8 czerwca 2010 11:30

Deklaracja Nieśmiertelności – recenzja

Deklarację Nieśmiertelności otwierają podwodne (sic!) zdjęcia ukazujące wpadający do tatrzańskiego stawu sprzęt a zaraz potem wspinaczy. Upadek frienda zobaczymy jeszcze później ponownie jako łącznik pomiędzy jawą a snem. Snem, bowiem jak się szybko dowiadujemy odpadnięcie zespołu to tylko wizja gwałtownej górskiej śmierci – wizja a nie rzeczywistość…

Motyw balansu pomiędzy wizją a rzeczywistością stanowi w gruncie rzeczy jeden z głównych filarów filmu. Towarzyszy on nieprzerwanie dylematom bohatera – Piotra "Szalonego" Korczaka, dotyczącym przemijania, starzenia się, śmierci oraz odchodzenia na bocznicę życia sportowego.


Wirtualny świat Szalonego (fot. Piotr Turkot/wspinanie.pl)

Oglądając tę spowiedź niespełnionego sportowca jesteśmy zarazem świadkami swoistej dramy i konfliktu pomiędzy reżyserem Marcinem Koszałką i bohaterem-aktorem. Koszałka świadomie zmusza bowiem Szalonego do osobistych zwierzeń, dokręca śrubę swoimi prostymi, celnymi pytaniami, które zadaje w sterylnym studiu dźwiękowym. Jego cel jest klarowny – pokazać "koniec" mistrza, zarówno jako sportowca ale co ważniejsze i bardziej uniwersalne, jako człowieka, który nie może pogodzić się z nieuchronnym upływem czasu.

Rozmowy studyjne przeplatają się z niezwykle wysmakowanymi kadrami filmowymi, to tutaj właśnie mamy do czynienia z kwintesencją kreacji, o której tak dużo w trakcie prac nad Deklaracją mówili Koszałka i Korczak. Reżyser w niesamowicie klimatyczny sposób podąża za marzeniami i opowieściami Szalonego. Oglądamy bohatera w przepięknych wnętrzach o jakże odmiennej stylistyce – od ruin szlacheckiego pałacu poprzez staroświecki zakład ślusarski po postindustrialne wnętrza opuszczonej budowy.

Szalony pojawia się wysmakowanych kadrach a la Witkacy czy a la Leni Riefenstahl, ukazujących go jako atletę, demiurga oraz jako starzejącego się człowieka…

Ta cała artystyczna kreacja obrazu staje się filmowym odzwierciedleniem "kreacyjnej teorii wspinania", której orędownikiem i twórcą jest Szalony. Oderwane od rzeczywistości, formalnie piękne kadry Koszałki to nic innego jak zmierzone suwmiarką i stworzone "arcydzieła" Korczaka – drogi wspinaczkowe, choćby takie jak tytułowa Deklaracja czy Pawiany, na których najważniejszy jest wyodrębniony od przyrody (sic!), czysty ruch ciała. Czy ta teoria jest realna? Czy da się ją zaakceptować? Wielu z pewnością powie, że nie. Ale oglądając Deklarację… mamy wrażenie niezwykłej spójności idea fix Szalonego. Czyżby iluzja…

Film jest bez wątpienia podróżą sentymentalną, zwłaszcza dla tych, którzy swoją przygodę ze wspinaczką zaczynali w latach 80*. Przywraca dokonania wspinaczkowe i intelektualne Szalonego, tłumaczy je i nadaje im właściwy, choć kontrowersyjny, wymiar.

Jednak, paradoksalnie, najbardziej wzruszające są realne sceny, kiedy Szalony opowiada o swoich obawach związanych ze starością. Perełką (pewnie zamierzoną) jest filmowanie połowy twarzy Korczaka – tej mniej pokrytej zmarszczkami i ciągłe zmagania Piotrka aby w kadrze nie znalazła się bardziej pomarszczona część twarzy.

Zresztą wzruszających momentów jest cała masa – jak choćby wspaniale sfilmowana scena opowieści o rywalu z lat młodości, a teraz przyjacielu Andrzeju Marciszu, jak wspomnienie Szalonego o milimetrach jakie dzieliły go od 3. miejsca na zawodach Pucharu Świata w Madonna di Campiglio w 1990 roku…

Koszałka nie zrobił filmu wspinaczkowego, sceny wspinania – na Mnichu, na Zakrzówku, czy w Mamutowej, choć plastyczne i klimatyczne nie są przełomowe. Ale trudno doszukiwać się w tym jakiegoś zarzutu. Jako pierwszy ukazał on bowiem pełnokrwistego bohatera wspinaczkowego, z całym dobrodziejstwem inwentarza, który pewnie będzie szokujący dla wielu miłośników niczym niezmąconego współistnienia wspinaczy z matką naturą. Bohatera, który twierdzi, że przyrodę traktuje jedynie jako środek do pokonania najwyższych wspinaczkowych trudności.

Deklaracja miała być w zamyśle Szalonego swoistym buntem przeciwko rzeczywistości, nie tylko tej wspinaczkowej, buntem przeciwko "pięknoduchostwu". Powstał jednak film będący pewnego rodzaju kompromisem (o czym Szalony wspominał), może dlatego znajdzie on wielu entuzjastów właśnie wśród pięknoduchów. I choć nie było to zamierzeniem Szalonego, ostatnie sceny filmu, gdy odchodzi on odmłodzony w głąb swojej ukochanej Doliny Białej Wody świadczą o tym, że natura pięknoduchostwa nie jest mu wcale obca… Czyżby taka była cena tego filmowego cyrografu jaką musi on zapłacić za nieśmiertelność?

Piotr "Sprocket" Turkot

Nagrody jakie zdobyła Deklaracja Nieśmiertelności podczas 50. Krakowskiego Festiwalu Filmowego 2010, prezentowana w ramach konkursu polskiego.

  • Nagroda Jury studenckiego konkursu polskiego
  • Nagroda Publiczności
  • Nagroda Prezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich

————–

*Autor recenzji zaczął się wspinać w 1987, a najtrudniejsza droga jaką pokonał należy do najbardziej udanych "kreacyjnych" dokonań Szalonego.

Galeria zdjęć z planu filmowego.




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek

    Gdzie będzie jeszcze wyświetlana Deklaracja? [10]
    Dla tych co ominęli pokaz - gdzie jeszcze będzie można…

    8-06-2010
    heLLios