20 kwietnia 2014 18:31

Mount Dickey Expedition 2014 – „Tym razem góry dały mi pstryczka w nos”

Na początku kwietnia Marcin Tomaszewski (Himountain / CAMP) i Dawid Sysak wyruszyli na Alaskę, by w stylu alpejskim  wytyczyć nową drogę na jednej z największych tamtejszych ścian – Mount Dickey. Niestety warunki nie pozwoliły na realizację ambitnego celu. 

Cel wyprawy i planowana, wymarzona linia drogi na Mount Dickey

Cel wyprawy i planowana, wymarzona linia drogi na Mount Dickey

Mount Dickey jest szczytem na zachodniej stronie lodowca Ruth na Alasce. Pomimo swojej stosunkowo niskiej wysokości (n.p.m.) ma ponad 1500-metrową skalną ścianę o dużym potencjale wytyczenia nowych dróg. Niestety warunki nie pozwoliły nadgryźć ściany. Marcin pisze:

Wszystkie nadzieje dotyczące dobrych warunków na naszej drodze, prysły już na pierwszych wyciągach w dniu finalnego ataku. Silny wiatr i częste opady śniegu kazały nam czekać jednak wysokie temperatury w ciągu dnia (nawet do +10°C w pochmurny dzień w cieniu) nie wróżyły niczego dobrego.

W tym czasie udało nam się założyć pierwsze stanowisko w kominie po polu śnieżnym i przetransportować sprzęt. Czy to aby na pewno żywioł zimno? Codziennie drwiłem z samego siebie. Tropik byłby w tych warunkach bardziej odpowiedni. Wiosna na Alasce w tym roku przyszła o wiele za wcześnie a my byliśmy jednymi z pierwszych alpinistów w tym sezonie, którzy mogli się o tym przekonać na własnej skórze. W głębokich formacjach naszej drogi zalegał luźny śnieg tworząc przewieszki i pozbawione asekuracji śnieżne okapy. Wiszące miejscami skąpe płaty lodu wytopione były od skały i przy każdym uderzeniem czekana groziły oderwaniem i lotem niczym ostrze gilotyny na stanowisko, partnera i liny. Złe prognozy pogody, regularne pyłówki spadające naszą linią postawiły kropkę nad i.

Tym razem góry dały mi pstryczka w nos, który przyjmuję jako kolejną lekcję pokory. Któż jej nie potrzebuje? Moje góry regularnie przypominają, że tylko wytrwałością i uporem utoruję sobie drogę na szczyt. Nie ma łatwizny! Ocieram spływającą łzę, wycieram nos i napieram dalej do przodu! Za kilka dni wracamy z Dawidem do kraju, pokażę Wam więcej zdjęć z akcji i bazy oraz Alaskę, która jest jednym z najpiękniejszych miejsc dla takich stworów jak ja.

Dziękujemy, że byliście z nami.
Yeti i Dawid

Dla Marcina była to kolejna ekspedycja w kolejną ekspedycja w ramach projektu „4 Żywioły” (Alaska – Zimno).

mount-dickney-expedition2014Więcej informacji na www.marcintomaszewski.pl www.facebook.com/MarcinTomaszwewski.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum