27 lipca 2011 16:07

Za nami najważniejsza impreza wspinaczkowa roku – Mistrzostwa Świata Arco 2011. Podsumowanie

Za nami 10 dni mistrzowskich zmagań na odnowionym stadionie wspinaczkowym we włoskiej stolicy wspinania, Arco. Za sprawą spektakularnej, jak na imprezę wspinaczkową, oprawy medialno – organizacyjnej, małe miasteczko po raz kolejny przykuło uwagę całego wspinaczkowego świata.


Arco Climbing stadium po remoncie (fot. Newspower Canon)

Tegoroczne Mistrzostwa stanowiły także kolejną, 25 odsłonę prestiżowej imprezy Rock Master, która od dawien dawna słynęła jako nieformalne Mistrzostwa Świata. Z okazji okrągłej rocznicy do Arco zaproszono wielu prominentnych gości, w tym Françoisa Legranda i Lynn Hill, których postacie sa nieodłącznie związane są z historią tych zawodów.

Przeglądając komentarze w zagranicznych serwisach można śmiało powiedzieć, że impreza odniosła sukces. Tysiące widzów pod ścianami, przed telewizorami i komputerami. Po raz pierwszy godziny profesjonalnej transmisji we włoskiej telewizji RAI Sport. Okazała ceremonia otwarcia „Born to rock”, praktycznie cała światowa czołówka. W jaki sposób pomogło to w promocji wspinaczki sportowej, zobaczymy – wszak stawką jest zaistnienie wśród sportów olimpijskich, o czym nie tak dawno pisaliśmy.

Zawody w Arco były też sukcesem ze względów sportowych. Pojawiło się około 700 zawodników z całego świata, w tym z krajów, które jak dotychczas nie były kojarzone zbyt mocno ze wspinaniem sportowym, przynajmniej w Europie. Podstawowym wnioskiem, jaki się narzuca, jest fakt, jak bardzo podniósł się średni poziom startujących zawodników, zwłaszcza spoza Europy, w której tradycyjnie wspinanie było zawsze silne. Drugim spostrzeżeniem jest oczywisty fakt, że niekoniecznie wystarczy być mocnym w skałach, żeby wygrywać zawody.

Pierwszą rozegraną konkurencją był bouldering. Kilkudniowa przerwa pomiędzy zmaganiami na „małych formach” a resztą konkurencji (wypełniona mistrzostwami niepełnosprawnych wspinaczy) była dosyć korzystna dla zawodników, którzy startowali również w prowadzeniu.

Mistrzem Świata, po raz drugi zresztą (Aviles 2007) został Dmitrij Szarafudinow. „Tym razem nie było prosto wygrać, poziom wspinania tak bardzo podniósł się w ostatnich latach! Jest tylu mocnych wspinaczy gotowych na zwycięstwo” – mówił po zawodach.


Szarafudinow po raz drugi na topie (fot. Newspower Canon)

Nie tak dawno Dmitrij był jedyną osobą, która mogła nawiązać walkę z fenomenalnym Kilianem Fischhuberem, który rządzi w Pucharze Świata. Niestety Kilian nie zdobył nigdy najważniejszego trofeum, czyli złotego medalu Mistrzostwa Świata, a tu w Arco otarł się o podium, zajmując czwartą pozycję. Nasuwa się też kolejny ciekawy wniosek – w ścisłej czołówce różnice w przygotowaniu fizycznym nie są takie duże, a o zwycięstwie decyduje raczej wypadkowa taktyki, techniki, umiejętności precyzyjnego onsajtowania ułożonego boulderu.

To, co nie udało się Kilianowi, przyszło łatwo jego koleżance z kadry, Annie Stöhr, która zdystansowała konkurentki pokonując wszystkie finałowe problemy. W drodze do zwycięstwa pokonała drobną, ale bardzo silną Amerykankę Sashę Digiulian i utalentowaną dwudziestolatkę z Niemiec, Juliane Wurm. Jak twierdzi Anna, kluczowe okazało się wyluzowanie przed finałami. Kto wie…


Mistrzyni Świata Anna Stöhr (fot. Newspower Canon)

Trzeba wspomnieć, że w Arco pojawiło się tez mnóstwo niepełnosprawnych wspinaczy, żeby rywalizować w dedykowanych im zawodom, pierwszym w historii Mistrzostwom Świata. „Zawody w Arco to kolejny wielki krok dla sportowego wspinania. Mistrzostwa niepełnosprawnych pokazują, że jest to wspaniały sport dla wszystkich” – powiedział Wiceprezydent IFSC, Aleksander Piratyński. Medale przyznano w konkurencji „na czas” i w prowadzeniu.

Kolejny komplet medali trafił do składów wspinających się w konkurencji Team Speed. Przyznam, że na początku śledziłem zmagania w tej konkurencji z przymrużeniem oka, jednak uważam, że format zawodów jest ciekawy, może nie tak spektakularny jak indywidualne ściganie, ale jednak. Zawody w Arco miały pod tym względem jedną zasadniczą wadę. Konkurencję rozegrano w przeddzień imprezy indywidualnej, a więc w najgorszym możliwym terminie, co zaważyło na sportowym poziomie. Stąd też w piątek oglądaliśmy ścigające się ekipy zawodników, którzy nie mogli liczyć dnia następnego na dobry wynik lub też krajów, które wystawiły w Arco potężną reprezentację biegaczy.

Oczywiście były wyjątki, takie jak Dmitrij Abdrakmanow (który następnego dnia odpadł po fatalnym błędzie) oraz Siergiej Sinitsyn, pierwszy pod kreską w sobotę). Nie zawiódł jedynie Qixin Zhong, który w piątek co prawda nie sprawiał wrażenia bardzo sprężonego, żeby w sobotę pobić rekord świata. Zwycięzcami sztafet zostali Rosjanie w składzie: Ksenia Aleksiejewa, Siergiej Sinitsyn, Jewgienij Wajczekowski, na drugim stopniu podium stanęła reprezentacja Ukrainy, Daniło Boldyrew, Jarosław Gontaryk i Anastazja Sawisko. Brąz trafił do drugiej rosyjskiej sztafety.

Nieco niejasne okoliczności towarzyszyły startowi polskiej sztafety w składzie: Jędrzej Komosiński, Edyta Ropek, Łukasz Świrk, która w efekcie wystartowała jedynie symbolicznie.

Tymczasem przyszła pora na koronną wspinaczkową konkurencję, jaką jest prowadzenie. Finał kobiet miał miejsce w piątkową noc, w przeddzień finałów w czasówkach oraz męskich prowadzeń. Tu mała uwaga – „trudność” ma tę wadę, że jest stosunkowo mało ciekawą i hermetyczną dyscypliną dla postronnego widza. Zapewne biorąc pod uwagę widowiskowość i telewizyjną relację, ekipa kompozytorów z Christianem Bindhammerem na czele pokusiła się o przykręcenie na drodze finałowej kobiet efektownego skoku w dwóch trzecich ściany. Nie wiadomo, czy dziewczyny dobrze odczytały intencje autorów, ale aż pięć finalistek spadło próbując utrzymać wielką podkowę.

Nie spadła tutaj jedynie Angela Eiter, która udowodniła, że nie od parady mówią o niej „królowa” i wymyśliła na kluczowe miejsce całkiem inny patent, który dał jej kolejny tytuł mistrzowski, a organizatorom pozwolił odetchnąć z ulgą. Piękny uśmiech na twarzy Angeli i kolejne złoto dla reprezentacji Austrii. Na podium stanęły jeszcze rewelacyjna Jain Kim (Korea, srebro) i Magdalena Röck (Austria, brąz).


Angela Eiter po robocie (fot. Newspower Canon)

Wśród panów zwyciężył Ramon Julian Puigblanque, przed świetnym Jakobem Schubertem i Adamem Ondrą. O ironio, o zwycięstwie Ramoneta zadecydowało dość wysięgowe miejsce na końcu drogi, sięgnięcie do topu ze skrętki na małym stopniu. Mały-wielki Ramonet miał tam łatwiej? Czy może Ondra i Schubert za bardzo się pośpieszyli? A może byli za bardzo wybrani, żeby sprężyć się na końcowych krawądach?


Na Ramoneta nie ma mocnych (fot. Newspower Canon)

Adam Ondra, który liczył na złoto, jest zniesmaczony tym, że nie udało mu się wypracować formy przez ostatnie miesiące przed zawodami i zapowiada powrót w skały oraz skupienie się na boulderingu. Jakob Schubert wykonał podobno perfekcyjny trening na panelu i z pewnością będzie chciał zrewanżować się Ramonetowi w Pucharze Świata. Co ciekawe, w finale wystąpił 40-letni Jewgienij Owczinnikow, a więc jeszcze nie wszystko stracone, panowie i panie!

Duże brawa za start należą się też Filipowi Babiczowi, który nieoczekiwanie został jedynym reprezentującym Polskę zawodnikiem w prowadzeniu (patrz: Mistrzostwa Świata 2011 w Arco. Polacy tylko biegają?). Filip nie przedarł się jednak przez eliminacje, w których zajął 81. pozycję.

Zanim poznaliśmy skład męskiego podium w prowadzeniu, odbyły się eliminacje i finały w czasówkach, czyli w koronnej jak na razie polskiej konkurencji. W finałowych szesnastkach zobaczyliśmy aż pięciu polskich reprezentantów, niestety dosyć pechowo, bo na 17. miejscu rywalizację zakończyła Klaudia Buczek z Tarnovii. Poza tym, niestety żaden z Polaków nie awansował do czwórek, a tym samym ekipa wyjechała z Arco bez medalu.

Edyta Ropek po swoim zwycięstwie w Chamonix liczyła na medal, niestety tym razem się nie udało. Łukasz Świrk i Jędrzej Komosiński pokazali, że potrafią szybko biegać, niestety starczyło „tylko” na 5. miejsce i 10 w przypadku Jędrzeja. Na 9. pozycji zawody skończyła Monika Prokopiuk, dobrej tym bardziej, że zawodniczka Skarpy od jakiegoś czasu zmaga się z paskudną kontuzją palca. Na Mistrzostwach Świata zadebiutował również Marcin Dzieński z Pałacu Młodzieży, który nie ukończył biegu w 1/16 zawodów (16. miejsce), z pewnością jednak miejsce w finale przy tak mocnej obsadzie można uznać za dobre. W eliminacjach, zawodnicy (nie tylko nasi) popełniali sporo błędów w dolnej części drogi, a to dlatego, że jeden ze stopni został przykręcony w złym miejscu. Mały detal, a mający wielkie znaczenie – w zasadzie nie powinno się mówić o „eliminacjach na standardzie IFSC”. Niestety, by naprawić błąd, należałoby powtórzyć eliminacje, na co organizatorzy nie mogli sobie pozwolić.

Wsród pań wygrała Maria Krasawina przed Anną Tsyganową. Młode Rosjanki wcześniej wyeliminowały nasze zawodniczki. Nieco przypadkiem, choć wiadomo, że szczęściu trzeba pomagać, na trzeci stopień podium wskoczyła Tamara Kuźniecowa z Kazachstanu. Rywalizację mężczyzn będziemy długo pamiętać za sprawą finałowego biegu (relacje filmowe z zawodów znajdziecie tutaj), w którym dwaj zawodnicy pobili rekord świata. Nowy rekord Quxina Zhonga to 6.26, a Stanisław Kokorin pobiegł 6.30. Kobiecy rekord świata to 9.04, a najbliższa pobicia rekordu była w Chamonix Ola Rudzińska, która pobiegła 9.13 sekundy.

Zawody w Arco zakończyły się tradycyjnym „duelem”, czyli połaczeniem prowadzenia, z typowo „czasówkarską” rywalizację w parach. Taką hybrydę wygrał (nareszcie złoto!) Adam Ondra, który w finale pokonał Thomasa Tauporna. W finale kobiecym zwyciężyła Rosjanka Jana Czereszniewa, która wygrała z Mistrzynią Świata z 2009 roku, Austriaczką Johanną Ernst.


Ondra i Tauporn w duelu (fot. Newspower Canon)

***

Tak zakończyła się wielodniowa i wielowymiarowa rywalizacja. Z punktu widzenia wspinaczki sportowej, IFSC i organizatorów imprezy pewnie udana, niestety z polskiego punktu widzenia niezupełnie. Po pierwsze, szkoda, że tym razem nie doczekaliśmy się medalu w konkurencji na czas, gdzie tym razem konkurenci okazali się lepsi. Po drugie, z pewnością życzylibyśmy sobie oglądać jakiekolwiek starty Polaków w konkurencji bouldering i prowadzenie. Tymczasem z szerokiej kadry seniorów startują tylko nieliczni zawodnicy. Bez dalszego komentarza – problem jest jak zwykle złożony, mam tylko nadzieję, że zainteresowanie startami międzynarodowymi będzie rosło z roku na rok. Patrząc po juniorach z pewnością jest to możliwe. W tym momencie czekamy na imprezę w Val Daone, gdzie powalczą nasi najlepsi czasówkarze. Życzymy powodzenia!

Komplet newsów i filmów z Mistrzostw Świata Arco 2011 znajdziecie tutaj.

***

Tomek Poznański




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    arco 2011 [1]
    W zeszłą niedzielę wróciliśmy z Arco i wykorzystuję podsumowanie do…

    30-07-2011
    starzec