22 grudnia 2014 11:09

„Jakoś to będzie” polskiego turysty i taternika – o bezpieczeństwie w górach w rozmowie z Bogusławem Kowalskim

Jakie błędy popełniają turyści i wspinacze w Tatrach? Czy należy zabierać dzieci na górskie szlaki? Jak pomóc, gdy zobaczymy wypadek? Czy sztuczne ułatwienia pomagają, czy przeszkadzają? Czy warto się ubezpieczyć? – na te i inne pytania odpowiada Bogusław Kowalski, instruktor alpinizmu PZA, Przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa Polskiego Związku Alpinizmu. 

Panel TOPR i PZA, od lewej Andrzej Maciata, Jan Krzysztof oraz Bogusław Kowalski (fot. Wojciech Lembryk)

Panel TOPR i PZA, od lewej Andrzej Maciata, Jan Krzysztof oraz Bogusław Kowalski (fot. Wojciech Lembryk)

Aneta Żukowska / outdoormagazyn: Podczas 12. Krakowskiego Festiwalu Górskiego odbył się panel dyskusyjny TOPR i PZA, w którym brali udział Jan Krzysztof, Naczelnik TOPR, Ty (instruktor alpinizmu PZA), Przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa PZA oraz Andrzej Maciata, ratownik i instruktor TOPR. Do jakich wniosków doszliście podczas dyskusji? Co było najważniejsze dla uczestników panelu?

Bogusław Kowalski (instruktor alpinizmu PZA, Przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa PZA): Cały czas się zastanawiam nad tym spotkaniem, z pewnością było ono bardzo pożyteczne. Uczestnicy mieli okazję usłyszeć ocenę sytuacji z różnych punktów widzenia. Choć, jak się okazało, koledzy-ratownicy i ja – reprezentujący instruktorów PZA – mówiliśmy jednym głosem. Mamy co prawda inne doświadczenia, ale podobnie postrzegamy błędy i dochodzimy do podobnych wniosków. Poza tym Jan i Andrzej charakteryzują się dużym poczuciem humoru, więc było i straszno i śmieszno. Jak w znanym rosyjskim powiedzeniu o alpinizmie.

A teraz przejdźmy do szczegółów. Kończący się 2014 rok obfitował w wiele tragicznych wypadków w polskich Tatrach. Najczęściej winni są sami turyści. Jakie błędy zaliczyłbyś do najczęstszych?

Na to pytanie pełniej odpowiedzieć mogliby Koledzy z TOPR, dla mnie symbolem tego co się działo latem, był apel Andrzeja Maciaty z 17 lipca:

Ludzie zlitujcie się: prognozy się sprawdzają, jak grzmi w oddali, to zaraz będzie burza i będzie padał deszcz, nie minie nas, nie przejdzie bokiem, a piorun może nas porazić, jak spadnie deszcz, robi się ślisko i można spaść w przepaść i się zabić, w górach warunki pogodowe zmieniają się błyskawicznie, w pogodny dzień może przyjść mgła, jak przyjdzie mgła, to nic nie widać i można zabłądzić, jak jest noc, to robi się ciemno i zimno, gdy miną godziny popołudniowe, to czas zawracać, a nie przeć bezmyślnie dalej, śmigłowiec nie lata we mgle i w nocy, ratownicy nie są supermenami, którzy w momencie zawiadomienia teleportują się obok was. Ludzie zlitujcie się, dajcie nam szansę was uratować!!!

Był to moim zdaniem wyraz bezsilności wobec bezrozumnego dążenia do zrobienia sobie krzywdy, bezprecedensowa prośba o opamiętanie się skierowana do turystów. Głównym grzechem ruszających na szlaki, był brak jakiegokolwiek przygotowania – istnieje wyłącznie mglisty pomysł, że chce się gdzieś dojść. Ale jak? Z jakim wyposażeniem? To już mało ważne. Wnioski są zatrważające – ludzie wychodzą w góry nie mając żadnego planu, nie znając wyzwań jakie mogą ich spotkać na szlaku, bez przygotowania planów awaryjnych. Zadziwiające jest jedynie to, dlaczego w takim zagęszczeniu „genialnych” pomysłów jest tak mało wypadków.

Nie inaczej bywa ze wspinaczami, którzy powinni być jednak nieco bardziej świadomi swoich działań w górach. Jakie błędy popełniają taternicy?

Tu również mówiliśmy jednym głosem. Wspinacze posiadają o wiele wyższe umiejętności techniczne, ale brak nam przygotowania ogólnogórskiego. Powtarzam od dawna: trenując na boulderowni nie przygotujemy się do przejścia Głównej Grani Tatr Wysokich. Technika tak, jak najbardziej, ale pod ścianę trzeba podejść i – co okazuje się najtrudniejsze – zejść ze szczytu. Niestety, pokutuje też awersja do zasad opracowanych przez naszych poprzedników. Uczenie topografii było kiedyś zmorą na kursach w Betlejemce, o egzaminach tamże do dziś opowiada się legendy. A jednak pomimo tych tortur i obowiązku posiadania Karty Taternika, Polacy osiągali sukcesy w Alpach i Himalajach.

Nie namawiam do powrotu do opresyjnego systemu, ale do tego, żeby studiować przewodniki, mapy, czy zdjęcia, używać kompasu. Przede wszystkim należy się uczyć świadomie, nie tylko topografii. Należy sobie zadać pytanie – jaka wiedza będzie dla mnie najważniejsza gdy wydarzy się wypadek, załamie pogoda, zapadnie noc lub będę miał awarię sprzętu? To wszystko dawno już przerobiono, a gdy czytam opisy akcji ratunkowych, to czuję się jakbym kartkował stare wydanie „Wołania w górach”.

Jakie kroki należy poczynić, by przygotować się do wycieczki w górach? Co sprawdzić, o czym pamiętać? Zarówno latem, jak i teraz – zimą.

Najważniejszą kwestią jest rzetelna ocena swoich możliwości, do nich dopasujemy cel, mając świadomość czynnika zaskoczenia. Tak więc musimy wyznaczyć sobie odpowiedni cel, przygotować środki (sprzęt, wyposażenie, odzież, jedzenie i picie), oszacować czas konieczny na pokonanie trasy, albo drogi wspinaczkowej. Z tym że w przypadku drugiej opcji należy dodać czas podejścia i zejścia. Należy pamiętać, że szczególnie zimą cel powinien być dobrany do umiejętności najsłabszego w grupie. W górach, zwłaszcza zimą, nie należy wędrować samotnie, gdyż w przypadku nieszczęśliwego zdarzenia mamy bardzo małe szanse na wydostanie się z opresji.

Przed wyruszeniem na wędrówkę obowiązkowo należy zostawić (w schronisku lub innym miejscu, w którym nocujemy) informację o swoim celu i planowanej trasie. Jeśli nie ma ku temu bardzo ważnych podstaw – zmiana warunków wpływająca na bezpieczeństwo – nie należy zmieniać ani celu, ani wybranego szlaku. To są absolutne podstawy, kanon wiedzy każdego turysty i taternika, choć kroniki z akcji ratunkowych wcale o tym nie świadczą.

Cała rozmowa z Bogusławem Kowalskim na www.outdoormagazyn.pl.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum