17 sierpnia 2016 17:19

Za nami zawody w Monachium, przed nami Paryżewo… Mechanior o finale PŚ w boulderingu

Ostatnia edycja tegorocznego Pucharu Świata była zarazem przedostatnią odsłoną sezonu. Przed nami jeszcze jedna, najważniejsza impreza: Mistrzostwa Świata, można powiedzieć – powtórka sprzed czterech lat, albowiem czempionat wraca do stolicy Francji. Przedtem wszakże należało wręczyć statuetki Shaunie Coxey i Tomoa Narasakiemu, a także wyłonić zwycięzców bawarskich zawodów, co wszakże na prymat w “generalce” nie miało już wpływu.

Finał PŚ w Monachium 2016

Finał PŚ w Monachium 2016

***

W tym roku pogoda jak na zamówienie

Zawody, zorganizowane zwyczajowo znakomicie, wsparła dodatkowo pogoda. Lejący się z nieba ukrop, nieprzyjemnie rozproszony przejrzystym zadaszeniem stadionu (impreza odbywa się na jego koronie, ale “jeszcze” pod dachem), był w latach poprzednich poważną niedogodnością. Zawodnikom, zwłaszcza startującym późniejszym rankiem, zapewniał fatalne warunki. W tym roku – patrz! – pogoda jak na zamówienie. Podczas piątkowych eliminacji chłodno, nieledwie zimno, w sobotę zaś słonecznie, lecz wciąż nieprzesadnie gorąco (korzyść dla publiki). Wśród obsługi twarze znane z poprzednich lat, rutyniarze, więc trudno było o jakiekolwiek poważniejsze potknięcia, a i pomniejszych nie uświadczyliśmy. Niemiecka precyzja.

Niezwyczajna liczba uczestników

Nie wiem, czy wpływ na to miała decyzja MKOl, czy może zbliżające się zawody dwulecia (mistrzostwa globu organizuje się na przemian z kontynentalnymi), niemniej na starcie pojawiło się 140 (sic!) panów oraz 83 (sic!, sic!) niewiasty. Są powody uważać, że nie było to wydarzenie odosobnione, zaś w następnych latach zaobserwujemy dalszy wzrost frekwencji. Rodzi to pytania, do których powrócę – pozwólcie – na końcu tego sprawozdania.

Eliminacje i półfinały

Niewysokie trudności eliminacji zrodziły uzasadnione podejrzenia, na kanwie których natychmiast pojawiła się plotka: chwytowi pracowali w warunkach dla wspinania niesprzyjających i przecenili ruchy. W dwóch grupach (pierwszej męskiej i pierwszej damskiej) komplet topów okazał się rzeczą dalece niewystarczającą do półfinałowego awansu.

O drugiej grupie kobiecej można powiedzieć niemal to samo, z zastrzeżeniem do czterech pierwszych problemów – ukończyło je 19 zawodniczek, zaś piąty nie liczył się o tyle, że pokonały go jedynie Shauna Coxey i Akiyo Noguchi. W takich warunkach zaczyna rozgrywać się przypadek, nabiera znaczenia czynnik pecha. Tłumaczy to chyba liczbę niespodzianek, w pierwszej rundzie z zawodami pożegnali się Rustam Gielmanow, Jernej Kruder, Ronalds Rugens, Gabriele Moroni… Poprawnie zadziałał jedynie drugi zestaw dla panów, gdzie pecha miał Jan-Luca Posch (Austria), napsuł prób i jako jedyny z czterema baldami odpadł.    

Jak na finał przystało... W blasku fleszy

Jak na finał przystało… W blasku fleszy

Plotki nie sprawdziłem, niemniej przebieg półfinałów zdawał się ją potwierdzać: osiem męskich kompletów (znowu decydowały próby, żal Jeremiego Bondera i Kokoro Fuji’ego) oraz pięć damskich. Na szczęście dla Julii Kruder, wynik z czwórką na przedzie był tylko jeden – jej własny. Polskich akcentów w półfinale brak, ale przyjemnie było popatrzeć na pewny awans Stasy Gejo, którą pamiętamy z niedawnego Pucharu Europy w Warszawie.

Finały

Finały u panów udane, u pań blisko było wyników niepomyślnych, lecz zwyciężczyni uratowała sprawę. Męska jedynka jurna, siłowa, w stylu niegdysiejszych “rozbiegówek”. Zasadniczo topowana, lecz pierwszy problem sprowokował również pierwszą niespodziankę – jedynym, który mu nie podołał, okazał się triumfator półfinału, czarnoskóry Francuz Mickael Mawem. Powetował sobie na drugim kłopocie (wielkie trójkątne paczki i dyskretne chwyty), gdzie dominowali Azjaci. Pozostałe topy wpadły w ręce Jongwon Chona oraz zwycięzcy całego Pucharu, Tomoa Narasakiego.

Tomoa Narasaki (fot. Eddie Fowke / IFSC)

Tomoa Narasaki (fot. Eddie Fowke / IFSC)

Połoga trójka nie była “takim sobie zwyczajnym” problemem slabowym, skoro kończyła ją potężna bania do wygodnej klamy, o charakterze raczej jarmarczno-ludycznym, niż technicznym. Japończykowi nogi wyfrunęły niemal poza ogranicznik na sąsiedniej ścianie, Mickael był drugim z tych, którym w ogóle udało się wyprowadzić nietypowy ruch. Francuzi zaznaczyli, że nad Sekwaną wciąż żyje stara szkoła używania nóg, albowiem poza bonusem Manuela Cornu nic więcej się na trójce nie wydarzyło.

Czwarty problem winien był zostać zatopowany pięć razy. Z Mickaela uszła gdzieś para, lecz pozostali zaginali ręce na topowej klamce. We wspinaniu jednakże wspinanie to nie wszystko, trzeba jeszcze czasami myśleć. Manu Cornu wolał pozdrawiać tłumy, niż dołożyć rękę do topu, więc los pokarał go wyjazdem pięty ze stopnia. Byłoby piąte, jest szóste miejsce… A zwycięzca, jako jedyny z kompletem, co dobrze oddaje przebieg sobotniej rywalizacji i cały tegoroczny Puchar.

Finał mężczyzn:

  1. Tomoa Narasaki 4T6
  2. Jongwon Chon 3T5
  3. Aleksiej Rubcow 2T2
  4. David Firnenburg 2T3
  5. Mickael Mavem 1T2
  6. Manuel Cornu 1T3

Shauna Coxey “kryształową kulę” miała już w kieszeni i chyba postanowiła przyładować przed Paryżem. Wspinała się jak zwykle doskonale, ale bez lekkości. Miała szczęście, że chwytowi przesadzili z topem na pierwszym problemie: lepszy chwyt obniżyłby klasę tego eleganckiego połogu, ale dał top Stasy Gejo. Tymczasem Shauna na jedynce zwyczajnie nie istniała. Z kolei w wykonaniu Serbki był to popis, za którym nie poszedł jeszcze zwycięski występ w dalszej części rundy, ale pozostała obietnica zjawiskowej zawodniczki.

Shauna Coxsey (fot. Eddie Fowke / IFSC)

Shauna Coxsey (fot. Eddie Fowke / IFSC)

Na dwójce topują Nonaka, Noguchi, Melissa Le Neve i Coxey, wszystkie fleszem. Na kolejnym problemie dołącza do nich Stasa,  podobnie jak Melissa tracąc próbę, ale wyniki pierwszej trójki pozostają identyczne. Miałżeby półfinał decydować o kolejności całego podium? Staje się to tym bardziej prawdopodobne, kiedy Coxsey i Noguchi kończą występ na balderze czwartym bez szans choćby na bonusa. Estetykę końcowej tabeli ratuje Miho Nonaka! Jedyny bonus, jedyny top i tym samym niezaprzeczalne, chociaż niespodziewane(?), zwycięstwo w zawodach…

Finał pań:

  1. Miho Nonaka 3T7
  2. Shauna Coxsey 2T2
  3. Akiyo Noguchi 2T2
  4. Melissa Le Neve 2T3
  5. Stasa Gejo 1T2
  6. Julija Kruder 0T

***

Liczba uczestników zawodów w Monachium daje do myślenia. Takich tłumów jeszcze w Pucharze nie widzieliśmy, niemniej – jak rzekłem –  są racje, by wierzyć, że był to raczej zwiastun trendu, niż wyjątek od reguły. Wspinanie rozwija się, po decyzji MKOl rozwijać się będzie zapewne szybciej, pojawią się w nim większe pieniądze. Organizacja eliminacji z czasem zacznie przedstawiać sobą problem nie lada. Rozwiązania widzę dwa: albo zmniejszy się kwotę zawodników dopuszczonych do startu w barwach danego kraju (nieprzyjemne), albo przeznaczy osobny dzień na eliminacje panów, osobny na damskie. Będzie to wymagało przedłużenia zawodów do trzech dni, zwiększy koszta i utrudni życie zawodnikom, ale może okazać się koniecznością. Trzecia droga wymagałaby powiększenia ścian, tak by możliwe było przeprowadzenie rywalizacji dla trzech grup naraz – wizja miła biznesmenom z branży.

Rzecz druga, czy nie czas pomyśleć o zwiększeniu ilości zawodników dopuszczanych do startu w półfinale, przynajmniej wśród mężczyzn? Mijający właśnie sezon charakteryzował się również niespotykanym wcześniej wyrównaniem męskiej stawki, co przy wzroście liczebności tejże skłania po prostu do żalu, że tak wielu spośród nich kończy każdorazowo wspinanie na pierwszej, z reguły skądinąd najsłabiej nakręconej rundzie.

Odpowiedzi na powyższe i kilka innych pytań sezonu 2016 poszukam na dniach w osobnym tekście, tymczasem zaś pozwalam sobie wyrazić nadzieję, że i w Polsce, jeszcze przed Igrzyskami Olimpijskimi (ze wspinaniem), będzie okazja gościć pucharowe zawody. Podobno trwa już poszukiwanie placu…

Andrzej Mecherzyński-Wiktor

Ranking Pucharu Świata 2016 w boulderingu:

  1. Shauna Coxsey 560 punktów
  2. Miho Nonaka 446
  3. Melissa Le Neve 368
  1. Tomoa Narasaki 462
  2. Kokoro Fujii 395
  3. Aleksiej Rubcow 372



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum