gotowy. Obydwaj prowadzimy tę drogę w drugiej próbie. Obydwaj mamy RPz - z jedna różnicą: ja wiem, ze jestem gotowy na naparcie w takie trudności w górach, a mój kolega wie, ze póki co będzie sie mierzyć z takimi drogami w skalkach.
pozdr
astrodog
PS
Przepraszam za nietrzymanie sie drzewa - telefon mówi mi: nie, na inne próby.
Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-11-22 21:33 przez astrodog.