Kolejne przesunięcie granic – Push the Limits 2015

Krakowski Avatar od samego swojego powstania przyzwyczaja nas do podziwu godnej regularności i szczodrości w organizowaniu zawodów wspinaczkowych. Zawody „Push the Limits” są koronnym wydarzeniem w dorobku ściany, niemniej od dwóch lat posiadają również odpowiednik w postaci jesiennych „Krak’em All”.

Ponadto przyjmował Avatar eliminacje oraz półfinały Mistrzostw w ramach KFG czy zawody rankingowe w prowadzeniu (z Mistrzostwami Polski włącznie), współorganizuje również coroczne „BOULDEROWERowo”, rodzaj wspinaczkowego biatlonu. Miniona sobota dołożyła kolejną zakładkę do tej bogatej kartoteki.

Paweł Jelonek (fot. wspinanie.pl)

Paweł Jelonek (fot. wspinanie.pl)

***

Około 200 osób na listach to dobry standard. Świetnym pomysłem jest, tradycyjny na Avatarze, podział zawodników na dwie kategorie („zawodowcy”, „amatorzy”), które uzupełnia dodatkowo osobna grupa 40+ (niestety, ciesząca się powodzeniem jedynie wśród panów). 30 eliminacyjnych przystawek podanych zostaje w trzech zestawach, w zależności od stopnia trudności – „zawodowcy” konsumują baldery „średnie” i „trudne”, resztę obowiązują ”średnie” i „proste”. System jest sprawdzony, działa bez zarzutu i dobrze organizuje z pozoru skomplikowane logistycznie przedsięwzięcie.

Za wkrętarki chwyciła ekipa miejscowa, co akurat w Krakowie łatwo połączyć z wysoką jakością. Doświadczony w chwytowych bojach Piotr Suder, znający ścianę na Rybitwach od podszewki, zagrał w zespole Piotrkiem „Skrętem” Czarneckim i „Tatą”, czyli Adrianem Chmiałą. Ekipa zdała egzamin – przystawki eliminacyjne zebrały bardzo dobre opinie, finalistów udało się wyłonić bez dodatkowych komplikacji (nad każdym chwytowym, który za pomocą flash’owej rundy kwalifikacyjnej ma wyłonić sześcioosobowy finał, wisi zawsze straszne widmo efemerycznej „dogrywki”, nie wiadomo na czym właściwie mającej polegać).

Jeden z routsetterów zawodów - Adrian Chmiała (fot. wspinanie.pl)

Jeden z routsetterów zawodów – Adrian Chmiała (fot. wspinanie.pl)

Finały amatorów i „oldboy’ów” świetnie spełniły swoje zadanie. Last but not least – ostatnia runda zawodów, czyli wieczorny finał kategorii głównej, nie tylko mógł podobać się publiczności, ale też zawodnikom dostarczył okazji do pokonania bardzo dobrych problemów. Dało się poznać i doświadczenie Piotrka (szczególnie damska stawka została znakomicie rozrzucona) i wspinaczkowy, skalny kunszt „Skręta” oraz „Taty”.

  • Eliminacje

Zanim jednak doszło do ostatecznych rozstrzygnięć, musiał minąć cały dzień obfity we wspinanie. Pierwsza grupa eliminacyjna startowała przed wschodem słońca (o 6.00), ostatnia zeszła z pola bitwy o 16.00. Wszystkie przystawki udało się pokonać, nikomu nie udało się pokonać wszystkich (punkt dla chwytowych). Na hali pojawiła się legenda – startujący w kategorii 40+ Waldemar Podhajny, ostatecznie poza trzyosobowym finałem oldboy’ów (stały bywalec rozmaitych wspinaczkowych imprez, białostocczanin Andrzej Chrapowicki, bardziej niż z 3. miejsca cieszył się z pokonania Waldemara, po raz pierwszy w życiu).

Na podium odlbojów:  2. miejsce zajął Darek Żurek (z lewej), na 3. miejscu uplasował się Andrzej Chrapowicki (fot. wspinanie.pl)

Na podium odlbojów: 2. miejsce zajął Darek Żurek (z lewej), na 3. miejscu uplasował się Andrzej Chrapowicki (fot. wspinanie.pl)

Raczono się burgerami z „traka” stojącego przed ścianą – pomysł coraz popularniejszy na zawodach i zasługujący na pochwałę choćby dlatego, że cieszący się uznaniem samych uczestników. Pogoda dopisała średnio, co akurat nie było złą informacją dla liczących na frekwencję organizatorów, wobec bliskości parszywej, ale jednak umiłowanej skały wapiennej. Jak zwykle na Avatarze było bardzo sympatycznie i rzeczywiście towarzysko.

O 18.00, w formule flash, rozegrano finały „amatorów” oraz starszeństwa. Tym, co powinno cieszyć szczególnie, są pierwsze dwa miejsca dla młodziutkich Aleksandry i Natalii Kałuckich z Tarnowa – jakby zapowiadające późniejsze rozstrzygnięcie w grupie kobiet „zawodowców”, które również można podsumować hasłem „idzie nowe”.

  • Finały

Kategoria główna rozpoczęła swoje zmagania o 20.00, kiedy na dworze było znowu ciemno, zupełnie jak podczas startu pierwszej rundy eliminacji. Hala na Rybitwach nie wypełniła się może do ostatniego miejsca, ale przecież publiczność była niemała. Delikatne opóźnienie jest dobrym (bo starym) krakowskim zwyczajem i tylko zaostrzyło apetyty. Zadarliśmy ręce nad stołem, gdy bohaterowie wieczoru wkroczyli na salę oglądać dania. Chwilę później finał trwał już w najlepsze.

Męską "jedynkę" próbują rozpracować Piotrek Bunsch, Piotrek Schab i Marcin Wszołek (fot. wspinanie.pl)

Męską „jedynkę” próbują rozpracować Piotrek Bunsch, Piotrek Schab i Marcin Wszołek (fot. wspinanie.pl)

U pań na pierwszy ogień poszło wspinanie kantem daszku, z którego wyjście do topu było nietrudne, o ile ze strachu przed przewieszeniem nie pomyliło się kolejności rąk. Limit pecha został wyczerpany na samym początku – startująca jako pierwsza Ewa Załuska kasuje palec, jako jedyna nie kończy problemu i musi zrezygnować z kontynuowania startu; nieszczęście. Równolegle wspinający się Konrad Janek ma do pokonania przebieżkę po strukturach (skok, który należało z niej wyprowadzić, był „łatwy, ale nie prosty”, albowiem wymagał zatrzymania się na obłej strukturze tudzież wyłapania na chwycie za nią), po której następuje klasyczne, balderowe wspinanie na beczce. Bonusa zaliczają wszyscy (w lepszych lub gorszych próbach), do topu nie dochodzi nikt.

Marcin Wszołek na "dwójce" (fot. wspinanie.pl)

Marcin Wszołek na „dwójce” (fot. wspinanie.pl)

Marcin Wszołek (rzadko stający ostatnio w szrankach, ze stratą dla szranków) biega jak baletnica, ale potem nie ma pomysłu. Pomysł mają Piotr Bunsch, Maciej Kalita oraz Paweł Jelonek, lecz w kluczowych momentach brakuje im siły (najbliżej jest Maciek; „w dobrej dzisiaj dyspozycji”, jak komentuje stojący obok mnie Dawid Herman). Piotrek Schab, startujący jako ostatni, daje już na jedynce do zrozumienia, że nie jest balderowcem i to wrażenie, niestety dla Piotrka, utrzymuje się do końca jego występu.

Piotrek Schab (fot. wspinanie.pl)

Piotrek Schab (fot. wspinanie.pl)

„Dwójka” pań również nietrudna, niemniej dochodzi na niej do niespodzianki. Wobec odpadnięcia Ewy jako pierwsza walczy z nią Natalia Wasylenka. Startowy skok udaje się wykonać flashem, szkoda że Natalia zapomina o położeniu ręki na chwycie bonusowym (pięta siedzi na nim świetnie), w związku z czym na bonusa czekamy do próby trzeciej. Wyżej już się Natalii nie dogina, w przeciwieństwie do Darii Brylowej, Kariny Mirosław i młodziutkiej Idy Kupś (wszystkie flash). Występ ostatniej na liście (bo najlepszej po eliminacjach) Sylwii Buczek ma być formalnością, okazuje się zgrozą! Korespondent wspinanie.pl nie ma na ten temat nic do napisania, albowiem on również nie wie – podobnie jak cała sobotnia widownia – dlaczego Sylwia spada z ruchu, na którym wystarczy zgiąć rękę, co akurat jest jej mocną stroną.

Ida Kupś na "dwójce" (fot. wspinanie.pl)

Ida Kupś na „dwójce” (fot. wspinanie.pl)

W tym samym czasie panowie forsują trawers w dachu, stanowiący zaledwie preludium do zasadniczego dowcipu. Ruch do bonusa wyprowadza zarazem poza dach i przygotowuje trickowy strzał do wielkiego parapetu, który byłby bardzo dla publiki ciekawy, gdyby komukolwiek poza „Krzysiem” Bunschem udało się go spróbować (był blisko sukcesu i szkoda, żeśmy tego jedynego topu nie doczekali). „Rudy” Wszołek wspina się wspaniale, „myśli ciałem”, ale sił brakuje mu fizycznych, podobnie jak „Kaliciakowi”. Paweł Jelonek potwierdza dobre wrażenie z jedynki, łoi szybko i pewnie, niemniej równie pewnie spada w kluczowym miejscu, ponadto się nie oszczędza: „już nie żyje” brzmi diagnoza „Skręcika” Czarneckiego na widok szóstej wstawki Pawła. Zawodnicy „skrajni”, czyli Konrad Janek oraz Piotr Schab, bluesa w tym dachu nie poczuli.

Na „trójce” nareszcie doczekujemy się topów. Klasyczny zawodniczy problem, po paczkach i kierunkowo działających oblakach oraz o nieco wymyślnym starcie, miał być w zamierzeniu chwytowych najtrudniejszym balderem i być może istotnie był takim (sęk w tym, że chłopcy finałowcy myśleli za dużo na jedynce, a za mało w dachu). Już w pierwszej próbie drugiego z finalistów (Wszołka) „śmierdzi topem”. Przed kolejną wstawką Marcin restuje bardzo długo, rusza na niewiele ponad minutę przed końcem, spada narzekając na wilgotne chwyty (niedopatrzenie, chwytowi winni byli zadbać o magnezję na klamkach). Nareszcie, w trzecim podejściu wita się z gąską po raz ostatni.

Konrad Janek na "trójce" (fot. wspinanie.pl)

Konrad Janek na „trójce” (fot. wspinanie.pl)

Następny, Maciek Kalita, podchodzi pod top szybko, niemniej na pytanie „którymi rękami” odpowiada niedobrze („Jeszcze się zafiksuje na ten patent i nie zrobi”, mruczy Adrian Chmiała nierad, bo chwytowym przestaje się podobać brak sukcesów zawodników i idąca za tym pewna niemrawość widowni). „Kaliciak” chyba słyszy Adriana, bo większą część reszty swojego startu przeznacza na szukanie nie wiadomo czego. Piotrek Bunsch sygnalizuje pragnienie wygrania zawodów za pomocą flasha (chociaż na topowym chwycie odbywa się, charakterystyczna ostatnio dla Piotrka, walka o dołożenie ręki), Pawłowi Jelonkowi zajmuje to więcej czasu, musi ożyć po orce w dachu. Tyle, jeśli chodzi o emocje na tym baldzie.

Maciek Kalita na "Trójce" (fot. wspinanie.pl)

Maciek Kalita na „Trójce” (fot. wspinanie.pl)

„Trójka” damska nie jest przedstawieniem miłym dla oka, albowiem dobitnie potwierdza znaną tezę, że polskie zawodniczki nie wiedzą do czego służą struktury (żadna nie odnajduje no-handa pod topem, na przykład, choć jest widoczny gołym okiem z ziemi). Jedynie Sylwia Buczek czuje się tutaj jak u siebie w domu, po części zamazując złe wrażenie z „dwójki”. Ida Kupś jest z kolei wystarczająco silna i sprawna, by widoczne tu i ówdzie braki w doświadczeniu dawało się zacerować. Poza tą dwójką jedynie bonusy.

Daria Brylowa na "trójce" (fot. wspinanie.pl)

Daria Brylowa na „trójce” (fot. wspinanie.pl)

Ida Kupś na "trójce" (fot. wspinanie.pl)

Ida Kupś na „trójce” (fot. wspinanie.pl)

„Czwórki” rozgrywają się na niemal pionowej płycie, przy czym damska połamana jest strukturami, męska wymaga zapinania i czujnej pracy na nogach. U pań trzy topy, ten przypadający Idzie Kupś daje młodej krakowiance zwycięstwo – zasłużone i piękne, ponieważ podkreślone finałowym kompletem i nad nie byle jakimi przeciwniczkami. Z kolei Karina Mirosław wygrywa od Sylwii Buczek drugi stopień podium dzięki jednej próbie do topu mniej.

Przyjemnie patrzy się na męskie zmagania. Na pionowej płycie po raz kolejny swój kunszt pokazuje Marcin Wszołek (co daje mu ostatecznie i top i 3. miejsce), Paweł Jelonek i Piotr Bunsch aż takiego kunsztu nie potrzebują, gdyż są tego wieczora po prostu od Marcina silniejsi. Niemniej – wszystkie trzy topy padają w czwartych podejściach, dzięki czemu „Krzysiu” Bunsch utrzymuje prowadzenie nad „Rambem-Bambem” Jelonkiem i wygrywa zawody, wetując sobie zupełnie nieudany start tydzień temu w Warszawie.

Piotrek Bunsch na "czwórce" (fot. wspinanie.pl)

Piotrek Bunsch na „czwórce” (fot. wspinanie.pl)

Paweł Jelonek na "czwórce" (fot. wspinanie.pl)

Paweł Jelonek na „czwórce” (fot. wspinanie.pl)

***

Tym samym dobiegły końca kolejne zawody na Avatarze, w niedługiej niby historii tej ściany już „-naste” zmagania wspinaczkowe. Kto chciał, ten pojechał jeszcze na Kazimierz, część ruszyła w dłuższą drogę powrotną, niemniej część mniejsza niż to się zdarzało onegdaj; krakowskie zawody powoli stają się zawodami krakowskimi, chętnie witającymi gości, ale jednak lokalnymi w charakterze (chociaż Kraków jest lokum szczególnym). Wiele razy wyrażałem oczekiwanie, że ekipa z Rybitw podniesie swoje zawody na poziom wydarzenia skali najwyższej, po minionej sobocie mam wrażenie, że nie jest to potrzebne.

Po raz kolejny, zwyczajnie i po prostu, bardzo było na Avatarze miło i sympatycznie, a i wspinanie zaserwowano na nie byle jakim poziomie. Zarazem „chłopcy krakowiacy” mogli dokonać przeglądu swoich szeregów przed sezonem. Na chwilę obecną kapitanem na okręcie Bunsch! A Idzie pozostaje tylko życzyć finału w Pucharze Polski. Chyba jest już gotowa…

Andrzej Mecherzyński-Wiktor

Zawodniczki:

  1. Ida Kupś (Strefas Wspinania, ReniSport)
  2. Karina Mirosław
  3. Sylwia Buczek (KS Korona, Salewa Team)
  4. Daria Brylowa (KS Korona, Heartbeat, MotionLab)
  5. Natalia Wasylenka
  6. Ewa Załuska (UKA)
Podium zawodniczek: 1. miejsce - Ida Kupś, 2. miejsce - Karina Mirosław, 3. miejsce - Sylwia Buczek (fot. wspinanie.pl)

Podium zawodniczek: 1. miejsce – Ida Kupś, 2. miejsce – Karina Mirosław, 3. miejsce – Sylwia Buczek (fot. wspinanie.pl)

Zawodnicy:

  1. Piotr Bunsch (KS Korona, Camper, Heartbeat, Skylotec, Tenaya)
  2. Paweł Jelonek (KW Częstochowa, Lhotse, Climb.pl)
  3. Marcin Wszołek (Wild Country, Salewa, Fumar, KS Korona, wspinanie.pl)
  4. Maciej Kalita (KS Korona, weld.pl, Millet)
  5. Piotr Schab (KS Korona, adidas Outdoor Team, Five Ten, Wild Country)
  6. Konrad Janek
Podium zawodników: 1. miejsce - Piotr Bunsch, 2. miejsce - Paweł Jelonek, 3. miejsce - Marcin Wszołek, 4. miejsce - Maciek Kalita, 5. miejsce - Piotr Schab (nieobecny), 6. miejsce - Konrad Janek (fot. wspinanie.pl)

Podium zawodników: 1. miejsce – Piotr Bunsch, 2. miejsce – Paweł Jelonek, 3. miejsce – Marcin Wszołek, 4. miejsce – Maciek Kalita, 5. miejsce – Piotr Schab (nieobecny), 6. miejsce – Konrad Janek (fot. wspinanie.pl)

Amatorzy:

  1. Bartek Czechowski (Strefa Wspinania)
  2. Jakub Motyl (Reni Sport)
  3. Kamil Urban (Primaroca)
  4. Tomek Grodzicki (Primaroca)
  5. Jakub Sucharski (Primaroca)
  6. Radek Kaczor (Koliba-Progres)
Podium amatorówk: 1. miejsce - Bartek Czechowski, 2. miejsce - Jakub Motyl, 3. miejsce - Kamil Urban (nieobecny) oraz 6. miejsce - Radek Kaczor (fot. wspinanie.pl)

Podium amatorówk: 1. miejsce – Bartek Czechowski, 2. miejsce – Jakub Motyl, 3. miejsce – Kamil Urban (nieobecny) oraz 6. miejsce – Radek Kaczor (fot. wspinanie.pl)

Amatorki:

  1. Aleksandra Kałucka (MKS Tarnovia)
  2. Natalia Kałucka (MKS Tarnovia)
  3. Katarzyna Zaczek (Klama.pl)
  4. Olga Zapasek
  5. Judyta Ptasińska (Witchhold)
  6. Gabriela Kałuża (Reni Sport)
Podium amatorek: 1. miejsce - Aleksandra Kałucka, 2. miejsce - Natalia Kałucka, 3. miejsce - Katarzyna Zaczek (fot. wspinanie.pl)

Podium amatorek: 1. miejsce – Aleksandra Kałucka, 2. miejsce – Natalia Kałucka, 3. miejsce – Katarzyna Zaczek (fot. wspinanie.pl)

Oldboy 40+:

  1. Robert Wykręt (Primaroca)
  2. Daro Żurek (KS Korona, Klama.pl)
  3. Andrzej Chrapowicki (GarażBald)
  4. Michał Grzyb (Salewa Block Zabrze)
  5. Waldemar Podhajny (KW Gliwice)
  6. Jacek Jastrzębski (Avatar)

Pełne wyniki tutaj.

Galeria zdjęć tutaj.

push-the-limits-2015-plakat




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum