5 lipca 2007 08:01

Drugie życie Prawego Nietoperza czyli Klenio znów napiera

Po raz kolejny dał o sobie znać młody (jeszcze), kielecki wspinacz – Przemysław "Klenio" Klentak. Jak co roku, u progu lata, targany wewnętrzną potrzebą, porzuca rządki spitów, by sprawdzić się na drogach wymagających czegoś więcej niż przepinanie wędki nad głowę… oczywiście najlepiej robiąc pierwsze przejście.

Tym razem wybór padł na Prawego Nietoperza – starą drogę, znajdująca się w nieczynnym od lat kamieniołomie w paśmie Zelejowa pod Kielcami. Miejsce niezwykle ważne historycznie dla kieleckiego wspinania – to tu, od bez mała dwudziestu lat, środowisko kieleckie szlifowało formę, robiąc obwody na najpiękniejszym sześć dwa plus – Baćmagówce. Dziś miejsce odwiedzane rzadziej – niedaleko na Stokówce, dzięki tytanicznej pracy ekiperskiej Karola "Hermana" Dąbrowskiego powstało kilkadziesiąt doskonale obitych dróg i tam koncentruje się wspinanie sportowe. Ale jedno jest pewne – gdy leje drugi dzień z rzędu, a energia rozpiera, jedzie się na Baćmagówkę – przechył ściany zapewnia suchość chwytów. Zresztą siodło, na którym znajduje się skała zwie się Taternicką Przełączką, a wspinał się tu sam gen. Zaruski – zatem miejsce wyjątkowo magiczne.


Tablica ufundowana przez PTTK Kielce upamiętniająca
działalność wspinaczkową gen. Zaruskiego (fot. Ania Makarczuk)

Prawy Nietoperz miał już co prawda przejścia z dołem – wędkowany namiętnie w latach 70., poprowadzony został w 1978 roku przez Adama Cieślikowskiego i Krzysztofa Korpielę, a także przez nich przeżywcowany. Tyle że wyceniano go wówczas na "tatrzańskie V+" (osobną sprawą jest, że ówczesne środowisko kieleckie było skromne – dziś ich wyceny opiewają na stopień – półtora więcej). Seria masywnych obrywów na przełomie lat 70. i 80. diametralnie zmieniła charakter i cyfrę linii – z nietrudnej wspinaczki przez bloki, zrobiło się kilkanaście, jednostajnie przewieszonych metrów, wzdłuż zanikającej u góry rysy. Od tego czasu drogę czasem wędkowano, przechodzono hakowo, od kilku lat bąkało o możliwości poprowadzenia… aż zagiął na nią parol Klenio…


Pierwsze metry i od razu „idzie w plecy” (fot. Maciej "Mormon "Gugała)

Po kilku wyjazdach wędkowych i gruntownym przemyśleniu decyzji, 26 czerwca poprowadził drogę w stylu RP. Padła w drugiej próbie – jak mówi: … przy pierwszej ja padłem – wybrało mi psychę, wziąłem blok na friendzie i zjechałem – wyceniam ją na VI.3 W – na dole zajebisty friend, w 2/3 też zajebisty friend, potem asekuracja niepewna, ze 3-4m wyjście nad przelot i tu krucho.


Wpinkowe klamy w środku (fot. Maciej "Mormon" Gugała)

Na drogę wystarcza zestaw standardowy – oczywiście także ten definiowany przez Szalonego, czyli: „buła, technika i moral”. Kolejność nie tyle dowolna, co zmienna i ściśle skorelowana z charakterem drogi – ostatnie metry to już nieco mniej przewieszona, kaprawa ścianka, oferująca emocje w wybieraniu co lepszych kawałków.


Start w kaprawą ściankę wyjściowa – kolorowe odpryski świadczą, że skała „ciągle żyje” (fot. Maciej "Mormon" Gugała)

Jako że sesja zdjęciowa z pierwszego przejścia Klenia nie zadowoliła (sam z pasją fotografuje, a efekty można zobaczyć na: http://www.fotoklenio.pl/) – kilka dni później jeszcze raz zaryzykował i wbił się w drogę – na szczęście tym razem pstrykacze stanęli na wysokości zadania (dzięki Mormon) i już nie musi się więcej fatygować ;-)

Paweł Olendzki

PS. Taki drobiazg – Klenio nadużywa sformułowań: tu zajebisty friend, tam zajebisty friend – generalnie zasada jest taka: w kalcycie nie ma zajebistych friendów, nie ma też zajebistych kostek, są zajebiste heksy… ale rzadko. Tak że ostrożnie podchodziłbym do tego „W” – równie dobrze może być „R”…

Tagi:



  • Komentarze na forum Dodaj swój wątek
    Brak komentarzy na forum