7 maja 2012 11:23

Rocznica zaginięcia Wandy Rutkiewicz na Kanczendzondze

12 maja 1992 po raz ostatni widziano żywą najlepszą polską alpinistkę Wandę Rutkiewicz. Nie powróciła ze szczytowych partii Kanczendzongi. Miała 49 lat i była jedną z najwybitniejszych himalaistek w historii. Jako pierwsza Polka i trzecia kobieta w 1978 roku wspięła się na Mount Everest. Po kilku nieudanych próbach w 1986 roku była pierwszą kobietą na K2.


Wanda Rutkiewicz podczas wyprawy na Nanga Parbat (fot. arch. PZA)

Dokładne okoliczności jej śmierci przy próbie wejścia na trzeci szczyt świata pokrywa mgła tajemnicy. Co nieco jednak wiadomo. Była to wyprawa meksykańska, którą prowadził Carlos Carsolio. Dołączyła do niej Wanda i Arkadiusz Gąsienica-Józkowy – młody, bardzo silny alpinista z Zakopanego.

Wyprawa szturmowała szczyt od północy, z lodowca Kangchenjunga. Wanda nie była w dobrej formie – szła najwolniej, za Meksykanami i za Arkiem. Pierwsza próba ataku szczytowego, w drugiej połowie kwietnia, nie powiodła się z powodu burzy śnieżnej. Dwójka Meksykanów odniosła w czasie tej akcji poważne odmrożenia i musiała opuścić wyprawę. Arek zatruł się i już do końca był wyłączony z akcji. Dodatkową przyczyną jego niedyspozycji mógł być fakt, że z powodu początków choroby Wilsona, czuł się nie najlepiej na dużych wysokościach.

Gotowi na drugi atak szczytowy byli jedynie Wanda i Carlos Carsolio. Szli osobno, tak wcześniej ustalili. Ona była powolna, Carlos szybki. Spotykali się w miejscach, gdzie wcześniej założyli obozy III i IV. Obozy nie istniały, zasypał je śnieg, biwakowali więc w śnieżnych jamach. Również Wanda nie była zdrowa: wymiotowała i miała biegunkę. Nie chciała jednak zawrócić.

W głębokim śniegu ruszyli w stronę wierzchołka 12 maja o godz. 3.30 nad ranem. Wanda szła jeszcze wolniej niż dotąd. Namówiła jednak Carlosa, żeby na nią nie czekał. Carlos Carsolio wszedł na wierzchołek Kanczendzongi. Około godz. 20, gdy wracał ze szczytu, spotkał Wandę na wysokości 8200-8300 m. Namawiał ją, by zrezygnowała i zeszła z nim do bazy. Odmówiła – chciała jeszcze raz zabiwakować, choć nie miała ze sobą ani śpiwora, ani namiotu, ani gazu, ani jedzenia.

Carlos czekał na Wandę najpierw 12 godzin w czwartym obozie, potem dwa dni w drugim. Zostawił tam dla niej namiot, śpiwór, gaz, jedzenie i radio. Gdy zszedł do bazy, pogoda już się psuła. Wkrótce Kanczendzonga zniknęła w śnieżnych chmurach. Carlos był bez sił. Arek wciąż chory. Wanda nie wróciła.

Nigdy nie odnaleziono ciała Wandy, choć raz wydawało się, że to się udało. Wiosną 1995 roku wyprawa włoska kierowana przez Simone Moro natknęła się na wysokości 7600 m po stronie lodowca Yalung na zwłoki alpinistki ubranej w różowy kombinezon francuskiej firmy. Włosi zrobili szczegółowe fotografie i pochowali ciało w szczelinie lodowej. Prasa włoska spekulowała, że chodziło o Wandę Rutkiewicz. Jednak nie zgadzał się opis ubrania zmarłej – Wanda miała na sobie kombinezon w kolorach żółtym i stalowym. Ponadto, jeśli nie nastąpił upadek z grani, to ciało Wandy powinno leżeć po stronie północnej, a nie południowej. Znalezienie w kieszeni zmarłej tabletek bułgarskich świadczy o tym, że były to zwłoki znanej alpinistki z Bułgarii, Jordanki Dymitrowej.

***

Wanda Rutkiewicz (z domu Błaszkiewicz) urodziła się 4 lutego 1943 roku w Płungianach (obecnie Litwa). Po wojnie rodzina przeniosła się do Wrocławia. W wieku 6,5 lat poszła od razu do drugiej klasy. Tam zdobyła średnie wykształcenie, a zanim ukończyła 17 lat, była już studentką Wydziału Elektroniki Politechniki Wrocławskiej. W 1965 roku, mając ledwie 22 lata, została magistrem. Specjalizowała się w maszynach cyfrowych, uczyła fizyki i matematyki. Bardzo sprawna fizycznie, zaczęła się również realizować w sporcie. Początkowo uprawiała lekkoatletykę, potem stała się znakomitą siatkarką, występowała w I-ligowej Gwardii Wrocław. Należała do szerokiej kadry olimpijskiej przed Olimpiadą w Tokio w1964 r., rok później uczestniczyła w Uniwersjadzie w Budapeszcie.

Wanda jeździła junakiem, najcięższym polskim motocyklem, co pośrednio przyczyniło się do zainteresowania wspinaniem. Pewnego letniego dnia 1961 roku zabrakło jej paliwa. Zaczęła machać do mijających ją pojazdów. Zatrzymał się motocykl, którym jechał z kolegą dobrze nam znany Bogdan Jankowski, wspinający się już od dwóch lat. Ta znajomość zaowocowała wspólnym wyjazdem w Sokoliki – i tak się zaczęła przygoda Wandy z górami.


Wanda Rutkiewicz w Sokolikach w 1968 r.
(fot. źródło: Barbara Rusowicz „Wszystko o Wandzie Rutkiewicz”, 1992)

W Sudetach poza Sokolimi Górami, wspinała się jeszcze zimą w Śnieżnych Kotłach. W 1962 roku ukończyła szkółkę na Hali Gąsienicowej. W Tatrach miała sporo ambitnych przejść, także w zespołach kobiecych. Już w 1964 roku zmierzyła się z Wariantem R na Mnichu, który był wówczas wyznacznikiem klasy wspinaczy.

W latach 1964 i 1965 Wanda wspinała się w Alpach Zillertalskich, przechodząc tam w towarzystwie swojego przyszłego męża dra Helmuta Scharfettera północno-zachodnią ścianę Hochfernerspitze, a m.in. ze Zdzisławem Dziędzielewiczem – północno-zachodnią ścianę Olperera. Uczestniczyła tam w kursie kierowników grup młodzieżowych ÖAV, a potem w kursie ratowniczym, którym współkierował dr Scharfetter. W 1965 roku wspinała się również w Dolomitach (m.in. ze Z. Dziędzielewiczem zrobiła drogę Fehrmanna na środkową z Turni Vajolet – Torre Stabeler).

W 1967 roku Wanda pojechała w Masyw Mont Blanc. Jej partnerką była wtedy o parę lat starsza i bardziej doświadczona Halina Krüger-Syrokomska. Razem przeszły m.in. 800-metrową wschodnią ścianę Aiguille du Grépon (I przejście kobiece). Z tą samą towarzyszką w rok później pokonała słynny wschodni filar Trollryggen w Norwegii (9-11.08, pierwsze przejście kobiece, ósme w ogóle).

Wanda wcześnie zaczęła myśleć o górach wysokich. Pierwsze spotkanie z nimi miało miejsce w 1970 roku w Pamirze. Był to centralny wyjazd Klubu Wysokogórskiego pod kierunkiem Andrzeja Zawady. Weszła wówczas na Pik Lenina (7134 m), wyrównując wysokościowy kobiecy rekord Polski. W tym samym 1970 roku, jeszcze przed wyjazdem w Pamir, Wanda wyszła za mąż za warszawskiego taternika, z wykształcenia matematyka, Wojciecha Rutkiewicza, syna ówczesnego wiceministra zdrowia Jana Rutkiewicza. Przyjęła na stałe jego nazwisko, choć małżeństwo przetrwało tylko kilka miesięcy. Przeniosła się na stałe do Warszawy.

Na pierwszą prawdziwie egzotyczną wyprawę Wanda wyjechała w 1972 roku w Hindukusz. Była to wyprawa Koła Warszawskiego Klubu Wysokogórskiego kierowana przez Janusza Kurczaba. W dniu 23 sierpnia 1972 roku weszła w ładnym stylu, jako pierwsza Polka i jedna z pierwszych kobiet, na najwyższy szczyt Afganistanu Noszak (7492 m). Tydzień wcześniej, w dniach 14 i 15 sierpnia, uczestniczyła w tym rejonie w pierwszych w ogóle wejściach na bezimienne szczyty W.82 (ok. 5950 m) i W.81 (ok. 5980 m).


Wanda z radiotelefonem na zach. grzędzie Noszaka. Na lewo od niej J. Holnicki-Szulc
i K. Zdzitowiecki. Po prawej Andrzej Łapiński (fot. J. Kurczab)


Zejście z Noszaka. Od lewej W. Rutkiewicz, A. Chadwick-Onyszkiewicz, J. Kurczab
i E. Czarniecka-Marczak (fot. arch. J. Kurczab)


I szczyty zdobyte przez zespół Wandy Rutkiewicz – Hindukusz 1972 (fot. Janusz Kurczab)

Wanda dość wcześnie straciła ojca, w 1972 r. został on brutalnie zamordowany przez ludzi, którym wynajmował mieszkanie. Wanda uczestniczyła w wizji lokalnej i identyfikowała jego zmasakrowane zwłoki. Była oskarżycielem posiłkowym w procesie sprawców, z których jeden ze został skazany na śmierć.

W 1973 roku były znowu Alpy i szlagier całego sezonu w Szwajcarii: drugie w ogóle i pierwsze kobiece przejście drogi braci Messnerów i Hiebelera na północnym filarze Eigeru.

Rok 1975 przyniósł jeden z jej życiowych sukcesów: pierwsze wejście na Gasherbrum III (7952 m) – najwyższy z siedmiotysięczników i najwyższy z dziewiczych wówczas szczytów świata. Wanda jako kierownik wyprawy stanęła nie tylko przed problemem obmyślenia i realizacji taktycznego planu wyprawy, ale również pogodzenia interesów i ambicji kobiecej (w tym własnej) i męskiej części zespołu. Nie do końca sobie dawała z tym radę, co pokazuje film „Temperatura wrzenia”. Widać w nim, jak Wanda krótkimi żołnierskimi słowami dyryguje alpinistami i pakistańskimi tragarzami. Uczestnicy wyprawy, ludzie o twardych charakterach i dużym dorobku górskim, niemal płaczą, w bezsilnej złości rzucając przekleństwa. Ale wyprawa skończyła się wielkim triumfem.


A. Chadwick-Onyszkiewicz, W. Rutkiewicz i K. Zdzitowiecki na szczycie GIII
(fot. J. Onyszkiewicz
)

I wreszcie nadszedł szczęśliwy dla Wandy rok 1978. Zaczął się pod znakiem Alp: pierwsze zimowe przejście północnej ściany Matterhornu w kobiecym zespole. A potem największe sukces: wejście na Everest jako trzecia kobieta w ogóle, a pierwsza Europejka. A także  absolutny rekord Polski, który mężczyźni mogli już tylko wyrównać…


Wanda w drodze do Południowego Wierzchołka Everestu. Poniżej na szczycie Mt Everestu
(fot. Willi Klimek
)

To było osiągnięcie, które w tym momencie zaspakajało jej ambicje. Bowiem Wanda niemal od początku przenosiła sportową rywalizację na płaszczyznę kobieta – mężczyzna. Już od dawna nie satysfakcjonowała jej pierwsza pozycja wśród kobiet. Odczułem to i ja pod Noszakiem, ustalając  plany wejść i skład poszczególnych zespołów. Wandzie nie wystarczała możliwość wejścia na najwyższy szczyt Afganistanu jako pierwsza Polka. Ona chciała uczestniczyć wraz z mężczyznami w rozwiązywaniu sportowego problemu – południowo-zachodniej ściany Noszaka.

Wanda nieraz sugerowała, że mężczyźni nie rywalizowali z nią uczciwie, choć przecież wszyscy ją podziwiali. Czasem trudno jej nie przyznać racji, np. podczas wyprawy na Everest. Pełniła wówczas funkcję zastępcy kierownika wyprawy międzynarodowej (kierownikiem był Karl. M. Herrligkoffer) i spotykała się z ostracyzmem ze strony niektórych niemieckich uczestników wyprawy. Mimo tych przeciwności, żadnej z kobiet nie udało się uczynić tak wiele dla przełamania monopolu mężczyzn we wspinaniu się na najwyższe szczyty.

Specjalista w dziedzinie psychologii mógłby takie dążenia powiązać ze stosunkiem Wandy do płci przeciwnej. Mężczyźni nie byli dla niej zbyt ważni:

Miałam bardzo interesujących mężczyzn, ale nigdy nie tworzyli mojego życia. Niełatwo byłoby wytrzymać ze mną na co dzień. Wszelkie próby ograniczenia mojej niezależności traktuję jako agresję, na którą reaguję oporem – zwierzała się Barbarze Rusowicz („Wszystko o Wandzie Rutkiewicz” – wywiad Barbary Rusowicz”, Toruń 1992).

Ze względu na pasję wspinaczkową zrezygnowała z macierzyństwa. Jej dwa małżeństwa (z W. Rutkiewiczem i H. Scharfetterem) trwały krótko. Może dlatego, że byli to partnerzy o silnych, zbyt podobnych charakterach, a ona była zbyt niezależna.

Na dalszej karierze Wandy ciężko zaważył wypadek na Elbrusie. 17 marca 1981 roku, potrącona przez innego alpinistę, który stracił równowagę na twardym lodzie poniżej Skał Pastuchowa, spadła kilkadziesiąt metrów i doznała otwartego złamania kości udowej. Źle leczona w podkaukaskim szpitalu noga nie zrastała się prawidłowo. Wanda udała się wówczas na leczenie do Austrii, gdzie zajął się nią dobry znajomy i partner wspinaczkowy sprzed kilkunastu lat, doc. dr. Helmut Scharfetter. Zamieszkała z nim pod Innsbruckiem i tam zastał ją stan wojenny. Wkrótce wzięła z nim ślub.

Po kolejnej operacji, w połowie stycznia 1982 roku pojechała do Włoch, gdzie w Turynie wraz z Reinholdem Messnerem wspinała się na otwarciu ściany wspinaczkowej i została przyjęta przez prezydenta Włoch Sandro Pertiniego. Gdy wróciła do Austrii, 28 stycznia1982 roku nastąpiło ponowne, tym razem samorzutne złamanie nogi, na szczęście na schodach kliniki.

Ktoś inny dałby za wygraną i postawił krzyżyk na górach. Ale nie ona. Już wcześniej musiała zrezygnować z zaproszenia od Yannicka Seigneura wzięcia udziału w jego wyprawie na K2 w lipcu 1981 roku. Miał to być rekonesans przed wyprawą kobiecą, planowaną na lato 1982. Wypadek na Elbrusie skomplikował plany, ale z wyprawy na K2 Wanda nie chciała rezygnować. Mimo stanu wojennego, mimo mnożących się przeszkód, wyprawa wyruszyła tylko z niewielkim opóźnieniem. Wanda o kulach przeszła cały lodowiec Baltoro, a jej zdjęcia obiegły prasę światową. Wyprawa się nie powiodła, na domiar złego pod K2 pozostała na zawsze jej partnerka sprzed lat, Halina Krüger-Syrokomska.


K. Palmowska, W. Rutkiewicz, A. Okopińska i Ch.de Colombel w bazie K2 w 1982 r.
Do bazy Wanda dotarła o kulach (fot. J. Kurczab
)

Wanda bardzo powoli dochodziła do pełni formy. Przełom przyniósł dopiero rok 1985, kiedy pokonała w stylu alpejskim południową ścianę Aconcagui i weszła w kobiecym zespole na Nanga Parbat. Odtąd w przebiegu jej kariery notujemy tylko wzrost. 1986 rok – to wejście na wymarzony K2. W następnych latach przyszły wejścia na kolejne ośmiotysięczniki – Shisha Pangma (1987), Gasherbrum II (1989), Gasherbrum I (1990), Cho Oyu (1991) i Annapurna (1991).


K. Palmowska, W. Rutkiewicz i A. Czerwińska w Puszczy Kampinoskiej przed
wyprawą na Gasherbrumy (fot. arch. PZA
)

Annapurna była ósmym ośmiotysięcznikiem Wandy Rutkiewicz i niestety ostatnim. Z taką liczbą zdobyczy ośmiotysięcznych długo jeszcze po śmierci przewodziła na liście kandydatek do Korony Himalajów. Zdetronizowana została dopiero 14 maja 2006 roku, gdy Gerlinde Kaltenbrunner weszła na (nomen omen) Kanczendzongę – swój dziewiąty ośmiotysięcznik.

Warto przypomnieć jeszcze jedną inicjatywę Wandy. Po wejściu na Gasherbrum I rzuciła pomysł zdobycia pozostałych jej 8 szczytów „Korony Himalajów” w ramach jednej 12-to do 16-miesięcznej wyprawy, nazwanej „Karawana do Marzeń”. Pomysł ogłosiła w październiku 1990 r. w Rzymie. Główną partnerką miała być Ewa Panejko-Pankiewicz. Ukazały się prospekty, rozesłany został szczegółowy plan i kalendarz wyprawy. Wanda zakładała, że raz zdobytą aklimatyzację wykorzysta do serii wejść non-stop na kolejne szczyty. Plan był od początku nierealny, toteż załamał się już na wstępie: nie powiodła się próba wejścia na Kanczendzongę w składzie wyprawy jugosłowiańskiej.

W czasie 30-letniej kariery wspinaczkowej Wanda nieraz ocierała się o śmierć. W skałkach spadła z wysokości 18 m, cudem unikając złamania kręgosłupa. W Norwegii złamała nogę. Wspinając się południową ścianą Aconcagui ledwo ocalała spod lawiny. Podczas zejścia z Gasherbrumu I z dwójką partnerów, zdołała utrzymać ich upadek. W końcu szczęście musiało ją opuścić – Wanda wspinała się coraz wolniej, z coraz większym wysiłkiem, więc zdarzały się jej niebezpieczne sytuacje i nieplanowane biwaki. Była jednak zbyt dużą indywidualnością, nie dała sobie wytłumaczyć, że czas na odpoczynek

W swojej kolekcji wiele medali i odznaczeń. Medal „Za Wybitne Osiągnięcia Sportowe” dostała siedmiokrotnie, w tym trzy razy złoty. Otrzymała również Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Puchar Ministra Spraw Zagranicznych oraz nagrody i odznaczenia zagraniczne: Rolex Award Enterprise, Raichle Abenteurerpreis, francuski Victor of Adventure, włoską Premio Minerva, pakistański order Sitara-e Imtiaz i belgijski Medal Zasługi Króla Alberta I.

Należała do tych nielicznych Polek, których nazwiska pojawiały się na czołówkach światowych gazet, a jej głos liczył się nie tylko w sprawach alpinizmu, ale także takich, jak: ochrona środowiska, emancypacja kobiet w Azji, czy pokój w Afganistanie.

***

Dla upamiętnienia postaci Wandy Rutkiewicz i jej osiągnięć, na Symbolicznym Cmentarzu pod Osterwą w Tatrach Słowackich została w dniu 5 maja 2012 r. umieszczona pamiątkowa tablica. Tablica została ufundowana przez Polski Związek Alpinizmu i Fundację Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki.


Pamiątkowa tablica poświęcona Wandzie Rutkiewicz na Cmentarzu pod Osterwą
(fot. M. Strojny)

Ośmiotysięczniki Wandy Rutkiewicz

  • Mount Everest (8848 m) – 16.10.1978
  • Nanga Parbat (8126 m) – 15.08.1985
  • K2 (8611 m) – 23.06.1986
  • Shisha Pangma (8027 m) – 18.09.1987
  • Gasherbrum II (8034 m) – 12.07.1989
  • Gasherbrum I (8080 m) – 16.07.1990
  • Cho Oyu (8201 m) – 26.09.1991
  • Annapurna (8091 m) – 22.10.1991

Inne osiągnięcia górskie (wybór)

  • Mnich (Tatry) – wschodnią ścianą, Wariantem R, 1964
  • Mały Kiezmarski Szczyt (Tatry) – północną ścianą, dr. Stanisławskiego, 1964
  • Hochfernerspitze (Zillertal, 3463 m) – północno-zachodnią ścianą, V – 14.09.1964 (z Helmutem Scharfetterem)
  • Olperer (Zillertal, 3476 m) – północno-zachodnią flanką, dr. Marinera, IV – 22.09.1965 (ze Zdzisławem Kirkin-Dziędzielewiczem i H. Scharfetterem)
  • Scharnitzspitze (Wetterstein, 2464 m) – południowym zacięciem, dr. Lebelego, IV, 26.09.1965, (ze Z. Kirkin-Dziedzielewiczem i H. Scharfetterem)
  • Scharnitzspitze (Wetterstein, 2464 m) – południową ścianą, wprost zacięciem Hannemanna, V+, 27.08.1965 (ze Z. Kirkin-Dziedzielewiczem)
  • Torre Stabeler (Dolomity) – dr.Fehrmanna, 17.09.1965(ze Z. Kirkin-Dziedzielewiczem i W. Kuschelem)
  • Niżnie Rysy (Tatry) – zimowe przejście północno-zachodniej ściany, 14.02.1966 (z Krzysztofem Cieleckim, Januszem Kurczabem i Adamem Szymanowskim)
    Mały Koprowy Wierch (Tatry) – nowa, zimowa droga prawą częścią północnej ściany (V), 16.02.1966 (z Krzysztofem Cieleckim, Bogdanem Jankowskim i Januszem Kurczabem)
  • Mont Blanc (4807 m) – trawersowanie od Col du Midi do Aiguille du Go?ter, lato 1966 (z Elżbietą Miszczak-Piekarczykową)
  • Aiguille du Grépon (Masyw Mt Blanc, 3482 m) – I kobiece przejście wsch. ściany, V – sierpień 1967, ( z Haliną Krüger-Syrokomską)
  • Trollryggen (Norwegia, 1774 m, VI) – I przejście kobiece, 9-11.08.1968 ( z H. Krüger-Syrokomską)
  • Pik Lenina (Pamir, 7134 m) – wejście przez Skały Lipkina, 10.08.1970
  • W.82 (Hindukusz, ok. 5950 m) – I wejście, 14.08.1972 (północno-wschodnim filarem, III, z Janem Holnickim-Szulcem, Andrzejem Sikorskim i Krzysztofem Zdzitowieckim)
  • W.81 (Hindukusz, ok. 5980 m) – I wejście, 15.08.1972 (trawersowanie wzdłuż głównej grani, z Janem Holnickim-Szulcem, Andrzejem Sikorskim i Krzysztofem Zdzitowieckim)
  • Noszak (Hindukusz, 7492 m) – 23.08.1972, I polskie wejście kobiece
  • Eiger (3970 m) – II przejście w ogóle, a I kobiece północnym filarem, dr. braci Messnerów i Hiebelera, 19-22 sierpnia 1973 (z Danutą Gellner (-Wach) i Stefanią Egierszdorf)
  • Gasherbrum III (7952 m) – I wejście, 11.08.1975 (z Alison Chadwick-Onyszkiewicz, Januszem Onyszkiewiczem i Krzysztofem Zdzitowieckim)
  • Matterhorn (Alpy Pennińskie, 4478 m) – I kobiece zimowe przejście północnej ściany, dr. Schmittów 7-10.03.1978, (z Anną Czerwińską, Ireną Kęsą i Krystyną Palmowską)
  • Grand Capucin (Masyw Mt Blanc, 3838 m) – wschodnią ścianą, dr. Bonattiego, 15-16.07.1979 (z Ireną Kęsą)
  • Aconcagua (Andy, 6960 m) – przejście południowej ściany w stylu alpejskim (16-19.01.1985, ze Stéphane Schaffterem)

Janusz Kurczab




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum