Nieetyczna publikacja szwajcarskich himalaistów
Po oficjalnym zakończeniu sezonu na niezdobytym w tym roku K2 (8611 m), świat górski zbulwersowała treść wideo szwajcarskiego himalaisty Mike’a Horna, który był jednym ze wspinaczy atakujących drugi szczyt świata. Krótki, starannie zrealizowany film ukazuje w pewnym momencie szczątki, a konkretnie zdegradowaną siłami natury głowę ludzką.
Na reakcję odbiorców nie trzeba było długo czekać – Altitiude Pakistan pokusił się o teorię, że w ten sposób twórcy gloryfikują swoją nieudaną ekspedycję, jednak sedna sprawy dotknął kanadyjski wspinacz Louis Rousseau, który w zrównoważonym liście zwrócił się bezpośrednio do autora niefortunnego nagrania:
[…] to wielki nietakt ze strony twojej i twojej ekipy. Czy potrafisz sobie wyobrazić reakcję ludzi, którzy stracili na tej górze jakąś bliską im osobę; przyjaciela, męża, brata czy syna? Ja również straciłem przyjaciół na K2, więc wiem o czym piszę […].
i dalej, już mocniej pisze:
[…] wyobraź sobie, że to głowa twojego własnego dziecka leży tam na śniegu, a ludzie przechodzący obok filmują ją i fotografują […].
W ten do bólu obrazowy sposób autor listu przekazał pewne niepisane prawo ludzi obcujących z górami wysokimi, mówiące o konieczności moralnej utrzymania pewnego tabu, związanego z brakiem możliwości godnego pochówku na wysokości. O stokroć piękniejszym sposobem na memento mori są wszelkiego rodzaju tablice pamiątkowe, jak choćby symboliczny cmentarz – Kopiec Gilkeya, pod który Mike Horn nie miał przecież daleko.
Kacper Tekieli
Źródło: altitudepakistan.blogspot.com