24 lipca 2017 15:11

Innsbruck, Zirl i Zillertal – tyrolska wycieczka pod znakiem wspinu. Część 2

Naszą kolejną wizytę w austriackim Tyrolu podzieliliśmy pomiędzy dolinę Innu, a dokładniej Innsbruck i Zirl (część 1), oraz jeden z najbardziej znanych rejonów tyrolskich, czyli granitowy Zillertal. Plan aby sprawdzić okolice Innsbrucka, odwiedzić nowo powstałe tam centrum wspinaczkowe, a na koniec zakosztować wspinania prosto z alpejskiej łąki w miłej atmosferze imprezy Austria Climbing Festival, okazał się być świetnym pomysłem. Oto druga część relacji.

Tyrolski kanon – Zillertal

Pierwsza część naszej wizyty dobiegła końca. Na szczęście nie był to koniec naszych wspinaczkowych peregrynacji – w planach mieliśmy jeszcze odmienny w charakterze, bo granitowy Zillertal. To jedno z najpopularniejszych miejsc w Tyrolu odwiedzanych przez polskich wspinaczy. Większość bywalców podziwia zarówno jakość skały, piękno formacji oraz unikatowy, alpejski krajobraz.

Rejon jest dość wysoko położony – większość sektorów leży ok. 1200 metrów n.p.m. Trzeba zatem pamiętać o tym, że alpejski klimat często daje o sobie znać – upraszczając w Zillertalu często leje. Deszcze nie oszczędzają również letniej części sezonu.

Rejon Ewige Jagdgründe – idealne połączenie skał, łąki i pięknych alpejskich plenerów (fot. Piotrek Deska / DH Climbing)

Skały w Zillertal zlokalizowane są na stromych zboczach doliny oraz, co stanowi dużą atrakcję tego rejonu, wyrastają z zielonej, alpejskiej łąki. Emblematyczny dla Zillertal jest, położony w okolicach Ginzling, najpopularniejszy tutejszy rejon – Ewige Jagdgrunde, w którym główna, masywna turnia otoczona jest z trzech stron, soczystą, zieloną trawą, na której pasą się nieodzowne w takich miejscach krowy (na szczęście pastwiska oddzielone są od wspinaczy ogrodzeniem :-).

Alpejskie krowy – tradycyjny element wspinania w Zillertal (fot. Piotrek Deska / DH Climbing)

W rejonie Ewige Jagdgrunde znajdziemy w sumie ponad 100 dróg – każdy wspinacz będzie usatysfakcjonowany. Wspinanie jest różnorodne, od różnej wielkości rys i rysek, poprzez połogie, pionowe i lekkoprzewieszone płyty, bo mniej lub bardziej wywieszone okapy, aż po ekstremalne dachy. Generalnie wspinanie jest wymagające, można się bardzo zdziwić, zarówno w płytowych, jak i przewieszonych formacjach. Trzeba przyznać, że pokolenia lokalnych wspinaczy mocno wyśrubowały poziom tutejszego wspinania.

Po Zillertalu możemy poruszać się korzystając z dwóch przewodników. Wspomnianego już Tirol Michaela Meisla oraz dedykowanego tylko tej dolinie, za który odpowiada Markus Schwaiger. W jego przewodniku „Zillertal. Klettern und Bouldern” znajdziecie 33 rejony do wspinania sportowego, i co nie mniej ważne 16 boulderowych miejscówek. Zresztą na stronach autora – www.markus-schwaiger.at – czeka na Was dość obszerna kolekcja filmów z zillertalowych „kamyków”.

Klasyk Ewige Jagdgründe – „El Schuppo” 6b+ (fot. Piotrek Deska / DH Climbing)

Naszą wizytę w Zillertal rozpoczęliśmy od spotkania z młodym, utalentowanym wspinaczem – Michaelem Buchbergerem. Mike należy do znanego nie tylko w dolinie klubu wspinaczkowego Stonemonkeys. Historia tego klubu sięga lat 80. kiedy to grupa tutejszych wspinaczy z Hansjorgiem Kainznerem, Gerhardem Hörhagerem, Uwe Ederem oraz Wolfgangiem Rottensteinerem połączyła siły aby stworzyć organizację, która będzie wspierała wspinanie w tym rejonie.

Stonemonkeys wspierają zatem obijanie okolicznych skał, dbają o sprawy dostępowe (takiej jak znakowanie dojścia pod skały, budowa mostków przez potok, oznaczenia miejsc parkingowych), a nawet wypożyczają klubowiczom crashpady. Do najważniejszych zadań klubu należy jednak integrowanie wspinaczkowej społeczności – liczne spotkania, prelekcje oraz organizowany od lat w dolinie festiwal (Kletterfestl), świadczy o tym, że Stonemonkeys wykonują swoje „statutowe” powinności na piątkę.

Jedna z uczestniczek Austria Climbing Festival 2017 na drodze „El Schuppo” 6b+ (fot. wspinanie.pl)

Warto w tym miejscu podkreślić, że również w sielskim Zillertal zdarzają się problemy z dostępem do boulderów i skał. Duża ich liczba leży na terenach prywatnych lub zarządzanych przez Lasy Federalne co powoduje, że właściciele zakazują wstępu na swoje tereny. Lokalna społeczność wspierana przez Alpenverein czy organizacje turystyczne starają się rozwiązywać pojawiające się problemy ale wszyscy muszą przestrzegać ogólnych zasad ochrony przyrody, oraz dobrze nam znanych zasad kulturalnego korzystania ze skał – elementarz zaczyna się od parkowania tylko w oznaczonych miejscach, przestrzegania zakazów biwakowania, nie hałasowania, nie śmiecenia, nie wchodzenia na prywatne łąki, nie przekraczanie ogrodzeń, płotów etc. Po prostu warto zachowywać się jak „Wspinacz z klasą” :)

Zillertal – mekka granitowego wspinania

Początki sportowej historii rejonu sięgają lat 80. kiedy to gospodarzami tego miejsca byli Gerhard Hörhager, czy Uwe Eder – do nich należy większość klasyków oraz historycznych ekstremów. Swoje drogi ustanawiali tutaj w późniejszych latach również tacy mocarze jak Markus Schwaiger czy mistrz boulderingu Kilian Fischhuber. Ciekawostką jest również wariant autorstwa Marca Le Menestrela (Manitiutwo 7c+ z 1997 roku).

Alex Megos na „Companion of Change” 9a+ (fot. Liam Lonsdale)

Do najtrudniejszych dróg rejony należy pokonana w 2015 roku przez Jakoba Schuberta linia Companion of Change. Znajdziemy ją na polecanym przez lokalsów sektorze Bergstation. Ta 20-metrowa linia (sam projekt należał do Markusa Schwaigera, później drogę reekipował Gerhard Hörhager) została wyceniona na Jakoba na 9a/a+. Jednak niedawno otrzymała ona powtórzenie Alexa Megosa, który spędził na drodze trzy dni. Jak wiemy dla Niemca, znanego z błyskotliwych i szybkich przejść, to całkiem sporo – Alex po wszystkim zawyrokował „zdecydowanie 9a+”.

Michael „Mike” Buchberger na „Dolphin Cry” 7c, Ewige Jagdgründe, sektor Wächter (fot. Piotrek Deska / DH Climbing)

Wśród innych ekstremów znajdziemy również urozmaiconą The Source 8c+ (Gerhard Hörhager, 2011, sektor Schwarze Wand), która przypadnie do gustu miłośnikom siłowych, boulderowych sekwencji, wzbogaconych o efektowny strzał. Inną prestiżową 8c+/9a jest droga z Petzl Rock Trip 2008 zlokalizowana na zwieszającej się tuż nad potokiem skale Ganja. Mowa tutaj o pasażu autorstwa Kiliana Fischhubera – Dolby Surround.

Kilian Fischuber – wspinanie w sektorze Bergstation, Zillertal (fot. Reinhard Fichtinger/Red Bull Content Pool)

To propozycja dla najlepszych wspinaczy ale Zillertal pełny jest łatwiejszych dróg. Większość wspinaczy swoją przygodę z Ewige Jagdgrunde zaczyna od sektora Wig und Wam, na który składają się ściany wielkiej, granitowej turni. Jej południowe i wschodnie zerwy wznoszą się nad zieloną łąką, pozostała część nad płynącym tuż obok potokiem. Najpopularniejszą drogą jest bez wątpienia El Schuppo 6b+. Biegnie ona piękną odstrzeloną płytą, która tylko gdzieniegdzie wymusza korzystanie z komina, czy też kończącego wspinanie, zacięcia. Całość jest unikalna, a nieznaczne wyślizganie nie jest w stanie zmącić czystej radości wspinania.

Crux na „Sanyas 365” 7b – w akcji Wojtek Słowakiewicz, Ewige Jagdgründe, sektor Häuptling (fot. wspinanie.pl)

Tuż obok warto spróbować, o dziwo niezbyt trudnej jak na wycenę 7a Maracuja. Droga biegnie po świetnej jakości krawądkach i listewkach. Wzrok mocniejszych wspinaczy wędruje jednak bardziej w lewo, gdzie za kantem biegną 25-metrowe klasyki takie jak Manitou 7c, czy budząca podziw linia Reise nach Ixtlan 8a, która przyciąga uwagę imponującym okapem i nie mniej efektowną wznoszącą się nad nim płytą.

Podczas swojego krótkiego wprowadzenia Mike namawiał nas na takie klasyki Ewige Jagdgrunde znajdujące się na turni Hauptling. Oto lista jego rekomendacji: rozgrzewkowa 08/15 6a, Stone Cold Sober 7a+, Ego nein danke 7a, Sechsplosion 6c, czy Rippentrip 7a, czy Sanyas 365 7b.

Ostre krawądki na wymagającym pasażu „Snooker” 8a, Ewige Jagdgründe, sektor Häuptling (fot. wspinanie.pl)

W naszej pamięci najbardziej utkwił Sanyas – zespołowa wspinaczka zakończyła się jednym przejściem RP. Crux jest naprawdę wytężającym miejscem, w którym trzeba sięgnąć daleko w lewo ze słabej skośnej krawądki działającej „na plecki” i umiejętnie przy tym wstawić nogi. O tym, że sekwencja jest wymagająca przekonaliśmy się na „własnej skórze” – dramatycznym efektem była nieprzyjemna kontuzja w postaci wybitego barku (tutaj ważna informacja – służba zdrowia w Austrii działa sprawnie, karetka pogotowia z Mayerhofen przybyła po 40 minutach; a szpital w położonym 40 kilometrów dalej Schwaz zapewnia dobrą diagnostykę po urazową i opiekę…).

Na turni obok, czyli Wächter biegną jeszcze bardziej spektakularne linie. Znajdziemy tam trudne i klasyczne dla Zillertal – Love 2.0 8c+  (Kilian Fischhuber, 2007 rok) , Silmarillion 8b, oraz trochę łatwiejsze, a nie mniej efektowne, Dolphins Cry 7c oraz Jumping Jack Flash 7c+.

Austria Climbing Festival – Monkey Challange

W trakcie naszej krótkiej wizyty w dolinie odbywał się doroczny festiwal wspinaczkowy – Austria Climbing Festival (1-2 czerwca). Dla miłośników wspinania w granicie przygotowano szereg atrakcji, począwszy od rywalizacji wspinaczkowej w ramach „ACF Challange”, poprzez konkurs na chwytotablicy Zlag board, efektowny highline rozpięty na turnicach, wieczorne koncerty, aż po najważniejsze wydarzenie festiwalu jakim jest nie lada wyzwanie „Monkey Challenge”.

Zacznijmy jednak od konkursu wspinaczkowego „ACF Challenge”, który wymagał od uczestników wybrania, i pokonania, 8 dróg zlokalizowanych w tej części Zillertal. W poruszaniu się i wyborze celów wspinaczom pomagała aplikacja Vertical Life App (znanego wydawcy elektronicznych przewodników wspinaczkowych). Uczestnicy mogli ściągnąć na swoje smartfony aplikację oraz topo rejonu i odpowiednio oznaczyć pokonywane przez siebie drogi. Aktualizowany na bieżąco ranking wyświetlany był na ekranie w centrum festiwalowym. Wśród wspinaczy, którzy wykonali to zadanie organizatorzy rozlosowali cenne nagrody.

Austria Climbing Festival 2017 – prowadzenie na czas (fot. Austria Climbing Festival)

Austria Climbing Festival 2017 – publiczność (fot. Austria Climbing Festival)

Jednak na uwagę zasługuje „Monkey Challenge” – to nietypowa jak na wspinaczkowy festiwal rywalizacja. Łączy ona bowiem w sobie trzy dyscypliny – wspinaczkę, bieganie i paragliding. W zawodach startują zatem połączone teamy sportowców; w tym roku było 27 zespołów. Część wspinaczkowa to prowadzenie na czas drogi El Schuppo (do pierwszego stanowiska 6a+), następnie bieg przez potok na sąsiednią turnię i równie szybkie wspinanie na linii 08/15 6a – najlepszy zawodnik osiągnął czas 4:05:70.

Austria Climbing Festival 2017 – bieg (fot. Austria Climbing Festival)

Rywalizacja jest kontynuowana następnego dnia, wtedy przychodzi pora na biegaczy. Zawodnicy startują z różnicą czasową wynikającą ze wspinaczkowego etapu, a mają przed sobą 4,5-kilometrowy bieg pod górę (450 metrów różnicy wzniesień). Tam czeka na nich kolega z zespołu, który po krótkim podbiegu musi wystartować na paraglajdzie i zlecieć na dno doliny zaliczając jeden punkt kontrolny.

Austria Climbing Festival 2017 – paragliding (fot. Austria Climbing Festival)

Austria Climbing Festival 2017 – podium (fot. Austria Climbing Festival)

W tym roku ze zwycięstwa, i nagrody w wysokości 1500 euro, cieszył się zespół w składzie Alfons Dornauer / Petro Mamu / Lorenz Peer. Panowie osiągnęli łączny rezultat 29:05:40, a tak wyglądały poszczególne dyscypliny: wspinaczka – 4:19:10, bieg – 18:58:10, lot – 5:48:20.

***

Pełen emocji dzień zakończyła plenerowa impreza w sercu Ginzling. Energetyczna muzyka oraz kolejny skarb doliny, czyli piwo pochodzące z lokalnego browaru Ziller, stały się miłym przyczynkiem do podsumowania naszej krótkiej wizyty w Tyrolu.

Udało nam się odwiedzić różnorodne rejony: wapienne skały w okolicy Zirl, oraz granitowe turnie Ginzling w sercu Zillertalu. Sprawdziliśmy również jak prezentuje się najnowocześniejsze centrum wspinaczkowe świata, czyli Kletterzentrum Innsbruck.

Niezapomniany widok na dolinę Innu z Nordkette jasno pokazał nam, że Innsbruck to wyjątkowe miasto, rewelacyjnie położone w sercu Alp, będące mekką dla miłośników wszelkich outdoorowych aktywności. Wszak zgodnie z dewizą promującą to miejsce Innsbruck to Climbers’ City. Nie sposób temu zaprzeczyć :)

Piotr Turkot

W Ginzling gościliśmy w Gasthaus Schwarzenstein – to przytulne i godne polecenia miejsce! (fot. Piotrek Deska / DH Climbing)

To kolejny artykuł opisujący rejony wspinaczkowe Tyrolu, poprzednie znajdziecie tutaj:

Pomocne strony:

Literatura:

Filmiki z Zillertal:

Podziękowania dla:

tirol-logo-tyrol




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum