15 kwietnia 2014 09:00

Balderowcy na delegacji w Warszawie – nieformalne zgrupowanie Kadry przed Pucharem Świata

W minioną niedzielę warszawskie Bloco, najbardziej predystynowana do tego ściana wspinaczkowa w Polsce, otworzyło swoje podwoje dla Kadry Narodowej w boulderingu. Kolejne nieformalne zgrupowanie reprezentacji, wobec sukcesu poprzednich „edycji”, było od dawna oczekiwane. Nadchodząca inauguracja sezonu na międzynarodowej arenie była ku temu logicznym pretekstem.

Zgrupowanie Kadry odbyło się na boulderowni Bloco. W tym roku na warszawskiej ścianie rozegrano 3. edycję Bloco Open (fot. Michał Wojcieszek)

Zgrupowanie Kadry odbyło się w boulderowni Bloco. W tym roku na warszawskiej ścianie rozegrano 3. edycję Bloco Open (fot. Michał Wojcieszek)

***

To że balderowcy lubią organizować się „od dołu”, w ramach społeczeństwa obywatelskiego, było wiadomo nie od dzisiaj. Pierwszy podobny trening zawodników przygotowujących się do udziału w Pucharze Świata miał miejsce jeszcze na starym Bloco (w Warszawie to już zamierzchła przeszłość) i wzbudził nad wyraz zgodne przekonanie, że pomysł jest dobry i wart kontynuacji. W jakiś czas później testowaliśmy się na Avatarze, teraz temat powrócił do Stolicy, pod inny adres, zarazem pod ten sam szyld.

W spotkaniu zorganizowanym przez ekipę Bloco zaplanowano dwie symulacje rundy eliminacyjnej (jest to niestety nasza zasadnicza runda na zawodach za granicą) dla panów, jedną dla pań. Za wkrętarki chwycili Olo Romanowski oraz Marcin Wszołek, swoje niebłahe trzy grosze dorzucili zaś Kuba Ziółkowski (gospodarz przyjęcia) i Adrian Chmiała; ten ostatni dołączył do Kadry podczas pierwszej rundy, na drugą przygotował jeden z problemów.

Damy reprezentowane były przez Katarzynę Ekwińską i Gosię Szymańską (z kadry młodzieżowców), panowie w składzie: Jakub Główka (start za dwa tygodnie w Chinach, a zaraz potem Szwajcaria i Innsbruck), Andrzej Mecherzyński-Wiktor (takiż sam plan występów), Piotr Bunsch (za trzy tygodnie reprezentuje nas w Baku, gdzie kręcą Tomek Oleksy i Marcin Wszołek), Jakub Jodłowski (dołącza za niecały miesiąc do ekipy w Innsbrucku).

W bardzo zgodnej opinii przygotowane propozycje, szczególnie te z pierwszej, porannej sesji, znakomicie oddały charakter wspinania pucharowego. Baldy nie były obiektywnie trudne (na zawodach nigdy nie ma takich, skoro czas wspinania to zaledwie pięć minut), ale wymagały praktycznie ciągłego skupienia i pracy całym ciałem; charakteryzowały się przy tym stosunkowo wysokim progiem siłowym, co odróżniało je od przystawek Pucharu Polski, a tym samym wytrącało reprezentantów z poczucia komfortu, co być może jest największym wyzwaniem na zagranicznych zawodach.

Trudno ukryć, że test sprawności nie wypadł imponująco, jakkolwiek z doświadczenia mogę powiedzieć, że tak trudne rundy eliminacyjne rzadko się na pucharach zdarzają – Olo z „Marem” nie mieli wiele litości. Bezbłędność, waluta wysoko ceniona w ogólnoświatowych zmaganiach, oraz intuicyjna umiejętność natychmiastowego odczytania intencji chwytowego nie jest naszą najmocniejszą stroną, niestety. Z drugiej strony, bardzo dobrze się stało, że mieliśmy okazję podotykać problemów o pucharowym charakterze. Wbrew pozorom start w krajowych zawodach, jakkolwiek wyzwalający większą adrenalinę (której wszakże nie brakowało w niedzielę), nie jest tak dobrym przetarciem przed zagraniczną rywalizacją.

Zawodnicy z Kadry niemal obowiązkowo pojawiają się bowiem w rundach finałowych, co znacznie ogranicza konieczność korzystania z rzadkiej umiejętności skupienia się na bieżącym problemie jako tym, od którego bezpośrednio zależy awans do kolejnej rundy. Bonus lub próba w tę czy w tamtą, na rodzimym podwórku bez znaczenia często także w ostatniej odsłonie zawodów, w skali międzynarodowej stają się kwestią zasadniczą. Zaś zdolność ta, jak wszystkie inne, wymaga szlifowania. Stąd po zakończeniu zgrupowania powszechne było poczucie satysfakcji i wartościowo spędzonego czasu.

Co do naszych niezaprzeczalnych atutów to jest nim, rzecz nienowa i właśnie kolejny raz potwierdzona, chwytowa forma czołowych polskich routesetterów. Marcin Wszołek już zdobywa szlify w szeregach licencjonowanych chwytowych międzynarodowych. Nie uda się ukryć, że czas najwyższy na starszego chwytowego Bloco, któremu czasami brakuje jeszcze wyczucia trudności, ale za to ma niezwykle pewną rękę do precyzyjnych, technicznych ruchów, będących jego znakiem firmowym w Stolicy. Może za jakiś czas już nie tylko polskiej, jest to pewnie kwestia terminu najbliższego kursu IFSC.

Spotkanie na Bloco nie zaskoczyło, tylko potwierdziło wysokie oczekiwania. Ściana stanęła na wysokości zadania i to pomimo faktu, że cała impreza została zorganizowana niemal w ostatniej chwili. Chłopakom (chwytowym i całej ekipie Bloco) należą się wielkie podziękowania za kupę pracy, Piotrkowi Bunschowi za nadanie sprawie impulsu, Komisji Wspinaczki Sportowej za współpracę i otwarcie na zewnętrzne inicjatywy.

Za dwa tygodnie pierwsza prawdziwa weryfikacja. Każdy z trzech kolejnych weekendów przyniesie odpowiedzi na pytanie, czy nie zmarnowaliśmy zimy. Tymczasem – Wesołych Świąt!

Andrzej Mecherzyński-Wiktor




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum