Ważne jest nauczenie się radzenia sobie z presją… – rozmawiamy z Idą Kupś, świeżo upieczoną mistrzynią Polski
Jeśli mówić o Young Power to z pewnością trzeba przywołać w tym miejscu nazwisko Idy Kupś (KS Korona Kraków, Scarpa, Baton Warszawski, Heartbeat, MotionLab). Pięknie rozwija się talent wychowanki krakowskiej Korony, są wyniki na zawodach i sukcesy w skałach (choćby pierwsza droga 8c).
Zapraszamy na rozmowę z Idą, w której opowiada nam o tytule mistrzyni Polski w boulderingu, który obroniła w miniony weekend w Łodzi (pełna relacja), o pracy nad sobą i o ostrym treningu, no i oczywiście o ulubionej, zmotywowanej koroniarskiej ekipie.
***
Dorota Dubicka / wspinanie.pl: Ida, gratulacje za występ w Łodzi, gdzie w świetnym stylu obroniłaś tytuł seniorskiej mistrzyni Polski w boulderingu. Czujesz już na naszych krajowych zawodach presję faworytki? :).
Dzięki! :) Hmm, ciężko powiedzieć… po tylu latach startów w różnego rodzaju zawodach jestem świadoma swojego ciała i wiem, na ile w danym momencie mnie stać. Kiedy jestem w szczycie formy, rozwspinana i wypoczęta odczuwam delikatny stresik związany ze świadomością tego, że mam realne szanse na zwycięstwo i boję się, że z jakiegoś powodu nie będę w stanie dać z siebie 100%. Bardzo ważne jest jednak nauczenie się radzenia sobie z presją, ponieważ głowa odrywa we wspinaniu kluczową rolę i cieszę się, że w tym sezonie póki co mi się to udaje :).
Powiedz, jak oceniasz klasę, trudność łódzkich problemów. Właściwie przez wszystkie rundy przeszłaś jak burza. Wyglądało to tak, jakby nic cię nie było w stanie zaskoczyć, a i chyba rywalki nie okazały się wystarczająco mocne, żeby ci jakoś szczególnie zagrozić w walce o złoto.
Bardzo ciężko jest ocenić trudność baldów, ponieważ odczucia każdej osoby są mocno subiektywne. Chłopaki nakręcili świetne baldy, pasujące do mojego stylu wspinania, dlatego pewnie odczułam je jako dość przystępne, w przeciwieństwie do dziewczyn z innymi preferencjami. Gdybym już musiała porównać, to powiedziałabym, że były trudniejsze niż to ostatnio bywa na seniorskich Pucharach Polski, ale mniej wymagające niż finał juniorskich zawodów międzynarodowych.
A propos zagranicznych desek… Poziom naszego wspinania zawodniczego, a ten międzynarodowy to wciąż dwa różne światy (z wyjątkiem czasówek). Ty nabierasz coraz większej wprawy, jeździsz na juniorskie Puchary Europy w boulderingu, nie stronisz od zawodów z liną, w tym sezonie posmakowałaś też po raz pierwszy rywalizacji w seniorskim Pucharze Świata. Jak ważne są dla ciebie takie doświadczenia, czego cię nauczyły? Nad czym wciąż musisz pracować?
Zdobywanie doświadczenia w startach jest bardzo ważną sprawą. Składa się na to wiele czynników, między innymi to, że uczymy się rywalizacji, radzenia sobie ze stresem, wyrabiamy własną technikę startu (kiedy zaczynam się rozgrzewać, w jakie baldy najpierw się wstawiam, co robię w strefie czekając na start itp.). Są też techniczne aspekty, takie jak brak w naszym kraju odpowiednich chwytów i ścian umożliwiających treningi na problemach rodem z Pucharu Świata czy inna specyfika balderów w porównaniu do tych ułożonych na treningu. W każdym kraju, na każdych zawodach każdy routesetter ma inny styl kręcenia przystawek i bardzo rozwijające jest wychodzenie z pewnych ustalonych schematów, których nie da się uniknąć wspinając się tylko na polskim podwórku.
Co do słabych stron… stale i niezmiennie body tension :). Myślę, że przydałoby się również popracować nad tricepsami, mantlami i szeroko pojętym skradaniem.
Talent to jedno, drugie to ciężki trening. Koroniarska piwnica to w końcu prawdziwa kuźnia mocy ;) Co jest kluczem do twojej tak dobrej dyspozycji w tym sezonie? Wiem, że za sam trening i kalendarz startowy odpowiada Maciek Oczko. Kto jeszcze ci pomaga?
Kluczem jest oczywiście dobrze rozpisany trening i stała kontrola ze strony trenera, bo bez tego mogłoby być kiepsko :). Tutaj ukłon w stronę Maćka, bo jest NAJLEPSZYM TRENEREM NA CAŁYM ŚWIECIE i chociaż nie zawsze podobają mi się jego polecenia i zakazy, staram się sumiennie je wypełniać, bo wiem, że chce dla mnie jak najlepiej.
Bardzo pomaga mi też Magda Terlecka z Motion Lab, piątkowe zajęcia ogólnorozwojowe z Rysiaczkiem (Ryszard Emilewicz – przyp. red.), no i oczywiście rodzinka :). Wydaje mi się, że ważne było też zdanie sobie sprawy z tego, że jeśli chcę mieć wyniki i osiągnąć sukces, nie mogę patrzeć na wspinanie w kategorii „przyjdę na trening, zmęczę się, wyjdę i zapomnę”. Liczy się cała otoczka – zdrowe odżywianie, wysypianie się, ograniczenie do minimum ilości imprez itp. Czasem jest trudno, ale staram się tego trzymać.
Twoja ulubiona ekipa do wspólnych koroniarskich sesji?
Musiałabym chyba wymienić całą Koronę! Uwielbiam wspólne załadunki, kiedy w dwadzieścia osób zgadujemy się na trening i ciśniemy do upadłego. Przez ostatni rok najczęściej trenowałam z Mają Rudką, Piotrkiem Schabem, Maćkiem Dobrzańskim i moim młodszym bratem Kajtkiem. Jest to doborowa i najbardziej motywująca ekipa, jaką kiedykolwiek miałam! :)
Masz dopiero 17 lat, wspinasz się na zawodach boulderowych i z liną, jeździsz w skały (w lutym poprowadziłaś swoje pierwsze 8c). Łapiesz wszystkiego po trochu. A jest coś, co sprawia ci szczególną przyjemność we wspinaniu?
Latem najbardziej lubię jeździć wspinać się z liną po długich, przewieszonych drogach po kaloryferach albo dużych chwytach. Zimą największą frajdę sprawiają mi zawody boulderowe. Uwielbiam tzw. trendy setting, skakanie, bieganie i inne akrobacje na ścianie :).
Jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jakie masz najbliższe plany, ambicje?
Za dwa i pół tygodnia jadę na miesiąc do mojego wspinaczkowego raju, jakim jest Rodellar. Po powrocie będę miała miesiąc na przygotowanie się do najważniejszych dla mnie w tym roku zawodów, Mistrzostw Świata Juniorów w Innsbrucku. Może zabrzmi to banalnie, ale nie mogę się doczekać!!! :).
W takim razie życzymy udanych wakacji :).