16 grudnia 2014 15:31

Uwielbiam wspinać się z liną… – Kinga Ociepka-Grzegulska o Mistrzostwach Polski we Wrocławiu

W miniony weekend Kinga Ociepka-Grzegulska (KS Korona Kraków, Ocun, Rock Pillars, Heart Beat) wywalczyła złoto na Mistrzostwach Polski w prowadzeniu. Zawody rozegrano 14 grudnia na wrocławskiej ścianie CW Tarnogaj. Jak Kinga wspomina start we Wrocławiu?

Kinga Ociepka-Grzegulska (fot. Michał Grzyb)

Kinga Ociepka-Grzegulska (fot. Michał Grzyb)

***

Dorota Dubicka / wspinanie.pl: Kinga, gratuluję mistrzowskiego złota. W tym sezonie skupiłaś się na prowadzeniu, nie zdecydowałaś się na start w MP w boulderingu. Medal we Wrocławiu to był twój główny cel zawodniczy na ten sezon?

Kinga Ociepka-Grzegulska: Dzięki. Zrezygnowałam ze startów w zawodach boulderowych z obawy przed odnowieniem kontuzji ścięgna i przeciążeniem już bolącego barku. Przygotowuję się do krótkiego wyjazdu świątecznego do Hiszpanii i to jest mój główny cel. Uwielbiam wspinać się z liną i starty w prowadzeniu są dla mnie dużo przyjemniejsze. Bardzo długo nie startowałam i dlatego wybrałam się do Tarnowa i Wrocławia.

Do Wrocławia nie przyjechała Agata Wiśniewska (obrończyni tytułu z ubiegłego roku), było jednak kilka innych mocnych zawodniczek, choćby coraz lepiej wspinająca się z liną Sylwia Buczek. Masz ogromne doświadczenie, lata startów za sobą, wiele tytułów. Przed zawodami patrzysz na listę startową, na nazwiska, na konkurencję? ;) Ma to jakiś wpływ na twoje nastawienie przed startem?

Oczywiście :) Im więcej mocnych dziewczyn startuje, tym mniejszy margines na popełnienie błędu. To się przekłada na stres startowy, z którym nie poradziłam sobie do końca przez ostatnie 18 lat :) Na Tarnogaju było to widać, bo popełniłam kilka błędów, które o mało co nie zrzuciły mnie z drogi finałowej.

Droga po złoto na MP we Wrocławiu (fot. Michał Grzyb)

Droga po złoto na MP we Wrocławiu (fot. Michał Grzyb)

Tak szczerze, jaki jest według ciebie obecnie poziom wspinania kobiecego w Polsce, wspinania zawodniczego z liną. Nie jest wielką tajemnicą, że frekwencja na zawodach w prowadzeniu jest niska, czasem nawet bardzo. We Wrocławiu np. stawiło się jedynie 13 kobiet i 20 mężczyzn…

Do zawodów międzynarodowych z liną jest nam jeszcze daleko. Trudności dróg są tam dużo wyższe, niż na naszych zawodach pucharowych i na razie nie ma osób, które mogłyby rywalizować o wejście do finału. Zmienić to może trend, obserwujemy w zawodach boulderowych – na początek zwiększenie frekwencji i popularyzacja zawodów. To być może przyczyni się do rozwoju sekcji młodzieżowych. W nich należy szukać talentów i je wspierać.

Powiedz, jak oceniasz trudność, charakter, jakość dróg na Tarnogaju? Dodajmy, że powstawały pod okiem między innymi Tomka Oleksego i Tomasa Mrazka, który nawet ściągnął do Wrocławia dwóch kolegów z Czech. W eliminacjach tylko ty zaliczyłaś dwa topy, w finale drogę skończyły aż trzy dziewczyny.

Drogi na Tarnogaju były świetnie ułożone pod względem estetyki wspinania, z ich trudnością poszło trochę gorzej. Ciężko jest wycelować mężczyznom w poziom zawodniczek. Pierwsza eliminacyjna była odrobinę za łatwa i nic nie wniosła do rywalizacji. Wszystko rozegrało się na drugiej drodze eliminacyjnej, której trudność była optymalna, mimo to zbyt dużo dziewczyn spadło w jednym miejscu. Finałowa droga była świetna, ale też za łatwa, bo skończyły ją trzy zawodniczki. Z drugiej strony super, że tym razem dziewczyny mogły się powspinać na drodze finałowej, bo w Tarnowie większość spadała w okolicach 1-2 wpinki.

Kinga w środku, po lewej Tomek Oleksy - jeden z głównych routesetterów we Wrocławiu (fot. Michał Grzyb)

Kinga w środku, po lewej Tomek Oleksy – jeden z głównych routesetterów we Wrocławiu (fot. Michał Grzyb)

Mamy koniec sezonu, czas podsumowań, oddechu. Jakbyś miała podsumować, to co wydarzyło się w tym roku, udało się zrealizować wszystkie cele? Po dłuższej wróciłaś do boulderowania… Miało to jakiś wpływ na twoje wspinanie w skałach?

Dobrze mi to zrobiło, bo raczej zawsze występują u mnie braki siłowe i udało się je trochę podciągnąć. Poza tym to świetna zabawa :)

Nie wszystkie cele udało się zrealizować. Została jedna droga w Mamutowej, którą musiałam odłożyć na przyszły sezon i kilka których nie zdążyłam spróbować. Ciesze się, że mimo małej ilości czasu udało mi się relatywnie dużo powspinać w Polsce. Praca nie pozwoliła na dłuższe wyjazdy. W tym roku byłam tylko na jednym dwutygodniowym wyjeździe na Franken i na trzydniowym w Ospie, więc chyba jeszcze nigdy nie jeździłam tak mało.

A masz już w głowie jakiś plan na przyszły sezon? Czy postawisz raczej na tzw. spontan?

Na razie plan mam tylko na koniec tego sezonu, czyli tygodniowy wyjazd do Hiszpanii, a tam dużo wspinania OS. Po wyjeździe dłuższy odpoczynek i wtedy będę planować kolejny sezon.

Zatem dobrej zabawy i owocnego wspinania OS w Hiszpanii :)




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum