Nowa para królewska – boulderowe Mistrzostwa Europy w Innsbrucku

Początek sezonu zawodnicy Starego Kontynentu mają już za sobą – oficjalnie i w mięśniach. Trzydniowe Mistrzostwa Europy w boulderingu odbyły się w Innsbrucku – mieście szczycącym się długą tradycją organizacji zawodów balderowych, których jakość i renoma są tam podkreślane na każdym kroku i chyba nieco przesadnie, chociaż nie bez pokrycia w faktach.

Arena zmagań Mistrzostw Europy 2015 z perspektywy widza (fot. Marc Daviet / FFME)

Arena zmagań Mistrzostw Europy 2015 z perspektywy widza (fot. Marc Daviet / FFME)

Stolica Tyrolu ma swoje gwiazdy – mieszkają tutaj mistrzowie sprzed dwóch lat (Eindhoven), bezdyskusyjni tytani swoich konkurencji, związani również więzami miłości Anna Stöhr i Kilian Fischhuber. Ma też wierną i znającą się na rzeczy publiczność, rok rocznie wypełniającą szczelnie plac w centrum miasta, chyba skądinąd za mały na imprezę tak popularną (planuje się przeniesienie zawodów w lepiej ku temu przystosowane miejsce).

Kto w roli faworyta?

Kto jednak spodziewał się, że mistrzowska para solidarnie bronić będzie podwójnej korony, był w błędzie. Kilian bowiem na poważnie potraktował zapowiedź zakończenia kariery sportowej i postanowił odejść w glorii niepokonanego, europejski czempionat oddając nie tyle drogą walkoweru, co raczej monarchicznej sukcesji. A zatem pytanie wśród panów brzmiało: kto okaże się delfinem? Czy uwielbiany w Innsbrucku, chyba najwybitniejszy wspinacz naszych czasów, wciąż jeszcze młody Adam Ondra? Czy też ewidentnie najsilniejszy, a chociaż technicznie nie zawsze doszlifowany, to jednak posiadający tak potrzebną na zawodach umiejętność włączenia turbo-doładowania, Jan Hojer? A może następca Kiliana w kadrze Austrii, a zatem „gospodarz” zawodów, Jakob Schubert?

Jakob Schubert, następca Kiliana w kadrze Austrii w akcji (Marc DAVIET / FFME)

Jakob Schubert, następca Kiliana w kadrze Austrii w akcji w półfinale (Marc DAVIET / FFME)

Dylematy dotyczące konkurencji damskiej bardziej były oczywiste. Wobec nieobecności Shauny Coxsey (kontuzja) oraz faktu, że Akiyo Noguchi i Alex Puccio w zawodach europejskich startować nie mogą, ścisła czołówka ograniczyła się do obrończyni tytułu oraz Niemki Juliane Wurm. Zamieszać mogłaby też Melissa LeNeve, której wszakże zawsze brakowało nieco przygotowania stricte fizycznego, rzeczy w kobiecym boulderingu coraz ważniejszej (co widać po większości zawodniczek nawet okiem laika).

Czwartkowe eliminacje pomysłu mistrza Godoffe’a i mokre półfinały

Jackie Godoffe przygotował czwartkowe eliminacje znakomicie, dzięki czemu rundy wstępne miały niezwykle czytelny przebieg i wyraźnie definiowały wymagania stawiane kandydatom do półfinału. Można było się również przekonać, że na wszelkie przepowiednie dotyczące przebiegu nadchodzącego sezonu i poziomu przygotowania zawodników jest jeszcze za wcześnie.

Słońce na czwartkowych eliminacjach (Marc DAVIET / FFME)

Słońce na czwartkowych eliminacjach (Marc DAVIET / FFME)

Kilku liczących się wspinaczy oddało fatalne lub złe starty (Moroni, Kruder, Timonow, Bonder); nie dało się uniknąć wrażenia, że mistrzowska impreza nieco ucierpiała na układzie tegorocznego kalendarza i dla wielu ważniejszym było przygotowanie się na cały sezon (co zazwyczaj oznacza nieco gorszą formę na początku). Dodatkowo zamieszał wilgotny półfinał, awans z którego wymagał po prostu dobrej próby na jednym problemie. Odsiało Szarafutdinowa i Gielmanowa, Glairon-Mondet odszedł jak niepyszny z jednym zaledwie bonusem.

Wszedł natomiast Włoch Stefan Scarperi, wcześniej szczęśliwie awansując do dwudziestki; zaskoczeniem była też obecność w finale Martina Stranika. Poza nimi Rosjanin Aleksiej Rubcow oraz faworyci: Ondra, Schubert i Hojer, chociaż ten ostatni nie mógłby mieć do nikogo pretensji, gdyby ostatnią rundę oglądał z trybun – jemu też półfinał „nie szedł”. U pań zaskoczeniem była nieobecność Francuzki LeNeve, Fanny Gibert (FRA), Jessica Pilz (AUT) i Monika Retschy (GER) z kolei nie przyzwyczaiły nas jeszcze do finałowej formy. Katharina Saurwein, Mina Markovic, Stöhr i Wurm to zaś nazwiska kibicom finałów dobrze znane.

Wielkie sobotnie podsumowanie

Wielkie sobotnie podsumowanie było tradycyjnie podkreśleniem znaczenia, jakie dla Innsbrucka ma wspinaczkowa impreza. Ogromne zainteresowanie, przetłoczony plac pod ścianą, a przy tym znakomita oprawa są znakami firmowymi tego miejsca. Szkoda tylko, że tegoroczna transmisja wideo wypadła fatalnie, niemniej oglądane na żywo zawody sprawiały znakomite wrażenie.

Przygotowane przystawki również wzbudzały zainteresowanie, szczególnie oglądane okiem wspinaczkowym zwiastowały ciekawe wydarzenia, aczkolwiek dawało się wyczuć Godoffe’ową manierę (nieco przypominającą zamiłowanie niektórych polskich chwytowych) kręcenia problemów raczej dających okazję do błędu, niż pozwalających się wykazać. Nie lubi takich problemów Jan Hojer, nie zawsze znajduje się na nich Ondra, można było oczekiwać walki bardziej wyrównanej niżby na to wskazywały sportowe biogramy finalistów.

Tak też się stało. Pierwszy finałowy problem oferował dosyć prosty, techniczny start, dalej nieco pochopny bonus (który powinien znajdować się na chwycie, a nie na całej strukturze; umożliwiło to na przykład zaliczenie go flashem Janowi Hojerowi, chociaż nie zasługiwał); potem następowała siłowa i raczej łopatologiczna końcówka, narzucająca patenty krakowskie („na łapach”). Jedynie Adam Ondra zdolny był sprostać wyzwaniu. Wyłącznie Jakob Schubert zaś próbował dorównać Czechowi, niemniej i jemu brakowało sporo. Niezbyt udany ten problem pozostawił tym mniej jednoznaczne wrażenie, że w czasie startu na nim dochodziło kilka razy do awarii zegara.

Anna Stöhr na finałowej jedynce, która kosztowała ją 3 próby (Marc DAVIET / FFME)

Anna Stöhr na finałowej jedynce, która kosztowała ją 3 próby (Marc DAVIET / FFME)

W tym samym czasie panie męczyły się z baldem o podobnej strukturze – początek wymagał pracy nogami na bardzo obłej strukturze, za chwytem bonusowym należało popisać się nagą siłą. Od razu też zarysowała się wyraźna różnica pomiędzy Anną Stöhr i Juliane Wurm (jedyne topy) a resztą stawki – różnica, która miała pozostać aż nadto widoczną aż do końca.

Mistrz świata Adam Ondra w walce o Mistrzostwo Europy w Innsbrucku (fot. Marc Daviet / FFME)

Mistrz Świata Adam Ondra na drugim baldzie w przegranej walce o Mistrzostwo Europy w Innsbrucku (fot. Marc Daviet / FFME)

Drugi z problemów męskich otwierał chyba dosyć łatwy skok, dający niemal natychmiast bonusa. Od tego wszakże momentu zabawa nabierała znacznie poważniejszego charakteru i tylko Jan Hojer nie dostrzegł piętrzących się trudności – na bonusowej krawądce zapiął, niemal na samych rękach z niej pociągnął, zaś ostatnie, mniej wymagające ruchy, przebiegł. Również i ten kłopot (jak na problemy mawiają poznaniacy) nie był zawodnikom życzliwym. Adam Ondra zawiódł, obudził się natomiast Schubert, aczkolwiek trudno jego sześć wstawień porównać z flashem Niemca. Reszta już tylko skakała, zaś Stefanowi Scarperiemu nie udało się nawet i to.

Fanny Gibert na dwójce, której koordynacyjny i dynamiczny ruch nie przepuścił Francuzki (Marc DAVIET / FFME)

Fanny Gibert na dwójce, której koordynacyjny i dynamiczny ruch nie przepuścił Francuzki (Marc DAVIET / FFME)

Ciekawy, chociaż nie przedstawiający większych trudności w górnej partii, drugi balder dziewczęcy dostarczył rozwiązania podobnego do poprzednika – Wurm i Stöhr topują (Niemka od razu, Austriaczka za drugim podejściem), reszta zmaga się z dojściem do bonusa. Tym razem nikt z grupy pościgowej nie mógł się poszczycić nawet połowicznym sukcesem; było jasne, że liderkom nikt w sobotę nie sięga do pięt.

Męska trójka to z kolei wariacja na temat promowanych na Mistrzostwach, nowych słoweńskich chwytów, o których pisałem w materiale dotyczącym eliminacji – nieco śliskich, prawie nieznanych. Chłopcom jadą na przemian nogi i ręce, odwracają się hierarchie: Hojer wygląda na tym problemie niesporo, znacznie jednak gorzej prezentuje się Ondra, wyraźnie w trzeciej rundzie najsłabszy, bo jako jedyny nawet bez bonusa. Zaskakująco swobodnie zaś pod top dociera (kilka razy) Stranik, tam jednak brakuje mu nagle animuszu.

Stefan Scarperi zadziwił na trójce (fot. Fabio Fin photography)

Stefan Scarperi zadziwił na trójce (fot. Fabio Fin photography)

Rosjanin Rubcow (najmniej emocjonujący występ całego finału, na żadnej z czterech przystawek nie zaznaczył swojej obecności w sposób zapadający w pamięć) i Schubert również nie zachwycają. Blisko było do tego, ażeby problem ów stał się niezrealizowanym projektem chwytowych, gdyby nie zupełna niespodzianka w postaci Włocha Scarperiego. W piątym podejściu, wydawało by się bez sił i bez ducha, Włoch przekracza samego siebie i prawa prawdopodobieństwa: na ostatnich dwóch ruchach kilka razy zdaje się już spadać, nogi wylatują mu w powietrze, zapina na obłych i wyjeżdżających chwytach, a jednak – w duchu przedwojennych sportowców Stefan odnosi zwycięstwo nad materią i czyni balda przy oszałamiającym aplauzie publiczności.

 Jessica Pilz na trójce, którą pokonała większość dziewczyn (fot. Deutscher Alpenverein / Vertical-Axis)

Jessica Pilz na trójc. Ten problem pokonała większość dziewczyn (fot. Deutscher Alpenverein / Vertical-Axis)

W tym samym czasie panie występują na najprostszym, jedynym dającym bardziej demokratyczne wyniki, lekko przewieszonym problemie wiodącym po chwytach, które co prawda wyglądają na bardzo złośliwe (lustrzana tafla na niemal całej powierzchni uniemożliwia skorzystanie z czegokolwiek, co nie jest przewidywaną częścią chwytną – a jeszcze trzeba potem na tej tafli stawać), okazują się jednak wystarczająco przyjaznymi, by dopuścić do topu niemal wszystkie zawodniczki. Jedynie biedna Fanny Gibert musi obejść się smakiem i trudno nie mieć wrażenia, że Melissa Le Neve, jej bardziej utytułowana koleżanka z kadry, nie miałaby tutaj większych trudności.

O damskiej czwórce chciałoby się napisać więcej – cóż, kiedy wyrafinowany połóg okazuje się w swojej drugiej części przesadzonym. Chyba najpiękniej wspina się na nim Mina Markovic – sposób, w jaki wykonuje delikatne kroczki podczas trawersu na pochyłe strukturze, można określić tylko jednym słowem – profesorstwo. Nikt jednak nie wita się z gąską, nikt nie wchodzi do ogródka – top pozostaje nie tylko niezdobytym, ale i niezmacanym. Zawody wygrywa próbami, ale bardzo wyraźnie Juliane Wurm, tego dnia bezapelacyjnie najlepsza, chociaż dystans pomiędzy nią a Anną jest niczym wobec przestrzeni astralnych dzielących dwa pierwsze miejsca i resztę finalistek. Z nich najlepszą Katharina Saurwien, Austriaczka, tym samym podium niemieckojęzyczne.

Martin Stráník na czwórce (fot. Deutscher Alpenverein / Vertical-Axis)

Martin Stráník na czwórce (fot. Deutscher Alpenverein / Vertical-Axis)

Ostatni problem panów wzbudza wielkie emocje, albowiem wszystko jest jeszcze możliwe – przed decydującą rundą prowadzi Jan Hojer (1t1) przed Adamem Ondrą (1t2), Stefanem Scarperim (1t5) oraz Jokobem Schubertem (1t6). Z kolei Stranik i Rubtsow nie mają już wprawdzie szans na przegonienie Hojera, ale wszystkie inne miejsca stoją dla nich otworem. Ponadto, bald oferuje nieco tajemniczy start (jak dostać się do dwóch trójkątów, tworzących szeroką rysę pomiędzy sobą – monostrzałem, czy może jednak „po katolicku”?) i nie mniej tajemniczą końcówkę (jak się z tej rysy wydostać?), obiecując emocje. I popatrzcie – dwaj wymienieni „outsiderzy” finału co prawda do topu nie dochodzą, ale w przeciwieństwie do Schuberta i Scarperiego przynajmniej dają sobie szansę – i do kieszeni wpada im chociaż bonus; prawda, że nie wystarcza to na zmianę kolei losu i wydobycie jegomościów z dwóch ostatnich miejsc.

Walka o zwycięstwo natomiast kończy się w momencie rozpoczęcia, albowiem startujący przed Czechem Hojer, wiedząc najwyraźniej, co mu to może dać (strefa niby izoluje, ale przecież ten telebim…), puszcza cały pozostały prąd po kablach i drugą próbą zapewnia sobie zwycięstwo, będąc lepszym od Ondry na bonusach. Gratulacje dla Adama, który – z pewnością świadom sytuacji – nie ugina się pod ciężarem rozczarowania i pomimo trudności ze startem dokłada w końcu rękę do ostatniego chwytu, tym samym dodając wagi swojemu srebru. Trzeci Scarperi, zasłużona nagroda za utarcie nosa bardziej utytułowanym kolegom na trójce, ale i niespodzianka, bo Włoch dotychczas nie był jeszcze nawet w finale.

Juliane Wurm (fot. Marc DAVIET / FFME)

Juliane Wurm (fot. Marc DAVIET / FFME)

Jan Hojer (fot. Marc DAVIET / FFME)

Jan Hojer (fot. Marc DAVIET / FFME)

Umarł król, niech żyje król. A właściwie para królewska. Niespodzianki niespodziankami, ale sukcesja monarchiczna odbyła się wśród dostojników starej arystokracji – Kilian Fischuber i Anna Stöhr ustąpili (Anna przynajmniej na chwilę), Mistrzyni Europy wspiera się na co dzień na ramieniu nowego Mistrza. Że stare i że kicz – może tak, ale w widowiskach dla mas się sprawdza, a ja chętnie się do tej masy zapisuję.

Andrzej Mecherzyński-Wiktor

PS ciekawostka, a zarazem i zagadka dla czytelników: na każdy z problemów finałowych Adam Ondra wychodził z miseczką wypełnioną do jednej trzeciej płynem (wodą?), którą kładł przed sędziami, a następnie nie używszy zabierał. Ja nie wiem o co chodziło, ale może ktoś z Państwa?

Podium ME: Sthor (2), Wurm (1) i Saurvein (3) (fot. Marc DAVIET / FFME)

Podium ME: Sthor (2), Wurm (1) i Saurvein (3) (fot. Marc DAVIET / FFME)

Wyniki panie:

  1. WURM Juliane GER 3t4 3b3
  2. STÖHR Anna AUT 3t7 3b7
  3. SAURWEIN Katharina AUT 1t1 3b3
  4. RETSCHY Monika GER 1t1 3b7
  5. PILZ Jessica AUT 1t2 2b3
  6. MARKOVIC Mina SLO 1t7 2b8
  7. GIBERT Fanny FRA 0t 2b6
    ..
  8. EKWIŃSKA Katarzyna POL
    ..
  9. KALANDYK Paulina POL
    ..
  10. BUCZEK Sylwia POL
    ..
  11. MIROSŁAW Karina POL
Podium ME: Ondra (2), Hojer (1) i Scarperi (3) (fot. Marc DAVIET / FFME)

Podium ME: Ondra (2), Hojer (1) i Scarperi (3) (fot. Marc DAVIET / FFME)

Wyniki panowie:

  1. HOJER Jan GER 2t3 4b5
  2. ONDRA Adam CZE 2t6 3b10
  3. SCARPERI Stefan ITA 1t5 2b6
  4. SCHUBERT Jakob AUT 1t6 3b7
  5. STRANIK Martin CZE 0t 4b11
  6. RUBTSOW Aleksiej RUS 0t 4b16
    ..
  7. MECHERZYNSKI-WIKTOR Andrzej POL
    ..
  8. GŁÓWKA Jakub POL
    ..
  9. JODŁOWSKI Jakub POL



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Miseczka z wodą - patent Ondry [3]
    Tutaj rozwiązanie zagadki. Cytat z UKC news: " He also…

    24-05-2015
    bohniok