13 października 2014 10:19

Niemiec przegrywa w Warszawie, Niemiec wygrywa w Krakowie… – Krak’em all 2014

Byliśmy pierwsi! Finały zawodów Krak’em all 2014 rozpoczęły się na chwilę przed tym, jak sędzia meczu Polska-Niemcy (wedle przewidywań jednej z wielu porażek biało-czerwonych, jak pokazały kolejne dwie godziny – wydarzenia historycznego) dał znak do rozpoczęcia spotkania. Kiedy cała Polska tkwiła przed odbiornikami telewizyjnymi, Centrum Wspinaczkowe Avatar było ciałem i duchem gdzie indziej – na 8 finałowych problemach, przygotowanych przez tutejszych chwytowych: Pawła Grochowalskiego, Łukasza Smagałę, Piotra Sudera oraz Macieja Dobrzańskiego.

Całodzienna rywalizacja wchodziła w decydującą fazę. Dodajmy, że pomimo wspaniałej pogody i charakterystycznego dla Małopolski, związanego z tym zagrożenia dla frekwencji (skały), organizatorzy mogli pochwalić się ponad 200-osobową listą uczestników.

Łukasz Smagała - jeden z chwytowych i współorganizator zawodów (fot. wspinanie.pl)

Łukasz Smagała – jeden z chwytowych i współorganizator zawodów (fot. wspinanie.pl)

Wcześniej zapadły rozstrzygnięcia w konkurencji „amatorskiej” (wygrywają Jadwiga Szkatuła i Maciej Orłowski). Dobrą tradycją zawodów rozgrywających się na krakowskich Rybitwach jest bowiem dzielenie stawki na dwie grupy, przy czym „amatorzy” otrzymują dodatkową porcję nieco bardziej przyjaznych problemów, a zarazem „profesjonaliści”, poza balderami wspólnymi dla obu grup, rywalizują jeszcze na 10 przystawkach o większej sile rażenia. Razem z przeprowadzaną dodatkowo klasyfikacją „seniorów” pozwala to zawodom dopasować się do oczekiwań szerokiego spektrum wspinaczy; podział problemów przerzedza ponadto nieuchronny tłok na ścianie.

Tym razem zrezygnowano z popularnego podziału startujących na grupy czasowe i sięgnięto po rozwiązanie sprawdzone już podczas warszawskich imprez na Bloco – na pokonanie 30 problemów miało się w sumie 7 godzin, od wczesnego poranka do godziny 15.00. Trudno orzec, czy było to posunięcie fortunne, na ścianie przez cały czas panował niemały tłok, z drugiej jednak strony szanse na uniknięcie jego konsekwencji były znacząco zmniejszone. Jeśli tylko ktoś nie zaspał, miał wystarczająco dużo czasu, aby zwizytować wszystkie interesujące go baldy.

Krak'em all 2014 - w akcjo Krzysiek szalacha (fot. wspinanie.pl)

Krak’em all 2014 – w akcji Krzysiek Szalacha (fot. wspinanie.pl)

Przystawki eliminacyjne wykorzystały niemal całą powierzchnię ściany, co między innymi zapewniało im różnorodność. Kilka pionowych propozycji, kilka propozycji wybitnie fizycznych, pomiędzy nimi duża grupa „balderów środka”, po prostu wspinaczkowych. Rozrzut trudności duży, czyli dobry. Wszystkie baldy znajdują swoich pogromców, zarazem nikt nie może pochwalić się kompletem topów.

Z drugiej strony kilka chwytowych lapsusów – zdarzało się, że trudności poszczególnych przystawek sprowadzały się do jednego, kluczowego ruchu, tudzież znacznie łatwiej było sięgnąć topu pomijając zupełnie chwyt bonusowy. Szczególnie trudniejsze propozycje chwytowych nie były wolne od błędów tego rodzaju. Baldy zdradzały raczej siłowe inklinacje swoich twórców, co akurat było przyjemną odskocznią od pucharowego „trendy-settingu”: nareszcie podczas sesji kwalifikacyjnej można było potrenować również ręce, a nie tylko wszystkie pozostałe partie ciała.

Magda Salabura - finalistka kategorii zawodniczek (fot. wspinanie.pl)

Magda Salabura – finalistka kategorii zawodniczek (fot. wspinanie.pl)

Na marginesie, miło, że coraz częściej myśli się podczas zawodów o strawie: przed Avatarem przez cały dzień stał wóz z burgerami. Wóz ten przysłużył się sprawie również w nieoczekiwany sposób – podczas meczu panowie od mięsa mieli przez cały czas włączoną transmisję radiową, która zainteresowanym osobom dawała poczucie związku z resztą kraju.

Do wieczornej rozgrywki dopuszczono nieco większą od planowanej liczbę finalistów. Stało się tak za sprawą zbiorowej decyzji koroniarskich młodzieńców, skądinąd standardowych finalistów balderowych Pucharów Polski, którzy zgodnie postanowili poprzestać na 28 topach eliminacyjnych i szanować skórę na finał. Finał tym samym – dzięki wynikom ex aequo – rozdął się do 9 osób. Zwyczajowo postanowiono o analogicznym zwiększeniu finału niewieściego, ostatecznie rozegranego pomiędzy 8 zawodniczkami (zabrakło Mileny Poniewozik, 9. zawodniczki rundy wstępnej).

Kasia Smagała - 3. miejsce wśród zawodniczek (fot. wspinanie.pl)

Kasia Smagała – 3. miejsce wśród zawodniczek (fot. wspinanie.pl)

Aby ustrzec się przed wielogodzinnym maratonem, męczącym tak dla zawodników, jak i dla publiczności, podjęto szybką i chyba mądrą decyzję delikatnego skorygowania formuły: część zawodników i zawodniczek (pierwsze czwórki) wystartowała wedle normalnej kolejności problemów (począwszy od pierwszego, a skończywszy na ostatnim), natomiast druga część rozpoczynała swoją rywalizację na problemach numer 3., ażeby następnie przejść na czwórki, a potem jedynki i dwójki. W ten sposób równocześnie wspinało się dwóch panów i dwie panie. Z perspektywy oszczędzenia czasu zabieg znakomity (szczególnie, że zaimprowizowany), z zawodniczego punktu widzenia trzeba tylko zaznaczyć, że kolejność problemów finałowych może mieć znaczenie dla ostatecznego wyniku.

Piotrek Czarnecki, drugi na podium (fot. wspinanie.pl)

Piotrek Czarnecki, drugi na podium (fot. wspinanie.pl)

Wśród pań spektakularne zwycięstwo odnosi Olga Niemiec (KS Korona Kraków), czyli odwrotnie niż jednocześnie w Warszawie. 4 topy w 4 próbach to w sportowym balderingu kareta asów. Rzecz tym bardziej godna uznania, że Olga pozostawiła za plecami kilka naprawdę silnych rywalek. Na szczególne podkreślenie zasługuje też 4. miejsce młodziutkiej Idy Kupś, która coraz wyraźniej zaznacza swój akces do grona rodzimych nadziei wspinaczkowych. Druga Daria Brylova z Korony, na najniższym stopniu podium Katarzyna Smagała (Avatar). W damskiej konkurencji tryumf Krakowa totalny.

Olga Niemiec z kompletem topów wygrywa zawody (fot. wspinanie.pl)

Olga Niemiec z kompletem topów wygrywa zawody (fot. wspinanie.pl)

Rywalizacja panów również w mocnej stawce, niewolnej od nazwisk znanych z pucharowych finałów. Tutaj jednak pozycja małopolskiej stolicy mniej pewna. Z dwoma topami flashem wygrywa co prawda krakus, ale obecnie mieszkający w Warszawie, a przy okazji niżej podpisany Andrzej Mecherzyński-Wiktor. Drugie miejsce dla Piotrka Czarneckiego (próba do topu mniej) poprawia humor na Podgórzu (gdzie koroniarze mają swoje kazamaty), na trzecim gość z Ukrainy, Yuriy Dziubiak – o kolejną próbę mniej.

Mechanior najlepszy wśród zawodników (fot. wspinanie.pl)

Mechanior najlepszy wśród zawodników (fot. wspinanie.pl)

Właściwie można powiedzieć, że walka o trofea rozegrała się na pierwszych dwóch przystawkach, jedynych pokonanych przez wspomnianą trójkę, byłoby to jednakże pewną niesprawiedliwością wobec chwytowych, bowiem wszystkie 4 propozycje były „wkaszalne”. Czwórka doczekała się nawet pogromcy, który jednak zarazem odsłonił chwytowy błąd – przystawkę znacznie łatwiej było „oszukać” skacząc ze startu do ostatniego chwytu, niż iść „po katolicku”. Inna rzecz, że był to nieprosty technicznie skok (wielu próbowało, tylko Igor podołał, gdyż dobrze się do tego ruchu ustawił).

plakat krak'em all 2014 plakat lead

Chciałoby się móc jednoznacznie napisać, że „impreza w Krakowie była bardzo udana”, niemniej na końcu trzeba zaznaczyć kilka wyraźnych mankamentów. Podczas finału dawał się we znaki brak światłocienia (zawody odbywały się przy zwyczajnym oświetleniu hali), co niestety sprawiało, że nie najmniejsza przecież publiczność traciła optycznie na objętości. Dodatkowo zabrakło mikrofonu (awaria), który wszakże i tak nie byłby dzierżony przez żadnego zawołanego konferansjera. Nie są to pewnie rzeczy niezbędne, jednak ich brak utrudnia stworzenie widowiska.

Klika wyraźnych chwytowych potknięć, przy jednoczesnym braku prawdziwych „perełek” balderowych, powinien dać ekipie z Avatara do myślenia – może warto przy następnej okazji zatrudnić jednak jakiegoś Ola Romanowskiego, przynajmniej do przykręcenia finałów. Nie pierwszy bowiem raz podczas avatarowych zawodów „czegoś brakuje”. Fajnie byłoby przeżyć wreszcie na Rybitwach imprezę o charakterze „legendarnym”. To nie oznacza imprezy bezbłędnej – tylko taką, której błędów nikt nie chce zauważać. Czekamy na „Push the Limits” 2015.

Andrzej Mecherzyński-Wiktor

Więcej zdjęć znajdziecie na profilu FB wspinanie.pl.

Pełne wyniki Krak’em all 2014 na stronie www.myavatar.pl.

Patronat główny nad zawodami objęło

wspinanie.pl_120_33




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum