21 kwietnia 2010 08:01

Historia polskiego wspinania. Himalaje cz.III (lata 1984-88)

***

  • I wejście zimowe i nowa droga na Cho Oyu (8201 m)

Sukces na Dhaulagiri nie oznaczał końca sezonu dla Jerzego Kukuczki. Zaczynał się kolejny etap – stał przed nim nowy cel. Pożegnał się z kolegami 25 stycznia w bazie wysuniętej i ruszył samotnie przez Przełęcz Francuzów do doliny Kali Gandaki. Musiał jak najszybciej dotrzeć do bazy pod Cho Oyu, gdzie działała już polsko-kanadyjska wyprawa kierowana przez Andrzeja Zawadę.

W skład wyprawy Zawady wchodzili: z Polski – Maciej Berbeka, Eugeniusz Chrobak, Krzysztof Flaczyński (lekarz), Mirosław Gardzielewski, Zygmunt Andrzej Heinrich, Jerzy Kukuczka i Maciej Pawlikowski; z Kanady – Martin Berkman, André Frapier, Jacques Olek (z-ca kierownika) i Yves Téssier (lekarz).

Akcja górska zaczęła się 4 stycznia 1985 roku gdy Berbeka i Pawlikowski założyli obóz I na lodowcu Lungsampa. Jako obiekt ataku Zawada wybrał pd.- wsch. filar, trudny technicznie ale najbezpieczniejszy na tej flance góry. Podejście pod ścianę było długie i trudne, jeszcze większą przeszkodą było przekroczenie szczeliny brzeżnej. To zadanie również wykonali Berbeka i Pawlikowski. Kolejnym zespołem w ścianie byli Gardzielewski i Zawada, którzy na wysokości 5700 m rozbili obóz II.


Andrzej Zawada i Eugeniusz Chrobak w obozie II na Cho Oyu (fot. Andrzej Heinrich)


Poręczówki powyżej obozu II (fot. Andrzej Zawada)

W następnych dniach potężną prace wykonali Chrobak i Heinrich, pokonując dziesiątki trudnych metrów i rozwieszając liny poręczowe. Dotarli oni pod uskok skalny, nad którym wywieszał się serak, opadający aż z ostrza filara. To było najtrudniejsze miejsce ściany. Spadający kamień zranił Heinricha w nogę i zespół musiał się wycofać. To zadanie przypadło w udziale Berbece i Pawlikowskiemu oraz Chrobakowi z Gardzielewskim. Wreszcie 29 stycznia stanął bardzo ważny obóz III (6700 m).

8 lutego do bazy dotarł Kukuczka. Tego samego dnia Chrobak i Gardzielewski założyli obóz IV (7200 m). Wyprawa wchodziła w decydującą fazę. 9 lutego z bazy wyruszają w górę Heinrich i Kukuczka. 10 lutego Berbeka i Pawlikowski pokonali trudny teren ponad obozem IV i następnego dnia przenieśli obóz na wysokość 7500 m (obóz V). 12 lutego zaatakowali szczyt i odnieśli sukces!


Pierwsza dwójka szturmowa Maciej Pawlikowski
i Maciej Berbeka (fot. Andrzej Zawada)

Przed Heinrichem i Kukuczką stało trudne zadanie. Obóz IV został zlikwidowany, w związku z czym między „trójką” a obozem szturmowym mieli do pokonania 800 metrów różnicy poziomów. Nie udało się dotarcie do obozu V. Nadejście nocy zmusiło dwójkę alpinistów do biwaku, jak się później okazało 60 metrów od obozu. 15 lutego o godz. 17.15 również Heinrich i Kukuczka stanęli na wierzchołku Cho Oyu.

Wyprawa na Cho Oyu zakończyła się pełnym sukcesem. Po raz pierwszy poprowadzono zimą nową drogę na ośmiotysięcznik. Do rekordowych osiągnięć tego sezonu doszło jeszcze jedno: Jerzy Kukuczka w odstępie 25 dni zdobył zimą dwa ośmiotysięczniki oddalone od siebie o ponad 300 km!


Cho Oyu zima 1985. Andrzej Heinrich i Jerzy Kukuczka po powrocie ze szczytu
(fot. Andrzej Zawada)


Polska zimowa droga na Cho Oyu (fot. Andrzej Zawada, topo Janusz Kurczab)

***

  • Południowo-wschodni filar Nanga Parbat (8126 m)

Latem 1985 roku Klub Wysokogórski w Krakowie zorganizował wyprawę na Nanga Parbat (8126 m), której celem było wejście na główny wierzchołek tzw. flanką Rupal wysoką na 4500 m, będącą jedną z największych formacji górskich świata. W składzie wyprawy znaleźli się: Elsa Avila (Meksyk), Marian Bała, Carlos Carsolio (Meksyk), Mikołaj Czyżewski, Andrzej Heinrich, Piotr Kalmus, Jerzy Kukuczka, Sławomir Łobodziński, Paweł Mularz (kierownik), Tadeusz Piotrowski, Adam Potoczek, Andrzej Samolewicz i Wojciech Szymendera.


Południowo-wschodni filar Nanga Parbat (fot. Paweł Mularz)

Wyprawa założyła bazę 26 maja w dolinie Rupal (3650 m). Mimo niesprzyjającej pogody do 17 czerwca założone zostały trzy obozy na wysokościach: 4730 m, 5330 m i 6120 m. Potem niestety nastąpiło kilkudniowe załamanie pogody. Duże opady śniegu zasypywały namioty i poręczówki oraz zwiększyły niebezpieczeństwo lawin.

4 lipca, mimo gęsto padającego śniegu, Carsolio, Kukuczka i Łobodziński założyli obóz IV (6600 m). 10 lipca doszło do tragedii w kuluarze między obozami I i II: Piotr Kalmus został porwany przez lawinę i poniósł śmierć.


Nawisy na filarze Nanga Parbat (fot. Tadeusz Piotrowski)

Po wypadku alpiniści przez kilka godzin zastanawiali się nad przyszłością wyprawy. Zdecydowano jednak, że atak będzie kontynuowany. Po długich debatach wyłonił się zespół szturmowy: Carsolio, Heinrich, Kukuczka i Łobodziński. 11 lipca czwórka szturmowa pokonała wielki serak i na wysokości 7200 m założyła piąty, ostatni obóz.

Atak szczytowy przerwała burza z wyładowaniami elektrycznymi. Zespół musiał zabiwakować w jamie śnieżnej. 13 lipca, wspinając się polami lodowymi, alpiniści osiągnęli wierzchołek południowy, a w końcu o godzinie 13.15 stanęli na głównym wierzchołku.


Jerzy Kukuczka na wierzchołku Nanga Parbat (fot. Andrzej Heinrich)

***

  • Zimą na trzeci szczyt świata Kangchendzöngę (8586 m)

Gliwicki Klub Wysokogórski po udanej zimowej ekspedycji na Dhaulagiri postanowił w zimie 1985-86 zorganizować wyprawę na bardziej ambitny cel – Kangchendzöngę (8586 m). W wyprawie wzięli udział: Piotr Bednarczyk, Andrzej Czok, Grzegorz Fligiel, Artur Hajzer, Robert Janik (lekarz), Zdzisław Kiszela, Julian Kubowicz (kierowca), Jerzy Kukuczka, Alexandra i Casimir Lorentz (USA), Andrzej Machnik (kierownik), Marc Palten (RFN), Krzysztof Pankiewicz, Jose Luiz Pauletto (Brazylia), Przemysław Piasecki, Bogusław Probulski, Michael Skorupski (Wielka Brytania), Zbigniew Terlikowski, Krzysztof Wielicki i Ludwik Wilczyński.

Ze względu na problemy z tragarzami bazę główną założono 9 grudnia w Ramser (4560 m), zaś w stóp Kangchendzöngi – normalnie 2 etapy wyżej – następnego dnia powstała baza wysunięta (5000 m).


Trasa zimowej wyprawy na Kangchendzöngę (fot. i topo Krzysztof Wielicki)

Korzystając z dobrej pogody i sprzyjających warunków śnieżnych rozpoczęto akcję górską. Po zaporęczowaniu tzw. Pierwszego Lodospadu, 15 grudnia został założony obóz I (6200 m), a cztery dni później Czok, Pankiewicz, Piasecki i Skorupski założyli obóz II (6800 m).
18 grudnia do wyprawy dołączyli Kukuczka i Wielicki, którzy wraz z Arturem Hajzerem uczestniczyli w jesiennej wyprawie na południową ścianę Lhotse. 26 grudnia gwałtownie załamała się pogoda. Potężnie sypnęło śniegiem, a zawierucha powaliła część namiotów w obu bazach.


Andrzej Czok w drodze do obozu III na Kangchendzöndze (fot. arch. Krzysztof Wielicki)

W pierwszy dzień 1986 roku Pankiewicz, Pauletto, Probulski i Wilczyński założyli tuż przed Wielkim Tarasem prowizoryczny obóz III. Następnego dnia Czok, Kukuczka, Piasecki i Wielicki przenieśli go na wysokość 7400 m. Ten sam zespół założył 3 stycznia obóz IV (7800 m) u wylotu podszczytowego kuluaru. Kukuczka i Wielicki pozostali na noc w tym obozie, mając nadzieję na wypad w kierunku wierzchołka. Niestety, pogoda się pogorszyła i atak trzeba było odłożyć.

10 stycznia wieczorem w dwóch najwyższych obozach znalazło się dziewięciu gotowych do ataku alpinistów: Czok, Kukuczka, Piasecki i Wielicki w „czwórce” oraz Hajzer, Pankiewicz, Skorupski i Wilczyński w „trójce”. Jednak nie wszyscy byli w pełni formy. Czok do obozu IV dotarł w półtorej godziny za Kukuczką i Wielickim. Był mocno zmęczony i narzekał na dokuczliwy kaszel. W trakcie zejścia do obozu III tak osłabł, ze nie mógł poruszać się o własnych siłach. Wyraźnie wykazywał objawy obrzęku płuc, choroby niezwykle groźnej w wysokich górach. W obozie III brakowało leków i tlenu medycznego. Jeszcze tego samego wieczoru Andrzej Czok zmarł.

O tragedii rozgrywającej się w obozie III nie wiedzieli Kukuczka i Wielicki. Wyszli do szturmu z obozu IV jeszcze przed wschodem słońca. Każdy wspinał się swoim tempem i kolejno weszli na wierzchołek – Wielicki o godz. 13, a Kukuczka ponad pół godziny po nim.


Wierzchołek Kangchendzöngi. W oddali Makalu, Lhotse i Everest (fot. Krzysztof Wielicki)

Wyprawa odniosła sukces. Ten sukces został jednak drogo okupiony. Zimowe wejście bez tlenu na wysoki ośmiotysięcznik byłoby warte szczególnego podkreślenia, gdyby nie fakt, że jego brak w górnych obozach przyczynił się do śmierci Andrzeja Czoka.

***

  • Nowa droga na Manaslu (8156 m)

Wschodnia grań Manaslu była już celem kilku ataków. Jesienią 1986 szturm podjęła niewielka wyprawa w składzie: Carlos Carsolio i Elsa Avila (oboje Meksyk), Artur Hajzer, Jerzy Kukuczka (kierownik), Wojciech Kurtyka, Ryszard Warecki i Edward Westerlund (Austria).

Baza stanęła 8 września na wysokości 4400 m. Początkowo wspinano się granią od dołu, jednak okazała się nadspodziewanie długa i trudna. Na dodatek panowały bardzo ciężkie i niebezpieczne warunki. Chory Warecki musiał być odwieziony helikopterem do szpitala w Katmandu. Po miesiącu działalności alpiniści dotarli zaledwie do tzw. dolnego plateau (ok. 6400 m). Kończyło się zaopatrzenie – żywność i paliwo. Uzupełnieniem zajął się sirdar. 18 października wycofał się Kurtyka, zniechęcony niebezpieczeństwami obiektywnymi i niewielkimi postępami wyprawy.


Północno-wschodnia flanka Manaslu. Linia czerwona – droga Hajzer-Kukuczka z 1987 r. Linia zielona – droga Urubko-Samojłow z 2006 r. (fot. Ben Tubby, topo Janusz Kurczab)

Carsolio, Hajzer i Kukuczka kontynuowali wspinaczkę, ale po kolejnej nieudanej próbie wybrali już inną trasę – lewą partię północno-wschodniej flanki, która dawała możliwość wejścia na wschodnią grań już znacznie powyżej 7000 m. Postanowili zaatakować szczyt w stylu alpejskim.

Z bazy wyruszyli 5 listopada i po dwóch biwakach osiągnęli wschodnią grań na wysokości 7300 m. Po kolejnych dwóch biwakach na grani (7300 i 7600 m), 9 listopada pokonali trudny 80-metrowy odcinek pod północno-wschodnim wierzchołkiem i wydostali się na krawędź podszczytowego plateau. Tego dnia zdobyli dziewiczy północno-wschodni wierzchołek Manaslu (tzw. East Pinnacle, 7895 m) i zabiwakowali na wysokości 7950 m. 10 listopada odmrożony Carsolio został w namiocie, zaś Hajzer i Kukuczka po dwóch godzinach stanęli na głównym wierzchołku.

Zejście odbyło się drogą normalną. Bazę osiągnęli po dwóch dniach, skąd helikopter zabrał odmrożonego Carsolio.

***

  • Zimowe wejście na Annapurnę (8091 m)

Wyprawę zaczął organizować Klub Wysokogórski Warszawa, ale poprzestał na zdobyciu pozwolenia od władz nepalskich. Przejął je Jerzy Kukuczka, który jesienią 1986 roku miał już w swoim dorobku 12 ośmiotysięczników i jego pościgiem za Reinholdem Messnerem zaczął emocjonować się cały świat alpinistyczny. Było już późno, kilka spraw formalnych nie było „dopiętych” do końca i Kukuczka musiał organizować wyprawę w pośpiechu. Nawet już na miejscu, w Katmandu nie było pewności, czy wyprawa dojdzie do skutku. W wyprawie udział wzięli: Artur Hajzer, Jerzy Kukuczka (kierownik), Wanda Rutkiewicz, Michał Tokarzewski (lekarz), Ryszard Warecki i Krzysztof Wielicki.


Annapurna od północnego zachodu (fot. Krzysztof Wielicki)

Baza pod północną flanką Annapurny (4200 m) została założona bardzo późno, bo dopiero 18 stycznia 1987 roku. Zanim do bazy dotarły wszystkie ładunki, Hajzer, Kukuczka i Rutkiewicz ruszyli 20 stycznia w górę, by po dwóch biwakach założyć obóz III (6050 m). Ta dosyć osobliwa taktyka była możliwa dlatego, że Hajzer i Kukuczka nie tak dawno – 10 listopada 1986 roku – weszli na Manaslu (8156 m), a Wanda Rutkiewicz latem tego samego roku była na wierzchołku K2 (8611 m).

Czołowa trójka wkrótce zeszła do bazy, a w górę ruszyli Warecki i Wielicki, którzy 23 stycznia założyli stały obóz II (5600 m). A żeby było dziwniej obóz I (4900 m) powstał w końcowej fazie wyprawy (27 stycznia) za sprawą Rutkiewicz i Tokarzewskiego.

28 stycznia z „jedynki” wyruszyły dwa zespoły: Rutkiewicz – Kukuczka i Hajzer – Wielicki. Do obozu III wszyscy dotarli następnego dnia. Stał tu tylko jeden dwuosobowy namiot, w którym stłoczyli się całą czwórką i spędzili ciężką noc, nękani hukiem i podmuchami schodzących w okolicy lawin seraków. 30 stycznia wspinaczka postępuje bardzo wolno, w rezultacie zespół zostaje zmuszony do nieplanowanego biwaku w bardzo niewygodnym miejscu na wysokości 6500 m. Dopiero 31 stycznia udało się założyć wygodny obóz IV (6800 m). Po nocy Hajzer z Kukuczką czuli się na tyle dobrze, że postanowili wspinać się jeszcze wyżej, natomiast Wielicki zdecydował się zejść wraz z niedysponowaną Wandą Rutkiewicz.

Teren powyżej „czwórki” był łatwy technicznie ale skomplikowany orientacyjnie i męczący. Hajzer i Kukuczka doszli do 7300 m i zorientowali się, że pogoda zaczyna się zmieniać. Chmury zasłoniły słońce, ale przestało wiać. Rozbili tu namiot w obozie V, a po nocy zdecydowali się odpoczywać przez cały następny dzień.

Rankiem 3 lutego ruszyli w kierunku szczytu. Wiatr był znacznie słabszy, ale widoczność niestety kiepska. Na krótko pokazał się wierzchołek, co pozwoliło im trafić na właściwy końcowy żleb i dotrzeć do podstawy skalnej kopuły szczytowej. Stromy lodowy kuluar wyprowadził ich na wierzchołek. Kolejny szczyt ośmiotysięczny padł łupem polskich alpinistów, a Jerzy Kukuczka stanął już na trzynastym z kolei ośmiotysięczniku.


Jerzy Kukuczka na wierzchołku Annapurny (fot. Artur Hajzer)

***

  • Shisha Pangma (8027 m) – nowa droga i Korona Himalajów dla Jerzego Kukuczki

Dyplomatyczne zabiegi, by zdobyć pozwolenie i umożliwić Jerzemu Kukuczce wejście na 14. ośmiotysięcznik, przyniosły skutek i późnym latem 1987 roku wyruszyła na Shisha Pangma wyprawa w składzie: Elsa Avila (Meksyk), Christine de Colombel (Francja), Małgorzata Fromenty-Bilczewska (Francja), Wanda Rutkiewicz, Carlos Carsolio (Meksyk), Artur Hajzer, Alan Hinkes (Wielka Brytania), Lech Korniszewski (lekarz), Jerzy Kukuczka (kierownik), Janusz Majer, Ramiro Navarette (Ekwador), Steven Untch (USA) i Ryszard Warecki.

Baza została założona w dniu 22 sierpnia na lodowcu Yebokangyal (5900 m). Wysokość bazy sprawiła, że część uczestników zapadła na zdrowiu. Szczególnie ciężko rozchorował się Majer, któremu życie uratował szybki transport w dół i fachowa pomoc lekarska.

28 sierpnia założono obóz I (6400 m) a w dwa dni później Hajzer i Kukuczka osiągnęli dolinę między Shisha Pangma a jej śnieżnym trabantem Yebokangyal Ri (7068 m), którą prowadzi normalna droga na szczyt. W niej założyli dwa obozy – Ia (6800 m) i II (7000 m), po czym 2 września weszli na Yebokangyal Ri, sądząc, że szczyt jest dziewiczy (w rzeczywistości został zdobyty na nartach w dniu 16 maja 1980 r. przez Michaela Dachera i Fritza Zintla).

Obozy założone przez Hajzera i Kukuczkę w następnych dniach służyły pozostałym uczestnikom do wypadów aklimatyzacyjnych. Niepogoda wstrzymała dalsze postępy wyprawy. Dopiero 16 września Hajzer i Kukuczka wystartowali z obozu Ia i osiągnęli dziewiczą grań zachodnią na wysokości 7000 m. Na długim odcinku grani zabiwakowali dwukrotnie, na wysokościach 7300 i 7950 m. 18 września Hajzer i Kukuczka dokonali I wejścia na wierzchołek zachodni (7950 m) a następnie po trudnej wspinaczce osiągnęli wierzchołek środkowy (8008 m), na którym spotkali 5-osobowy zespół (Avila, Carsolio, Navarette, Rutkiewicz i Warecki) idący normalną drogą. Wkrótce cała siódemka weszła na główny wierzchołek (8027 m).


Drogi na Shisha Pangma od północy i zachodu (arch. Artur Hajzer)

Hajzer i Kukuczka zabiwakowali na grani szczytowej, po czym następnego dnia Kukuczka zjechał na nartach do bazy. W sumie z 13 uczestników wyprawy aż 9 stanęło na szczycie. Oprócz wspomnianej siódemki, wymienić należy jeszcze Hinkes’a i Untch’a, którzy poprowadzili nową drogę kuluarem północnej ściany.

Zdobycie przez Jerzego Kukuczkę Korony Himalajów było jednym z największych sukcesów polskiego alpinizmu. Dokonał tego jako drugi człowiek (po Reinholdzie Messnerze) zaledwie w 9 lat, przy czym z wyjątkiem Lhotse na wszystkie ośmiotysięczniki wchodził nowymi drogami lub w zimie.


Jerzy Kukuczka na wierzchołku Shisha Pangma (fot. Artur Hajzer)

***

Być może chęć „poprawienia Korony”, a może po prostu magia potężnego dziewiczego urwiska sprawiła, że Kukuczka nie spoczął na laurach. W roku 1985 szturmował 3-kilometrową południową ścianę Lhotse (8501 m), osiągając wysokość ok. 8100 m. Jesienią 1987 roku, w czasie, gdy Kukuczka wchodził na Shisha Pangma, Artur Hajzer i Krzysztof Wielicki na południowej ścianie Lhotse dotarli jeszcze wyżej – do 8300 m.

W dwa lata później Kukuczka zorganizował jeszcze jedna wyprawę na tę ścianę. Była to jego ostatnia wyprawa… Na wysokości ok. 8250 m odpadł wspinając się podszczytową barierą skalną. Cienka 7 mm linka nie wytrzymała potężnego szarpnięcia po kilkudziesięciometrowym upadku i zerwała się. Dla Jurka Kukuczki nie było już ratunku. Zginął na ośmiotysięczniku, od którego dokładnie dziesięć lat wcześniej zaczął swoje himalajskie sukcesy.

***

  • I wejście zimowe na Langtang Lirung (7225 m)

Dobrze widoczny z kotliny Katmandu Langtang Lirung (7225 m) góruje nad doliną Lantang Khola. Do zimy 1987/88, gdy zjawili się Polacy, żadna wyprawa nie próbowała wejścia w zimie na ten trudny szczyt.

Wyprawę zorganizował Krakowski Klub Alpinistyczny a skład tworzyli: Mikołaj Czyżewski, Stanisław Dudek, Jerzy Friediger (lekarz), Janusz Hariasz, Kazimierz Kiszka, Ryszard Knapczyk, Wojciech Masłowski (kierownik), Jan Orłowski (zastępca kierownika, Ryszard Papaj i Adam Potoczek.

Polacy skierowali się ku drodze pierwszych zdobywców – grani południowo-wschodniej. 15 grudnia udało się założyć obóz I (5100 m) u stóp 600-metrowego kuluaru, który wyprowadzał na grań. Czyżewski i Knapczyk w ciągu dwóch dni zaporęczowali kuluar i 19 grudnia wyszli na przełączkę w grani. Dopiero 23 grudnia, po ciężkim biwaku, Dudek, Orłowski i Papaj znaleźli niewielką platforemkę na wąskim i kruchym ostrzu grani, gdzie ostatecznie stanął obóz II (5800 m). 26 grudnia podczas pokonywania wznoszącego się ponad obozem skalnego uskoku spadające bloki skalne raniły Knapczyka. Z akcji musiał też zostać wyłączony chory Orłowski.

W dniach 29 i 30 grudnia Czyżewski, Kiszka i Potoczek pokonali skalny uskok, napotykając trudności V stopnia i jeszcze dalszy fragment aż do firnowej partii grani, spiętrzającej się dwoma lodowymi uskokami. Pokonali je w dwudniowej wspinaczce i Dudek i Papaj. Nowy Rok zastał wszystkie zespoły w górach. 2 stycznia Czyżewski, Kiszka i Potoczek ruszyli w górę po śladach Dudka i Papaja, po czym całą piątką założyli obóz III (6500 m) już w łatwiejszej partii grani.

3 stycznia o godzinie 6,20 Czyżewski, Kiszka i Potoczek wyruszyli w kierunku wierzchołka. Pokonali jeszcze jedno trudne miejsce, minęli przedwierzchołek i o godzinie 13.40 stanęli na kulminacji szczytu.


Langtang Lirung od wschodu z drogą wyprawy krakowskiej (fot. i topo Janusz Kurczab)

***

  • Samotny Sylwester na Lhotse (8501 m)

Herman Detienne, kierownik belgijskiej wyprawy na Everest i Lhotse zimą 1988 roku, zaprosił do udziału w niej trójkę polskich alpinistów: kierownika zimowej wyprawy na Everest Andrzeja Zawadę oraz dwójkę zdobywców szczytu – Leszka Cichego i Krzysztofa Wielickiego.


Leszek Cichy, Krzysztof Wielicki i Andrzej Zawada w bazie zimowej wyprawy na Lhotse w 1988 r.
(fot. arch. Krzysztof Wielicki)

Po nieudanej próbie wejścia na Everest, która zakończyła się chorobą i śmiercią jednego z Szerpów, 23 grudnia Belgowie postanowili zakończyć działalność górską. Kierownik zgodził się jednak na pozostawienie w bazie Polaków, nadal zainteresowanych wejściem na Lhotse. Dołączyła do nich alpinistka belgijska Ingrid Bayens. 27 grudnia dalszej współpracy odmówili Szerpowie, więc polscy alpiniści i Belgijka musieli działać samodzielnie.

Po kilku dniach śnieżnej zadymki, 28 grudnia pogoda się poprawiła. Tego dnia Wielicki doszedł do obozu II (6500 m). Obóz był mocno zniszczony i dopiero po kilku godzinach udało się go odbudować. Tego samego dnia Szerpowie zamierzali zlikwidować obozy, czego po awanturze udało się uniknąć. W tym czasie do obozu dotarli Ingrid Bayens, Andrzej Zawada i Leszek Cichy. Cichy i Zawada nie byli w stanie uczestniczyć w dalszej akcji. Ten pierwszy miał już wysoką gorączkę, a u Zawady właśnie pojawiły się pierwsze objawy infekcji.

30 grudnia Wielicki samotnie dotarł do obozu III, położonego na wysokości 7300 m. W ostatni dzień 1988 roku o godz. 4.20, wykorzystując światło księżyca, Wielicki wyruszył samotnie w górę zachodnią ścianą Lhotse. W szybkim tempie, już o godz. 10 osiągnął podstawę tzw. kuluaru Reissa (8100 m). W kuluarze napotkał dobre warunki śnieżno-lodowe i już o godz. 10 osiągnął wierzchołek Lhotse. Szczyt, o który przed 14 laty przez ponad 2 miesiące walczyła wieloosobowa wyprawa narodowa, poddał się właściwie tylko jednemu człowiekowi!

***

Zimowe wejście Krzysztofa Wielickiego na Lhotse właściwie zakończyło dekadę lat osiemdziesiątych, którą nie bez racji nazywamy złotą. Bowiem jej ostatni rok – tak ważny dla naszego kraju rok 1989 – dla polskiego alpinizmu był przełomowym w sensie negatywnym. Wiosną tego roku w lawinie pod Everestem zginęło pięciu czołowych polskich himalaistów: Eugeniusz Chrobak, Mirosław Dąsal, Mirosław Gardzielewski, Andrzej Heinrich i Wacław Otręba. W październiku na południowej ścianie Lhotse spadł w przepaść Jerzy Kukuczka. Gdy przypomnimy sobie tragedię, jaka rozegrała się na stokach K2 w 1986 roku – śmierć Tadeusza Piotrowskiego, Wojciecha Wróża i Dobrosławy Miodowicz-Wolf, będziemy mieli obraz „krajobrazu po bitwie”. Bitwie w większości przypadków zwycięskiej, ale kosztem jakże ogromnych strat…

***

Janusz Kurczab




  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum