Tomek Oleksy o formacie łączonym: „najgorzej w tym formacie mają ci, którzy tylko biegają”

W ubiegły weekend, podczas Zgromadzenia Plenarnego IFSC w Quebecu podjęto długo wyczekiwaną decyzję o tym, jak będzie wyglądała wspinaczkowa rywalizacja na Igrzyskach w 2020 roku. O ocenę tej decyzji zapytaliśmy już Tomka Mazura, wypowiedział się także Adam Ondra. Tym razem głos Tomka Oleksego, jednego z naszych najbardziej utytułowanych zawodników. 

Tomek Oleksy podczas PP w Zakopanem w 2013 roku

***

Jak skomentujesz ostateczny format?

Tomek Oleksy: Rzeczywiście niespodzianki nie ma, chociaż uwzględniany był również inny scenariusz tzn. eliminacje na czas, półfinały w boulderingu i finały na prowadzenie. W takim formacie była szansa na finał Marcina Dzieńskiego. W aktualnie zaproponowanym formacie trudno jest mi sobie wyobrazić Polaka chociażby w kolejnej rundzie! Niemniej jednak spośród dwojga złego ten format jest bardziej uczciwy dla wszystkich i osobiście byłem za właśnie taką wersją. Oczywiście mam nadzieję, że jeżeli pozostaniemy w olimpijskiej rodzinie, uda się jakoś przeforsować więcej medali za poszczególne konkurencje!

Jak szybko można wg Ciebie zmienić system i się do tego jakoś dostosować?

Myślę, że najpierw należy poczekać do Tokio i zobaczyć, co się wydarzy. W przypadku, jeżeli pozostaniemy i zostanie zaproponowany ostateczny format, dopiero wówczas zmieniać znacząco system. Z tym dostosowaniem się to już cięższa sprawa. Wydaje mi się, że najlepiej specjalizować się w konkurencji bouldering oraz na czas i bazować głównie na zrobieniu jak największej ilości punktów właśnie w tych najbardziej pokrewnych konkurencjach (patrząc na rodzaj wykonywanego wysiłku).

Jakie to ma bezpośrednie konsekwencje dla naszej kadry?

Wydaje mi się, że zawodnicy, którzy skupiali się w czasówkach tak jak np. Marcin Dzieński, powinni więcej uwagi przykładać do sesji boulderowych, chociaż jest to w mojej opinii trochę walka z wiatrakami :). Natomiast linowcy powinni poświęcić więcej czasu na bouldery. Tak jak już wcześniej wspomniałem, w mojej opinii nie mamy zawodnika, który realnie powalczy o finał i chyba to jest zrozumiałe dla kogoś, kto siedzi w temacie. Oczywiście w Innsbrucku podczas MŚ zobaczymy, z czym się je trójbój i kto ma szansę na medal.

Czy do trójboju może jeszcze się dostosować doświadczony zawodnik, czy też trzeba postawić na juniorów?

Jeżeli chodzi o przygotowanie się do Tokio, wydaje mi się, że w lepszej sytuacji są zawodnicy z obecnego topu w boulderingu i w prowadzeniu, ponieważ zawodnicy, którzy się „tylko” ścigają, nie mają wg mnie żadnych szans na przygotowanie się do tych dwóch zupełnie „mało znanych” im konkurencji, o jakże skrajnym rodzaju wysiłku (porównując czasówki i prowadzenie). Według mnie to raczej tych zawodników należy upatrywać do pozycji medalowych. Oczywiście dopuszczam scenariusz, że mogą to być również zawodnicy, o których do tej pory nikt nie słyszał. Najgorzej w tym formacie mają ci, którzy tylko biegają. Jest to zbyt krótki okres czasu, aby przygotować się do równorzędnej walki z najlepszymi zawodnikami w boulderach i prowadzeniu. A już zupełnym kosmosem jest nawiązanie walki linowcom i boulderowcom z najlepszymi sprinterami :).

Jeżeli wspinanie pozostanie w obecnie zaproponowanym formacie na kolejne Igrzyska, to zdecydowanie należy postawić na juniorów… bez dwóch zdań.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum