29 czerwca 2015 10:50

Maciek Ciesielski o Arc’teryx Alpine Academy

W Chamonix w dniach 12-14 czerwca odbyła się kolejna edycja Arc’teryx Alpine Academy. Jednym z jej stałych uczestników jest Maciek Ciesielski – członek teamu Arc’teryx oraz przewodnik górski. W krótkiej rozmowie Maciek opowiada o swoich wrażeniach z imprezy, a także udziela kilka rad dla początkujących alpinistów.

Piotr Turkot / wspinanie.pl: To już Twoja kolejna Arc’teryx Academy. Jak ją oceniasz?

Maciek Ciesielski: Bardzo dobrze. Uważam, że podczas tej edycji odbyła się z pewnością najlepsza sobotnia noc filmowa. A dodatkowo po raz drugi, tym razem jednak z naprawdę wielkim pozytywnym hukiem, na Akademii pojawiła się polska firma LYOFOOD. Zorganizowana przez nich impreza, na której spontanicznie w rolę didżeja wcielił się znany z Petzl RockTripa Laurent Lafouche, przejdzie do historii :-). Bardzo mnie cieszy, że polska firma dostarczyła tyle pozytywnej energii i że ma ona taki pozytywny odbiór w całym outdoorowym świecie.

Maciek Ciesielski na Arete du Lulu i jego podopieczni (fot. Piotr Drożdż / Arc'teryx Official)

Maciek Ciesielski na Arete du Lulu i jego podopieczni (fot. Piotr Drożdż / Arc’teryx Official)

Dla mnie osobiście udział w Akademii jest bardzo ważny. Po pierwsze, jest to wywiązanie się ze współpracy z Arc’teryxem, spotkanie z projektantami, wymiana uwag, a także zapoznanie się ze „ściśle tajnymi” nowościami na kolejny sezon. Po drugie, co jest chyba najważniejsze, to okazja do spotkania się z innymi członkami naszego zespołu, a z częścią z nich bardzo się przyjaźnię, choćby z Luką Lindiciem czy Jacobem Slotem. Wspólne się wspinamy, planujemy wyjazdy.

Korzystam z tego także jako przewodnik. Pracując przy Akademii mam duży kontakt z miejscowymi przewodnikami. Do tamtego roku podczas Akademii pracowałem pod Companie des Guides de Chamonix, było to dla mnie wyróżnienie. Od kilku już lat praktycznie cały sezon letni spędzam tutaj i wiele kontaktów nawiązanych właśnie podczas tej imprezy przydało mi się w innych sytuacjach, nie zawsze tych związanych z pracą w górach.

Will Gadd i Maciek Ciesielski (fot. Piotr Drożdż / Arc'teryx Official)

Will Gadd i Maciek Ciesielski (fot. Piotr Drożdż / Arc’teryx Official)

Jakie szkolenia prowadziłeś w tym roku i jacy wspinacze wzięli w nich udział?

Prowadziłem zaawansowany alpinizm. Okazało się, że do mojego kolegi na ten kurs została dopisana dwójka Polaków, tak wiec szybko się z nim wymieniałem :-). Zespół uzupełniała dziewczyna z Niemiec. Mieliśmy szczęście, bo tego dnia przed południem była ładna pogoda i udało nam się zrobić Arete de Lulu. To niezbyt trudna grań, ale podczas jej przejścia starałem się przekazać, w jaki sposób taki teren moi podopieczni powinni pokonać samodzielnie. Spotkaliśmy tam Piotrka Drożdza – to kolejny polski akcent na Akademii, gdyż jest on oficjalnym fotografem Arc’teryxa na tym evencie, dzięki czemu mamy dużo naprawdę fajnych fotek.

Przez pozostałe dwa dni, co stało się już trochę tradycją, byłem „osobistym” przewodnikiem Piotrka i zabezpieczałem go podczas jego pracy. Bardzo to lubię. Miło spędzam z nim czas, a poza tym podczas takiego dnia dużo się przemieszczamy i mam możliwość zobaczenia praktycznie większości zajęć.

Jakie Wasi „uczniowie” mieli doświadczenie?

Ludzie na Akademię przyjeżdżają dosłownie z całego świata. Poziom jest przeróżny, ale przeważają początkujący i średnio zaawansowani. Cieszy mnie dość spora grupa naszych rodaków, niektórzy przyjeżdżają nawet co roku.

Miałem okazję spotkać na szkoleniach świetnych przewodników – zarówno jeśli chodzi o wyszkolenie, jak i podejście do „klientów” – dostrzegasz jakieś różnice pomiędzy stylem pracy przewodników francuskich, brytyjskich i naszych?

Zdecydowanie preferuję styl brytyjski :-), czyli bardzo duża dbałość o bezpieczeństwo. Muszę jednak uczciwie przyznać, że w mojej opinii polscy przewodnicy też są raczej „nadopiekuńczy” i bezpieczeństwo swoich gości stawiają na pierwszym miejscu. Osobiście w Chamonix najlepsze relacje mam z przewodnikami z Wielkiej Brytanii, Słowenii i Hiszpanii.

Lodowcowy spacer z widokiem na Dent du Geant (fot. wspinanie.pl)

Lodowcowy spacer z widokiem na Dent du Geant (fot. wspinanie.pl)

Jakie szkolenia trzeba przejść, aby myśleć o przejściu np. Grani Rochefort?

Oj, grań Rochefort w mojej opinii jest jedną z poważniejszych grani. Nie ma tam specjalnych trudności, ale jest ona bardzo eksponowana, często znajduję sie tam wiele nawisów i praktycznie nie ma jak się asekurować w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Już samo podejście pod Ząb Giganta (Dent du Geant) jest czujne, a jakikolwiek błąd na tym odcinku może skończyć się lotem do podstawy ściany – taki wypadek miał miejsce rok temu. Na samej grani trzeba też liczyć się z koniecznością skoku na drugą stronę, co nie jest łatwe, gdy idzie się po jednej stronie grani z powodu sporego nawisu… To na pewno nie jest grań dla początkujących, przynajmniej takie jest moje zdanie.

Co byś polecił na początek zaawansowanym turystom i wspinaczom?

Ja osobiście „zbieram punkty”. Chodzi o zabawę związaną z kolekcjonowaniem dróg. Wymyślili ją brytyjscy wspinacze, można zdobyć ponad 5000 punktów. Ja mam teraz ponad 1200, a plan na ten rok to 2000 :-). Drogi pochodzą z nowej niesamowitej książki/albumu o Alpach autorstwa Philippe’a Batoux [„Mont Blanc: The Finest Routes”, Vertebrate Publishing, 2013 – przyp. red.]. Znajdziesz tam drogi dla każdego, od początkujących po zaawansowanych, od lodu przez mikst po skały. Dla każdego coś miłego :-).

Wspinaczom, zwłaszcza tym lubiącym rysy, polecam „kolekcjonowanie” dróg z przewodnika opisującego rysowe drogi rejonu Mont Blanc [„Mont Blanc Super Cracks”, Lamberto Camurri, Giovanni Bassanini, 2012 – przyp. red.]. Sam przewodnik jest bardzo kiepski, dużo w nim błędów, ale jako lista dróg wartych zrobienia super się przydaje.

Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia za rok na Arc’teryx Alpine Academy!




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum