6 grudnia 2018 09:20

Simon Gietl free solo na „Lacedelli” VIII-

Lacedelli to jeden z klasyków Dolomitów. Droga prowadzi południowo-wschodnią ścianą Cima Scotoni, a jej najtrudniejsze miejsce wycenione jest na VIII-. Zazwyczaj sprawne zespoły rozkładają 450-metrową wspinaczkę na 12 wyciągów i na jej pokonanie potrzebują pół dnia. Simon Gietl nie musiał jednak przejmować się wyciągami ani czasem – Lacedelli przeszedł bez żadnej asekuracji.

Simon Gietl na Lacedelli VIII- (fot. Christof Ursch)

Drogę Lacedelli (lub również Via Lacedelli) wytyczyło w 1952 roku trzech alpinistów: Lino Lacedelli, Luigi Ghedina i Guido Lorenzi. Pomimo wielu przejść i oczyszczania skały przez kolejne pokolenia wspinaczy, niektóre fragmenty drogi pozostają kruche i niebezpieczne. Crux o trudności VIII- znajduje się na drugim wyciągu drogi, wiele fragmentów ściany jest przewieszonych, a trawers w połowie długości pokonuje się czołgając na kolanach.

Schemat drogi Lacedelli VII- (fot. planetmountain.com)

34-letni Simon Gietl zdecydował się przejść tę drogę w stylu free solo pomimo oczywistych niebezpieczeństw. Zapytany dlaczego, odpowiedział:

W tym momencie wydawało się to właściwe, dlatego to zrobiłem. Czułem chęć doświadczenia takiej wspinaczki.

O wyborze drogi:

Jest to dla mnie jedna z najładniejszych wspinaczek w Dolomitach. Wspinałem się nią w 2003 roku i była to moja pierwsza trudna, długa i eksponowana droga. Trzy lata temu miałem przyjemność pójść na nią z klientem i wtedy zacząłem myśleć o tym, jakby to było przejść ją bez liny.

Simon ma na swoim koncie kilka przejść solowych, jednak – jak sam przyznaje – „Lacedelli” była dla niego czymś innym i nowym. Przede wszystkim planował tę wspinaczkę jako free solo i nie miał na sobie uprzęży. To – jak mówi – stwarza olbrzymią różnicę psychologiczną: w razie kłopotów nie może skorzystać z asekuracji chociażby lonżą.

Na lekko… (fot. Christof Ursch)

Na osiem dni przed przejściem Gietl wspinał się na Lacedelli w towarzystwie przyjaciela, Klausa Grubera. Nie ujawnił jednak przed nim (ani przed żoną) swoich zamiarów. Na trzy dni przed ostateczną wspinaczką powtórzył przejście. Tym razem wspinał się samotnie i z asekuracją. Jak wspomina, był wtedy zupełnie pewny, że jest w stanie przejść drogę bez asekuracji, nawet tego samego dnia. Zdecydował się jednak odpocząć i zaczekać na odpowiedni moment.

18 października o 11:00 Simon wyruszył w kierunku podstawy ściany. Tak opisuje swoją wspinaczkę:

Było łatwiej niż przypuszczałem. Drogę znałem na pamięć i nie było momentów, w których bym się bał czy tracił pewność. Po przejściu trudności po prostu cieszyłem się wspinaczką. (…) Nie wziąłem ze sobą zegarka, bo nie chciałem, aby intensywność tego przeżycia zmąciło kontrolowanie czasu. Ale wiem dokładnie, ile się wspinałem: 1 godzinę i 32 minuty do półki. Nagrywałem siebie kamerą GoPro, która może filmować przez półtorej godziny. Gdy usiadłem na półce, by zdjąć buty wspinaczkowe, usłyszałem kliknięcie – kamera przestała nagrywać.

Simon wspinał się zupełnie sam, a zdjęcia zamieszczone w tym artykule zostały wykonane przez fotografa Christofa Urscha kilka dni później. Wspinacz przyznaje, że przejście było dla niego czymś wyjątkowym i chciał mieć z niego pamiątkę, dlatego wrócił, by wykonać zdjęcia. W tym celu jeszcze raz przeszedł bez asekuracji crux oraz 7. wyciąg.

Simon Gietl na Lacedelli VIII- (fot. Christof Ursch)

Więcej na temat wspinaczki Simona na Lacedelli przeczytacie w wywiadzie na stronie PlanetMountain.com.

Michał Gurgul
źródło: planetmountain.com, Simon Gietl FB




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Cortina Scoiattoli i inne kwiatki [1]
    Hej, naprawdę przy tłumaczeniu tekstów warto przyłożyć się do riserczu…

    6-12-2018
    jodlosz